Włączyłam laptopa i weszłam na swoją pocztę. 20 wiadomości z czego połowa to spamy. Do kosza. Jedna wiadomość wydała mi się interesująca – była od mojego przyrodniego brata Piotrka:
„ Hej siostra.
Tata coś wspominał, że wpadasz na stare śmieci. Może byś tak odwiedziła swojego
starszego braciszka? W czwartek gramy mecz, ale za to piątek mam cały wolny.
Czekam na odpowiedź. P.”
Nowakowski nigdy nie był zbyt wylewny jeśli chodzi o pisanie. Krótko, zwięźle i na temat. Cały on. Mimo różnicy wieku, świetnie się dogadywaliśmy. Może to dlatego, że tak rzadko się widywaliśmy? Nieważne. Kochałam swojego brata, lecz ni cholera nie mogłam zrozumieć jego fascynacji siatkówką. Co to w ogóle za sport w którym się tylko podbija piłkę, zdobywa punkty i za takie coś zarabia dość sporą kasę. Byłam raz na treningu Piotrka, jakieś 5 lat temu i wyszłam po 5 minutach w których zdążyłam się wynudzić do granic możliwości. Od tej pory omijałam ten sport szerokim łukiem. Po chwili zastanowienia odpisałam bratu:
„Hej kochany braciszku. Dzięki za zaproszenie. O ile babcia mnie nie zaje na śmierć, to z chęcią wpadnę. Do zobaczenia. Nikola.”
Wysłałam maila, po czym wyłączyłam laptopa. W tej samej chwili do przedziału wszedł konduktor.
Nowakowski nigdy nie był zbyt wylewny jeśli chodzi o pisanie. Krótko, zwięźle i na temat. Cały on. Mimo różnicy wieku, świetnie się dogadywaliśmy. Może to dlatego, że tak rzadko się widywaliśmy? Nieważne. Kochałam swojego brata, lecz ni cholera nie mogłam zrozumieć jego fascynacji siatkówką. Co to w ogóle za sport w którym się tylko podbija piłkę, zdobywa punkty i za takie coś zarabia dość sporą kasę. Byłam raz na treningu Piotrka, jakieś 5 lat temu i wyszłam po 5 minutach w których zdążyłam się wynudzić do granic możliwości. Od tej pory omijałam ten sport szerokim łukiem. Po chwili zastanowienia odpisałam bratu:
„Hej kochany braciszku. Dzięki za zaproszenie. O ile babcia mnie nie zaje na śmierć, to z chęcią wpadnę. Do zobaczenia. Nikola.”
Wysłałam maila, po czym wyłączyłam laptopa. W tej samej chwili do przedziału wszedł konduktor.
- Dzień dobry.
Bileciki do kontroli.
- Już już. – zawsze
się stresowałam w takich chwilach. Bałam się, że bilet może mi gdzieś wypadł,
albo zaginął z pomocą cudownej magii, po czym znalazłby się zaraz po wyjściu
konduktora. Jest. – Proszę.
- Dziękuje bardzo i
życzę miłej podróży.
-------------------------------------------
wrzucam pierwszy rozdział :) mam nadzieje że się spodoba.
-------------------------------------------
wrzucam pierwszy rozdział :) mam nadzieje że się spodoba.
Podoba mi się jak piszesz :)
OdpowiedzUsuńCzytam dalej.. :)
A.
:)
Usuń