Postanowiłam, że skoro i tak już spóźniłam się na
poranny trening, to nic się nie stanie jak jeszcze z nim polerze. Jakby wyczuł
że mu się przyglądam, otworzył oczy. Szeroko się uśmiechnął, i pocałował mnie w
usta. Myślałam, że to będzie zwykły buziak na dzień dobry, ale Zbyszek całował
dalej. Dopiero gdy usłyszeliśmy ciche chrząknięcie któregoś z chłopaków, to
oderwaliśmy się od siebie.
- Nikola, mogę wiedzieć co ty tutaj robisz? – spytał
z cwaniackim uśmiechem Bartek. No to teraz już się rozniesie, że spałam ze Zbyszkiem. Co prawda nie robiliśmy nic strasznego, ale chłopaki mieli strasznie
wybujałą wyobrażnię.
- Nie mogłam spać w nocy więc przyszłam do was. Co
nie cieszysz się? – Bartek akurat wstał by iść do łazienki, więc szybko
wskoczyłam na niego i przyczepiłam się jak małpa. Próbował mnie zrzucić, ale mocno się trzymałam
- Ej, kobieto popsułaś mi fryzurę. – powiedział, gdy
zaczęłam robić mu czochrańca. Po tym stwierdzeniu wszyscy we czwórkę wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobra, koniec już tych wygłupów bo czuje się
zazdrosny. – Zibi ściągnął mnie z pleców Kurka i przytulił.
- O której gracie mecz? – spytałam biorąc telefon
do ręki. Było 9.
- Dopiero o 20. Ale do tego czasu mamy jeszcze
jeden trening no i chyba obejrzymy też kawałek meczu o 3. miejsce. – odezwał
się po raz pierwszy Michał.
- Kurde, to sporo czasu jeszcze zostało. Dobra, idę do swojego pokoju. – pocałowałam Zbyszka i wstałam. – Zapomniałabym. Do kogo
muszę się udać po identyfikator? – spytałam stojąc już przy drzwiach.
- O 13 mamy trening i ma być również tam prezes.
Więc przyjdź i załatwimy sprawę.
- No ok. To
do zobaczenia. – wyszłam z pokoju i udałam się korytarzem do swojego.
Miałam
jeszcze sporo czasu do treningu chłopaków, więc wzięłam laptopa i położyłam się
na łóżku. Bardzo dużo było informacji o nadchodzącym dzisiejszym meczu.
Praktycznie na każdej stronie była notka o tym. Dziennikarze również podawali
informacje o graczach obu drużyn.
Po jakiejś godzinie poszłam się wykąpać i
uszykować. Założyłam jeansy i niebieski t-shirt, do tego czarne trampki.
Słyszałam wiele komentarzy, że najładniej mi jest w koku więc postanowiłam, że
tak się dzisiaj uczesze. Rzęsy wytuszowałam mocniej niż zwykle. Byłam
już lekko opalona więc nałożyłam tylko trochę podkładu na twarz. Równo o 12
wyszłam z pokoju. Zauważyłam że miałam dwa nieodebrane połączenia. Jedno od Igi, a drugie od mamy. Oddzwonię do nich jak coś zjem.
Zamówiłam kawę i
naleśniki z czekoladą. Zawsze gdy się stresowałam ten posiłek mi pomagał. Nie
wiem czemu, ale tak już po prostu ze mną było. Do restauracji wszedł Zator, z
którym nie miałam okazji się bliżej poznać tak jak na przykład z Łukaszem czy Igłą. Paweł był raczej spokojnym człowiekiem. Trochę swoim charakterem odstawał
od reszty chłopaków. Pomachałam do niego. Poznał mnie, i przysiadł się do
mojego stolika.
- Jak tam
przed meczem? – spytałam.
- Jest trochę stresu, ale radzę sobie. Nie mogłem w
nocy spać. – podszedł do nas kelner. Paweł zamówił też kawę oraz jajecznice.
Pewnie w kuchni trochę się zdziwią, że o tej godzinie ktoś jeszcze zamawia jajecznice, ale to już ich problem.
- To tak jak ja. Co prawda ja nie gram, ale stresuje
się chyba za Zbyszka. On nawet przed takim meczem jest ostoją spokoju.
- No fakt. Chociaż na boisku już taki nie jest – na
samą myśl się uśmiechnęliśmy. Zjedliśmy śniadanie, dopiliśmy kawę i oboje z Pawłem udaliśmy się na trening. Ja na sale, a on do szatni się przebrać. Zator
okazał się bardzo fajny. Chociaż może nie był taki energiczny jak reszta, ale miał coś w sobie co sprawiało, że nie można go było nie polubić. Na sali był
już trener, więc podeszłam do niego się przywitać.
- Mam dla ciebie identyfikator – odparł z
uśmiechem.
- Zbyszek mi coś wspominał, że z prezesem mam o tym
porozmawiać – powiedziałam zdziwiona.
- Prezesowi wypadło coś ważnego i nie może być na
treningu. Na szczęście Zbyszek poinformował o tym nas wcześniej i udało się to
załatwić teraz, a nie przed samym meczem.
- No to świetnie – odparłam zadowolona. – To znaczy, że w sumie już nie jestem tu potrzebna? –
spytałam. Z chęcią bym została na ich treningu i popatrzyła albo chociaż
porozmawiała z medykiem, ale nie wiedziałam czy trener sobie tego życzy.
- Możesz zostać – Andrea jakby czytał mi w myślach.
– Trening nie będzie długi.
No i zostałam. Chłopaki zaczęli się rozgrzewać.
Patrzyłam jak wykonują każde polecenie trenera. Nie robili niczego na
skróty. Widać było, że bardzo im zależało na byciu w reprezentacji. Piotrek
rozmawiał o czymś z trenerem, po czym przyszedł do mnie, przerzucił przez ramię
i postawił na boisku.
- Co ty robisz? – zaczęłam się śmiać.
- Ma być to luźny trening więc trener się zgodził
żebyś grała z nami. Przyda nam się damska ręka.
- Pięknie – nadal miałam banana na twarzy.
Znowu poczułam że ktoś mnie podnosi.
- Zbyszek co
ty robisz? - spytałam widząc, że to Bartman.
- No zanoszę cię na swoją połowę boiska. Chyba nie
myślałaś, że będziemy grać przeciwko sobie.
I tak o to zostałam zmuszona do zagrania z nimi.
Oczywiście gdybym nie chciała to po prostu zeszłabym z boiska. Ale lubiłam ich.
Zagrałam z nimi jednego seta, po czym zawołał mnie Andrea.
- Tu masz identyfikator. Będziesz bliżej chłopaków
i będziesz mogła wejść na boisko po meczu.
- Dziękuje.
Zakończyli już swój trening więc poszłam
do swojego pokoju. Po granym secie z nimi musiałam się odświeżyć i przebrać. Postanowiłam, że skoro grają dzisiaj finał, to ubiorę się w barwy reprezentacji. Założyłam czerwone rurki, białą koszulkę i trampki.
O godzinie 19 wyszłam z hotelu. Do hali dotarłam 10
minut później. Weszłam zwykłym wejściem dla kibiców, ale gdy pokazałam ochronie
identyfikator, skierowali mnie do miejsca koło siatkarzy i całego sztabu
medycznego. Podeszłam do Olka. Kiedyś chciałam iść na studia na fizjoterapie,
no ale wyszło jak wyszło. Wybrałam studia sportowe, chociaż czasami myślałam, czy z nich nie zrezygnować i nie iść na fizjoterapię. Był akurat zajęty
masowaniem Łukasza, więc stanęłam obok i przyglądałam się jak wykonuje
ćwiczenia. Po chwili po raz pierwszy rozejrzałam się po sali. Nawet sobie nie
zdawałam sprawy jaki tłum ludzi przyszedł na dzisiejszy mecz. Było sporo Polaków, Amerykanów, ale przyszli też Bułgarzy oraz kibice innych
narodowości. Mecz miał zacząć się za pół godziny. Gracze już wyszli się
rozgrzewać. Nie chciałam robić sensacji, więc tylko pomachałam Zbyszkowi i
puściłam buziaka. Z Piotrkiem mogłam sobie pozwolić na pocałunek w policzek,
ponieważ wszyscy wiedzieli, że jest moim bratem. Dopiero gdy wyszli na boisko
tak na serio zaczęłam się denerwować. W połowie pierwszego seta Możdżonek doznał
kontuzji co przez chwilę wyprowadziło mnie z równowagi. Nie mogłam usiedzieć
na miejscu więc chodziłam koło kwadratu dla rezerwowych. Każdy punkt zdobyty jak i przegrany bardzo
przeżywałam. Gdy było już 1:0 dla nas, trochę się uspokoiłam.
- Marcin i jak się czujesz? – podeszłam do Możdżonka, którego akurat próbował uzdrowić Olek.
- Lepiej. Ale w tym meczu już chyba nie wyjdę. Nie
chce ryzykować.
- No pewnie. Kurde jak wy to robicie, że się w ogóle
nie stresujecie? – spytałam siadając po turecku obok niego.
- To tak się tylko może wydawać. Po prostu nasze
emocje przekładamy na grę. – Marcin był bardzo spokojnym człowiekiem. Może
dlatego trener wybrał go na kapitana.
Było już 2:0 dla Polaków. W przerwie podeszłam do Zibiego i go przytuliłam. Nie chciałam żeby cały świat dowiedział się o naszym
związku, ale nie mogłam się oprzeć.
- Mam nadzieję, że to już ostatni set. –
odpowiedziałam z uśmiechem. – dłużej nie zniosę tego stresu.
- Damy z siebie wszystko.
Zibi wrócił
na boisko. Przy stanie 20:15 dla nas, wszyscy polscy kibice wstali. Podeszłam bliżej do boiska. O dziwo Andrea był spokojny. Słyszałam, że w trakcie przerw
wydawał tylko delikatne wskazówki co do gry chłopaków. Pod koniec tego seta,
większość graczy wchodzących na zagrywkę się myliła; nawet Michał gdy wszedł,
zaserwował w siatkę. Zagrywał Bartek. As serwisowy. 24:18 dla nas.
Następnego serwa już niestety zepsuł. Przy stanie 24:20, gdy Stanley wszedł na
zagrywkę podeszłam jeszcze bliżej do boiska. Zdążyłam tylko zauważyć przestrzeloną jego piłkę i wielką radość chłopaków. Wybiegłam na boisko i wskoczyłam na Zbyszka.
- Kocham cię – szepnęłam mu w ucho. Zaskoczony
spojrzał na mnie. Ściągnął mnie z pleców.
- Ja też cię kocham – odpowiedział patrząc mi
głęboko w oczy. – Mogę cię pocałować, tu na oczach tych wszystkich osób? –
spytał.
- Możesz, ale w policzek. Później będziesz mnie mógł
całować ile chcesz – Bartman szanował moje zasady co do tej sprawy. A więc
pocałował mnie w policzek i mocno przytulił. Po chwili oderwałam się od niego i
poszłam gratulować reszcie wygranych. Wyściskałam dosłownie chyba wszystkich
graczy, oraz nawet samego trenera. To był najcudowniejszy wieczór w moim życiu.
Wszyscy reprezentanci udali się do szatni ubrać się
w dresy, natomiast ja poczekałam wraz z trenerem na dekoracje. Pierwsi wyszli Kubańczycy, potem Amerykanie i na końcu Polacy. Igła kręcił całe
wydarzenie. Chciałabym tam stać z nimi na podium. To musiało być super uczucie
tak stać pomiędzy tyloma osobami i czuć się jak zwycięzca. Podczas hymnu nawet
uroniłam kilka łez. Byłam dumna ze Zbyszka ponieważ dostał nagrodę za
najlepszego atakującego turnieju.
Po całej dekoracji rozmawiałam jeszcze chwilę z Olkiem, a chłopcy poszli do szatni się przebrać i umyć. Nie było sensu żebym
na nich czekała więc wróciłam do pokoju.
Poszłam pod prysznic. W trakcie gdy brałam kąpiel usłyszałam, że ktoś puka do
drzwi.
- Kto tam? –
zakręciłam wodę by słyszeć odpowiedź.
- To ja Zbyszek. – usłyszałam.
- Wejdź.
Nie wzięłam ubrań więc do pokoju musiałam wejść w
samym ręczniku. Zastałam Zbyszka leżącego na moim łóżku.
- Już koniec świętowania? – spytałam z uśmiechem.
- W sumie to jeszcze nie. – podszedł i wziął mnie
na ręce. Położył mnie na łóżku delikatnie całując. – Po co ci ten ręcznik? –
zapytał retorycznie i po prostu mi go zdjął. Weszłam pod kołdrę patrząc jak Zbyszek szybko zdejmuje ubranie. Po chwili wszedł pod kołdrę kontynuując przerwaną czynność. Nie chciałam, żeby mój pierwszy raz odbył się w hotelowym
pokoju, ale stwierdziłam, że to nie ma znaczenia, jeśli jestem z osobą którą
kocham. Bartman zdziwił się, że mając tyle lat jeszcze nigdy nie uprawiałam
seksu.
Po wszystkim oboje padliśmy zdyszani. Nawet nie
wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie budzik. 6 godzina. Nie chciało mi się
wstawać, więc po prostu wyłączyłam go i przytuliłam się do Zbyszka.
-------------------------------------------
myślałam, że ten epizod uda mi się wstawić w sylwestra, ale niestety nie zdążyłam. Mam nadzieję, że się spodoba :) jutro wstawię około 17. Pozdrawiam :)
poleżę na samym początku błąd 3 czy 4 linijka, a tak ogólnie bardzo fajny blog :D pozdrawiam Zośka
OdpowiedzUsuń