czwartek, 20 października 2022

ROZDZIAŁ 107

- Hej Nikola. Co słychać?
- Jesteś w Rzeszowie?
- Tak. A coś się stało? - usłyszałam jej zaniepokojony głos.
- Potrzebuje twojej pomocy. Czy mogłabyś wpaść do nas o 21?
- Tak, nie ma problemu.
- Dzięki, do zobaczenia. 
Zadzwoniłam jeszcze do paru osób, których również zaprosiłam do nas na 21. Do kadry zostało jeszcze dużo czasu, ale nie miałam co zwlekać. Od jutra natomiast postanowiłam zająć się drużyną.

Długo jej nie było, ale wiedziałem że sama podróż zajmuje od groma czasu. Igły też zresztą jeszcze nie było. O 19 wpadł Albert razem z Laurą. Arek bawił się samochodami, natomiast Zuzia spała. 
- Śliczne macie dzieci - poklepał mnie po plecach Albert. 
- Czekam, aż poznamy wasze.
- Oh za tydzień teściowa przywozi je do nas. 
- To idealnie się składa. 
Pół godziny później usłyszałem pukanie do drzwi.
- Igła? A jest z tobą Nikola? - spytałem zaskoczony widząc przyjaciela.
- Myślałem, że już jest. Mam dla niej umowę. Udało mi się ją przygotować wcześniej.
- Kurde, dziwne. - Próbowałem się do niej dodzwonić, ale miała wyłączony telefon. 
- Zbyszek, może telefon jej się rozładował - powiedziała Laura. Oby faktycznie tak było. Igła został z nami, ponieważ też się martwił. Chwilę później wpadła Iwona. Zadzwoniłem do Magdy czy może wpaść po dzieci. Nie chciałem, żeby widziały że coś jest nie tak. 
- Zbyszek wszystko ok? - spytała teściowa cicho gdy przyjechała. 
- Nikola się nie odzywa, ma wyłączony telefon.
- O matko. Daj mi znać gdy coś się dowiesz.
- Jasne. 
 Zaczynałem się coraz bardziej niepokoić, ale gdyby coś się stało to chyba by ktoś zadzwonił. Nie wiem czy oszukiwałem sam siebie czy po prostu czułem, że z Nikolą jest wszystko ok. O 20:30 usłyszałem kolejne pukanie.
- Winiar? A ciebie co sprowadza?
- Nikola poprosiła żebym wpadł o 21, ale wyrobiłem się wcześniej. To jakiś problem?
- Nie. Po prostu Nikoli jeszcze nie ma.
Równo o 21 kolejne pukanie: Susan z Pauliną. Już zamykałem drzwi gdy zobaczyłem światła auta wjeżdżające na podwórko. Myślałem, że to Nikola ale okazało się, że to psycholog Rzeszowskiej drużyny. 
- Ola, a ty tutaj co robisz? - zapytałem zaskoczony.
- Dzień dobry szefie. Nikola zadzwoniła żebym wpadła o 21.
- Dziwne to wszystko.
- Zbyszek, a mi się wydaje, że Nikola zaczęła kompletować sztab. 
- No tak, zasada kuj żelazo póki gorące. Co nie zmienia faktu, że się martwię. 
Wpadł jeszcze Kamil, który był głównym statystykiem w Rzeszowie i Tomek, który był fizjoterapeutą też w Rzeszowie. 
- Zbyszek, ona chce zabrać ze sobą prawie połowę sztabu - powiedział do mnie Igła.
- Spokojnie, ona wie co robi. Ty się lepiej módl żeby oni się zgodzili.
- A kto zostanie w Rzeszowie?
- Sam wczoraj mówiłeś, że drużynę może prowadzić drugi trener. Oni też mają swoich zastępców.
- No tak ale..
- Nie ma żadnego ale. Ktoś się czegoś napije? - spytałem gości. Jedni chcieli piwo, inni kawę, herbatę. Czekaliśmy na Nikolę.

Matko jedyna, jaki pech. Nie dość, że był potworny korek spowodowany wypadkiem, to jeszcze rozładował mi się telefon. Już się mogłam domyślać, że Zbyszek odchodził od zmysłów. Była 21, a mi zostało jeszcze 50 kilometrów do Rzeszowa. Miałam tylko nadzieję, że osoby które zaprosiłam nie wyjdą. 
Po 22 zajechałam pod dom. Zobaczyłam auto Oli i Tomka. Trochę mi ulżyło, że ktoś jednak został.
- Przepraszam, ale.. - wpadłam do domu, natomiast Zbyszek nie dał mi dokończyć.
- Nikola, na miłość boską - znalazłam się w jego żelaznym uścisku. Po chwili spojrzał w moje oczy. W jego widziałam wielką ulgę.
- Był wypadek i nikogo nie puszczali, a do tego rozładował mi się telefon, a jak na złość nie miałam żadnego kabla w aucie. Igła? A tobie jak się udało dojechać? - spytałam zdziwiona widząc go u nas w domu. 
- Coś mnie tknęło żeby jechać inną trasą niż zwykle. 
- Szkoda, że mi się to nie przytrafiło. Zbyszek, a gdzie dzieci? 
- U twojej mamy.
- Okej, w takim razie nie przedłużajmy. Poprosiłam was żebyście przyszli ponieważ potrzebuje waszej pomocy - zwróciłam się do Susan, Pauliny, Winiara, Kamila i Tomka. 
- To może my pójdziemy - odezwał się Albert.
- Nie, zostańcie. To nie jest nic tajnego - uśmiechnęłam się do niego. - Zbyszek czy mogę cię poprosić o lampkę wina? - zwróciłam się do ukochanego.
- Nikola, mów w końcu o co chodzi - zwróciła się do mnie Susan. Jej polski po tylu latach bycia z Pauliną nadal nie był zrozumiały. Zbyszek podał mi kieliszek, wzięłam duży łyk i zaczęłam mówić. 
- Dzisiaj przyjęłam posadę trenera reprezentacji polski w piłce siatkowej kobiet i chciałabym żebyście pracowali ze mną.
Przez chwilę w pokoju panowała kompletna cisza. W oczach osób do których się zwracałam widziałam zaskoczenie, radość, niepewność. Najlepszy był wzrok Susan.
- Nikola, ale ja już nie gram. A poza tym nie mam obywatelstwa polskiego. Jak ja mam ci pomóc?
- Chciałabym, żebyś była moim pierwszym zastępcom - powiedziałam. Bałam się tylko, czy znowu nie zemdleje jak wtedy gdy prosiłam ją na świadka na ślub z Viktorem.
- Oh Nikola, ty mówisz poważnie?
- Tak. Michał ciebie bym prosiła abyś został moim drugim zastępcom. Ola, ty psychologiem, Kamil oczywiście statystyka, Tomek przygotowanie fizyczne i fizjoterapia. Zostawiłam kilka osób ze starego sztabu, ale głównie będą to wasi podwładni. Jeśli coś będzie z nimi nie tak to proszę was o znak. Pracowaliśmy już wszyscy razem i wiecie czego ja wymagam, ale ja wiem również czego wy wymagacie. To co, wchodzicie w to?
- Zbyszek, czy ja też mogę prosić o lampkę wina? Jutro odbiorę auto. - Ola była zaskoczona najbardziej z nich wszystkich. 
- Ja w to wchodzę i to bardzo. - pierwszy odezwał się Tomek. Na szczęście w jego ślady poszli wszyscy. 
- Em, Nikola a ja? - odezwała się niepewnie Paulina.
- Kochana, dla ciebie mam zadanie specjalne. Chciałabym żebyś była naszym głównym fotografem, ale i dobrym duchem zespołu. Wiesz, psychologowi mogą wszystkiego nie powiedzieć i ja zdaje sobie z tego sprawę. Natomiast tobie, niezależnej pani fotograf mogą mówić wszystko.
- Też poproszę wino - powiedziała słabo. 
- A co się stało z poprzednim trenerem? - spytał Kamil. Popatrzyłam pytająco na Igłę.
- To co teraz powiem, ma nie wyjść poza nas wszystkich tutaj zgromadzonych - odezwał się Krzysiek. - Trener został oskarżony o mobbing i molestowanie. Musieliśmy go zwolnić. Uprzedzam, że do mediów dotrze informacja, że go zwolniliśmy ale nie będzie podany powód jaki wam teraz powiedziałem. Także wy też się nie wygadajcie.
- Jasne panie prezesie - powiedziała poważnie Ola.
- No dobrze, ktoś się jeszcze czegoś napije? - zapytał Zbyszek. 
Byłam zadowolona, że każdy się zgodził. Bałam się, że nic z tego nie wyjdzie.

- Nikola, jestem z ciebie bardzo dumny. - powiedział do mnie Zbyszek gdy zostaliśmy już sami. 
- Jak teraz jesteś dumny to co będzie jak zaczniemy sezon - zaczęłam się śmiać.
- Wtedy będę pękał z dumy - wymruczał do mojego ucha. Moją uwagę jednak przykuła umowa która leżała na stole. - Zbyszek, co to jest?
- Umowa, którą przyniósł Igła. 
- Oh - zdołałam tylko powiedzieć widząc kwoty które tam się znajdują.
- Ja chciałam dofinansowanie dla nich, ale nie aż tyle - powiedziałam zaskoczona.
- Nik, to są kwoty adekwatne na reprezentację. 
- Chciałam dużo, a dostałam znacznie więcej.

- Nikola, wyjdź za mnie. - poczułem, że to jest odpowiedni moment.
- Zbyszek, co ty mówisz?
- Proszę cię o rękę. Przepraszam, ale nie mam przy sobie pierścionka. 
- Dla mnie liczą się słowa. I tak, oczywiście, że zostanę twoją żoną. - przytuliła mnie mocno. - Zbyszek, chce się pobrać najszybciej jak to możliwe. Pragnę znowu być twoją żoną. Jesteś miłością mojego życia - powiedziała czule i zaczęła mnie całować. Czułem, że jej delikatne ciało bardzo mnie pragnie. Tak samo jak ja pragnąłem jej. Dostałem drugie życie gdy wróciła znowu do nas. 
- Kocham cię - odparła ledwo dysząc dochodząc do siebie.
- Moje życie bez ciebie nie ma sensu - odparłem. Zasnęliśmy po 3. Następnego dnia chciałem odebrać dzieciaki od Magdy, ale gdy się okazało, że Nikola jedzie do Łodzi, a ja mam pilne spotkanie w klubie poprosiłem teściową żeby się nimi zajęła. 
- Zbyszek, nie ma problemu. Wiesz, że to dla mnie przyjemność. Słuchaj, a mogę z nimi pojechać na wieś?
- Mamo dam ci znać później. Muszę się spytać Nikoli.
- Jasne. - chociaż znałem opinie Nikoli na ten temat, jednak postanowiłem, że się jej spytać. Na 12 stawiłem się na hali. Pilne spotkanie dotyczyło zwykłych pierdół, z którymi reszta nie mogła sobie poradzić. O 15 wyszedłem przed halę i zadzwoniłem do Nikoli.
- Mama chcę zabrać dzieci na wieś. Co ty na to?
- Świetnie. Zaproś resztę. Ja dojadę wieczorem. - lubiła mieć dużo ludzi wokół siebie. Ludzi, których kocha i lubi. Zadzwoniłem do Igły, żeby użył swoich mocy. Potem zadzwoniłem do Alberta. Następnie do teściowej, żeby poinformować ją, że jedziemy wszyscy razem na wieś.
- Zbyszek, czy chcesz się oświadczyć mojej córce? - spytała Magda gdy byliśmy w drodze. Z tyłu Darek i dzieciaki smacznie spali. 
- Już to zrobiłem. Nie tak hucznie jak za pierwszym razem, ale to zrobiłem. Kocham ją nad życie. 
- To dobrze. Bo już się martwiłam o was. 
 - A jak mama myśli: Nikola sobie poradzi?
- Ja jestem pewna, że ona zaskoczy nas wszystkich. Determinacją, umiejętnościami. Zbyszek, sam jesteś trudnym człowiekiem, ale doskonale wiesz jaka jest Nikola.
- No nie da się ukryć. - zacząłem się śmiać ze słów teściowej. Późnym popołudniem zajechaliśmy na wieś. Na podwórku stał tylko samochód Sebastiana.
- Tata - wybiegła z domu Julka. - Cześć babcia - przywitała się z Magdą.
- Witam teścia - podał rękę Sebastian. 
- Młody, a kiedy ślub? - dużo czasu minęło od zaręczyn, a ze ślubem cisza.
- Tato, muszę z tobą porozmawiać - przerwała nam Julka.
- Teraz?
- Tak, teraz.- Sebastian zajął się Arkiem, a mama poszła nakarmić Zuźkę. Julka wzięła mnie pod rękę i wyszliśmy na spacer. Gdy minęliśmy miejsce gdzie na wsi kończą się domy a zaczynają pola nie wytrzymałem.
- O czym chciałaś porozmawiać?
- Znalazłam swoich rodziców biologicznych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz