wtorek, 19 lutego 2013

ROZDZIAŁ 62

- Krzysiu dawaj! - krzyknęłam w tył. Tamci człapali tak wolno, że nie chciało mi się biec z nimi. O dziwo miałam tyle energii, że byłam sporo z przodu. Czułam, że ten bieg będzie przełomowy.
- Nikola, zaczekaj - podbiegł zdyszany. I tak nieźle mu szło. Zwolniłam trochę i poczekałam na niego. Zaczęłam się śmiać.
- Oj Igła, wiek już nie ten.
- Ja tam nadal się czuje jakbym miał 18 lat.
- Kiedy to było.. - westchnęłam teatralnie. 
- Ej grabisz sobie - pogroził mi palcem. Jako pierwsi dotarliśmy do ośrodka. Tamci byli naprawdę sporo z tyłu i mogliśmy sobie spokojnie porozmawiać.

- Huczne wesele wybij sobie z głowy - powiedziałam gdy nawet przede mną uklęknął prosząc o takie coś.
- Nikolka, moja ty kochana. Chociaż ty bądź mądra i zróbcie takie wielkie wesele. Pełny kościół, sala na 200 osób, pyszne jedzenie, wszyscy których kochasz - rozmarzył się Krzysiu.
- A za to wszystko zapłaci Ignaczak.
- Dobra, umowa stoi. - wstał nagle pobudzony moimi słowami.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Możesz dzwonić do papieża, do prezydenta, do kogo tylko chcesz, ale nie! - wkurzona usiadłam na ławce.
- Nik, no dla mnie tylko zrób to. Wiesz, że mój koniec bliższy niż dalszy - usiadł koło mnie i wziął moją dłoń.
- Co ty pieprzysz. Andrea się będzie z tobą cackał do 50. Dobra, koniec tematu, zdania nie zmienię.
Niestety byłam w patowej sytuacji bo w tym momencie dobiegła reszta grupy.
- Składamy się na wesele Zbyszka i Nikoli - powiedział do reszty. Zbyszek spojrzał się na niego jak na wariata.
- O czym ty mówisz? - zapytał Igłę.
- Zróbmy głosowanie - powiedział i perfidnie się na mnie spojrzał. - kto chce hucznego wesela?
- Zdrajcy - skwitowałam gdy wszyscy podnieśli ręce.
- Em wydaje mi się, że to od nich będzie zależeć czy będzie hucznie czy nie - powiedziała Ania. Ojoj jakie pioruny poleciały w jej stronę.
- Jedna która mądrze mówi - uśmiechnęłam się do niej.
- Znajdziemy jakiś sposób by was przekonać - powiedział Ziomek do nas. Gromiłam go ze Zbyszkiem wzrokiem.
- Zdania nie zmienię. - tupnęłam nogą i weszłam do ośrodka. - Nie chce teraz gadać - powiedziałam do mamy i weszłam do swojego pokoju.
- Co ją ugryzło? - usłyszałam jak pyta Bartmana. Wzięłam szybki prysznic i założyłam legginsy oraz dłuższy sweter. Zeszłam do stołówki na kolację. Myślałam, że nacieszę się spokojnym posiłkiem, a tym czasem jak zaczynałam jeść weszła ta cała zgraja z Krzysiem na czele.
- Mamy już pięćdziesiąt pięć złotych i dwa grosze - powiedział mijając mnie.
- My mamy pieniądze na wesele ciołku - powiedział do niego Bartman.
- No to w czym problem? - odezwał się Andrea. No kurwa świetnie. Jeszcze on przeciwko nam.
- W tym, że my takie wydarzenia omijamy szerokim łukiem. Ma być szybko i sprawnie. Ja nie wytrzymam półtorej godziny w kościele. Bez urazy Grzesiu, ale po twoim już mi wystarczy.
- Nik, ale ślub może być szybki. Nam chodzi o wesele - powiedział z nadzieją Dziku.
- Nie - kurwa, zaczynałam się łamać.
- Coś wymyślimy - poklepał Igła Dzika. Spojrzałam na nich piorunującym wzrokiem, ale chyba nie wyszło bo zaczęli się śmiać. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Julka była w domu dziecka i było dość późno żeby do niej iść czy dzwonić; Paula nadal siedziała z nimi na stołówce; Zbyszek też. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Susan. Niestety nie odbierała i położyłam się z powrotem. Sekundę później wszedł Bartman. Pocałował mnie w głowę i ułożył swoją na moich plecach.
- Nikola, a co byś powiedziała na huczne wesele? - zapytał. Obrucił się i zaczął palcami wodzić po moim kręgosłupie.
- Bartman, chyba ci cegła na głowe spadła - obróciłam się w jego stronę. Leżeliśmy oboje na brzuchu nos w nos.
- Julka by nas mogła poprowadzić, świadkiem byłby Michał, a świadkową kogo tam sobie wybierzesz. Z księdzem by się szybko wszystko załatwiło. Chociaż by nas nie męczyli.
Położyłam się na plecach i wpatrzyłam w sufit.
- Nie - powiedziałam po chwili. Bartman podwinął moją koszulkę i zaczął całować mój brzuch.
- Nie zmienie zdania. Nie próbuj mnie udobruchać.
Podciągnął się wyżej i zaczął całować mnie po piersi.
- Bartman - warknęłam na niego. Nie zareagował, tylko całował dalej.
- Nikola, kochaj się ze mną - wyszeptał jednocześnie patrząc mi w oczy. Nie powiem, bo mnie trochę zasoczył. W sumie to już od kilku miesięcy tego nie robiliśmy. Od polany. Oboje chyba nawet nie mieliśmy czasu o tym myśleć; przynajmniej ja, a jeśli inaczej było ze Zbyszkiem to tego nie okazywał. Wolno podciągałam jego koszulkę i delektowałam się jego zapachem, który odurzał mnie niesamowicie. Włożył dłoń pod mój sweter i zaczął delikatnie masować moje piersi. Złapałam mocno za pościel, czując tak potężną falę rozkoszy. Zdjął szybko z siebie koszulkę i zabierał się za moją. Wygięłam lekko plecy, żeby odpiął mój stanik. Po chwili i on wylądował na podłodze. Obchodził się ze mną delikatnie, jak wtedy gdy kochaliśmy się pierwszy raz. Zaczął naprawdę powoli mnie całować, co całkowice doprowadzało mnie do szału.
- Zbyszek - powiedziałam i zwinnym ruchem przeżuciłam go na plecy. Złapałam jego ręce nad głową, pokazując jednocześnie jak ma mnie całować. Po chwili go uwolniłam i jego dłonie błądziły po moich udach i coraz wyżej. Oderwałam się od niego i zaczęłam rozpinać jego spodnie. Oj mało było w nich miejsca, mało. Zdjęłam szybko swoje i ponownie na nim usiadłam. Niestety szybko wylądowałam pod nim. Zbysiu dominator. Zaczął całować mnie po szyi a drugą ręką wodził znacznie znacznie niżej. Wygięłam się w łuk gdy jego palce powędrowały tam. Byłam tak gotowa jak jeszcze nigdy. Położyłam swoją dłoń na jego włosach i pociągnęłam do góry, po czym wpiłam się mocno w usta. Chciałam czegoś ostrzejszego i zaczęłam go szaleńczo całować. Ścisnęłam go nogami w pasie, czując jak jego męskość napiera na mnie. Warknął (dosłownie!) na mnie i chyba się trochę wkurzył, przez co był ostrzejszy. Nie cackał się tak jak wcześniej i chwilę później poruszaliśmy się w szaleńczym tempie, współgrając ze sobą idealnie. Potężna fala rozkoszy która raz za razem wyginała moje ciało powodowała, że czułam się złączona ze Zbyszkiem do granic możliwości. Nadal poruszaliśmy się w szaleńczym tepmie, powoli dochodząc do finału. Oboje wydaliśmy ostatnie tchnienie i doszliśmy. Bartman upadł wyczerpany na mnie i położył głowę na moich piersiach. Zaczęłam bawić się jego włosami i czułam, że na moją twarz wyskakuje szeroki usmiech. Zaczęłam się teraz śmiać i Zibi radosny spojrzał się na mnie.
- Co? - zapytał rozbawiony.
- Oprócz tego, że cię kocham to nic - zszedł ze mnie i po chwili się do niego przytuliłam. Położyłam dłoń na jego serca i słucham jak dochodzi do siebie. Zasnęłam jednocześnie wyczerpana i szczęśliwa. 
Obudziłam się w takiej samej pozycji jak zasnęłam, tylko Zbyszka nie było koło mnie. Brał chyba prysznic bo stamtąd dochodziły jakieś odgłosy; Pauli w ogóle nie było. Weszłam do łazienki i wpakowałam się Zibiemu pod prysznic. Po jakże długiej i męczącej kąpieli wróciliśmy się ubrać. To znaczy ja się ubrałam w dres, a Bartman poszedł do siebie. Zeszłam na stołówke, gdzie od razu wpadła mi w ramiona Julka.
- Hej - pocałowałam ją w czoło i mocno przytuliłam. Wszedł Zbyszek i przytulił nas obie. 
- No idealnie - zaśmiał się Igła przez całą stołówkę - a jeszcze Julka po dzisiejszej nocy możesz mieć rodzeństwo - dodał ciszej, lecz nie na tyle.
- Krzysiu, zobacz czy nie ma ciebie na hali co? - odezwał się Bartman.
Usiadłam z małą na kolanach, a potem przejął ją Zbyszek i wszyscy razem jak jedna rodzina zaczęliśmy jeść śniadanie a potem udaliśmy się na miasto na spacer. Szczęśliwa Julka wykorzystywała chłopaków i kazała się nosić na barana.
- Dobra, umowa stoi, ale pod jednym warunkiem. Jak zdobędziemy Mistrzostwa. I my i wy - wyciągnęłam rękę przed siebie. Pomyślał chwilę i ją uściskał.
- Zgoda. Ziomek, przecinaj.
Igła tak się cieszył jak już by wygrał.
- Nie ciesz się tak bo nic z tego nie będzie - klepnął go Dziku. Trochę opanowany wrócił do hotelu. Niestety na tym się nie skończyło. Siedziałam z Julką przy laptopie gdy wszedł do pokoju i wręczył mi płytkę.
- Co to jest? - spytałam zdziwiona.
- Moja lista piosenek na wasze wesele. Co prawda jeszcze kilka może dojść po Mistrzostwach, ale ta jest taka wstępna. - orzekł i wyszedł. Już prawie miałam wychodzić z małą na trening, gdy ten znowu wpadł, tym razem z listą zabaw weselnych.
- Kurwa, Igła skup się na turnieju, a nie mi z takimi rzeczmi wyjeżdżasz. 
Trochę się opanował i zszedł z nami na dół. 
Kolejny trening z nimi; na szczęście już nie tak wyczerpujący. 
- Jutro jedziemy na prezentacje strojów - powiedział Piotr, gdy rozciągaliśmy się po meczem. O cholera, za dwa tygodnie panowie mieli mistrzostwa. Spojrzałam smutna na Zbyszka. Na szczęście odbywały się w Polsce, ale my zaczynałyśmy zaraz po nich, więc nie było mowy o odpuszczeniu sobie treningów. Chociaż tych najważniejszych meczów nie chciałam przepuścić. 
Umyłam się i przebrałam i poszłam z Bartmanem odprowadzić Julkę. Przy okazji zanieślimy też drobne prezenty od innych chłopaków i trochę pobawiliśmy się z resztą.
- A gdyby tak Julka miała rodzeństwo? - rozmarzył się Zibi, gdy powolnym krokiem wracaliśmy do ośrodka.
- Wybij to sobie z głowy - klepnęłam go lekko w tyłek, a ten wziął mnie na ręce i resztę drogi spędziłam niesiona przez mojego narzeczonego.
--------------------------------------------------
mówie wam, dwa dni wieczorów z zawałami to stanowczo za dużo :) Wczoraj ZAKSA, dzisiaj Sovia i Delecta; dzień przerwy i zaczną się na nowo emocję:D komu kibicujecie?
pozdrawiam i mam nadzięję że rozdział się spodoba; trochę lipny, ale to dlatego, że za dużo emocji w tych ostatnich dniach było xd

12 komentarzy:

  1. ,, - Nikola, kochaj się ze mną -wyszeptał jednocześnie patrząc mi w oczy." poruszyło to mną. Takie delikatne i wgl.
    Coś mi się wydaje, że Nikola przegra zakłada.
    Play off'y ... Sovia, Jastrzębski, ZAKSA <3
    RESOVIA, RESOVIA, RESOVIA! Całym sercem za Resovią! Wczorajszy mecz ... Pierwszy set ... eh szkoda gadać... Pięści to aż mi pobladły z tego trzymania. Końcówka nie najgorsza ... Gdy wszedł Lotman i Schöps wszystko zaczęło się układać, ale nie było już szans na wygranie tego seta.
    2 set - o niebo lepszy ... Zaczęty w wspaniałym stylu! To właśnie dodało im wiary, że pomimo źle rozpoczętego meczu mają szansę na wygraną.
    3 set to już mistrzostwo! Blok nie do przebicia! To co oni wyprawali to brak słów! Teoretycznie każdy atak zatrzymywany. Zagrywki Schöpsa -piękne asy serwisowe, przestrzelenie Wlazłego i Winiara -cudo! Ataki także Johena, no coś niesamowitego! Jak najbardziej zasłużona statuetka MVP!
    Lotek - klasa sama w sobie. Gdy wszedł w końcówce 1 seta jakby inny człowiek, inna gra zespołu!
    Dzisiejszy mecz ... myślałam, że zawału dostanę, ale nie, bo Sovia znów zwyciężyła!
    Tie-break gdy prawie każdy już postawił kreskę na Resovii przy stanie 2:7 zmiana. Za Johena, który grał praktycznie cały mecz tylko schodził na pojedyncze akcje wchodzi Bartman, który prawie cały mecz w kwadracie. I wtedy jakby inna Sovia! Jego piekielne i wyrafinowane ataki dodały skrzydeł Pasiakom. Obrona Igły gdy przeskoczył bandy reklamowe ... Coś niesamowitego! Mimo iż nie uratował piłki to pokazał, że Sovia jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Jedna zmiana, a tak dużo dała. Ze stanu 2:7 wyprowadzili remis!
    Gdy było 14:13 i Bartman zepsuł zagrywkę miałam ochotę go zabić, ale na szczęście Sovia wygrała!
    2:0 w play off'ach <3 jeszcze tylko jedno zwycięstwo.
    Nie oglądałam meczy Jastrzębskiego, ale jak wiadomo Soviacy i Jastrzębianie przyjaciele także miałam nadzieję, że wygrają.
    "Bo w Jastrzębiu i w Rzeszowie jest wiara, która łączy kibiców obu miast!"
    ZAKSA mimo iż w pierwszym spotkaniu wygrała bardzo szybko, bo 3:0 tak w drugim spotkaniu przeciwnik pokazał, że nie można go lekceważyć. Tam też myślałam, że zawału dostanę. No, ale na szczęście ZAKSA w tie-break'u wygrała.
    Tyle emocji, a przecież to dopiero początek ...
    Dla mnie ta kolejka przebiegła bardzo pozytywnie! Mam nadzieję, że Sovia, Jastrzębski jak i ZAKSA zagra tylko jedno decydujące spotkanie.
    Ciekawe na kolejny rozdział i zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam,
    Inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja miałam zawał i wczoraj i przedwczoraj. to były dwa spotkania godne nawet finałów. a bartman zaplusował u mnie bardzo że tak poprowadził drużynę do zwycięstwa. jak dostał tą statuetkę to sie na serio zdziwiłam że on. ale jak tak teraz myśle że mu się należała bo gdyby nie wszedł i nie zrobił tego co zrobił to sovia byłaby w czarnej dupie. a po inżynierach też sie nie spodziewałam tak dobrego meczu z zaksiakami.

      Usuń
    2. Oj ja tak samo! Tez się zdziwiłam na początku, że MVP Bartman, ale tak jak piszesz gdyby nie on Sovia by przegrała .... na szczęście nasz mądry trener piękną zmianę zrobił!
      A tymczasem zapraszam na 12 na http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/
      oraz coś innego na http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/.
      Pozdrawiam,
      Inna.

      Usuń
  2. Podoba się :) Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle wspaniały. Piszesz wspaniale dziewczyno i mam nadzieję że jak skończysz to opowiadanie (chociaż mam nadzieję że go nie skończysz xD) to zaczniesz pisać nowee . ; p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowe już pisze:-) co prawda nie mam na nie za dużo czasu ale zaczęłam już dodawać

      Usuń
  4. Rozdział jak zwykle genialny ;)
    A tak z ciekawości to kiedy zamierzasz skończyć to opowiadanie??;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam pojęcia :) zależy co mi głowa na myśl przyniesie.

      Usuń
    2. Im dłużej tym lepiej ;D

      Usuń
  5. http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
    zapraszam na nowy rozdział! ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. O której dodasz dziś rozdzialik??



    Nini

    OdpowiedzUsuń