środa, 9 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 20

- Coś się stało? – spytałam siadając obok niej.
- Wiesz co Nikola, nawet cię lubię. Widzę, że naprawdę go kochasz i nie jesteś z nim by go wykorzystać. Inaczej od razu byś go naciągnęła na dziecko. Opowiadał ci o swojej byłej? – zaskoczyła mnie ta jej długa wypowiedź i pytanie skierowane do mnie.
- Nie. Nie poruszamy tego tematu.
- To ja ci coś powiem. Jego była dziewczyna miała na imię Marta. Na początku było świetnie. Moi rodzice ją polubili, ja również. Zbyszek grał wtedy we Włoszech. Byli ze sobą dopiero cztery miesiące, gdy przyszła do mnie zapłakana. Okazało się, że jest w ciąży. Byłam zaskoczona, że tak szybko to się stało. Zbyszek też uważał, że to za szybko, ale zaakceptował że zostanie ojcem. Ale wiesz co było w tym najgorsze?
- Nie. – odpowiedziałam zgodnie z prawda.
- Wymyśliła sobie te całą ciążę, żeby Zbyszek wrócił do Polski. Dowiedziałam się o tym przez przypadek. Dlatego chce ochronić mojego brata przed kolejnym takim wydarzeniem. Przed kolejnym bólem i szokiem.
- Maja, możesz być spokojna. Chce się teraz skupić na sporcie, a nie na wkręcaniu Zbyszka w ciąże. Kocham go i nie chce go ranić.
- A co wy tu robicie? – wszedł do sypialni Bartman.
- A tak sobie rozmawiałyśmy- powiedziałam przytulając się do niego. – Głodna jestem. Maja, pomożesz nam przy kolacji?
- Jasne – poszliśmy wszyscy do kuchni.

Po zrobieniu i zjedzeniu kolacji, ja poszłam umyć się i spać, natomiast Zbyszek z Mają rozmawiali w salonie. Byłam naprawdę zmęczona. Ten dzień należał do jednych z najbardziej wyczerpujących. Miałam nadzieję, że teraz poprawią się warunki w moim klubie w Warszawie i że więcej dziewczyn będzie chciała tam przychodzić trenować. 

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się w nocy cała spocona. Znowu mi się śniło, że Zbyszek zginął w wypadku. Pomacałam łóżko obok, ale na szczęście Bartman na nim leżał. Odetchnęłam głęboko. Wstałam do kuchni się napić. Po drodze zajrzałam do salonu gdzie spała Maja. Poprawiłam jej kołdrę i poszłam dalej. Stałam chwilę w kuchni i patrzyłam na księżyc. Spojrzałam na termometr który wskazywał -10 stopni. Wróciłam z powrotem do pokoju. Gdy przytulałam się do Zbyszka, ten cicho zamruczał i mocno przytulił moją dłoń. Biło od niego przyjemne ciepło.

Rano obudził nas dziwny zapach z kuchni. Oboje szybko wstaliśmy i pobiegliśmy tam. Zastaliśmy Majkę, która robiła śniadanie.
- Co to za dziwny zapach? – spytał Zibi.
- Robię wam śniadanie. Trochę mi się przypaliło, ale to nic – odwróciła się do nas uśmiechnięta.
- Maja masz zakaz gotowania w mojej kuchni. Pamiętasz jak o mało co domu byś nie spaliła? – spytał zły Bartman.
- Zbyszek, uspokój się. Przecież ona chciała dobrze.
Odetchnął głęboko i wziął się za robienie nam śniadania. Miał hopla na punkcie swojej kuchni .

Zjedliśmy i oboje ze Zbyszkiem pojechaliśmy na trening. Zibi wieczorem miał mecz, więc jego trening trwał krócej. Miał podrzucić Majce do domu bilety, żebyśmy mogły na niego iść.

Po treningu poszłam do centrum handlowego zrobić zakupy. Musiałam kupić podstawowe produkty spożywcze. Kupiłam również nowe jeansy, sweter i czarny dres. Spodobały mi się też czarne szpilki. Jednak jak dla mnie były za drogie. Wzięłam jednak czarne botki. Obłożona zakupami wyszłam do samochodu. Do meczu były jeszcze dwie godziny, więc spokojnie zdążyłam wrócić do domu, umyć się i przebrać. 

Pojechałam po Maje. Gdy otworzyła drzwi zaczęłam się śmiać. Obie wyglądałyśmy tak samo. Tzn byłyśmy tak samo ubrane. Obie miałyśmy czarne trampki, jasne jeansy i koszulki reprezentacyjne. Obie też miałyśmy związane włosy w koka.
- Dobra, może się przebiorę – powiedziała Majka wpuszczając mnie do domu.
- Mi to nie przeszkadza. Chyba, że tobie.
- Nie. To co w takim razie idziemy?
Wyszłyśmy na korytarz. Majka zamknęła drzwi i poszłyśmy do mojego samochodu. W 15 minut dojechałyśmy na hale. Oczywiście Zbyszek załatwił nam bilety z identyfikatorem, przez co byłyśmy bliżej chłopaków. Podeszłyśmy do wolnych miejsc. Dwa krzesełka dalej siedziała Agata. Piotrek nie grał, więc był z nią.
- A ty uprawiasz jakiś sport? – spytałam Maje. Na boisko właśnie wchodziły obie drużyny.
- Nie. Kiedyś grałam w piłkę ręczną, ale kontuzja mnie wykluczyła. Mogę tylko teraz kibicować Zbyszkowi. Może kiedyś wrócę do ręcznej, ale wątpię. A u was cała rodzina gra w siatkówkę?
- Tata, Pit no i teraz ja.
- A mama?
- Mamy różne mamy z Piotrkiem. Moja pracuje w agencji nieruchomości, a Piotrka jest konserwatorem sztuki. Jaki obstawiasz wynik?
- 3:0 oczywiście dla Sovii.

5 minut później rozpoczął się mecz. Tak jak przewidziała Maja, Resovia wygrała 3:0. Po wszystkim poszłyśmy do chłopaków im pogratulować. Większość niestety była zajęta rozdawaniem autografów, więc podeszłyśmy do Pita i Agaty.
- Kiedy wracasz na boisko? – spytałam. Piotr na jednym z treningów naciągnął sobie ścięgno i na razie był wykluczony z gry.
- Za dwa tygodnie najprawdopodobniej. Wracają gwiazdy – kiwnął głową na Zibiego, Igłę i Lotmana, którzy skończyli rozdawać autografy.
- To co panowie i panie, oblewamy sukces? – spytał Igła uśmiechając się od ucha do ucha. – Nikola, przyjmij moje gratulacje – schylił się i pocałował mnie w rękę.
- Igła przestań – nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. – co powie Iwona.
- Iwona przyzna mi racje – wyszczerzył zęby do mnie.
- To co? U mnie? Za jakąś godzinę? – spytał Zibi.
- Zbiorę wszystkich chłopaków.

Zostałyśmy z Mają i Agatą na hali. Piotrek poszedł do chłopaków. Wzięłam kosz z piłkami. Majka nie mogła z nami grać, więc grałam tylko z Agatą. Wystawiała mi, a ja atakowałam. 
Majka głośno chrząknęła. Odwróciłam się. Cała Resovia stała i się gapiła.
- A wy jak zwykle mnie podglądacie. – powiedziałam do nich uśmiechając się.
- Lubimy patrzeć jak świetnie grasz. – powiedział Pit.
Zebraliśmy piłki i poszliśmy do samochodu. Ja ze Zbyszkiem jechaliśmy jeszcze do sklepu po zakupy na imprezę, a reszta udała się do jego domu. Pojechaliśmy do tego samego centrum, w którym byłam wcześniej. Wzięłam go pod rękę, ponieważ byłam trochę zmęczona. Spojrzał zdziwiony na mnie.
- Wiesz, że to jutro może wypłynąć na światło dzienne?
- Nie interesuje mnie to teraz. Nie dobrze mi. Chyba mogę się o ciebie oprzeć żeby nie zemdleć – odpowiedziałam słabo.
- Nikola, wszystko okej? – spytał stając.
- Tak. Po prostu zakręciło mi się w głowie. Kupisz mi wody? Usiądę tutaj. – podeszłam do najbliższej ławeczki. Zbyszek za chwilę był z butelką wody.
- Proszę – podał mi odkręconą butelkę.
- Dzięki – wypiłam pół zawartości za jednym zamachem. Posiedziałam jeszcze chwile i poszliśmy do sklepu.
- Ale jesteś blada. Może jednak wrócimy do domu i odwołamy imprezę – powiedział Zibi dziwnie patrząc na mnie.
- Już mi dobrze. Chodźmy dalej bo w końcu nie kupimy nic – wzięłam go za rękę i zaciągnęłam na napoje.

Po pół godzinie mieliśmy już wszystko. W kasie pani się tak ucieszyła, że obsługuje Bartmana, że źle nabiła paragon. Jak zwykle zrobiło się trochę zamieszania. Przy okazji poprosiła też o autograf.

Z zakupami poszliśmy do samochodu. Gdy wchodziliśmy po schodach do mieszkania Zibiego, słyszeliśmy już głośną muzykę. Agata otworzyła nam drzwi. Postawiłam torbę na podłodze i znowu zrobiło się słabo. Dobrze, że Zbyszek tego nie widział. Odpoczęłam trochę i poszłam do gości. Dorwali play station 3 Zbyszka i grali w pingponga. Dobrze, że nie w siatkę bo to już by było zboczenie zawodowe.
- Z czego się śmiejesz? – podszedł do mnie Kosa.
- A nie nic. Takie tam damskie sprawy. – odpowiedziałam szczerząc się do niego.

Poszłam na górę do łazienki. Gdy zamykałam drzwi nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Poczułam tylko jak upadam. 
Kilka chwil później ocknęłam się. Posiedziałam jeszcze chwilę na podłodze i wstałam. Gdy spojrzałam w lustro, zobaczyłam zakrwawiony nos. Wytarłam go szybko i opłukałam twarz. Jak tak dalej będzie, będę musiała iść do lekarza. Poprawiłam włosy, obejrzałam ubranie czy nie jest brudne, uśmiechnęłam się i wyszłam do gości.
- Gdzie cię wcięło? – spytał mnie Zbyszek pijąc kolejnego drinka.
- O co ci chodzi? – spytałam zdziwiona.
- Godzinę cię nie było – odpowiedział za niego Pit.
Godzinę? Godzinę leżałam na posadzce w łazience? To już nie było normalne.
- Byłam się przejść kawałek. Widocznie zamyśliłam się i tak mnie nogi poniosły – skłamałam. – to co, ile kolejek mnie ominęło?
Zauważyłam kątem oka, że Zbyszek znowu dziwnie na mnie patrzy.
- Jak na razie cztery – odpowiedziała Maja.
- Nikola, chodź na chwilę. – Zbyszek pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. – Co się dzieje?
- A co ma się dziać? O co ci chodzi? – usiadłam na łóżku. Zbyszek nadal stał.
- Jakoś dziwnie się zachowujesz. I ten godzinny spacer? Jakoś nie wierze. Zawsze lubiłaś chłopaków, więc czemu teraz gdy tu są ot tak wychodzisz się przejść.
Nie wiedziałam co robić. Jeśli mu powiem wkurzy się. Ale jeśli nie powiem to wyjdzie na to samo tylko możliwe, że ze zdwojonym skutkiem.
- Usiądź.
- Jesteś w ciąży? – spytał. Broń boże mam nadzieję że nie.
- Chyba nie. Przecież się zabezpieczamy. Dobra, nie byłam na żadnym spacerze. Poszłam do łazienki. Znowu zrobiło mi się słabo. Zemdlałam. – spojrzałam na niego. Był wściekły i zaniepokojony.
- Zemdlałaś na godzinę?! – wstał i krzyknął.
- Zbyszek ciszej. – poprosiłam.
- Jak mam być ciszej, jak o tak ważnych rzeczach mi nie mówisz!
Do pokoju wpadła Majka.
- Co tu się dzieje? Na samym dole cię słychać.
Opanował się i powiedział już spokojnym tonem.
- Piłaś?
- Nie.
- To w takim razie zawieziesz Nikole do szpitala.
- Co się stało? – spojrzała zaniepokojona na mnie.
- Bartman, nie przyjmą mnie o tej godzinie. Pojadę rano. Z Mają.
- Czy możecie mi powiedzieć o co chodzi?
- Zemdlałam.
- Zbyszek, tym się tak przejmujesz? – spytała zdziwiona Maja.
- Na godzinę – powiedziałam ciszej.
- Na ile? Dziewczyno, ubieraj się i jedziemy do szpitala. Miałaś już tak kiedyś?
- Dzisiaj w centrum zrobiło jej się słabo.

I tak chwilę później jechałam z Mają do szpitala. By nie robić zbędnych sensacji Zbyszek został w domu z gośćmi. Pół godziny później byłam po pobraniu krwi i spytaniu o ogólny stan zdrowia. Powiedziałam im jakie miałam dzisiaj objawy.
- Pani Nikola? – pielęgniarka wyszła z gabinetu.
- Tak to ja. O co chodzi?
- Proszę wejść.
-------------------------------------------
Myślałam, że nie zdążę go na dzisiaj napisać, ale  na szczęście mi się udało. W nagrodę wstawiam go wcześniej za tak dużą liczbę wyświetleń. Myślałam, że nikt tego nie czyta, a was jest coraz więcej i więcej. Dziękuje i miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz