- Nikola - krzyknęli wszyscy prawie jednocześnie.
- Co się stało? - spytał przerażony Zbyszek, podbiegając do mnie.
- Victor - powiedziałam szeptem. Któryś podniósł mój telefon z
podłogi i prowadził dalej rozmowę z Paulem.
- Co z nim?
Nic nie odpowiedziałam tylko zemdlałam. Na szczęście byłam w
ramionach Zbyszka i zdążył mnie pochwycić.
- Co się kurwa dzieje? - spytał odwracając się do Pita, który
zgarnął mój telefon.
- Victor miał wypadek - powiedziałam głosem bez jakiegokolwiek
wyrazu.
- No ale nie chyba nic poważnego, nie?
- Zbyszek, on miał śmiertelny wypadek - podał bardzo cicho
Piotrek. W tej chwili łzy znowu zaczęły mi płynąć. Nie wiedziałam co mam robić;
nie miałam pojęcia jak się zachować w tej sytuacji. Czułam, jakby moje serce w
połowie zamarło.
- Muszę tam jechać - powiedziałam wstając od Zbyszka. Porwałam
telefon, wpadłam do pokoju po portfel i wybiegłam z hotelu.
- Nikola zaczekaj - usłyszałam za sobą Zbyszka. Jak my się
dostaniemy do Gdańska? Cholera jasna! Usiadłam na asfalcie i dopiero teraz tak
naprawdę zaczęłam płakać.
Nie wiem skąd on wziął auto, ale po chwili byliśmy w drodze.
Ciągle próbowałam się dodzwonić do Victora, ale nie odbierał. Łudziłam się, że
to tylko sen. Zbyszek pędził jak szalony nie zważając na żadne ograniczenia. Ja
siedziałam jakby mnie zaczarowali; wpatrywałam się w jeden punkt i tak tkwiłam
przez kilka godzin. Gdy wybiła pełna godzina włączyłam radio na
wiadomości.
- Mamy przykrą wiadomość, otóż dzisiaj o godzinie 19 miał miejsce
wypadek na trasie Gdańsk - Warszawa, pijany kierowca wjechał w samochód, w
którym jechali Victor Jones i jego asystent Oleg Stan. Obaj panowie ponieśli
śmierć na miejscu, sprawca wypadku nadal pozostaje w śpiączce. Byli oni
trenerami reprezentacji USA w piłce siatkowej. Pozostawili żony i swoje
rodziny. Kolejny raz apelujemy żeby nie wsiadać po alkoholu za kierownicę. Tą
smutną wiadomością zakończymy to wydanie wiadomości.
Puścili "ostatni" co wywołało we mnie kolejną fale
płaczu. Zbyszek bardziej opanowany zadzwonił do Paula i ten podał mu
adres hotelu w którym nocowali.
W holu zastała nas cała reprezentacja, i wszyscy inni z
kadry.
- Nikola, tak mi przykro - Paul podszedł do nas i mocno mnie
uścisnął.
- Chce go zobaczyć.
- Nie da rady. To jest.. za straszne. Musisz zdecydować gdzie
zostanie pochowany.
- We Włoszech - odpowiedziałam od razu. - Tam się urodził i niech
tam odbędzie się pogrzeb. Jego rodzice.. - zaczęłam.
- Dzwoniłem. Masz dać im znać w sprawie pogrzebu. Nik, musisz
teraz odpocząć. Jutro czeka cię ciężki dzień - dał znak Zbyszkowi i po
chwili siedziałam na łóżku w pokoju wpatrzona martwym wzrokiem w okno. Bartman
poszedł się wykąpać, a ja tak siedziałam. Wracało wszystko: jak poznałam
Victora, jak mi pomagali z Susan gdy Zibi mnie zostawił, potem wspólne święta,
noworoczny seks, ślub, treningi, jego starania zachowania powagi gdy panowie
przyszli z procentami; dosłownie wszystko. Nie wiem kiedy znowu zaczęłam
płakać. Zbyszek słysząc mój ryk wypadł z łazienki i mocno tulił. Nie miałam
siły ani ochoty na nic. Leżałam wtulona w niego, ale nie mogłam zasnąć.
- Julka - przypomniało mi się nad ranem gdy Zbyszek już nie spał.
- Nie martw się o nią. Pani dyrektor o wszystkim wie, a Krzysiek
będzie do niej zaglądał podczas zgrupowania.
Nie mogłam jeść ani pić; przeprowadziłam również trudną rozmowę z
rodzicami Victora. Mieli przyjechać do naszego.. Victora.. mojego domu.
Ustalenie wszystkich formalności zajęło mi cały dzień. Gdyby nie
Zbyszek, nie wytrzymałabym tego; byłam wypluta psychicznie i fizycznie.
Co chwila dzwonił mój telefon i rozwścieczona rzuciłam go o
ścianę. Znowu zaczęłam płakać. Powoli wyczerpywał mi się wszelki zapas łez.
Zbyszek towarzysząc przy mnie, milczał; znał mnie i wiedział, że słowa w ty
momencie nie pomogą.
- Nikola, mama dzwoni - podał mi telefon gdy leżałam w łóżku.
- Nie chce z nikim gadać. Nie ma mnie - odpowiedziałam
beznamiętnym tonem.
- Nikola, już dobrze - znowu miałam dziwny sen i obudziłam
się z krzykiem.
- Dziękuje, że jesteś przy mnie - powiedziałam gdy po raz kolejny
znosił moje łzy i załamanie.
Po załatwieniu wszystkich formalności lecieliśmy do Włoch. Ciało
Victora był tak zmasakrowane, że postanowiłam je skremować. Po wylądowaniu
pojechaliśmy do domu gdzie wcześniej z nim mieszkałam.
- Nikola - wybiegła z kuchni Lily. Miała podkrążone czerwone oczy
od płaczu. Za nią wyszedł John w nie najlepszym stanie. Stracili jedynego syna.
Potem zaczęła się zjeżdżać cała reszta i nim się obejrzałam a
stałam na mszy pożegnalnej. Nie mogłam się opanować i łzy leciały mi ciurkiem.
Nic mi po nim nie pozostało oprócz zdjęć i wspomnień. Ale wiedziałam, że muszę
być silna; Victor nie chciałby, żebym się załamała.
Po pochówku wróciliśmy do domu. Od kilku dni nic nie jadłam i
musiałam odpocząć. W takim momencie nic by mi przez gardło nie przeszło;
Zbyszek po kilkudziesięciu prośbach zrezygnował z nakłaniania mnie do tknięcia
czegokolwiek. Poszłam na górę, a on został z resztą na dole. Weszłam do
sypialni, gdzie w powietrzu utrzymywał się zapach Victora: jego ubrania,
pościel w którą właśnie się wtuliłam, dosłownie wszystko. Zaczęłam cicho wyć w
poduszkę. Świat stracił kolejną osobę z kręgu siatkówki; nie myśląc o niczym w
końcu zasnęłam. Miałam omamy w nocy i obudziło mnie ciche drapanie do okna.
- Victor? - spytałam z nadzieją gdy poczułam kogoś obok siebie.
Zbyszek. Przytuliłam się do niego i po raz kolejny wybuchłam płaczem, co go
obudziło i zaczął mnie uspokajać.
Dopiero po dwóch tygodniach wróciłam do siebie. A raczej z powodu
anemii i odwodnienia. Byłam w Warszawie w domu, gdy szłam z łazienki do pokoju
i zemdlałam. Mama zadzwoniła szybko po karetkę i lekarze szybko stwierdzili co
mi jest, przy okazji informując, że to może doprowadzić do nawrotu choroby.
***
Cała reprezentacja wyjechała za granicę i zostałam sama. Nie byłam
zdolna do treningów i trener dał mi wolne. Na mistrzostwa raczej już nie mogłam
liczyć.
- Ciocia, dosyć tego - był sierpień i Julka wakacje spędzała w
Warszawie - musisz wziąć się w garść. Sama mi mówiłaś, żebym była silna to ty
też masz taka być. Pakuj się i jedziemy do Spały. - siedziałam w osłupieniu
wpatrzona w tą małą śliczną kruszynkę. Mama też zdziwiła się jej słowami. - Masz mistrzostwa do wygrania. Wujek Victor nie chciałby żebyś była ciągle
smutna.
Mała miała rację. Zebrałam się w sobie i wieczorem jechałyśmy do
Spały. Pokój nadal na mnie czekał. Z torbą i dziewczynami zeszłam do samochodu.
Następnego dnia weszłam na salę. Wszystkie oczy były skierowane na
mnie; wzięłam głęboki oddech i podeszłam do trenera.
- Chce wrócić na treningi, jeśli jestem nadal w drużynie -
powiedziałam do pana Piotra.
- Oczywiście. Nadal jesteś z nami. Myślę, że przy twoich
zdolnościach nadrobimy stracony czas.
- Dziękuje - odpowiedziałam i poszłam do dziewczyn się rozgrzewać.
Po pierwszym treningu od kilku miesięcy, wróciłam do pokoju potwornie zmęczona.
Wzięłam prysznic i w piżamie padłam na łóżku. Po chwili jednak usłyszałam
pukanie i wstałam otworzyć.
- Cześć - przytulił mnie mocno Zbyszek.
- Hej - oderwałam się od niego i pocałowałam delikatnie w usta.
Przyjechali na zgrupowanie na kilka dni przed mistrzostwami. Zauważyłam, że
korytarzem idzie reszta.
- Znowu z wami - uśmiechnęłam się lekko do Igły.
- Musimy nadgonić trochę twoje zaległości - przytulił mnie i
wyszeptał - cieszę się, że jesteś już z nami. Bartman już tracił nadzieję.
- Pogadamy później.
Cała wygłodniała grupa szła na kolację i chętnie do nich
dołączyłam.
- Witaj Nikola - uśmiechnął się na mój widok Andrea.
- Jak tam bark? - mimo, że minęło tyle czasu od mojej kontuzji, to
Olek nadal się martwił.
- Jest ok - klepnęłam go w ramię i usiadłam przy stoliku. Zibi
pocałował mnie w policzek i usiadł obok. Reszta zaczęła się schodzić ze swoimi
posiłkami i udało im się skutecznie mnie rozśmieszać. Po raz pierwszy od.. w
sumie od śmierci Victora.
- Fajnie, że wróciła dawna uśmiechnięta Nikola - powiedział
Łukasz.
- To wszystko dzięki wam - uśmiechnęłam się szeroko. W tej chwili
otworzyły się drzwi i weszła mama z Julką.
- Wujek - podbiegła do Bartmana i mocno uścisnęła.
- Co robiłaś jak mnie nie było? - pochwycił ją na kolana.
Powiedziała mu coś do ucha, a ten spojrzał na mnie i szeroko otworzył oczy. No
to już wiedziałam co mu powiedziała.
Mama wynajęła pokój dla siebie i dla małej i gdy Julka poszła spać
wróciła do siebie. Siedziałam na łóżku w ręczniku i rozczesywałam mokre włosy,
jednocześnie rozmawiając z Paulą. Do pokoju nagle wszedł Zbyszek.
- No to ja wam nie przeszkadzam - powiedziała i wstała.
- No co ty - spojrzałam na nią zdziwiona.
- Mam interes do Igły. Także późno wrócę - uśmiechnęła się szeroko
i wyszła. Długo wpatrywałam się w drzwi zanim wyszłam z szoku. Zbyszek w tym
czasie przejął ode mnie grzebień i rozczesywał moje włosy.
- Nikola - zaczął - chce adoptować Julkę.
Odwróciłam się zaskoczona.
- Z tobą - dokończył.
- Ale.. co.. ty.. tak na poważnie?
- Tak - zaczął się śmiać. - wydaje mi się że wszyscy wiedzą co się
szykuje. Nikola - położył dłoń na moim policzku - wiem, że to jest za wcześnie,
ale chciałbym żebyś została moją żoną. Wiesz, że cię kocham i teraz nie
popełnię tej głupoty co wcześniej.
- Ale jak to sobie wyobrażasz? Ja we Włoszech, ty w Rosji, a Julka
gdzie? Nie może krążyć pomiędzy nami.
- Nie będę dalej w Rosji. Nadal aktualna jest Sovia. No i Latina -
dodał z cwaniackim uśmiechem.
- Coo? - po raz drugi tego dnia mnie zaskoczył.
- Taka nowa propozycja.
Siedziałam zamyślona, a on cierpliwie czekał. Trener powiedział,
że mogę wrócić kiedy chce. Ale Latina nadal mnie kręciła; tylko, że tam było za
dużo wspomnień z Victorem.
- Rzeszów. Załatwimy wszystko z adopcją i tak dalej.
- Poczekaj - wybiegł z pokoju i po chwili wrócił z małym
pudełeczkiem. Złapałam się za głowę; znowu to samo.
- Nik, nie ma tu co prawda wszystkich tych co wcześniej, ale to
nie istotne. Ważne że ty jesteś. - uklęknął przede mną.- Tak więc kocham cię i
chce zaadoptować Julkę i czy zostaniesz moją żoną?
- Mam jeszcze twój pierwszy pierścionek - powiedziałam klękając
obok niego.
- Wiem, ale ten jest więcej wart. To był zaręczynowy pierścionek
mojej mamy.
- Oh - zdołałam tylko powiedzieć. To nie był taki typowy
pierścionek z oczkiem. Tym oczkiem była róża w.. żółte i niebieskie płatki.
Zaczęłam się śmiać.
- Ulubione kolory mamy - wyjaśnił.
- No powiem ci, że idealnie trafiła. Ponownie odpowiem ci, że tak.
- założył mi pierścionek i pocałował najpierw moją dłoń, a potem usta. Przy
tych drugich zatrzymał się dłużej. Zaciągnęłam go na łóżko i zaczęłam namiętnie
całować.
- Kocham cię Nik. Kocham z całego serca i nie pozwolę cię nikomu
odebrać. Te kilka miesięcy były dla mnie koszmarem.
- Kasztanowa nie była taka straszna.
- Masz rację, lubiłem ją. Mi chodzi raczej o to, że nie byłem z
tobą. Ale ty kochałaś Victora - dodał szeptem. Musiałam zamknąć oczy bo szybko
napłynęły mi łzy. Jedna zleciała i Zbyszek szybko ją starł. Wzięłam się w garść
i spojrzałam mu w oczy.
- Tak. Ale ciebie też kochałam. Kocham nadal.
Po tych słowach jeszcze raz go pocałowałam i położyłam się na jego
klatce. Po chwili odpłynęłam.
Co nas obudziło rano? Paula z Julką. Przetarłam
oczy i spojrzałam na drugie łóżko gdzie dziewczyny siedziały i nad czymś
debatowały. Julka zobaczyła, że się obudziliśmy i wpakowała się pomiędzy nas.
Przytuliłam ją mocno, a Zbyszek zaczął ją łaskotać.
- Wujeek - zaczął się śmiać i przestał. Wstałam i poszłam wziąć
prysznic. Ubrałam czarny dres i związałam włosy w wysokiego kucyka a potem w
kłosa. Wyszłam z łazienki i Zbyszek siedział z małą na kolanach; oglądali coś
na komputerze Pauliny. Potem poszedł się odświeżyć i spotkaliśmy się dopiero na
śniadaniu.
- I jak? - mrugnął do mnie Igła. Uśmiechnęłam się tylko szeroko i
poszłam zrobić sobie kawę. Zbyszek wszedł z Julką na rękach i dosiadł się do
stolika.
- Mamy dzisiaj trening wszyscy razem - ogłosił Andrea.
Po śniadaniu wszyscy całą grupą poszliśmy na trening. Julka z mamą
były naszymi kibickami. To był morderczy trening. Padłam na boisko z walącym
sercem.
- Umieram - zażartowałam do Łukasza.
- Macie trzy godziny przerwy. Potem idziemy biegać - tym razem
odezwał się Piotr.
- No to już po mnie - zaczęłam się śmiać.
Mama i Paula poszły z Julką do domu dziecka, a reszta zmęczona
porannym treningiem poszła spać. Dwie godziny to stanowczo za mało na sen.
Ubrana w dres i w buty do biegania wyszłam przed ośrodek. Nie czekając na
resztę zaczęłam się rozgrzewać.
- Nikola - usłyszałam przyganę w głosie Igły.
- Co znowu zrobiłam? - odwróciłam się do niego.
- Pokaż mi swoją dłoń - ah więc to.
- Wiesz od..?
- Kurka. Zbyszek powiedział Dzikowi, żeby nikomu nie mówił, potem
Dzik do Pawła, Paweł do Kosoka, Kosa do Kurka, Kurek do Ziomka, no i jak zwykle
ja na samym końcu. - wyrzucił na jednym oddechu.
- No to koniec tajemnicy - uśmiechnęłam się. Droga pantoflowa
działa sprawnie w ich drużynie. Eh. Chwilę później wyszedł Zibi i Igła również
na niego naskoczył.
- Miał nikomu nic nie mówić - ojoj Michał nie wyszedł w
odpowiednim momencie. - Michał! - krzyknął Bartman.
- Co znowu?
- Komu powiedziałeś o zaręczynach?
- No em Pawłowi. Ale powiedziałem, żeby nikomu nic nie mówił. -
dodał szybko.
- Co za plociuchy - podszedł do mnie Zbyszek i puścił oczko.
- Wiesz, że i tak długo by to nie utrzymało - objęłam go
ramieniem.
- No to huczne wesele będzie - zatarł ręce Igła.
- Wybij to sobie z głowy - powiedzieliśmy razem z Bartmanem.
-------------------------------------------
http://www.youtube.com/watch?v=RF0HhrwIwp0 tak na dobry nastrój :)
wiele z was pewnie jest zadowolona z odejścia Victora z tego świata, ale prosiłabym o raczej pozytywne komentarze :D
pozdrawiam :*
nie musiałaś go uśmiercać, styknąłby rozwód :D ale dobrze, żeeee będą razem i adptują małą ^^
OdpowiedzUsuń~anula
miało być inaczej, ale wybrałam tą bardziej hardcorową wersję xd
UsuńChciałam, żeby nie był z Nikolą, ale nie w taki sposób. ;/
OdpowiedzUsuńA ja tam nie jestem. Jak już kiedyś wspominam chciałabym żeby byli razem. No, ale widocznie tak musiało być.
OdpowiedzUsuńszkoda mi go...:( ja go na prawdę lubiłam ;( był fajny, miły i na prawdę darzył Nicolę prawdziwym uczuciem...:(
OdpowiedzUsuńa mi się podoba!!! oh yeah, yeah, yeah :) czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńAna
wow, aż miałam ciarki na plecach. ;O
OdpowiedzUsuńczekam na więcej, pozdrawiam :)
naranja-vb.blogspot.com
Nie wiem dlaczego, ale Viktor kojarzył mi się z tym factem: http://www.facebook.com/photo.php?fbid=525213610857365&set=a.436106006434793.101270.435884896456904&type=1&theater
OdpowiedzUsuńz Jochenem? Mi on kompletnie go nie przypomina ;/
UsuńTak, nie wiem dlaczego, ale jak czytałam rozdział z Viktorem to jego miałam przed oczami. Wiem, że nie podobny (m.i. kolorem włosów, ale... ). :)
Usuńhttp://p4.uniface.pl/p4.uniface.pl/ef7920b8ef3553200bd7892544a1c831.jpg a co powiesz na niego ? xd
UsuńTen już bardziej. :D ^^
UsuńŚwietny rozdział :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOd samego początku czytam Twojego bloga , bardzo mi się podoba .!!
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie , sama postanowiłam zacząć .! Mam nadzieję iż się spodoba :)
Oczywiście na blogu dodałam Twój do zakładki : Blogi które odwiedzam :)
Pozdrawiam Karola.!!
http://spalawziete.blogspot.com/
fajny fajny ; )) chciałam żeby viktor zniknął z życia nik ale nie w taki sposób ! ale poprostu tak miało być ; ]] cieszę się że już są razem i będą adoptować julkę :D następny rozdział tak jak zawsze jutro ? ;]]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
nowy dodam około pierwszej bo muszę go dokończyć, a na razie przechodze zawał oglądając mecz xd
Usuńhehe.. noo mecz emocjonujący :D
UsuńA mi jest przykro, bo trafiłam tu dopiero teraz i od razu śmierć ;(
OdpowiedzUsuńAle widocznie tak musiało być ;)
Przynajmniej Nik będzie szczęśliwa z Zibim i Julcią. A siatkarze to straszne paple! Gorzej niż przekupki na targu.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
I jeśli coś się pojawi- proszę, poinformuj mnie :) S.
dam znać ;)
UsuńBedzię dziś nowy rozdział????
OdpowiedzUsuńnowy rodział będzie w nocy około 1
Usuńaha, dzieki dzieki :)
Usuń