środa, 2 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 13

Rano obudziłam się o 8. Chłopcy jeszcze spali. Patrzyłam na Zbyszka. W tej chwili chyba śniło mu się coś przyjemnego, ponieważ uśmiechał się przez sen. 

Postanowiłam, że skoro i tak już spóźniłam się na poranny trening, to nic się nie stanie jak jeszcze z nim polerze. Jakby wyczuł że mu się przyglądam, otworzył oczy. Szeroko się uśmiechnął, i pocałował mnie w usta. Myślałam, że to będzie zwykły buziak na dzień dobry, ale Zbyszek całował dalej. Dopiero gdy usłyszeliśmy ciche chrząknięcie któregoś z chłopaków, to oderwaliśmy się od siebie.
- Nikola, mogę wiedzieć co ty tutaj robisz? – spytał z cwaniackim uśmiechem Bartek. No to teraz już się rozniesie, że spałam ze Zbyszkiem. Co prawda nie robiliśmy nic strasznego, ale chłopaki mieli strasznie wybujałą wyobrażnię.
- Nie mogłam spać w nocy więc przyszłam do was. Co nie cieszysz się? – Bartek akurat wstał by iść do łazienki, więc szybko wskoczyłam na niego i przyczepiłam się jak małpa.  Próbował mnie zrzucić, ale mocno się trzymałam
- Ej, kobieto popsułaś mi fryzurę. – powiedział, gdy zaczęłam robić mu czochrańca. Po tym stwierdzeniu wszyscy we czwórkę wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobra, koniec już tych wygłupów bo czuje się zazdrosny. – Zibi ściągnął mnie z pleców Kurka i przytulił.
- O której gracie mecz? – spytałam biorąc telefon do ręki. Było 9.
- Dopiero o 20. Ale do tego czasu mamy jeszcze jeden trening no i chyba obejrzymy też kawałek meczu o 3. miejsce. – odezwał się po raz pierwszy Michał.
- Kurde, to sporo czasu jeszcze zostało. Dobra, idę do swojego pokoju. – pocałowałam Zbyszka i wstałam. – Zapomniałabym. Do kogo muszę się udać po identyfikator? – spytałam stojąc już przy drzwiach.
- O 13 mamy trening i ma być również tam prezes. Więc przyjdź i załatwimy sprawę.
 - No ok. To do zobaczenia. – wyszłam z pokoju i udałam się korytarzem do swojego. 
Miałam jeszcze sporo czasu do treningu chłopaków, więc wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku. Bardzo dużo było informacji o nadchodzącym dzisiejszym meczu. Praktycznie na każdej stronie była notka o tym. Dziennikarze również podawali informacje o graczach obu drużyn.

Po jakiejś godzinie poszłam się wykąpać i uszykować. Założyłam jeansy i niebieski t-shirt, do tego czarne trampki. Słyszałam wiele komentarzy, że najładniej mi jest w koku więc postanowiłam, że tak się dzisiaj uczesze. Rzęsy wytuszowałam mocniej niż zwykle. Byłam już lekko opalona więc nałożyłam tylko trochę podkładu na twarz. Równo o 12 wyszłam z pokoju. Zauważyłam że miałam dwa nieodebrane połączenia. Jedno od Igi, a drugie od mamy. Oddzwonię do nich jak coś zjem. 

Zamówiłam kawę i naleśniki z czekoladą. Zawsze gdy się stresowałam ten posiłek mi pomagał. Nie wiem czemu, ale tak już po prostu ze mną było. Do restauracji wszedł Zator, z którym nie miałam okazji się bliżej poznać tak jak na przykład z Łukaszem czy Igłą. Paweł był raczej spokojnym człowiekiem. Trochę swoim charakterem odstawał od reszty chłopaków. Pomachałam do niego. Poznał mnie, i przysiadł się do mojego stolika.
- Jak tam przed meczem? – spytałam.
- Jest trochę stresu, ale radzę sobie. Nie mogłem w nocy spać. – podszedł do nas kelner. Paweł zamówił też kawę oraz jajecznice. Pewnie w kuchni trochę się zdziwią, że o tej godzinie ktoś jeszcze zamawia jajecznice, ale to już ich problem.
- To tak jak ja. Co prawda ja nie gram, ale stresuje się chyba za Zbyszka. On nawet przed takim meczem jest ostoją spokoju.
- No fakt. Chociaż na boisku już taki nie jest – na samą myśl się uśmiechnęliśmy. Zjedliśmy śniadanie, dopiliśmy kawę i oboje z Pawłem udaliśmy się na trening. Ja na sale, a on do szatni się przebrać. Zator okazał się bardzo fajny. Chociaż może nie był taki energiczny jak reszta, ale miał coś w sobie co sprawiało, że nie można go było nie polubić. Na sali był już trener, więc podeszłam do niego się przywitać.
- Mam dla ciebie identyfikator – odparł z uśmiechem.
- Zbyszek mi coś wspominał, że z prezesem mam o tym porozmawiać – powiedziałam zdziwiona.
- Prezesowi wypadło coś ważnego i nie może być na treningu. Na szczęście Zbyszek poinformował o tym nas wcześniej i udało się to załatwić teraz, a nie przed samym meczem.
- No to świetnie – odparłam zadowolona. – To znaczy, że w sumie już nie jestem tu potrzebna? – spytałam. Z chęcią bym została na ich treningu i popatrzyła albo chociaż porozmawiała z medykiem, ale nie wiedziałam czy trener sobie tego życzy.
- Możesz zostać – Andrea jakby czytał mi w myślach. – Trening nie będzie długi.

No i zostałam. Chłopaki zaczęli się rozgrzewać. Patrzyłam jak wykonują każde polecenie trenera. Nie robili niczego na skróty. Widać było, że bardzo im zależało na byciu w reprezentacji. Piotrek rozmawiał o czymś z trenerem, po czym przyszedł do mnie, przerzucił przez ramię i postawił na boisku.
- Co ty robisz? – zaczęłam się śmiać.
- Ma być to luźny trening więc trener się zgodził żebyś grała z nami. Przyda nam się damska ręka.
- Pięknie – nadal miałam banana na twarzy.
Znowu poczułam że ktoś mnie podnosi.
 - Zbyszek co ty robisz? - spytałam widząc, że to Bartman.
- No zanoszę cię na swoją połowę boiska. Chyba nie myślałaś, że będziemy grać przeciwko sobie.

I tak o to zostałam zmuszona do zagrania z nimi. Oczywiście gdybym nie chciała to po prostu zeszłabym z boiska. Ale lubiłam ich. Zagrałam z nimi jednego seta, po czym zawołał mnie Andrea.
- Tu masz identyfikator. Będziesz bliżej chłopaków i będziesz mogła wejść na boisko po meczu.
- Dziękuje.
Zakończyli już swój trening więc poszłam do swojego pokoju. Po granym secie z nimi musiałam się odświeżyć i przebrać. Postanowiłam, że skoro grają dzisiaj finał, to ubiorę się w barwy reprezentacji. Założyłam czerwone rurki, białą koszulkę i trampki.

O godzinie 19 wyszłam z hotelu. Do hali dotarłam 10 minut później. Weszłam zwykłym wejściem dla kibiców, ale gdy pokazałam ochronie identyfikator, skierowali mnie do miejsca koło siatkarzy i całego sztabu medycznego. Podeszłam do Olka. Kiedyś chciałam iść na studia na fizjoterapie, no ale wyszło jak wyszło. Wybrałam studia sportowe, chociaż czasami myślałam, czy z nich nie zrezygnować i nie iść na fizjoterapię. Był akurat zajęty masowaniem Łukasza, więc stanęłam obok i przyglądałam się jak wykonuje ćwiczenia. Po chwili po raz pierwszy rozejrzałam się po sali. Nawet sobie nie zdawałam sprawy jaki tłum ludzi przyszedł na dzisiejszy mecz. Było sporo Polaków, Amerykanów, ale przyszli też Bułgarzy oraz kibice innych narodowości. Mecz miał zacząć się za pół godziny. Gracze już wyszli się rozgrzewać. Nie chciałam robić sensacji, więc tylko pomachałam Zbyszkowi i puściłam buziaka. Z Piotrkiem mogłam sobie pozwolić na pocałunek w policzek, ponieważ wszyscy wiedzieli, że jest moim bratem. Dopiero gdy wyszli na boisko tak na serio zaczęłam się denerwować. W połowie pierwszego seta Możdżonek doznał kontuzji co przez chwilę wyprowadziło mnie z równowagi. Nie mogłam usiedzieć na miejscu więc chodziłam koło kwadratu dla rezerwowych. Każdy punkt zdobyty jak i przegrany bardzo przeżywałam. Gdy było już 1:0 dla nas, trochę się uspokoiłam.
- Marcin i jak się czujesz? – podeszłam do Możdżonka, którego akurat próbował uzdrowić Olek.
- Lepiej. Ale w tym meczu już chyba nie wyjdę. Nie chce ryzykować.
- No pewnie. Kurde jak wy to robicie, że się w ogóle nie stresujecie? – spytałam siadając po turecku obok niego.
- To tak się tylko może wydawać. Po prostu nasze emocje przekładamy na grę. – Marcin był bardzo spokojnym człowiekiem. Może dlatego trener wybrał go na kapitana.

Było już 2:0 dla Polaków. W przerwie podeszłam do Zibiego i go przytuliłam. Nie chciałam żeby cały świat dowiedział się o naszym związku, ale nie mogłam się oprzeć.
- Mam nadzieję, że to już ostatni set. – odpowiedziałam z uśmiechem. – dłużej nie zniosę tego stresu.
- Damy z siebie wszystko.
 Zibi wrócił na boisko. Przy stanie 20:15 dla nas, wszyscy polscy kibice wstali. Podeszłam bliżej do boiska. O dziwo Andrea był spokojny. Słyszałam, że w trakcie przerw wydawał tylko delikatne wskazówki co do gry chłopaków. Pod koniec tego seta, większość graczy wchodzących na zagrywkę się myliła; nawet Michał gdy wszedł, zaserwował w siatkę. Zagrywał Bartek. As serwisowy. 24:18 dla nas. Następnego serwa już niestety zepsuł. Przy stanie 24:20, gdy Stanley wszedł na zagrywkę podeszłam jeszcze bliżej do boiska. Zdążyłam tylko zauważyć przestrzeloną jego piłkę i wielką radość chłopaków. Wybiegłam na boisko i wskoczyłam na Zbyszka.
- Kocham cię – szepnęłam mu w ucho. Zaskoczony spojrzał na mnie. Ściągnął mnie z pleców.
- Ja też cię kocham – odpowiedział patrząc mi głęboko w oczy. – Mogę cię pocałować, tu na oczach tych wszystkich osób? – spytał.
- Możesz, ale w policzek. Później będziesz mnie mógł całować ile chcesz – Bartman szanował moje zasady co do tej sprawy. A więc pocałował mnie w policzek i mocno przytulił. Po chwili oderwałam się od niego i poszłam gratulować reszcie wygranych. Wyściskałam dosłownie chyba wszystkich graczy, oraz nawet samego trenera. To był najcudowniejszy wieczór w moim życiu.

Wszyscy reprezentanci udali się do szatni ubrać się w dresy, natomiast ja poczekałam wraz z trenerem na dekoracje. Pierwsi wyszli Kubańczycy, potem Amerykanie i na końcu Polacy. Igła kręcił całe wydarzenie. Chciałabym tam stać z nimi na podium. To musiało być super uczucie tak stać pomiędzy tyloma osobami i czuć się jak zwycięzca. Podczas hymnu nawet uroniłam kilka łez. Byłam dumna ze Zbyszka ponieważ dostał nagrodę za najlepszego atakującego turnieju.

Po całej dekoracji rozmawiałam jeszcze chwilę z Olkiem, a chłopcy poszli do szatni się przebrać i umyć. Nie było sensu żebym na nich czekała więc wróciłam do pokoju. Poszłam pod prysznic. W trakcie gdy brałam kąpiel usłyszałam, że ktoś puka do drzwi.
- Kto tam? – zakręciłam wodę by słyszeć odpowiedź.
- To ja Zbyszek. – usłyszałam.
- Wejdź.
Nie wzięłam ubrań więc do pokoju musiałam wejść w samym ręczniku. Zastałam Zbyszka leżącego na moim łóżku.
- Już koniec świętowania? – spytałam z uśmiechem.
- W sumie to jeszcze nie. – podszedł i wziął mnie na ręce. Położył mnie na łóżku delikatnie całując. – Po co ci ten ręcznik? – zapytał retorycznie i po prostu mi go zdjął. Weszłam pod kołdrę patrząc jak Zbyszek szybko zdejmuje ubranie. Po chwili wszedł pod kołdrę kontynuując przerwaną czynność. Nie chciałam, żeby mój pierwszy raz odbył się w hotelowym pokoju, ale stwierdziłam, że to nie ma znaczenia, jeśli jestem z osobą którą kocham. Bartman zdziwił się, że mając tyle lat jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu.

Po wszystkim oboje padliśmy zdyszani. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie budzik. 6 godzina. Nie chciało mi się wstawać, więc po prostu wyłączyłam go i przytuliłam się do Zbyszka.
-------------------------------------------
myślałam, że ten epizod uda mi się wstawić w sylwestra, ale niestety nie zdążyłam. Mam nadzieję, że się spodoba :) jutro wstawię około 17. Pozdrawiam :)

1 komentarz:

  1. poleżę na samym początku błąd 3 czy 4 linijka, a tak ogólnie bardzo fajny blog :D pozdrawiam Zośka

    OdpowiedzUsuń