środa, 26 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 6

- Co to było?
- O co ci człowieku chodzi.
- O to w szatni – powiedział nachylając się nade mną. Oczy. Niech przestanie tak patrzeć. Nie wiedząc czemu wstałam i delikatnie pocałowałam jego usta. Były ciepłe i miękkie. Złapałam go z tyłu za głowę i mocniej się wpiłam w jego wargi. Gdzie ten facet trenował całowanie? 

Co ja w ogóle robię? Odepchnęłam go od siebie. Wzięłam swoje ciuchy i poszłam się przebrać do innego pomieszczenia.
- Tego nie było, okej? – powiedziałam wychodząc. Akurat wchodziła reszta zawodników. 
- Ej, a ty gdzie? – spytał Wojtek.
- No idę się ubrać. Chyba nie myślicie, że tu to będę robić. – wyszłam z szatni zła na siebie.
- Zbyszek, co tu się stało? – usłyszałam pytanie Igły za sobą.
- Nic. To chyba jeszcze ta atmosfera z przed treningu. Idę pod prysznic.
Szybko się ubrałam, po czym wyszłam przed halę.
- To co, jedziemy na jakiś obiad? – spytałam słysząc otwierające się drzwi.
- Zapraszasz? – natychmiast się odwróciłam. Bartman.
- Myślałam, że to Pit. Nadal na mnie zły?
- Nie. W sumie to chciałem cię przeprosić za trening. – moje oczy w tym momencie miały kształt pięciozłotówek. – To chyba było nie fair, że ciągle kierowałem piłki na ciebie. Jak ręce?
- Do wesela się zagoi. To co powiedziałam w szatni nie było do końca prawdą. Tak tylko palnęłam by rozbawić towarzystwo. Jesteśmy kwita?
- Chyba tak. To co, obiad? – spytał siadając obok mnie.
- Czekam na Piotrka. Może kiedy indziej.
- Do kiedy będziesz w Rzeszowie? – spytał ciągle mi się przyglądając. Jego pewny siebie wzrok był przerażający.
- Do piątku. Potem jadę do dziadków na wieś.
- Daleko?
- Jakaś godzina drogi stąd.
- No to koniecznie musimy wybrać się na obiad zanim wyjedziesz.
- Umowa stoi. Może w czwartek po waszym meczu?
- Będziesz na nim?
- Jakiś tydzień temu gdybyś mnie o to spytał, to moja odpowiedź byłaby stanowczo na nie. Ale teraz mogę ci odpowiedzieć, że tak, będę na nim.
- Siostra idziemy? – usłyszałam głos Piotrka za mną. – Tata do mnie dzwonił. Za chwile u nas będzie. – nasz tata po 6 latach małżeństwa i po czterech po narodzeniu Piotrka, zdradził jego mamę z moją, czego owocem jestem ja. Byli parą znajomych z liceum. Chwila zatracenia i oto ja pojawiłam się na świecie. Mimo tego świetnie dogadywałam się z Piotrka mamą. Wybaczyła swojemu mężowi i mojej mamie. Tata, tak ja my z Piotrkiem, był wysokim blondynem. Cieszyłam się, że będę mogła go spotkać, ponieważ nie widujemy się za często z racji tego, że mieszkamy zbyt daleko od siebie.

Gdy dotarliśmy, tata już czekał na nas pod drzwiami.
 - Tato, jak się za tobą stęskniłam. – wpadłam mu w ramiona, mocno go przytulając.
- Nikola, jak dobrze cię widzieć. No niech cię obejrzę. Kiedy ci zdjęli aparat?
- Dwa miesiące temu.
- Kochanie czy ty w ogóle coś jesz? Strasznie chuda jesteś. – powiedział tata z troską w głosie.
- Oj tato. To przez ten wzrost. Pojadę do babci to szybko nabiorę masy. – weszliśmy wszyscy do mieszkania, po czym wzięłam się za robienie kawy. – Niestety lodówkę mamy pustą. Może pójdziemy coś zjeść na miasto?
- Nie mogę. Jestem tu tylko przejazdem. Za chwilę muszę jechać. A powiedz mi jak tam w szkole? Wszystko dobrze?

Chodziłam do najlepszej szkoły sportowej w Warszawie. Z powodu mojego wzrostu byłam doskonała w biegach. Mimo tego, że była to szkoła sportowa i że często wyjeżdżałam na zawody i zgrupowania, to miałam również dużo nauki. Na szczęście wszystko udawało mi się pogodzić.
- Teraz mam jakieś dwa miesiące wolnego. Tylko raz w połowie miesiąca mamy zgrupowanie w Spale. Ale to tylko na kilka dni. Potem z powrotem jadę do babci.
- A jak mama? – spytał po upiciu łyka kawy z filiżanki.
- Chyba powoli oswaja się z myślą, że zaczynam jej wyfruwać z gniazdka.
- Masz już jakieś plany co dalej? – spytał Piotrek po raz pierwszy się odzywając od chwili wejścia do domu. Wiedział jak ważne są dla mnie spotkania z tatą.
- No cóż, miałam tego nikomu nie mówić, ale wam chyba mogę. Zaproponowali mi miejsce w klubie w Katowicach. Chyba uznali, że jestem dobra. Nie mówiłam jeszcze tego mamie, także proszę żebyście wy również nikomu nie mówili.
- Katowice to świetne miejsce. Częściej byśmy się widywali.
- Jeszcze muszę to przemyśleć tato.
- Pewnie. Daj znać jak coś.  Muszę już lecieć. Pa dzieci.
Oboje pożegnaliśmy się z ojcem, po czym Piotrek poszedł oglądać telewizor, a ja postanowiłam nadrobić zaległości w Internecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz