niedziela, 6 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 17

W drzwiach stała Agata.
- Cześć. Jak się czujesz? – mocno mnie przytuliła.
- Już lepiej. Myślałam, że to Piotrek.
- Poprosił mnie, żebym ci pomogła ponieważ on musiał coś załatwić. Mówił coś, że przez tydzień nie będziesz mogła grać.
- Oby tylko przez tydzień.
- Mówił też, że już nie jesteś ze Zbyszkiem. Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?
- Tak jakoś wyszło. Nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. Chcesz coś do picia? – weszłam o kulach do kuchni.
- Jak chcesz. Napiłabym się kawy. – znalazłam też ciastka, które wyłożyłam na talerzyk i postawiłam na stole.
- A jak drużyna?
- No radzimy sobie. Dobrze, że już do świąt będziemy mieć tylko jeden wyjazd. 

Porozmawiałyśmy jeszcze chwile, dopiłyśmy kawę, po czym Agata poszła. Nawet nie wiedziałam, że jestem tak zmęczona. Poszłam do łóżka i położyłam się spać. Obudziłam się kilka godzin później cała spocona. Musiałam mieć jakiś koszmar ponieważ poczułam, że mam policzki mokre od łez. Dopiero po chwili przypomniałam sobie co to było. Śniło mi się, że tak jak Artur, tak teraz i Zbyszek zginął w wypadku. Nie zważając na kostkę wybiegłam szybko z mieszkania. Całą drogę pokonałam w 15 minut. Zaskoczona stanęłam przed blokiem. Schowałam się za samochodem żeby mnie nie widzieli. Zobaczyłam Zbyszka całującego w policzek jakąś szatynkę. Cieszyłam się że ten koszmar był tylko snem, ale wkurzyłam się że po mnie tak szybko znalazł sobie kogoś innego. Byłam zła na siebie, że go straciłam. Cała zapłakana wracałam do domu. Kostka bolała bardziej niż wcześniej. Wzięłam tabletkę i zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia po południu. 
Leżałam w łóżku i płakałam gdy zadzwonił Piotrek.
- Cześć, jak się czujesz? – chyba był na treningu bo słyszałam odbijanie piłki.
- Kostka trochę boli, ale jest chyba lepiej. Jutro idę na kontrole. – odpowiedziałam.
- Nikola czy ty płaczesz? Co się stało?- nie mogłam wytrzymać i wybuchałam płaczem. Nie chciałam żeby Piotrek tego słuchał więc się rozłączyłam.
Pół godziny później wpadł do mojego domu.
- Nikola? - Zawołał z korytarza. Nie odpowiedziałam, tylko nadal leżałam pod kołdrą szlochając. Po chwili wszedł do pokoju. Popatrzyłam na niego. Położył się koło mnie i przytulił. – Możesz powiedzieć mi co się dzieje? Zbyszek też jakiś nie obecny. Na początku było normalnie, ale od jakiegoś czasu oboje zachowujecie się dziwnie. Wiem, że już nie jesteście razem ale nie wiem dlaczego.
Ogarnęłam się trochę i mu powiedziałam o co chodzi.
- Za bardzo poświęciłam się sportowi i nawet nie zauważyłam jak oddalamy się ze Zbyszkiem od siebie. Zrozumiałam, że go kocham i potrzebuje dopiero w nocy gdy przyśniło mi się, że tak samo jak Artur tak teraz on zginął w wypadku. No więc pobiegłam szybko do niego, ale w porę zauważyłam jak wychodzi z jakąś szatynką. Wróciłam z powrotem do domu, a resztę już znasz.
- Widziałaś Bartmana z dziewczyną?
- No przecież ci mówię że tak.
- Okej. - Odpowiedział tylko i zostawił mnie samą. Super. 

Nie chciało mi się wstawać więc leżałam dalej w łóżku. Następnego dnia zadzwoniłam po Agatę czy nie pojechałaby ze mną na kontrole. Normalnie już chodziłam, ale musiałam się zbadać. Lekarz powiedział, że mogę wracać do treningów, ale na początku żebym jej nie przeciążała. Na trening wróciłam po tygodniu zwolnienia. Trener bardzo się ucieszył że już jestem zdrowa, ale nie pozwolił mi się przeciążać. Był to dla mnie za lekki trening, a ja potrzebowałam rozładować emocje. 

Dni mijały, chodziłam na treningi, raz wyjechałam do Katowic na zawody, ze Zbyszkiem nadal nie mieliśmy kontaktu, Piotrek wraz z drużyną wyjechali do Włoch na mecz. Zrezygnowałam z nauki, przez co miałam więcej czasu na siatkówkę. Nie widziałam już szans, żeby być ze Zbyszkiem. Ani ja ani on nie robiliśmy nic w tym kierunku by jeszcze być razem. Po wygranym meczu z Kielcami, zauważyłam Radka przeprowadzającego wywiad z Anią, naszą środkową. Gdy skończyli rozmawiać podeszłam do niego i się przywitałam.
- Cześć.
- Nikola! Świetny mecz. Zresztą jak zwykle. Jak kostka?
- Już jest dobrze. Inaczej by mnie trener nie dopuścił. – kolejny raz zdobyłam MVP. Powoli już było to męczące.
- Może pójdziemy na kawę? Dawno się nie widzieliśmy. – zapytał. Zdziwiłam się trochę, ale co mi szkodziło.
- Jasne. Tylko pójdę się umyć. Zaraz wracam. – poszłam do szatni, wzięłam prysznic i przebrałam się w dres. Nie chodziłam teraz w niczym innym, bo stwierdziłam, że nawet nie ma sensu. I tak ciągle spędzałam czas na hali albo na bieżni. A poza tym nie miałam dla kogo się stroić. Wyszłam przed hale gdzie czekał Radek, ale już bez swojego kamerzysty.
- Co, koniec pracy na dzisiaj? – spytałam uśmiechając się do niego.
- Powiedzmy, że mała przerwa. Co tam w ogóle u ciebie słychać? – weszliśmy do pobliskiej kawiarenki.
- Po staremu. Gram, biegam. Na szczęście udaje mi się pogodzić. A u ciebie jak? Aneta gotowa do ślubu? – w święta miała wychodzić za mąż, dostałam nawet zaproszenie, ale nie wiedziałam jeszcze czy pójdę.
- Hahaha między innymi tu jestem. Poprosiłem szefa żeby dał mi coś innego a nie tylko pisanie. W domu się nie mogłem skupić. Ciągłe przymierzanie, ustrajanie. A to źle, a to za mało wystawne. Zresztą wiesz jaka jest Aneta. Musi być idealnie. I będzie; już jej w tym głowa. A w ogóle się wybierasz?
- To jest w drugi dzień świąt, nie?
- Tak.
- Nie wiem czy nie będę mieć treningu. My sportowcy żyjemy innymi prawami – uśmiechnęłam się blado. Już się kilka razy zdarzyło, że w święto musiałam biegać. Nie wiedziałam jak jest z panem Tomaszem.  – Ale to chyba głównie zależy od tego jak będziemy grać. Mamy jeszcze kilka spotkań, więc czas pokaże. Do kiedy mam dać odpowiedź?

Nagle zamarłam. Przez okno widziałam nadjeżdżający autokar Resovii. No tak, Piotrek mi mówił, że 17 wracają. Na śmierć o tym zapomniałam. Gdy zobaczyłam wysiadającego Zbyszka moje serce zamarło. Miałam ochotę tam po prostu pobiec dać mu w twarz albo pocałować. Cokolwiek by go dotknąć. Za nim wyszła reszta ekipy. Piotrek do kogoś dzwonił.
- Nik, telefon ci dzwoni. – otrząsnęłam się jakbym była w transie. I wyjęłam telefon. No tak, Piotrek.
- Cześć, co tam słychać? Jesteś w domu? – spytał wyciągając bagaże. – Masz – powiedział do Kosy, który stał obok niego.
- Nie. Jestem na kawie z Radkiem. – powiedziałam odrywając wzrok od Zibiego i spoglądając na Radka. Nadal pamiętałam każdy centymetr ciała Zbyszka, jego mięśnie i ani grama tłuszczu. Jego pewność siebie, oczy które budziły we mnie strach i zaufanie, zapach jego perfum i potu po meczu. Po prostu wszystko.
- Jesteś tam jeszcze? – spytał Piotrek.
- Tak tak. Zamyśliłam się. Będę w domu za pół godziny. Jak chcesz to wpadnij.
- Dobra, to do zobaczenia. pozdrów Radka.
- Ok, pa. – odłożyłam telefon na bok. Resoviacy jeszcze się nie rozeszli. Nadal patrzyłam na Zibiego.
- Masz pozdrowienia od Piotrka. – Bartman śmiał się z czegoś razem z Igłą. Pewnie z kolejnego kawału, którego zrobili jakiemuś graczowi. Nagle popatrzył w okno. Dokładnie w miejsce gdzie siedziałam. Nadal się na niego patrzyłam, ale on chyba po prostu poczuł, że ktoś go obserwuje i spojrzał akurat w to miejsce. Gdy tak patrzyłam mu w oczy, ciarki przeszły mi po plecach, jak wtedy gdy pierwszy raz je zobaczyłam. Radek opowiadał mi co słychać u pozostałych osób, które znałam z wyjazdów do babci. Słyszałam co drugie słowo. Nadal myślałam o Bartmanie. Wszyscy odjechali, więc powiedziałam Radkowi, że już muszę iść. Kelner przyniósł rachunek i oboje zapłaciliśmy. Wyszliśmy przed kawiarnie.
- No to do zobaczenia może na kolejnym jakimś meczu albo dopiero na ślubie Anety. – pocałował mnie w policzek i poszedł. Wracałam do domu na pieszo. Pod blokiem zobaczyłam auto Piotrka. Weszłam szybko na klatkę i wpuściłam go do mieszkania.
- Jak tam mecz? Widziałam tylko pierwszego seta. – reszty nie mogłam obejrzeć ponieważ musiałam iść na trening.
- Wygraliśmy 3:0. Do świąt mamy tylko mecze w Rzeszowie.
- To dobrze. U nas też nieźle. Wszystkie wygrane mecze. Jeśli dalej tak pójdzie to przejdziemy do pierwszej ligi.
- Widzę, że dużo wniosłaś do tej drużyny.
- Ale to tylko dzięki wam. Pomogliście mi odkryć talent który we mnie drzemie. – wyszczerzyłam się do niego. – Chcesz coś do jedzenia albo picia?
- Napiłbym się kawy. A jak Radek? Od dawna się spotykacie? Nic mi nie mówiłaś. – wyjął kubki i ustawił je na blacie.
- Bo nie ma o czym. Dzisiaj po meczu przeprowadzał wywiad z jedną z dziewczyn no i potem poszliśmy do kawiarenki tej obok hali. Zresztą widziałam jak przyjechaliście.
- Nie mogłaś do nas wyjść?
- Nie. – odpowiedziałam krótko.
- Rozmawiałem ze Zbyszkiem.
- Nie chce tego słuchać – przerwałam mu. – Jego sprawa, że ma dziewczynę. Mnie i jego już nic nie łączy. Koniec tematu.
- Jak chcesz. Ale wiedz tylko że..
- Piotrek, naprawdę nie chce tego słuchać. – znowu mu przerwałam. – Przestań mi o nim ciągle gadać bo jak nie to będę musiała cię wyprosić. – odpowiedziałam z powagą.
- Jedziesz na święta do babci? – zmienił temat.
- Jeszcze nie wiem. Ale raczej tak. 26 jest wesele. Dostałeś zaproszenie?
- Tak. Idę z Agatą – uśmiechnął się szeroko.
- O widzę że miłość kwitnie. Nic mi nie mówiłeś.
- Bo nie pytałaś. Dobra muszę lecieć. – powiedział spoglądając na zegarek. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. 

Znowu zostałam sama. Wzięłam laptopa i weszłam na Facebooka. Nie było nic ciekawego więc go wyłączyłam. Na pulpicie zauważyłam folder ze zdjęciami z parapetówki. Oglądałam je znowu i znowu. Oboje byliśmy wtedy bardzo szczęśliwi. Mało było na nich Igły ponieważ robił za fotografa. Weszłam znowu do internetu sprawdzić czy jest coś nowego z Igłą Szyte. Niestety nic nie wstawił. Ale trafiłam na program krótka piłka. Obejrzałam wywiad z Igłą i z meczu gwiazd. Trafiłam też na program kręcony ze Zbyszkiem. Od tego czasu Zibi nie zmienił się ani trochę. No może tylko tyle że był jeszcze bardziej pewny siebie. Wiedziałam o nim wszystko co w tym wywiadzie powiedział. Odłożyłam laptopa i postanowiłam wyjść się przejść. Żeby nie straszyć ludzi ubrałam się w jeansy, czerwoną bluzkę i założyłam ośmiocentymetrowe obcasy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu się też umalowałam. Nie jakoś mocno, ale trochę było widać. Gotowa wyszłam na miasto.
-------------------------------------------
jutro dodam około 19. miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz