piątek, 4 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 15

Rano obudził mnie budzik. Była 6. Wstałam, ubrałam się i poszłam biegać. Już kilka dni pod rząd opuściłam poranny trening. Nie mogłam teraz sobie folgować. Po godzinie wróciłam do domu. Wszyscy nadal spali. Wzięłam ubrania na zmianę i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki była już 8. Zaparzyłam kawę dla wszystkich i poszłam ich obudzić.
- Zbyszek wstawaj – nachyliłam się nad nim i pocałowałam w usta. Ten niespodziewanie mnie złapał i zaciągnął na łóżko. Zaczął mnie łaskotać.
 - Przestań – zdołałam tylko wydusić. Przestał ale tylko na chwilę. Nie mogłam opanować śmiechu. Do pokoju wszedł zaspany Piotrek.
- Co się dzieje?
- Zbyszek się nade mną znęca – ledwo co powiedziałam nadal nie mogąc się opanować ze śmiechu. W końcu przestał mnie łaskotać.
- Miałam cię właśnie iść obudzić, ale widzę że już nie muszę.
- Co chcecie na śniadanie? – spytała mama zaglądając do pokoju.
- Omlety – wyszczerzyłam zęby. Robiła je najlepiej na świecie. – Pomogę ci.

Związałam włosy w koka i wyszłam z nią do kuchni.
- Z tym Bartmanem to tak na poważnie?
- Wydaje mi się że tak. A co, nie lubisz go? – wyjęłam składniki na ciasto do omletów i zaczęłam je mieszać.
- Lubię go i to bardzo. Piotrek też mi wiele dobrego o nim opowiadał. W Rzeszowie zamieszkacie razem?
 - Chyba nie. Na razie będę mieszkać w mieszkaniu, który da mi klub. A dalej to zobaczymy jak to wyjdzie.

Piotrek i Zbyszek weszli akurat w momencie gdy skończyłyśmy robić omlety. Zbyszek rozstawił talerze i sztućce, a Piotrek nalał wszystkim kawy. Po śniadaniu pozmywałam i o 9.10 byliśmy gotowi do wyjścia.

Do babci zajechaliśmy po południu. Ucieszyła się na nasz widok, a szczególnie na widok Zbyszka. Oboje z Piotrkiem odetchnęliśmy z ulgą, że teraz babcia będzie męczyć kogoś innego pytaniami o sporcie, a nie nas. Pół godziny później dojechali rodzice Piotrka. Przywitałam się z tatą oraz Kingą, której dość dawno nie widziałam. Gdy siedzieliśmy tak wszyscy na podwórku, nagle odezwał się Piotrek:
- Tato, Nikola ma dla ciebie niespodziankę. – zaskoczona spojrzałam na Piotrka. Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc pokazał mi to gestem.
- Aa o to ci chodzi. No więc tato, wiesz jak to czasami w życiu bywa. Człowiek musi z czegoś zrezygnować, żeby poświęcić się czemuś innemu. Ja niestety muszę poświęcić trochę czasu przeznaczonego na biegi na coś innego.
- Nikola, nie dajesz rady pogodzić nauki z biegami? Czemu wcześniej mi nic nie powiedziałaś?
- Nie. Daje radę. Chodzi mi o coś innego.
- Mów wreszcie. - spytał zniecierpliwiony.
- No więc przeprowadzam się do Rzeszowa.
- Nadal nie wiem o co chodzi. – powiedział spoglądając na moją mamę.
 - Przeprowadzam się do Rzeszowa ponieważ będę grac w drugoligowej drużynie siatkarek.
Tata nie wiedział co powiedzieć. To zamykał to otwierał usta. Piotrek już nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- Córeczko nawet nie wiesz jak się cieszę. – wstał i mocno mnie przytulił. – No to teraz jestem jeszcze bardziej dumny z moich dzieci. Nie dość, że oboje są sportowcami to do tego poszli w moje ślady.
- Oj tato przestań już. – odpowiedziałam speszona.

Wypiliśmy szampana za moją posadę w drużynie oraz za złoto chłopaków. Potem ze Zbyszkiem poszliśmy się przejść. Pokazałam mu rzeczkę nad którą kiedyś z Pitem chodziliśmy się kąpać i miejscowe źródło zabaw, czyli dyskotekę. Tak to wieś nie była zbyt ciekawym miejscem, ale była dobrą odskocznią od miejskiego harmidru. Zaczynało się już ściemniać więc powoli kierowaliśmy się ku domowi.
- Nikola? – usłyszałam głos za sobą.
- O Boże Radek. Nie wiedziałam że tu jeszcze przyjeżdżasz. Jak tam?
- No jakoś leci. Pracuje w zawodzie można powiedzieć. Jestem dziennikarzem sportowym w Polsacie.
- No co ty gadasz? To może będziemy się częściej widywać. A jaka dyscyplina?
- Siatkówka. Głownie damska.
 - No to nieźle. Sorry, nie przedstawiłam was. To jest Radek, mój kolega z wakacji. A to jest Zbyszek, kolega Piotrka.
Przywitali się. Było widać, że oboje nie pałali do siebie sympatią chociaż nawet się nie znali. Mówi się trudno. Bałam się teraz tylko, że Radek coś wypapla mediom że Bartman ma dziewczynę. Ale jakby coś wypłynęło to chociaż bym wiedziała przez kogo.
- Dobra my musimy lecieć bo Piotrek nam gdzieś zaginął – skłamałam.
- Zapomniałbym. Wedle corocznej tradycji organizuje grilla. Wpadniecie z Piotrkiem? – jawnie ignorował Zbyszka.
- A kiedy?
- Myślę, że w tę sobotę.
- No zobaczę czy nie będę mieć zgrupowania. – oczywiście nic takiego nie miałam w planach, ale za bardzo nie chciało mi się tam iść. No okej, spotkam wszystkich starych znajomych, ale nie spodobał mi się ten afront co do Zbyszka.
- Dam ci jeszcze znać. Cześć. – 5 minut później byliśmy już w domu.
- O co chodzi temu kolesiowi? – spytał Zbyszek zdejmując buty.
- O kogo chodzi? – akurat wszedł Piotrek.
- Spotkaliśmy Radka. Mamy zaproszenie na grilla w sobotę i ogólnie rzecz biorąc to nie polubił Zbyszka.
- E tam. W ogóle się nim nie przejmuj. Koleś od śmierci Artura próbuje zająć jego miejsce. – jak na komendę na dźwięk tego imienia stanęły mi łzy w oczach. Popatrzyłam na Zbyszka. Łzy popłynęły mi po policzkach. Wybiegłam szybko na zewnątrz. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.
- Nikola co jest. – przytulił mnie mocno Zbyszek. – Możesz mi powiedzieć o co chodzi? – ja nie mogłam mówić, więc Piotrek mnie w tym wyręczył.
- 4 lata temu zginął nasz przyjaciel w wypadku. Dla Nikoli było to ktoś więcej. Można powiedzieć bratnia dusza, brat bliźniak, ale również partner. Po jego śmierci bardzo się załamała. Jak wszyscy zresztą. Ale Nikola szczególnie. Miała taki okres, że chciała dołączyć do niego. Na szczęście przeszło jej, ale było ciężko. – Zibi przytulił mnie jeszcze bardziej. Zaniósł mnie do pokoju i położył do łóżka. Nie mówił nic. Rozebrał mnie z butów i ubrań po czym przykrył kołdrą. Chyba wyczuł, że chce pobyć sama ponieważ wyszedł z pokoju. Przestałam już płakać. Leciały mi tylko pojedyncze łzy. Leżałam tak kilka godzin, ale Zbyszek nie przychodził. W końcu wstałam, ubrałam się w piżamę i poszłam go poszukać. Spał w pokoju z Piotrkiem. Przytuliłam go i mocno pocałowałam. Otworzył oczy.
- Chodź spać.
Wstał i poszedł za mną. Poszłam tylko do łazienki umyć zęby i dołączyłam do Bartmana.
- Kocham cię – pocałował mnie w czoło. Pochylił się nade mną i namiętnie pocałował.
- Ja ciebie też kocham.
Zdjęłam szybko koszulkę i zaczęłam rozpinać jego spodnie. Szybkim ruchem zdjął moją piżamę i rozpiął stanik. Poczułam ciężar jego ciała na sobie. Staraliśmy się być jak najciszej. Po chwili oboje padliśmy zdyszani. Zasnęliśmy przytuleni do siebie. Rano obudziło nas pianie koguta.
- Co to za dźwięk? – spytał zaskoczony Zibi
- No to jest kogut. Taki wiejski budzik. Nie słyszałeś tego nigdy?
- Nie. Nikola – Zibi nagle spoważniał. Wiedziałam co mnie teraz czeka. Ale musiałam się z tym zmierzyć
- Opowiedz mi o Arturze.

No więc zaczęłam opowiadać. Powiedziałam mu o wszystkim, o tym jak się poznaliśmy, że to była jeszcze szczeniacka miłość, że rozumieliśmy się bez słów i że kochałam go nade wszystko.
- Spotkałam w życiu trzy osoby które darze takim uczuciem jak jego. Mamę, Artura i ciebie. – popatrzył zaskoczony. – No cóż, jesteśmy razem. A wielu próbowało to zrobić. Skraść moje serce, że tak powiem – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nikola, Zbyszek chodźcie na śniadanie – usłyszałam z dołu babcie.

Wzięliśmy szybko prysznic i się ubraliśmy. W kuchni siedziała już cała rodzina.
- Dzień dobry – przywitaliśmy się.

Piotrek, Zbyszek i moja mama u babci byli do niedzieli. Nie poszliśmy z Piotrkiem na grilla ponieważ najzwyklej w świecie nam się nic chciało. Woleliśmy ten czas spędzić z rodziną. Kadra od poniedziałku miała jechać do Sulechowa na ostatnie już zgrupowanie przed Londynem. Były to Igrzyska, w których wszyscy myśleli że z tak mocną drużyną zdobędziemy jakiś medal. Ja miałam być tam z nimi tylko duchem, ponieważ wypadły mi niespodziewane zawody w Bydgoszczy. W niedziele pojechałam z nimi do Rzeszowa, spędziłam noc u Zbyszka i w poniedziałek wróciłam na wieś. Miałam go nie widzieć prawie miesiąc. Przez ten czas do mojego wyjazdu postanowiłam, że obejrzę Igłą Szyte, które chłopaki bardzo mi polecali. Nawet nie wiedziałam że takie coś istnieje. Ubawiłam się przy tym co nie miara. Natrafiłam również na powtórkę meczu finałowego z Ligi Światowej. Ciarki przechodziły mi po całym ciele. Mimo, że wiedziałam jaki będzie wynik i tak gdy komentator na koniec zawołał PRZESTRZELIŁ! PRZESTRZELIŁ STANLEY cieszyłam się jak wariatka i nawet uroniłam jedną czy dwie łzy. Akurat odkładałam laptopa na bok gdy zadzwonił Zbyszek.
- Cześć, co tam? – spytałam wiedząc że to on.
- Idziemy zaraz na trening. Włącz na TVN24 za jakieś 15 minut. – odpowiedział tajemniczo. – A u ciebie jak?
- Skończyłam oglądać niedawno Igłą Szyte. Nigdy się tak jeszcze nie uśmiałam.
- Krzysiu wpuszcza tylko ocenzurowane momenty. Kiedyś ci pokażemy inne fragmenty. Nik, zadzwonię później bo trener woła. Kocham cię. Pa.
- Ja ciebie też. Cześć. – rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę. Tak jak mi kazał, włączyłam telewizor na TVN24. 
Na razie leciały wiadomości ekonomiczne. Poszłam szybko do kuchni, zrobiłam sobie kawę i wróciłam z powrotem przed telewizor. Pokazali jeszcze pogodę na dzisiejsze popołudnie i nagle ukazała mi się cała reprezentacja. Robili transmisje na żywo z ich treningu. Fajnie było ich zobaczyć, tylko szkoda, że z telewizora. Dziennikarz przeprowadzał wywiad z trenerem żeńskiej reprezentacji w piłce siatkowej. Całość trwała może jakieś 15 minut. Potem poszłam pomagać babci w kuchni robić obiad. 

Do czasu mojego wyjazdu do Bydgoszczy a rozpoczęcia meczów chłopaków codziennie rano biegałam z Mandy, spotykałam się z Igą, codziennie rozmawiałam ze Zbyszkiem. Mignął mi również w wiadomościach urywek jak pokazują ich odlot z Okęcia.
Następnego dnia ja wyjeżdżałam do Bydgoszczy, a oni zaczynali Igrzyska od meczu z Włochami. Wiedziałam, że Włochy to trudny przeciwnik, ale byłam przekonana że wygrają z nimi. I tak też się stało. Strasznie się cieszyłam gdy usłyszałam w radiu że pokonali ich 3:1. Gdy dojechałam, spotkałam się z trenerem, omówiliśmy taktykę i jakie jest rozplanowanie zawodów. W Bydgoszczy miałam być do 7 sierpnia. To były pierwsze wakacje w których nie byłam pełnych dwóch miesięcy u babci. Okej, zawsze miałam to kilkudniowe zgrupowanie w Spale, ale niespodziewanie pojechałam do Sofii no i teraz jeszcze ten sparing. W ciągu tych kilku dni miałam pobiec w 4 zawodach. 
O tyle o ile mi szło dobrze, to chłopakom nie koniecznie. Zdobyłam dwa medale: srebrny i złoty, a oni wygrali z Włochami, Argentyną, przegrali z Bułgarią, i co było zaskoczeniem dla wszystkich również z Australią. W ćwierć finale trafili na Rosję. I to był ich koniec. Gdy padł ostatni gwizdek popłakałam się jak głupia. Na dodatek pokazali zrozpaczone miny Zibiego i Igły. Dla Igły i Gumy to były być może ostatnie Igrzyska. 
Reprezentacja miała wrócić 10 sierpnia do kraju. Tego dnia pojechałam do Rzeszowa. Na dworcu poczekałam na pociąg z Warszawy. Gdy weszłam na peron zobaczyłam wychodzących Piotrka i Zbyszka. Ich miny mówiły wszystko. Podbiegłam do Zbyszka i mocno go przytuliłam. Potem przytuliłam Piotrka. W ciszy pojechaliśmy autem do mieszkania Zibiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz