Wszyscy się świetnie bawili, szkoda tylko, że mama i rodzice Piotrka musieli tak
wcześnie jechać. Iga i Mandy pojechały też z nimi ponieważ nie miały czym
później wrócić. Zostałam sama z chłopakami. Igła na szczęście nie wziął swojej
kamery, ale za to dorwał mój aparat i chętnie dorabiał jako fotograf.
Gdy
wszyscy już poszli było po 3. Posprzątaliśmy ze Zbyszkiem i zaczęliśmy oglądać
zdjęcia. Mimo takiej godziny nie chciało nam się spać. Następny dzień Zbyszek
miał mieć wolny. Wstawiłam dwa zdjęcia na Facebooka, które nie miało
podwójnego znaczenia i nie wskazywało na mój związek z Bartmanem. Od razu
pojawiły się komentarze, że super że znam całą reprezentacje, kilka osób
napisało do mnie na priv czy nie mogłabym zdobyć autografów od chłopaków lub
jakiegoś zdjęcia. Odpisywałam, że zrobię wszystko co w mojej mocy, ale już wtedy
wiedziałam że nic nie uczynię tym kierunku. Nie będę ich męczyła.
Po 4
poszliśmy spać.
Minął wrzesień i zaczęłam grać w lidze. Zbyszek też
wrócił do gry w klubie. Byłam przyzwyczajona do gry z chłopakami, więc zdziwiło
mnie, że dziewczyny tak słabo grają. Moje piłki okazywały się dla nich za mocne,
ale trener nie pozwalał mi spuszczać z nich ręki. Zagrywałam i atakowałam tak
jak dotychczas. Siatkarki nie chętnie mnie przyjęły, ale postanowiłam się tym
nie przejmować. Jeśli będą chciały wygrywać będą musiały zmienić nastawienie do
mnie. Najlepiej dogadywałam się z rozgrywającą. Wyczuła jak wystawiać mi piłki.
Tak samo jak Zbyszek tak i ja byłam na ataku.
- Jesteś siostrą Pita? Czy to tylko zbieżność
nazwisk? – zapytała Agata, rozgrywająca.
- Jest moim przyrodnim bratem. – odpowiedziałam
ubierając się. Byłam po swoim pierwszym treningu. – Możesz mi powiedzieć czemu
one są wrogo nastawione do mnie? – zostałyśmy tylko ja i Agata.
- Sprawdzają cię. Zawsze tak robią na pierwszym
treningu nowej w drużynie. Jeśli byś teraz zrezygnowała to twój problem. Ale
jak chcesz być dalej z nami i nie zraziły cię do siebie to znaczy, że jesteś silna i dasz rade grać dalej.
- Nie mam zamiaru rezygnować tylko dlatego, że ktoś
się nie przyjemnie do mnie odnosi. To jest moja praca. – nagle zadzwoniła mi komórka. Zbyszek. Od
razu się uśmiechnęłam.
- Cześć. I jak po treningu? - spytał.
- Lepiej niż myślałam. Dzięki treningom z wami
jestem mocniejsza. Zgadnij na jakiej pozycji postawił mnie trener? – spytałam
szczerząc się do telefonu. Agata dziwnie na mnie spoglądała.
- Środkowa tak ja Pit?
- Nie. Na ataku. Trochę się zdziwiłam, że już na
pierwszym treningu ustalił dla mnie pozycję. A ty już też po treningu?
- Tak. Jedziemy właśnie z Piotrkiem po ciebie.
- O to świetnie. Za ile będziecie? – spytałam
jednocześnie zakładając buty.
- Myślę, że w 10 minut się wyrobimy.
- Okej to czekam. Kocham cię. Do zobaczenia. –
rozłączyłam się. – Słuchaj, chcesz iść z nami na kawę?
- Z nami to znaczy?
- Ja, mój brat i mój chłopak.
- No w sumie mogę iść. Mam jeszcze trochę czasu. – Agata była już ubrana i gotowa do wyjścia, natomiast ja musiałam spakować jeszcze dres i buty. Poprawiłam kucyka, wzięłam torbę i wyszliśmy przed sale.
Usiedliśmy na schodkach. Dobrze mi się rozmawiało z nią. Była na drugim roku
studiów na architekturze wnętrz i tak jak ja, też pochodziła z Warszawy.
Okazało się, że mieszkała całkiem nie daleko mnie.
- Coś z tą Warszawą jest nie tak. Ty, ja i mój
chłopak wybraliśmy Rzeszów zamiast Wawy.
- Hahaha no możliwe. – w tym samym czasie na parking
zajechało czarne audi. Gdy Zbyszek zaczął wysiadać, Agata zapytała zaskoczona. – To jest twój chłopak?
- No. – odpowiedziałam z uśmiechem. Podbiegłam do Zibiego, wskoczyłam na niego i mocno pocałowałam.
- Hej, co za przywitanie. – gdy postawił mnie na
ziemie, zauważyłam, że Piotrek i Agata już się zdążyli poznać.
- To jest Zbyszek, mój chłopak. A to jest Agata,
rozgrywająca. – podali sobie ręce. – Widzę, że z Piotrkiem już się poznaliście –
uśmiechnęłam się do nich.
- To co jedziemy na kawę? Albo na obiad?
- Może to i to.
Poszliśmy wszyscy razem do samochodu. Kilka minut
później dojechaliśmy do restauracji. Jako że Rzeszów to miasto siatkarskie,
kelnerzy i obecni ludzie w restauracji, nie byli zdziwieni na widok Zbyszka czy Piotrka. Zjedliśmy obiad, po czym skłamałam, że jestem zmęczona i pojechałam ze Zbyszkiem do mnie do domu. Chciałam, żeby Pit bliżej poznał się z Agatą. Nie
lubiłam jego byłej dziewczyny. Paulina była tylko z nim bo był siatkarzem.
Dobrze, że w miarę wcześnie się skapnął i ją rzucił. Gdy otwierałam drzwi, Zbyszek zaczął mnie całować po szyi.
- Wariacie co robisz – odwróciłam się do niego. Wykorzystał sytuacje i pocałował mnie w usta przypierając do ściany. Znowu
wskoczyłam na niego i zaprowadził mnie do sypialni. Godzinę później zadzwonił
telefon.
- Co robicie? – spytał Piotrek.
- Zbyszek jest u siebie, a ja właśnie spałam. –
skłamałam. Zibi próbował opanować śmiech, ale kiepsko mu to wychodziło, bo Piotrek zapytał co za hałas.
- Włączyłam właśnie telewizor. A jak obiad z Agatą?
- Spytałam zmieniając temat.
- Właśnie wracamy. I tak sobie pomyśleliśmy ze może
jesteście razem to do ciebie wpadniemy.
- Nie, Zbyszek jest u siebie.
- No dobra. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia. – gdy się rozłączyłam razem z Bartmanem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Głodna jestem. Idziemy coś zjeść? – spytałam
wstając z łóżka.
- Już? Nie dawno jedliśmy. – odpowiedział
zdziwiony.
Poszliśmy do kuchni. Zbyszek zrobił kawę, a ja
kanapki. Włączyłam radio i usiadłam przy stole.
***
Przez następne tygodnie bardzo mało czasu
spędzaliśmy razem. On co chwile wyjeżdżał z drużyną, ja jeździłam po
całej Polsce to na zawody w biegach to na mecze. Czasami ciężko było mi
pogodzić biegi, siatkówkę i naukę. Nie chciałam rezygnować ze szkoły, ale też
nie miałam czasu by się uczyć. Za bardzo zatraciłam się w tym wszystkim bo
nawet nie spostrzegłam, że przestaliśmy ze Zbyszkiem rozmawiać czy się spotykać.
Przez miesiąc żyłam jak maszyna: świetnie grałam na meczach, zdobywałam również
medale w biegach, ale za to nie miałam życia prywatnego, do tego Agata ciągle
mi mówiła żebym się tak nie przemęczała bo wyglądam jak śmierć. Ale ja nie
umiałam przestać. Na którymś zgrupowaniu w Spale była drużyna siatkarek i
siatkarzy z Rzeszowa i oczywiście był tam też Zbyszek. Byłam tak zamyślona jak
rozegrać następne mecze i treningi, że nawet nie zauważyłam że naprzeciwko idzie
Bartman. Dopiero gdy do mnie podszedł, potrząsnął mną mocno i spytał co się ze
mną dzieje. Odpowiedziałam, że nie mam czasu i sobie poszłam. Po tym wyjeździe
całkowicie straciliśmy kontakt.
W następnym miesiącu nie było mnie w ogóle w Rzeszowie. Graliśmy trzy mecze: w Olsztynie, Szczecinie i Warszawie. Zdziwiłam
się, że na mecz przyszła moja mama.
- Mamuś co tutaj robisz? – stała z dziewczynami
które czekały na autografy.
- Przyszłam popatrzeć jak gra moja córka. Gratuluje
MVP. – trzy mecze z rzędu byłam najlepszą siatkarką w meczu.
- Dziękuje – odpowiedziałam podpisują kartkę jakiejś dziewczynie.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? – spytała.
- Jasne – odpowiedziałam z uśmiechem. Nie
przeszkadzało mi to w ogóle. Lubiłam też dawać autografy. Kiedyś widząc Zbyszka to robiącego myślałam, że jakbym ja miała tak dawać co chwile autografy
to bym się wkurzała. Ale okazało się to bardzo przyjemne, że ktoś docenia twoją
pozycje w drużynie.
- Madzia, muszę już lecieć. Zadzwonię jutro.
- Dobrze. Pa córeczko.
Z Warszawy jechałam znowu do Olsztyna na zawody. Na
szczęście mecze i biegi nie zbiegły się ze sobą. Gdy jechałam w pociągu, zadzwonił do mnie Piotrek.
- Cześć siostra. Oglądałem mecze. Gratuluje.
- Dzięki. A u ciebie jak? – spytałam kładąc się na
siedzenie.
- Słabiej. Bartman wszystko zgarnia.
- Aha – odpowiedziałam tylko. Za bardzo nie
chciałam drążyć tego tematu. – A jak rodzice?
- Tata jest strasznie dumny, że tak dobrze grasz.
My też wygrywamy kolejne mecze. Może znowu uda nam się zdobyć mistrza polski. A
mama pojechała dzisiaj do Warszawy na jakąś wystawę i mają się spotkać z Magdą.
- No to dobrze. Piotrek, odezwę się później. Musze
trochę odpocząć. – rozłączyłam się i włączyłam muzykę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się gdy już
prawie dojeżdżałam do Olsztyna. Na stacji miał mnie odebrać trener.
- Nikola! – usłyszałam gdy wysiadłam z pociągu i
zaczęłam rozglądać się po peronie.
- Witam trenerze.
– wziął moją torbę i samochodem pojechaliśmy do hotelu. Jutro z samego
rana miałam pierwszy bieg.
Pierwsze miejsce przegrałam dosłownie o jedną setną
sekundy. Tak się wkurzyłam, że przez następne zawody wygrałam wszystkie i to z
dużą przewagą. Podczas ostatniego biegu źle stanęłam, ponieważ poczułam ostry
ból w kostce. Przestraszyłam się, że to coś poważnego i że nie będę mogła dalej
grać ani biegać. Szybko zabrali mnie do lekarza, który stwierdził ze to lekkie
skręcenie kostki, ale nie będę mogła jej nadwyrężać co najmniej przez tydzień.
Na podium wyszłam więc o kulach. Tego samego dnia wróciłam do Rzeszowa. Na
szczęście miałam lekką torbę. Z dworca odebrał mnie Piotrek.
- Oj siostra siostra. Nareszcie trochę odpoczniesz.
– powiedział. Może i coś w tym było. Odwiózł mnie do domu, po czym wyszedł i
wrócił z zakupami.
- Będę zaglądał do ciebie codziennie po treningu.
Mam nadzieje, że do jutra ci wystarczy – odpowiedział rozpakowując dwie wielkie
torby z zakupami.
- Piotrek, ja nie jestem świnia i aż tyle nie jem.
Następnego dnia kostka bolała bardziej. O 14
zapukał ktoś do drzwi. Spodziewałam się Piotrka. Poszłam je otworzyć.
-------------------------------------------
kochani, dodaje najwcześniej jak tylko dałam radę :) pozdrawiam
-------------------------------------------
kochani, dodaje najwcześniej jak tylko dałam radę :) pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz