- Wiesz co Nikola, nawet cię lubię. Widzę, że
naprawdę go kochasz i nie jesteś z nim by go wykorzystać. Inaczej od razu byś
go naciągnęła na dziecko. Opowiadał ci o swojej byłej? – zaskoczyła mnie ta jej
długa wypowiedź i pytanie skierowane do mnie.
- Nie. Nie poruszamy tego tematu.
- To ja ci coś powiem. Jego była dziewczyna miała
na imię Marta. Na początku było świetnie. Moi rodzice ją polubili, ja również.
Zbyszek grał wtedy we Włoszech. Byli ze sobą dopiero cztery miesiące, gdy
przyszła do mnie zapłakana. Okazało się, że jest w ciąży. Byłam zaskoczona, że
tak szybko to się stało. Zbyszek też uważał, że to za
szybko, ale zaakceptował że zostanie ojcem. Ale wiesz co było w tym
najgorsze?
- Nie. – odpowiedziałam zgodnie z prawda.
- Wymyśliła sobie te całą ciążę, żeby Zbyszek
wrócił do Polski. Dowiedziałam się o tym przez przypadek. Dlatego chce ochronić mojego brata przed kolejnym takim wydarzeniem. Przed kolejnym bólem i szokiem.
- Maja, możesz być spokojna. Chce się teraz skupić na sporcie, a nie na wkręcaniu Zbyszka w ciąże. Kocham go i nie chce go ranić.
- A co wy tu robicie? – wszedł do sypialni Bartman.
- A tak sobie rozmawiałyśmy- powiedziałam
przytulając się do niego. – Głodna jestem. Maja, pomożesz nam przy kolacji?
- Jasne – poszliśmy wszyscy do kuchni.
Po zrobieniu i zjedzeniu kolacji, ja poszłam umyć
się i spać, natomiast Zbyszek z Mają rozmawiali w salonie. Byłam
naprawdę zmęczona. Ten dzień należał do jednych z najbardziej wyczerpujących.
Miałam nadzieję, że teraz poprawią się warunki w moim klubie w Warszawie i że
więcej dziewczyn będzie chciała tam przychodzić trenować.
Nawet nie wiem kiedy
zasnęłam. Obudziłam się w nocy cała spocona. Znowu mi się śniło, że Zbyszek
zginął w wypadku. Pomacałam łóżko obok, ale na szczęście Bartman na nim leżał.
Odetchnęłam głęboko. Wstałam do kuchni się napić. Po drodze zajrzałam do salonu
gdzie spała Maja. Poprawiłam jej kołdrę i poszłam dalej. Stałam chwilę w kuchni
i patrzyłam na księżyc. Spojrzałam na termometr który wskazywał -10 stopni.
Wróciłam z powrotem do pokoju. Gdy przytulałam się do Zbyszka, ten cicho
zamruczał i mocno przytulił moją dłoń. Biło od niego przyjemne ciepło.
Rano obudził nas dziwny zapach z kuchni. Oboje
szybko wstaliśmy i pobiegliśmy tam. Zastaliśmy Majkę, która robiła śniadanie.
- Co to za dziwny zapach? – spytał Zibi.
- Robię wam śniadanie. Trochę mi się przypaliło,
ale to nic – odwróciła się do nas uśmiechnięta.
- Maja masz zakaz gotowania w mojej kuchni.
Pamiętasz jak o mało co domu byś nie spaliła? – spytał zły Bartman.
- Zbyszek, uspokój się. Przecież ona chciała
dobrze.
Odetchnął głęboko i wziął się za robienie nam
śniadania. Miał hopla na punkcie swojej kuchni .
Zjedliśmy i oboje ze Zbyszkiem pojechaliśmy na
trening. Zibi wieczorem miał mecz, więc jego trening trwał krócej. Miał
podrzucić Majce do domu bilety, żebyśmy mogły na niego iść.
Po treningu poszłam do centrum handlowego zrobić zakupy. Musiałam kupić podstawowe produkty spożywcze. Kupiłam również
nowe jeansy, sweter i czarny dres. Spodobały mi się też czarne szpilki. Jednak
jak dla mnie były za drogie. Wzięłam jednak czarne botki. Obłożona zakupami
wyszłam do samochodu. Do meczu były jeszcze dwie godziny, więc spokojnie
zdążyłam wrócić do domu, umyć się i przebrać.
Pojechałam po Maje. Gdy otworzyła
drzwi zaczęłam się śmiać. Obie wyglądałyśmy tak samo. Tzn byłyśmy tak samo
ubrane. Obie miałyśmy czarne trampki, jasne jeansy i koszulki reprezentacyjne.
Obie też miałyśmy związane włosy w koka.
- Dobra, może się przebiorę – powiedziała Majka
wpuszczając mnie do domu.
- Mi to nie przeszkadza. Chyba, że tobie.
- Nie. To co w takim razie idziemy?
Wyszłyśmy na korytarz. Majka zamknęła drzwi i poszłyśmy do mojego samochodu. W 15 minut dojechałyśmy na hale. Oczywiście Zbyszek
załatwił nam bilety z identyfikatorem, przez co byłyśmy bliżej chłopaków. Podeszłyśmy
do wolnych miejsc. Dwa krzesełka dalej siedziała Agata. Piotrek nie grał, więc
był z nią.
- A ty uprawiasz jakiś sport? – spytałam Maje. Na
boisko właśnie wchodziły obie drużyny.
- Nie. Kiedyś grałam w piłkę ręczną, ale kontuzja
mnie wykluczyła. Mogę tylko teraz kibicować Zbyszkowi. Może kiedyś wrócę do
ręcznej, ale wątpię. A u was cała rodzina gra w siatkówkę?
- Tata, Pit no i teraz ja.
- A mama?
- Mamy różne mamy z Piotrkiem. Moja pracuje w
agencji nieruchomości, a Piotrka jest konserwatorem sztuki. Jaki obstawiasz
wynik?
- 3:0 oczywiście dla Sovii.
5 minut później rozpoczął się mecz. Tak jak
przewidziała Maja, Resovia wygrała 3:0. Po wszystkim poszłyśmy do chłopaków im
pogratulować. Większość niestety była zajęta rozdawaniem autografów, więc
podeszłyśmy do Pita i Agaty.
- Kiedy wracasz na boisko? – spytałam. Piotr na
jednym z treningów naciągnął sobie ścięgno i na razie był wykluczony z gry.
- Za dwa tygodnie najprawdopodobniej. Wracają
gwiazdy – kiwnął głową na Zibiego, Igłę i Lotmana, którzy skończyli rozdawać
autografy.
- To co panowie i panie, oblewamy sukces? – spytał Igła uśmiechając się od ucha do ucha. – Nikola, przyjmij moje gratulacje –
schylił się i pocałował mnie w rękę.
- Igła przestań – nie mogłam powstrzymać się od
śmiechu. – co powie Iwona.
- Iwona przyzna mi racje – wyszczerzył zęby do
mnie.
- To co? U mnie? Za jakąś godzinę? – spytał Zibi.
- Zbiorę wszystkich chłopaków.
Zostałyśmy z Mają i Agatą na hali. Piotrek poszedł
do chłopaków. Wzięłam kosz z piłkami. Majka nie mogła z nami grać, więc grałam
tylko z Agatą. Wystawiała mi, a ja atakowałam.
Majka głośno chrząknęła.
Odwróciłam się. Cała Resovia stała i się gapiła.
- A wy jak zwykle mnie podglądacie. – powiedziałam
do nich uśmiechając się.
- Lubimy patrzeć jak świetnie grasz. – powiedział Pit.
Zebraliśmy piłki i poszliśmy do samochodu. Ja ze Zbyszkiem jechaliśmy jeszcze do sklepu po zakupy na imprezę, a reszta udała się do
jego domu. Pojechaliśmy do tego samego centrum, w którym byłam wcześniej.
Wzięłam go pod rękę, ponieważ byłam trochę zmęczona. Spojrzał zdziwiony na
mnie.
- Wiesz, że to jutro może wypłynąć na światło
dzienne?
- Nie interesuje mnie to teraz. Nie dobrze mi.
Chyba mogę się o ciebie oprzeć żeby nie zemdleć – odpowiedziałam słabo.
- Nikola, wszystko okej? – spytał stając.
- Tak. Po prostu zakręciło mi się w głowie. Kupisz
mi wody? Usiądę tutaj. – podeszłam do najbliższej ławeczki. Zbyszek za chwilę był z butelką wody.
- Proszę – podał mi odkręconą butelkę.
- Dzięki – wypiłam pół zawartości za jednym
zamachem. Posiedziałam jeszcze chwile i poszliśmy do sklepu.
- Ale jesteś blada. Może jednak wrócimy do domu i
odwołamy imprezę – powiedział Zibi dziwnie patrząc na mnie.
- Już mi dobrze. Chodźmy dalej bo w końcu nie kupimy
nic – wzięłam go za rękę i zaciągnęłam na napoje.
Po pół godzinie mieliśmy już wszystko. W kasie pani
się tak ucieszyła, że obsługuje Bartmana, że źle nabiła paragon. Jak zwykle
zrobiło się trochę zamieszania. Przy okazji poprosiła też o autograf.
Z zakupami poszliśmy do samochodu. Gdy wchodziliśmy
po schodach do mieszkania Zibiego, słyszeliśmy już głośną muzykę. Agata
otworzyła nam drzwi. Postawiłam torbę na podłodze i znowu zrobiło się słabo.
Dobrze, że Zbyszek tego nie widział. Odpoczęłam trochę i poszłam do gości.
Dorwali play station 3 Zbyszka i grali w pingponga. Dobrze, że nie w siatkę bo
to już by było zboczenie zawodowe.
- Z czego się śmiejesz? – podszedł do mnie Kosa.
- A nie nic. Takie tam damskie sprawy. – odpowiedziałam
szczerząc się do niego.
Poszłam na górę do łazienki. Gdy zamykałam drzwi
nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Poczułam tylko jak upadam.
Kilka
chwil później ocknęłam się. Posiedziałam jeszcze chwilę na podłodze i wstałam.
Gdy spojrzałam w lustro, zobaczyłam zakrwawiony nos. Wytarłam go szybko i
opłukałam twarz. Jak tak dalej będzie, będę musiała iść do lekarza. Poprawiłam
włosy, obejrzałam ubranie czy nie jest brudne, uśmiechnęłam się i wyszłam do
gości.
- Gdzie cię wcięło? – spytał mnie Zbyszek pijąc
kolejnego drinka.
- O co ci chodzi? – spytałam zdziwiona.
- Godzinę cię nie było – odpowiedział za niego Pit.
Godzinę? Godzinę leżałam na posadzce w łazience? To
już nie było normalne.
- Byłam się przejść kawałek. Widocznie zamyśliłam
się i tak mnie nogi poniosły – skłamałam. – to co, ile kolejek mnie ominęło?
Zauważyłam kątem oka, że Zbyszek znowu dziwnie na
mnie patrzy.
- Jak na razie cztery – odpowiedziała Maja.
- Nikola, chodź na chwilę. – Zbyszek pociągnął mnie
za rękę i zaprowadził do sypialni. – Co się dzieje?
- A co ma się dziać? O co ci chodzi? – usiadłam na
łóżku. Zbyszek nadal stał.
- Jakoś dziwnie się zachowujesz. I ten godzinny
spacer? Jakoś nie wierze. Zawsze lubiłaś chłopaków, więc czemu teraz gdy tu są ot tak wychodzisz się przejść.
Nie wiedziałam co robić. Jeśli mu powiem wkurzy
się. Ale jeśli nie powiem to wyjdzie na to samo tylko możliwe, że ze zdwojonym
skutkiem.
- Usiądź.
- Jesteś w ciąży? – spytał. Broń boże mam nadzieję że nie.
- Chyba nie. Przecież się zabezpieczamy. Dobra, nie
byłam na żadnym spacerze. Poszłam do łazienki. Znowu zrobiło mi się słabo.
Zemdlałam. – spojrzałam na niego. Był wściekły i zaniepokojony.
- Zemdlałaś na godzinę?! – wstał i krzyknął.
- Zbyszek ciszej. – poprosiłam.
- Jak mam być ciszej, jak o tak ważnych rzeczach mi
nie mówisz!
Do pokoju wpadła Majka.
- Co tu się dzieje? Na samym dole cię słychać.
Opanował się i powiedział już spokojnym tonem.
- Piłaś?
- Nie.
- To w takim razie zawieziesz Nikole do szpitala.
- Co się stało? – spojrzała zaniepokojona na mnie.
- Bartman, nie przyjmą mnie o tej godzinie. Pojadę rano. Z Mają.
- Czy możecie mi powiedzieć o co chodzi?
- Zemdlałam.
- Zbyszek, tym się tak przejmujesz? – spytała
zdziwiona Maja.
- Na godzinę – powiedziałam ciszej.
- Na ile? Dziewczyno, ubieraj się i jedziemy do
szpitala. Miałaś już tak kiedyś?
- Dzisiaj w centrum zrobiło jej się słabo.
I tak chwilę później jechałam z Mają do
szpitala. By nie robić zbędnych sensacji Zbyszek został w domu z gośćmi. Pół
godziny później byłam po pobraniu krwi i spytaniu o ogólny stan zdrowia.
Powiedziałam im jakie miałam dzisiaj objawy.
- Pani Nikola? – pielęgniarka wyszła z gabinetu.
- Tak to ja. O co chodzi?
- Proszę wejść.
-------------------------------------------
Myślałam, że nie zdążę go na dzisiaj napisać, ale na szczęście mi się udało. W nagrodę wstawiam go wcześniej za tak dużą liczbę wyświetleń. Myślałam, że nikt tego nie czyta, a was jest coraz więcej i więcej. Dziękuje i miłego czytania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz