wtorek, 29 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 40

- Jezu, nie mam siły – powiedziałam gdy Kosok zdobył dla nas 25 punkt. Rozłożyłam się na boisku – Jutro dzień wolny – uśmiechnęłam się do Igły, gdy usiadł koło mnie.
- Wiedziałem kogo wybrać – przybił piątkę z Paulem.
- Zbyszek, jutro widzę cię na treningu – powiedział trener. Spojrzeliśmy z Igłą na Kasztanową. Chyba uwierzyła w te słowa, bo strasznie posmutniała. Zaczęłam się śmiać.
- Może jest ładna, ale to tyle – powiedział Kosa.
- A ty skąd wiesz? – spytałam Grześka.
- No popatrz. Bartman nie gra już w Resovii, trener każe mu jutro przyjść, a ta w to wierzy.
Zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
- Kosa, normalnie kocham cię. – powiedziałam wstając. – Do zobaczenia jutro.
Założyłam z powrotem buty i z Victorem poszliśmy do wyjścia.
- I jak ci się podobało? – spytałam zakładając kurtkę.
- Ciesze się, że grasz w Latinie – powiedział przyciągając mnie do siebie. – Jesteś bardzo utalentowaną młodą, śliczną blond siatkarką – powiedział przybliżając się coraz bliżej do moich ust, po czym mnie pocałował. Gdy przestał, zamknęłam na chwile oczy żeby ochłonąć.
- No – powiedziałam po chwili. – Czyli ci się podobało.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – uśmiechnął się pokazując swoje wszystkie białe zęby. – Wracamy?
- Chyba najwyższy czas – spojrzałam na zegarek. Była 13. – O cholera. Długo nam się zeszło. Dobra, zdążymy może jeszcze na obiad. Nie wiem jak ty, ale ja jestem strasznie głodna.
- Może zjedzmy coś teraz – spytał gdy szliśmy do samochodu.
- Nie no, jeszcze z głodu to nie umieram – uśmiechnęłam się do niego.

Wsiedliśmy i powoli wyjechałam z parkingu. Włączyłam radio i powoli kierowaliśmy się do domu.
- Chyba bardzo lubisz tego Igłę – odezwał się po chwili Victor.
- To po prostu wspaniały człowiek jest. Nie znam osoby która go nie lubi. A co, zazdrosny?
- Może trochę – uśmiechnął się.
- Powiesz mi coś? – spytałam gdy byliśmy już na podwórku.
- To zależy co – odpowiedział.
- Co kombinujecie z Mandy?
- Na to pytanie nie uzyskasz odpowiedzi.
- Ale Victor. Przecież jak mi powiesz to nic się nie stanie – powiedziałam łapiąc go za rękę gdy zaczął otwierać drzwi.
- Nikola, i tak ci nic nie powiem, więc nie patrz tak na mnie. Chodź – powiedział dając mi całusa i wysiadł z samochodu. Ja też wysiadłam i zła na niego poszłam do domu. Słyszałam jak się śmieje idąc za mną.
- To wcale nie jest śmieszne – powiedziałam wchodząc do mieszkania. – Nie odzywam się do was. – powiedziałam dumnie podnosząc głowę. Rozebrałam się i poszłam do kuchni. W domu znowu było pusto. Poszłam na górę głośno tupiąc nogami po schodach. Wiedziałam, że zachowuje się jak dziecko, ale może wtedy mi powie o co chodzi. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi, po czym położyłam się na łóżku. Leżałam wpatrzona w sufit. Po kilku minutach wszedł Victor i położył się koło mnie. Zobaczyłam, że rozbawiony mi się przygląda więc obróciłam się na brzuch i leżałam z twarzą w kołdrze.
- Nikola – powiedział czule. Poczułam jak palcami przebiega po moim kręgosłupie. – Nie zachowuj się jak dziecko. No już. Spójrz na mnie.
- Nie – powiedziałam w kołdrę. Siłą przewrócił mnie na plecy i przytrzymał mnie w pasie.
- I tak ci nie powiem więc przestań się wkurzać. Dowiesz się w swoim czasie. – powiedział z uśmiechem na ustach.
- Co jest takiego tajemniczego, że nie możesz mi powiedzieć. Zostaw mnie. Jestem na ciebie teraz wkurzona. – powiedziałam przewracając się znowu na brzuch.
- Nikola – przytulił się do mnie. Po chwili zaczął mnie łaskotać i moja złość wyparowała. Zaczęłam się śmiać. Obróciłam się na plecy i próbowałam złapać jego ręce, ale był za szybki. Sekundę później unieruchomił mnie i nachylił się.
- Nadal jesteś na mnie zła? – spytał całując moją szyję.
- Tak – odpowiedziałam cicho.
- A teraz? – zapytał całując mnie po brzuchu.
- No – powiedziałam słabo. Spojrzał na mnie i pocałował w usta lekko, jakby delektował się tym pocałunkiem. Przerwał i znowu zapytał.
- Nie wiem – odpowiedziałam.
- I co ja mam z tobą zrobić. – zastanowił się.
- Powiedz mi to nie będę zła – uśmiechnęłam się do niego.
- Chciałabyś. Dobra, idziemy coś zjeść bo słyszę twój głód. – powiedział całując mnie w nos. Wstaliśmy i przełożył mnie przez ramię.
- Ej no, co robisz?
- Tak będzie szybciej.

Zniósł mnie na dół i postawił na podłodze.
- Na co masz ochotę?
- Cokolwiek. W ogóle gdzie oni się podziali wszyscy? – powiedziałam sama do siebie. Zostawiłam Victora w kuchni, po czym poszłam znowu na górę. Wchodziłam do wszystkich pokoi, ale było pusto.

- Wychodzi na to, że mamy wolną chatę. – weszłam do kuchni i usiadłam na parapecie. – Dziwne, samochody wszystkie stoją na podwórku. Coś mi tu nie pasuje.
- Smacznego – powiedział Victor stawiając na stole rosół. Wyjęłam talerze i sztućce i w ciszy zjedliśmy obiad.
- Dobra, nie wiem jak ty, ale ja idę się przespać- powiedziałam gdy pozmywałam po nas.
- Ja chyba też. Jutro czeka nas długi dzień.
Poszliśmy na górę. Położyłam się na łóżku, po czym przytuliłam się do Victora i zasnęłam.

O 18 obudziły mnie głosy dochodzące z dołu. Zeszłam do kuchni.
- A wy gdzie się podziewaliście? - spytałam nalewając wody do szklanki.
- Musieliśmy coś załatwić. – powiedziała Mandy.
- No w to nie wątpię. Tylko co.
- Dowiesz się w swoim czasie – odpowiedziała i wyszła na górę.
- A jak badania? – spytała mama zmieniając temat.
- Morfologia dobra, a resztę dostanę jutro. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.
- Nikola, w ogóle jedliście coś? – spytała babcia wchodząc do kuchni.
- Tak, babciu. Nie martw się. A gdzie tata?
- Pojechali z Kingą na halę coś załatwić.
- A no to spoko.

Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Leciała powtórka wczorajszego meczu. Jak na razie było 2:1 dla Resovii.

- Na trybunach obecny jest Zbigniew Bartman, były gracz Asseco Resovii Rzeszów ze swoją dziewczyną. Dzisiejszy mecz zebrał wielu honorowych gości. Również do hali na Podpromiu zawitał Łukasz Żygadło, obecnie grający w Rosji, wraz z żoną, oraz była siatkarka KS Development Rzeszów -  Nikola Nowakowska wraz z partnerem. Nikola od tego sezonu gra we włoskiej lidze – powiedział pan Drzyzga.
- Tak, i dodajmy, że jest niczym Ruciak. Wchodzi na boisko i as serwisowy – zaśmiali się do siebie komentatorzy. – Jako nowa reprezentantka Latiny jak na razie nie wchodziła w pierwszym składzie, ale świetnie się sprawdza wchodząc po zmianach. Ostatnio nie grała z przyczyn osobistych. Życzymy jej powrotu do zdrowia i udanego sezonu – dokończył Swędrowski.

No to nieźle nas wszystkich podsumowali. Dalej już o nas nie wspomnieli, tylko zajmowali się meczem.  Obejrzałam jeszcze wiadomości i poszłam na górę. Łóżko jak i pokój było puste. O nie, znowu coś kombinują. Nie chciało mi się już wchodzić na górę, więc się położyłam. Nie miałam przy sobie swojego laptopa i trochę mi się nudziło. 

Znowu wstałam, ubrałam się w dresy i coś cieplejszego, wzięłam telefon i słuchawki i poszłam po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy pobiegać. Poszłam za stodołę gdzie droga była na szczęście odśnieżona, rozgrzałam się i ruszyłam. Może mi i brakowało biegów, ale zawodowo już raczej nie chciałam do nich wrócić. 

Było już sporo po 20, ale biegać można o każdej porze. Co prawda było ciemno, ale to mi nie przeszkadzało. Po godzinie wróciłam do domu.
- Nikola, gdzieś ty była? – zapytała mama z wyrzutem. - Wszyscy tu już od zmysłów odchodzimy.
- Spokojnie. Byłam tylko pobiegać.
- O tej godzinie? – spojrzałam na zegarek. Była 22. Ups.
- Każda godzina jest dobra. – weszłam do kuchni i zrobiłam herbatę. Wszyscy bacznie mnie obserwowali. Zignorowałam ich i z kubkiem poszłam na taras. Usiadłam w jednym z foteli. Piłam po woli herbatę i patrzyłam na okoliczne domy. Wszędzie jeszcze były oprawy świąteczne. Zaczął prószyć śnieg.
- Hej – usłyszałam za sobą.
- Cześć. Wyspałeś się?
- Nie. Zaraz idę dalej, tylko chciałem zobaczyć gdzie mi zniknęłaś – powiedział Victor opierając się o tył mojego fotela.
- Byłam pobiegać.
- No to wszystko wyjaśnia – powiedział patrząc na mój ubiór.
- Dobra, idę się umyć. – powiedziałam wstając z fotela.
Poszliśmy razem na górę, wzięłam czyste rzeczy i poszłam do łazienki.
- A Susan gdzie? – spytałam gdy wchodziłam do pokoju.
- Na górze – odpowiedział Victor.

Zamknęłam drzwi i położyłam się koło niego. Victor odwrócił się do mnie i zaczął badań mój kręgosłup.
- Co robisz? – spytałam z uśmiechem. Odwróciłam się na plecy i popatrzyłam mu w oczy. Nachylił się i zaczął całować. Położył mi rękę na brzuchu delikatnie głaszcząc. Sięgnęłam do dołu próbując zdjąć jego koszulkę. Pomógł mi i po chwili wylądowała na podłodze. Moja była na guziki, więc rozpiął tylko i wylądowała na dywanie. Miał gładką, wyrzeźbioną klatkę piersiową. Całował mnie w usta, po szyi, po piersiach po brzuchu i tak w kółko.
- Victor – powiedziałam sięgając do miejsca gdzie jego brzuch stykał się z brzegiem spodni.
- Na pewno tego chcesz? – spytał. W odpowiedzi podniosłam się, złapałam go za kark i wpiłam w usta. Ostatnio byli z moim tatą u fryzjera, i teraz był po bokach miał krótsze włosy niż po środku. Gdy znowu zaczął mnie całować po brzuchu do pokoju weszła Susan.

- O cholera. Sorry  - powiedziała szybko wychodząc. Zaczęłam się śmiać na cały głos. Victor położył się obok mnie i robił to samo. Gdy już bolał mnie brzuch, do pokoju wróciła Susan. Miała zamknięte oczy i szła tyłem, co spowodowało że jeszcze bardziej zaczęliśmy się śmiać. Wzięłam nasze koszulki z podłogi i podałam Victorowi, natomiast swoją szybko zapięłam.
- Dobra, możesz spojrzeć – powiedziałam śmiejąc się do Susan. Spojrzała na nas i zrobiła się czerwona. Odwróciła się szybko i wzięła swoje rzeczy po czym popędziła do łazienki. Oboje z Victorem nie mogliśmy się opanować. W końcu przytuliłam się do niego i zasnęliśmy.

Gdy się obudziłam, było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 5. Przewróciłam się na drugi bok, ale nie mogłam zasnąć. Wstałam i założyłam dres. W domu jeszcze wszyscy spali, więc po cichu się ubrałam i wyszłam na zewnątrz. Obiegłam całą wieś, pobiegałam na polane; zmęczona wróciłam do domu.
Gdy wchodziłam do domu, spojrzałam na zegarek. Było 8. Boże, biegałam prawie 3 godziny. No tak, ale na polanie trochę posiedziałam. Poszłam na górę i szybko się umyłam. Ubrałam bordowe rurki i czarny T-shirt. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie wszyscy jedli śniadanie.
- Nikuś wysusz włosy bo się przeziębisz – powiedziała babcia gdy siadałam przy stole.
- Babciu, przecież nigdzie nie wychodzę. – bym musiała spędzić 10 minut na ich suszeniu, a byłam strasznie głodna. Nalałam sobie kawy i wzięłam naleśnika. Popatrzyłam na Susan, która szybko spuściła wzrok. Nadal było jej wstyd, że nas wczoraj przyłapała. Victor przyglądał mi się z uśmiechem. Śniadanie jedliśmy w ciszy. Po chwili wszedł tata.
- Co powiecie na rodzinny mecz? Będą też sąsiedzi. O 14 na sali.
- Ja jestem za. – spytałam się również Susan i Victora, którzy przyjęli to tak samo entuzjastycznie jak ja. O 18 jechaliśmy do Rzeszowa, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. Piotrek już dawno pojechał do swojego domu, natomiast Patryk powiedział trenerowi że ma ważne sprawy rodzinne i miał wolne do 2 stycznia. 

Po śniadaniu siedzieliśmy wszyscy w kuchni i gadaliśmy o polityce i ogólnej sytuacji w kraju. Gdy zbliżała się 14, poszłam na górę się przebrać. Założyłam tylko pod spodnie krótkie spodenki i związałam włosy.
 - Ty też grasz? – spytałam zdziwiona gdy Victor wszedł do pokoju i zaczął się przebierać.
- Od jednego razu nic mi się nie stanie. – powiedział zmieniając spodnie. Po chwili weszła Susan, zrobiła to samo i w trójkę zeszliśmy na dół. Na nową salę, którą wybudowali przy szkole mieliśmy 5 minut drogi. Szłam za rękę z Victorem, a za nami szedł tata, Mandy z Patrykiem i Susan, która bardzo dobrze się z nimi dogadywała, co mnie ucieszyło, że nie jest skrępowana. Na sali byli już Iga, Aneta, jej mąż Rafał, Radek, pan Janusz i pani Gosia. Siedzieli na trybunach i czekali na nas opowiadając sobie kawały. 

Poszłam zdjąć spodnie i zaczęłam się rozgrzewać. Na sali nie było za ciepło, ale po kilku minutach zrobiło mi się lepiej. Sala miała naprawdę dobre wyposażenie: piłki najlepszej klasy do każdej z dyscyplin, do tego sprzęty do lekkiej. Siatka była całkiem nowa i niezniszczona. Graliśmy rodzina przeciw rodzinie. Nasza drużyna miała większe szanse ponieważ u nas tylko Mandy nie miała do czynienia z tym sportem. A u nich tylko Iga i Aneta kiedyś grały. Po pierwszym secie w którym pokonaliśmy ich do 10, zmieniliśmy składy. I tak drugiego seta moja drużyna przegrała, a trzeciego wygrała. Lubiłam takie granie bez presji i ciężkiej walki o każdy punkt. O 16.30 wyszliśmy z sali. Mieszkaliśmy obok siebie, więc wszyscy razem wracaliśmy do domu. Tata siedział w domu z Kingą, więc sąsiedzi zaprosili ich do siebie. No to wiedziałam, ze zabawa będzie niezła.
-------------------------------------------
wybaczcie za takie trochę dość nudne zakończenie :/

7 komentarzy:

  1. wybaczamy :) aleee to nie zmienia faktu, że nie trawię tego całego Victora i chce żeby Nik była z Zibim xd

    OdpowiedzUsuń
  2. no to mam problem co tu dalej z nim zrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. to co ty uwazasz za sluszne ;p ale zagraniczniak mi sie nie podoba

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc liczyłam na inny obrót sytuacji "meczu" soviaków . Myślałam że ona po meczu pójdzie pod prysznic a za nią Zibi : ) . Też nie ukrywam że nie przepadam za tym Victorem . Wiem że Nicola to bohaterka na którą ty masz pomysł , ale liczę że ma trochę godności i że nie pójdzie do łózka z Victorem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to zaskoczę cię, i niestety pójdą;/ czemu aż tak bardzo go nie lubicie?

      Usuń
    2. Ja też go nie lubię, ponieważ z tego co mnie pamięć nie myli to on za każdą nową w drużynie się tak patrzył jak na obiekt seksualny. Bez obrazy do autorki opowiadania, ale takie jest moje zdanie. Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. nic się nie stało :) po prostu chce poznać wasze opinie na ten temat :)

      Usuń