poniedziałek, 28 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 39

Święta szybko minęły i nadszedł mecz Sovii ze Skrą. Był to ich ostatni pojedynek w starym roku. Dwie godziny przed meczem wyjechaliśmy wszyscy z domu. Agata z Piotrkiem wyjechali wcześniej. Mama do domu pojechała już drugiego dnia świąt gdyż następnego musiała iść do pracy. Pojechaliśmy moim samochodem bo był największy. Mandy siedziała ze mną z przodu, natomiast Victor, Susan i Patryk z tyłu. O 17 dojechaliśmy na halę. Wyszliśmy z samochodu i złapałam Victora pod rękę. Zanieśliśmy kurtki do szatni i poszliśmy na salę.
- Nikola? – usłyszałam za sobą.
- Agnieszka. Co ty tutaj robisz? – spytałam przytulając ją do siebie.
- Miałam wczoraj tutaj pokaz i pomyślałam że wpadnę na mecz. Miałam nadzieję, że spotkam kogoś znajomego. Co u ciebie słuchać?
- Długo by opowiadać. A Łukasz też jest tutaj? – liczyłam, że mój ulubiony siatkarz tez tutaj jest.
- Jest ze Zbyszkiem na trybunach. Co za kasztanowa lala koło niego siedzi? – spytała zdziwiona.
- Opowiem ci później. Zapomniałam – odwróciłam się do reszty. – to jest Agnieszka, żona Łukasza. Mandy i Patryka znasz, a to jest Victor - asystent trenera Latiny i Susan – koleżanka z drużyny.
Przywitali się i poszliśmy na salę. 

Szłam nadal pod rękę z Victorem, i idąc zauważyłam Zbyszka z kasztanową panią. Tak jak kiedyś siedzieliśmy razem, tak teraz ich dłonie były splecione na jej kolanie. Uśmiechali się od ucha do ucha, ale na nasz widok Bartman przestał być taki zadowolony. Łukasz zauważył nas i szeroko się uśmiechnął.
- Nik – powiedział wstając i mocno mnie przytulając – Cudownie wyglądasz. 
- Dzięki. – odpowiedziałam i mnie puścił. Spojrzałam na Zbyszka, który bacznie mnie obserwował. – Witaj – uśmiechnęłam się do niego. – Jestem Nikola – powiedziałam do jego towarzyszki.
- Magda. – uścisnęła moją dłoń. Usiedliśmy koło Łukasza i czekaliśmy na mecz.

- Tutaj kiedyś grałam – powiedziałam do Susan. – w  sali obok mieliśmy treningi - Poczułam, że ktoś mnie obserwuje i odwróciłam się szukając znajomej osoby. Majka wpatrywała się we mnie wielkimi zdziwionymi oczami. Było jeszcze trochę czasu więc wstałam i podeszłam do niej.
- Cześć – przywitałam się przytulając ją. – Co słychać?
- Hej. A wszystko po staremu. No może poza jednym. Grzesiek mi się oświadczył – powiedziała uśmiechnięta pokazując mi pierścionek.
- Gratuluje. Mam nadzieję, że zostanę zaproszona na ślub – puściłam do niej oczko.
- Ty zawsze. Tamtej małpy nie zaproszę – powiedziała patrząc na Magdę. Dobrze, że siedzieli daleko od nas. – nie lubię jej i nie ufam. Nie chce wnikać czemu już nie jesteście ze Zbyszkiem, ale ta Magda jest jakaś dziwna. No i do tego jest cholernie piękna.
- Majka, brakowało mi ciebie – zaczęłam się śmiać.
- Mam nadzieję, że zobaczymy się w sylwestra.
- Igła coś mi wspominał. Zbyszek i ta Magda też pewnie będą, nie? – kiwnęła głową. – Jakoś to przeżyje. Dobra, idę do moich gości. Do zobaczenia w sylwestra – pożegnałam ją i zeszłam na swoje miejsce. 5 minut później panowie weszli się rozgrzewać. Spojrzałam na Michała. Gdy mnie zobaczył, szeroko się uśmiechnął. Moje serce kibicowało dzisiaj zarówno Skrze jak i Sovii. Bardzo się ucieszyłam, że znowu ich widzę.

- Lubie jak się uśmiechasz – powiedział mi Victor do ucha. Popatrzyłam na niego i ścisnęłam mocno jego dłoń. Z dnia na dzień coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy.
- Idziecie na sylwestra do Igły? – spytałam siedząca obok Agnieszkę.
- Tak. Słyszałaś, że ma być cała reprezentacja?
- Cała? W tamtym roku była tylko Resovia. – powiedziałam zdziwiona. – no to Krzysiek się postarał. Muszę się skontaktować z Iwoną.
- No, w ogóle Kubiak zostanie tatą, Kurek podobno ma dziewczynę – spojrzałam na nią zszokowana. – ale teraz najlepsze: Możdżon wziął cichy ślub.
- No nie. Nie wybaczę tego. Nikogo nie zaprosił? – spytałam zaskoczona.
- Nie. Z tego co wiem świadkiem był Guma, a świadkową kuzynka Hani.
- Będą u Igły?
- Z tego co wiem to tak. Aa w ten sposób kombinujesz – uśmiechnęła się do mnie.
- Nasi gracze są już rozgrzani. Pora rozpocząć mecz – powiedział spiker. 
Na hali było słychać oklaski, gdy kolejno wyczytywano nazwiska graczy obu drużyn. Kibice Skry odśpiewali swój hymn i zabrzmiał pierwszy gwizdek. Susan była bardzo zaskoczona słysząc tak głośny doping.
- O to mi chodziło mówiąc polscy kibice – uśmiechnęłam się do niej.
- Nie wiedziałam, że tak głośno można kibicować. Do tego macie naprawdę przystojnych siatkarzy – mrugnęła okiem do mnie.

Po meczu wygranym 3:2 przez Skrę, poczekaliśmy aż sala się trochę wyludni i wyszliśmy. Panowie byli tak zmęczeni, że po meczu poszli od razu do szatni. Na moje nieszczęście wychodziliśmy razem ze Zbyszkiem i kasztanową dziewczyną. Przypomniało mi się, że w walizce miałam gdzieś jego pierścionek zaręczynowy. Nie chciałam go dalej trzymać. 
Poszliśmy do samochodu i kierowaliśmy z powrotem do domu. Było już po 21. Podjechałam na stacje i kupiłam dla siebie kawę; połowę wypił mi Victor. 

Byłam strasznie głodna i gdy dojechaliśmy do domu, dobrałam się do lodówki. Zjadłam placki ziemniaczane, które babcia robiła zanim wyjechaliśmy i poszłam do pokoju spać. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam, że jest pusty. Byłam ciekawa gdzie się podziali Victor z Susan. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. 

Obudziłam się w nocy słysząc hałasy. Nasłuchiwałam chwilę, ale było cicho. W pokoju nadal byłam sama. Spojrzałam na zegarek: było po 2. Wstałam z łóżka i poszłam szukać, ale nigdzie ich nie było. Weszłam do pokoju Mandy, a ci siedzieli na podłodze nachyleni do siebie i ciężko nad czymś debatowali. Na mój widok nagle przestali gadać. Popatrzyli na siebie zażenowani.
- O co chodzi? – spytałam widząc ich miny. – Co wy znowu kombinujecie?
- Nikola, nic nie kombinujemy. Co nawet pogadać nie można? – powiedziała Mandy.
- Znam cię i wiem, że coś ci chodzi po głowie. Nie wiem jeszcze co, ale się dowiem.
- Nik, daj spokój. Chodź lepiej spać. – powiedział Victor łapiąc mnie w talii i wyprowadzając z pokoju. 5 minut później leżałam w łóżku przytulona do Victora. Nie chciał mnie wypuścić z łóżka. Susan nadal z nimi gadała na górze.
- Nikola? – spytał Victor. Postanowiłam, że udam że śpię, po czym szybko wstał i wymknął się na górę. Cholera. Wstałam po cichu i poszłam za nim. Wszedł do pokoju Mandy i zamknął drzwi. Przyłożyłam ucho do dziurki od klucza, ale nic nie było słychać. Nagle otworzyły się drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc Victora. Przełożył mnie przez ramię i zaniósł na dół.
- Ej, chce tylko wiedzieć co tam kombinujecie. – powiedziałam waląc go w plecy gdy znosił mnie po schodach. Znowu położył mnie na łóżku i przytulił do siebie.
- Nie zapomnij, że jutro, to znaczy dzisiaj jedziesz do szpitala i musisz się wyspać. Tak więc zamknij oczy, pomyśl o czymś przyjemnym i idź spać. Za cztery godziny musisz wstać.
Odwróciłam się do niego plecami i próbowałam zasnąć. Po chwili przytulił się do mnie. Zapadłam w sen.

O 6 obudził mnie budzik. Wyłączyłam go, zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki się szykować. Na dworze było -12 i padał śnieg. Założyłam jasne jeansy, ciepły czarny sweter i czarne kozaki do kolan. Włosy związałam w kucyk i lekko się pomalowałam. Zeszłam na dół żeby założyć płaszcz.
- Poczekaj na mnie – usłyszałam z góry Victora. Zszedł po chwili na dół ubrany tak samo jak ja. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Chcesz jechać ze mną? – spytałam zdziwiona.
- Tak. Potowarzyszę ci jeśli nie masz nic przeciwko.
- No jasne że nie. – uśmiechnęłam się do niego szeroko. – Chodź.

Mój samochód był cały biały, więc wsadziłam tylko torbę do bagażnika i zaczęliśmy go odśnieżać. Dziadek na szczęście zadbał o podjazd i teraz nie musieliśmy dodatkowo i tego robić. 15 minut później jechaliśmy do Rzeszowa.
- Lubie twoją rodzinę. Wszyscy jesteście tacy gościnni. A twoja babcia to już w ogóle. Mimo, że nie rozumiem ani słowa co do mnie mówi, to wydaje się bardzo sympatyczną osobą.
- Ciesz się, że nie mówisz po polsku. Zamęczyłaby cię pytaniami o sporcie. Jest w tym naprawdę dobra – zaczęłam się śmiać. Przegadaliśmy całą drogę do szpitala.
- Długo tu nam się zejdzie? – spytał gdy szliśmy do wejścia.
- Nie wiem. Zależy od ilości osób. – w tym momencie weszliśmy do poczekalni. Była pełna.
- No to sobie poczekamy trochę – powiedziałam opierając się o parapet.
- Nie ma tu żadnych numerów, godzin przyjęć? – spytał zdziwiony.
- Są. Ja jestem niby umówiona na 8, ale wątpię czy o tej wejdę. Zwykle to się o kilka godzin obsuwa.

Do 8 było tylko 10 minut. Minęła 8:30, w poczekalni zrobiło się trochę luźniej, usiadłam na wolnym krześle i dalej czekałam. O 9 wyszła pielęgniarka z gabinetu:
- Nikola Nowakowska?
Wstałam i podeszłam do niej. Wzięła mnie na morfologie i inne badania i za pół godziny byłam wolna.
- I jak? – spytał Victor.
- Morfologia w porządku. O reszcie dowiem się jutro. Idziemy na kawę?
- Miałem o to samo zapytać. Ledwo żyję – uśmiechnął się szeroko.
- Właśnie widzę – uśmiechnięci wyszliśmy ze szpitala. Pojechaliśmy samochodem pod halę i poszliśmy do kawiarenki naprzeciwko.
- Mają tu najlepszą kawę – powiedziałam do Victora gdy siadaliśmy przy stoliku.

Po 11 wyszliśmy na parking.
- Może pójdziemy na trening chłopaków, co? Poznasz kilku fajnych ludzi. – spytałam.
- No jasne.

Weszliśmy na halę, i korytarzem skierowaliśmy się do sali. Słyszałam odbijaną piłkę i szuranie butów po parkiecie. Uśmiechnęłam się szeroko. Otworzyłam drzwi i weszliśmy. Trener odwrócił się, zmarszczył czoło, po czym poznał że to ja i szeroko się uśmiechnął.
 - Witamy w naszych skromnych progach – powiedział podchodząc do nas i witając się. – jak tam włoska liga?
- Całkiem dobrze. Chociaż czasami brakuje mi tego miejsca. – powiedziałam rozglądając się po sali. 

Trener wrócił do treningu, a my usiedliśmy na trybunach. Oglądałam zafascynowana ich poczynania. Nie wiem co ta drużyna miała takiego w sobie, że bardzo ich wszystkich lubiłam. W tej chwili otworzyły się drzwi od sali i wszedł Bartman z Kasztanową. Spojrzałam zdziwiona na nich, po czym dalej patrzyłam na boisko.
- Nikola, Zbyszek, może zagramy jak za dawnych dobrych czasów, co? – powiedział trener do nas.
- No jasne. Czemu nie. – powiedziałam wstając. – Jeden set i jestem z powrotem – powiedziałam całując Victora w usta. Przechodząc obok Zbyszka usłyszałam:
- Zaraz wrócę kochanie – i namiętnie pocałował Kasztanową. Igła przyglądał nam się z rozbawieniem.
- Jak dzieci – skomentował. Zignorowałam jego uwagę i podeszłam do Kosy.
- Gratuluję. Mam nadzieję, że dostane zaproszenie – uśmiechnęłam się do niego.
- Jasne. Jeszcze nie mamy ustalonego terminu – skrzywił się. – A to ten nie pasuje, a to tamten. Koszmar – uśmiechnął się do mnie słabo.
- Współczuje – poklepałam go po plecach.
- Dobierzcie się w drużyny i zaczynamy. Wygrany skład jutro ma wolne – uśmiechnął się szeroko trener.

Wybierał Igła i Bartman, i jak się łatwo domyślić, trafiłam do Ignaczaka.
- No to jutro obowiązkowy długi rękaw – skrzywiłam się do Krzyśka. Do dziś pamiętam ślady po ostatnim meczu gdy wkurzyłam Bartmana, który wszystkie piłki kierował na mnie. Igła wybrał mnie, Kosę, Lotmana, Grzyba i Dobrowolskiego. Bartmanowi pozostał Pit, Schops, Tichacek, Olieg i Perłowski. 
- Nie macie szans -  powiedziałam do Pita.
- Jeszcze zobaczymy, siostra.

Ustawiłam się na swojej pozycji. Spojrzałam na trybuny, gdzie Kasztanowa skubała swoje paznokcie. Widać, że bardzo kibicowała swojemu lubemu. Zaczęłam się śmiać. Victor rozmawiał z trenerem, po czym przeszedł przez boisko i stanął na miejscu sędziego. Zdjęłam jeszcze swoje buty, żeby się nie zabić i zaczęliśmy mecz. Poszłam na zagrywkę. Wiedziałam, że przez słaby punkt jakim byłam ja, moja drużyna mogła przegrać, więc musiałam dać z siebie wszystko. 
-------------------------------------------
kolejny rozdział dla was. mam nadzieję, że się spodoba :)

13 komentarzy:

  1. O której jutro będzie rozdział?? ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba?! jest genialny :D mam nadzieję, że Nik skopie dupsko drużynie bartmana ;p czekam na kolejny, długi rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej czasem tak właśnie się zastanawiam czy one nie są zbyt długie :d

      Usuń
    2. Moim zdaniem są akurat na długość. :)

      Usuń
  3. moze jeszcze jeden dzisiaj?XD

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie : ) doskonały pomysł :) daj dzis jeszcez jeden :) Jestem strasznie ciekawa dalszego ciągu ,

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta wyżej dobrze gada- polać jej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. :) Czekam na kolejny (może jeszcze dziś??). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. dzięki :)postaram się pisać tak jak do tej pory:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem wręcz pewna że Nikola zejdzie się ze Zbychem,ale Majka dołoży do tego swoje dwa grosze :P
    To takie moje gdybania :)
    Może jakieś zbliżenie z Victorem>? :D
    Pozdrawiam Twoja wierna czytelniczka :)

    OdpowiedzUsuń