wtorek, 8 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 19

Kilka godzin później dojechałam. Byłam kiedyś kilka razy w Katowicach i mniej więcej znałam to miasto. Pojechałam autobusem do hotelu. Gdy szłam z przystanku usłyszałam jak ktoś mówi piskiem.
- To ona. No mówię wam, że tak. W telewizji jest trochę niższa ale to ona.
Odwróciłam się i zobaczyłam trzy dziewczyny, może mające 16 lat.
- Nikola? Jesteś tą siatkarką – było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Tak to ja. – uśmiechnęłam się do nich.
- Możemy dostać autograf?
- Jasne. Macie długopis?- podpisałam trzy kartki: jedna dla Magdy, druga dla Edyty i trzecia dla Marty.
- Dziękujemy – odpowiedziała jedna z nich. – Fajnie było cię spotkać.
Uśmiechnęłam się i poszłam dalej. W hotelu czekał na mnie trener.
- Nikola, nareszcie jesteś. Mamy zaraz konferencje.
- Jaką konferencje? – spytałam zaskoczona.
- Gadają o szansach zawodniczek na zdobycie medali. Jesteś gwiazdą wieczoru. – uśmiechnął się szeroko.
- Świetnie – weszliśmy do sali. Za stołem siedziało już pełno innych biegaczek i biegaczy. Przywitałam się z paroma osobami, które znałam z wyjazdów. Przed nami były ustawione kamery i mikrofony; dziennikarze czekali na rozpoczęcie by móc zadawać pytania. Po sali kręciło się kilku fotografów, którzy ciągle robili zdjęcia. 10 minut później zaczęliśmy.
- Witamy państwa na konferencji przeznaczonej rozmowie na temat szans naszych oto tu zgromadzonych biegaczy – machnął ręką na nas – na tegorocznym zjeździe lekkoatletów. Jest mi niezmiernie miło powitać wszystkich zgromadzonych tu trenerów oraz zawodników. – rozległy się gromkie brawa. – Dobrze, zatem przejdźmy do tej mniej przyjemnej części czyli do zadawania pytań – po sali przeszedł gromki śmiech.

Głownie zadawali pytania o to jak się przygotowujemy, czy nie przeszkadza nam to w życiu prywatnym i tego typu rzeczy.
- Pani Nikolo – zwróciła się do mnie jakaś blond dziennikarka – Czy gdy teraz gra pani w drugoligowej drużynie siatkarek, nie ma pani ochoty czasami rzucić biegów? Albo nie żałuje pani że tak jak brat, gra pani w siatkówkę?
- Nie. Od samego początku gdy spotkałam się z trenerem z Rzeszowa ustaliłam jasno zasady, że chce nadal biegać ale i też grać w jego drużynie. Jak widać daje na razie radę. Nie wiem co będzie za 5 czy 10 lat. Może będę musiała z czegoś zrezygnować, ale nie chce teraz gdybać.
- A czy to prawda, że jest pani w związku z kolegą pani brata z drużyny?
- Jesteśmy tutaj po to by omawiać nasze życie prywatne czy by rozmawiać na temat tych zawodów? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Za stołem rozległy się ciche brawa.
- No tak oczywiście. Czy udaje się pani łączyć czas poświęcony uprawianiu sportu z czasem prywatnym?
- Z tego co pamiętam to pytanie już padło. – odpowiedziałam.
- Dobrze, myślę, że na dzisiaj to już wystarczy – odpowiedział nasz prezes.
Wyszliśmy wszyscy z sali i powoli kierowaliśmy się do swoich pokoi.

Byłam trochę zmęczona więc położyłam się spać. Obudził mnie telefon Zbyszka.
- Cześć kochanie.
- Hej. – odpowiedziałam zaspana.
- Przeszkadzam?
- Nie. Po prostu spalam. Co tam?
- Chciałem usłyszeć twój głos. Z Piotrkiem oglądaliśmy konferencje. – na samą myśl o tym się skrzywiłam.
- Masakra co? – usiadłam na łóżku.
- Wcale nie. Powiedziałaś jej jasno, że nie będziesz rozmawiać o życiu prywatnym.
- I nie jesteś zły? Wiesz, że nie chce by nasz związek ukazał się światu.
- Rozumiem twoją decyzję. Poczekam aż będziesz gotowa. O której jutro masz pierwszy bieg?
- O 9. Pomacham ci – odpowiedziałam szczerząc się do telefonu.
- Będę oglądał. Nik, muszę lecieć po siostrę na dworzec. Kocham cię i miłych snów. Do zobaczenia jutro w tv.
- Kocham cię. Dobranoc – rozłączyliśmy się. 
Poszłam wziąć szybko prysznic i włączyłam laptopa. Natrafiłam na krótki opis konferencji. Ogólnie dziennikarka opisała mnie jako bezczelną, która myśli że trafiła mi woda sodowa do głowy. No cóż, mówi się trudno. O tyle o ile ona mnie źle oceniła, to komentarze były przychylne mojej osobie. Ktoś nawet napisał ze Zbyszek jest z jakąś szatynką. No to kurde nieźle. Odłożyłam laptopa i poszłam spać.

Wstałam o 7. Nie biegałam dzisiaj. Nigdy przed zawodami nie biegałam rano. Spojrzałam na telefon i zauważyłam nową wiadomość od Pita. „Powodzenia na zawodach. Mamy dla ciebie niespodziankę. P.” O co mu chodziło? Co oni znowu ze Zbyszkiem wymyślili? Nie miałam teraz czasu o tym myśleć. Zeszłam do recepcji gdzie czekał na mnie trener.
- Jak się czujesz? – spytał. – Gotowa do walki?
- Jak nigdy szefie. – z hotelu przeszliśmy wejściem dla personelu na stadion. Zdziwiłam się trochę na widok tylu kibiców. Zrobiłam jedno okrążenie żeby się rozgrzać, trochę się porozciągałam i gotowa stanęłam na bieżni. Biegło ze mną 5 dziewczyn. Biegłyśmy 400 metrów. 
Dobiegłam jako pierwsza, ale czułam za sobą oddech przeciwniczek. Po 4 ćwierćfinałach, byłam trzecia. Wylosowałam dla siebie drugi półfinał. Komentator ponownie nas przedstawił i ruszyłyśmy. Biegłam z całej siły żeby dotrzeć jak najszybciej do mety. Znowu byłam pierwsza, ale tym razem daleko za sobą zostawiłam resztę. Do finału trafiłam z czwartym czasem. Miałam nadzieje, że uda mi się wywalczyć pozycje na podium. Tak jak się spodziewaliśmy z trenerem, przybyły tu same mocne zawodniczki.
- Nikola, uważaj na dziewczynę z drugiej pozycji. Ona może ci najbardziej zaszkodzić. – udzielił mi wskazówek trener.

Byłam tak zajęta bieganiem, że nawet nie zauważyłam jak na trybuny weszli Pit, Agata, Zbyszek i szatynka. Nadszedł finał. Ustawiłyśmy się wszystkie sześć dziewczyn na linii no i się zaczęło. Wystartowałyśmy jak rakiety. Biegłam z całych sił. Nie obchodziło mnie nic w około. 
Wpadłyśmy jednocześnie na metę z dziewczyną z drugiej pozycji. Czekałyśmy dobre 5 minut zanim fotokomórka ustaliła, która dobiegła pierwsza. Liczyłam po cichu że to ja. I rzeczywiście. Gdy na tablicy przy moim nazwisku zauważyłam jedynkę, podbiegłam do trenera i wskoczyłam mu na plecy.
- Mamy złoto – krzyknęłam mu do ucha.
- Tak, też się ciesze Nikola. Ale złaź ze mnie. Spójrz lepiej na trybuny.
Spojrzałam we wskazane miejsce. Zobaczyłam tam Zbyszka z szatynką, którą widziałam pod blokiem i Pita z Agatą. Podbiegłam do nich, mocno uściskałam wszystkich oraz przywitałam się z siostrą Zbyszka.
- Cześć, jestem Nikola – podałam jej rękę, którą uścisnęła.
- Maja. Miło mi poznać.
- Byłaś świetna – powiedział do mnie Zbyszek.
- Dzięki. Co wy tutaj robicie? – spytałam zaskoczona.
- No przecież mówiłem ci, że mamy dla ciebie niespodziankę. – odpowiedział uśmiechnięty Pit.
- Bardzo miła niespodzianka.  - postałam jeszcze chwile z nimi, po czym musiałam iść -  Do zobaczenia później. – zeszłam z trybun. I podeszłam do trenera. Pogadaliśmy chwilę, po czym musiałam się ubrać w dres i iść na dekoracje.

Po wszystkich dekoracjach, poszłam do szatni się umyć. Miałam wracać dopiero następnego dnia, ale skoro przyjechał Pit i Bartman to uzgodniliśmy z trenerem, że wrócę wcześniej. Niespodziewanie do szatni wszedł Bartman.
- Hej. Co ty robisz? – spytałam uśmiechając się do niego. Byłam całkiem naga. Zamknął drzwi do szatni na klucz i do mnie podszedł.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mam na ciebie ochotę. – zaczął całować mnie po szyi. Rozpięłam jego koszule i zaczęłam go gładzić po nagim torsie. Czułam jak pod skórą poruszają się jego mięśnie.
- A jak ktoś tu wejdzie? – spytałam majstrując przy jego rozporku.
- Nie obchodzi mnie to. – kontynuował przerwaną przeze mnie czynność. Zdjęłam jego spodnie wraz z bokserkami. Oparł mnie o ścianę i ręką zaczął gładzić wnętrze mojego uda. Złapałam go od tyłu mocniej za kark. Czułam bijące od niego ciepło i podniecenie. Położył mnie na podłodze i zaczął całować mnie po piersiach. Byłam już gotowa, więc nakierowałam go odpowiednio. Wszedł we mnie wolnym ruchem. Oboje poruszaliśmy się w tym samym rytmie. Cały drżał z rozkoszy. Uwielbiałam czuć go w sobie, jego ciężar ciała na sobie po wszystkim, jego drżenie z podniecenia. Byliśmy dla siebie idealnie stworzeni. Po chwili cicho jęknął i oboje doszliśmy. Położył głowę na moim brzuchu. Leżeliśmy tak jeszcze chwile w ciszy.
- Kocham cię, wiesz? – powiedział nagle. Spojrzał mi w oczy i znowu zaczął całować. Byłam jednocześnie zmęczona i podniecona. Tym razem wszedł we mnie ostrzej i szybciej. Poruszaliśmy się w diabelskim tempie. Gładziłam go po plecach od czasu do czasu wbijając paznokcie. Już dawno tak się nie kochaliśmy. Jęknęłam głośno i doszłam. Zbyszek doszedł chwile później. Położył się na mnie zmęczony. Czułam ciężar jego ciała, ale nie przeszkadzał mi.
- Trochę się wkurzą, że tak długo nas nie ma – powiedziałam do niego. Swoje nogi nadal miałam oplecione wokół jego bioder.
- Poszli na obiad. Ostrzegłem, że może nas długo nie być bo musimy porozmawiać. – wyszczerzył się do mnie. Wstaliśmy i poszliśmy pod prysznic. W ręcznikach weszliśmy do szatni. Zibi ubrał się w jeansy i koszule, natomiast mi pozostały tylko szare dresy i czarny t-shirt. Na to założyłam różową kurtę, szary szalik i czarne dłuższe adidasy.
- A ty gdzie masz kurtkę? – spytałam.
- Zostawiłem na dole w szatni.
Skierowaliśmy się tam. Gdy ubrał granatową kurtkę, zadzwoniliśmy do Pita. Okazało się, że już wracają. Poszliśmy ze Zbyszkiem do jego samochodu tam na nich poczekać. 10 minut później byliśmy już w drodze.
- A ty siostra co taka uśmiechnięta ciągle? – spytał Pit.
- Ciesze się z tego złotego medalu – odpowiedziałam. Popatrzyłam na Bartmana. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Co z wami? – spytała Agata.
- Nic nic. Coś nam się przypomniało – na samo wspomnienie czułam jak rumieńce wyskakują mi na policzki, więc odwróciłam się do szyby. Kilka godzin później byliśmy już w Rzeszowie. Pojechaliśmy wszyscy do mnie do domu. Miałam nocować dzisiaj u Zbyszka więc przepakowałam torbę, sama się też przebrałam w niebieskie jeansowe rurki, czarną bokserkę i koszule w kratkę; zeszłam na dół do wszystkich. Bartman za pretekst podał żebym nocowała u niego, to żebym bliżej poznała się z Mają. Zauważyłam, że jest spokojniejsza i trochę mniej pewna siebie niż Zbyszek. W sumie to dobrze, bo z dwoma pewnymi siebie Bartmanami chyba bym nie wytrzymała.
- Ej może zaprosimy kilku chłopaków i oblejemy sukces Nikoli? – wyszedł z pomysłem Pit.
- Świetny pomysł. Ale może w piątek co? Nie zapomnij że jutro gramy mecz.
- A no tak.
Odwieźliśmy Agatę i Piotrka do domu mojego brata. Następnie wróciliśmy do domu Bartmana. Zaniosłam swoją torbę do sypialni Zbyszka.
- A właściwie czemu wy nie mieszacie razem? – spytała Maja gdy weszłam do kuchni i usiadłam obok Zibiego. Popatrzyliśmy zaskoczeni na siebie.
- Nie zastanawialiśmy się nad tym. – powiedział do niej.
- Zresztą chyba za krótko ze sobą jesteśmy żeby już o tym myśleć.
- A poza tym to by wypłynęło na światło dzienne, co nie koniecznie jest nam na rękę.

Wyszłam na chwile do toalety. Załatwiłam potrzebę, poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Zaskoczona zauważyłam Maje siedzącą na naszym łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz