- Ma pani białaczkę.
- Słucham? – spytałam zaskoczona.
- Oczywiście musimy zrobić jeszcze kilka badań
potwierdzających. Musi pani zostać w szpitalu. Może ktoś pani podrzucić
podręczne rzeczy?
- Tak. – nadal nie mogłam w to uwierzyć. Ja i
białaczka? To musi być jakaś pomyłka. Nie będę mogła grać teraz w siatkówkę ani
biegać.
- Czy to jest groźne?
- Proszę pani, każdy nowotwór w jakiś sposób jest groźny. Prosimy
być jednak dobrej myśli. Dalsze badania określą rodzaj tej choroby. Teraz
zapraszam panią do gabinetu obok.
Wyszłam i podeszłam do Maji.
- Możesz mi przywieść piżamę, kosmetyczkę, szczoteczkę do zębów i inne takie potrzebne rzeczy?
- Jasne. Długo tu cię będą trzymać?
- Chyba do jutra. – odpowiedziałam zamyślona.
Maja pojechała, natomiast ja poszłam do gabinetu
wskazanym przez doktora. Robili mi badania, których nazwy nawet w
myślach nie potrafiłam powtórzyć. Jutro miałam mieć wszystkie wyniki.
Gdy wyszłam, na korytarzu zastałam Pita, Zbyszka, Agatę i Maje.
- Co się dzieje? – podszedł do mnie Bartman i
spojrzał w oczy. Byłam trochę słaba więc usiadłam na krześle. Wszyscy patrzyli
niecierpliwie na mnie.
- Najprawdopodobniej mam białaczkę. – powiedziałam
chowając twarz w dłoniach. Czekałam na jakąś ich reakcje, ale oni tylko stali i się patrzyli na mnie. Nie mogli chyba uwierzyć w to co właśnie usłyszeli.
- Pani Nikolo, zapraszam na sale. – wstałam,
wzięłam swoją torbę i poszłam.
- Może jutro mnie wypiszą. – pożegnałam się z
każdym z nich i poszłam. Oni nadal stali jak zahipnotyzowani. Najbardziej
przerażała mnie mina Zbyszka i Majki.
Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka.
Wygodne to ono nie było. Nie mogłam spać, więc włączyłam laptopa, którego
przywiozła mi Maja. Weszłam na portal plotkarski i zauważyłam zdjęcia ze
mną i ze Zbyszkiem z ostatnich kilku meczy, z tego ostatniego i z centrum
handlowego jak byłam oparta o niego.
Przeczytałam cały artykuł:
‘CZYŻBY NOWA
DZIEWCZYNA ZBYSZKA BARTMANA?
Dziewczyną towarzyszącą Zbyszkowi na każdym meczu
oraz podczas zakupów, jest Nikola Nowakowska, przyrodnia siostra Piotrka
Nowakowskiego – kolegi Zbyszka z reprezentacji i klubu. Czyżby nowa ukochana
naszego najlepszego atakującego czy tylko koleżanka? Nikola jest wielokrotną
mistrzynią w biegach oraz świetnie zapowiadającą się siatkarką.
Przypomnijmy, że od początku gry w składzie Rzeszowa zebrała już 7 statuetek
MVP. Niestety Zbyszek mniej razy gościł na jej meczach niż ona na niego. Możliwe, że Nikola wspiera całą drużynę a nie tylko Bartmana. Na te i inne pytania
postaramy się wkrótce uzyskać odpowiedź.’
No to kolejny problem. Zbyszek ostrzegał mnie, że
tak będzie. Gdy teraz o tym myślałam, uświadomiłam sobie, że w sumie media dość
późno domyśliły się o naszym związku. Wspomnieli też o Piotrku:
‘PIOTREK
NOWAKOWSKI Z DZIEWCZYNĄ! Podczas ostatniego meczu Piotrek niestety nie mógł
zagrać. Na trybunach towarzyszyła mu jego dziewczyna, Agata Wilk, rozgrywająca
żeńskiej drużyny z Rzeszowa. Agata gra również w drużynie z siostrą Piotrka,
Nikolą. To w asyście Agaty, młodsza Nowakowska zdobyła najwięcej punktów. Para
widywana jest wspólnie podczas imprez sportowych. Piotrek również przebywa na
każdym meczu swojej ukochanej. Życzymy szczęścia tej parze i szybkiego powrotu do zdrowia dla Piotrka.’
Pod tymi artykułami natrafiłam na komentarze.
Śmiałam się w głos gdy je czytałam. Większość hejtowała mnie i Agatę. Ale były
też takie co pisały, że super że mają dziewczynę i że obie pasujemy do swoich
partnerów.
Miałam już dość więc odłożyłam laptopa i położyłam się spać. Na
telefonie była 4 rano. Zobaczyłam, że miałam 3 nieodebrane połączenia: od taty,
mamy i Zbyszka. Nie chciałam ich teraz budzić więc postanowiłam, że oddzwonię jutro. Będę musiała również poinformować obu trenerów i kluby. Przed sobą
miałam trudny okres.
Rano obudziła mnie pielęgniarka ze śniadaniem.
Jogurt i bułka. Byłam głodna więc zjadłam. Potem przyszedł lekarz, spytał jak się czuje i znowu zabrał mnie na badania. Wyniki z nocnych
potwierdziły białaczkę. Określił ją jaka szpikową. Co nie co o tym czytałam i
wiedziałam, że będę musiała mieć przeszczep szpiku. Uświadomił mnie również, że
mogą mi wyjść wszystkie włosy od chemioterapii. Gdy wróciłam do sali, czekał tam Zbyszek. Przytulił mnie mocno.
- Chciałbym żebyś wiedziała, że cokolwiek będzie
dalej, ja zawsze będę przy tobie. Kocham cię. – pocałował mnie w usta i
posadził na łóżku. W tej samej chwili do sali wszedł Piotrek.
- Powiedziałeś rodzicom? – spytałam. Nie byłam na
niego zła. Chciałam po prostu wiedzieć czy to w tej sprawie do mnie dzwonili w
nocy.
- Tak. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Dobrze, że im powiedziałeś. Ja
bym chyba nie dała rady.
Kilka minut później dołączyli do nas Agata i Maja.
Maja była cała zapłakana.
- Hej kochana, wszystko będzie dobrze.
- Nasza mama też tak mówiła.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Zbyszek nigdy mi nie
opowiadał o swoich rodzicach. Ja nie pytałam.
- Przykro mi. – przytuliłam ją mocno.
Wszyscy musieli iść na trening, więc została ze mną
tylko Maja. Po chwili wszedł lekarz.
- Pani Nikolo, przykro nam, ale będzie musiała pani
z nami zostać dłużej. Gdy znajdziemy dawce, od razu zrobimy przeszczep. Myślę również, że powinna pani przekonać swoich bliskich do przebadania się pod kątem
oddania szpiku.
- Tak oczywiście. Przekaże im.
Chwile później poszedł sobie.
Byłam jeden dzień a
już miałam dosyć. Zadzwoniłam do mamy. Okazało się, że jest już w drodze i
najprawdopodobniej za jakieś 2 godziny będzie w Rzeszowie. Potem
zadzwoniłam do taty. Był akurat w Gdańsku na spotkaniu. Miał do
mnie przyjechać najszybciej jak tylko da radę. Następnie zadzwoniłam do prezesa
biegów. Współczuł mi i życzył jak najszybszego powrotu do zdrowia. Musiał
wstrzymać mój kontrakt z przyczyn zdrowotnych. Po wyzdrowieniu nadal mogłam
wrócić do jego klubu. Wykonałam następny telefon – do prezesa z Rzeszowa. Prawie
popłakał się na wieść o mojej chorobie. Oczywiście zapewnił, że nakłoni
wszystkich których zna do wykonania badań. Postanowił, że nie wstrzyma mi
kontraktu, ponieważ gdyby nie mój wkład w zespół, nie mielibyśmy takich
sukcesów oraz szansy na pierwszą ligę.
Maja siedziała przy mnie cały czas.
- Opowiedz mi o swojej mamie – poprosiłam.
Chwilę siedziałyśmy w ciszy, po czym zaczęła mówić:
- Nasza mama była taka jak Zbyszek: pewna siebie,
bardzo ładna, wiedząca czego w życiu chce. Pewnego dnia wracając z pracy
dostała krwotoku z nosa. Wszyscy sobie pomyśleli: okej, jeden raz może się
zdarzyć. Z przemęczenia to normalne. Potem było coraz częściej. Siedziałam w
pokoju gdy usłyszałam huk. Weszłam do kuchni, a ona leżała na podłodze.
Zemdlała. Wezwałam karetkę. W szpitalu oczywiście morfologia i inne badania,
które potwierdziły białaczkę. Dawca znalazł się dość szybko. Zrobili
przeszczep, który został przyjęty. Wszystko trwało około miesiąca. Mama wróciła
do domu, do pracy, do znajomych. Jednym słowem do życia. Tata w tym czasie był
na delegacji – w tym momencie Maja zaczęła płakać – ja byłam w szkole, a Zbyszek na treningu. Natrafiliśmy na siebie na klatce. Śmialiśmy się z czegoś,
chyba z Igły, który zrobił żart któremuś z chłopaków. Uśmiechnięci
weszliśmy do domu. Myśleliśmy, że mamy nie ma w domu bo było dość cicho. Ale
zauważyłam jej torebkę, buty, kurtkę.
Wiedziałam że teraz będzie najgorsza część.
- Weszłam do łazienki. Mama leżała zakrwawiona na
podłodze. Zaczęłam krzyczeć, po chwili Zbyszek wpadł do łazienki. Wyczuł słaby
puls, ja szybko zadzwoniłam po karetkę. W szpitalu lekarz nam powiedział, że to
nawrót białaczki i że tym razem przeszczep i chemioterapia mogą nie pomóc. Całe
dnie siedzieliśmy przy niej w szpitalu. Pewnego dnia poczuła się lepiej.
Myśleliśmy, że może jednak terapia coś pomogła. Ale następnego dnia umarła.
Akurat tato wszedł do sali, gdy serce ostatni raz jej zabiło. Próbowali ją
ratować ale to był już koniec.
Płakałam razem z Mają. Po kilku minutach odezwała
się.
- Bardzo cię lubię, ale szkoda mi Zbyszka, że znowu
musi przez to przechodzić.
- Rozumiem cię doskonale.
Siedziałyśmy tak chwilę, po czym do sali weszła
mama i Kinga.
- Nikola kochanie – przytuliła mnie i się popłakała.
- Mamo nie płacz. Wyzdrowieje – uśmiechnęłam się
smutno do niej – muszą tylko znaleźć dawce. Dlatego chciałabym was poprosić
abyście się przebadały. Może któraś z was będzie moim bliźniakiem genetycznym.
Wszystkie trzy poszły od razu do pielęgniarki.
Zostałam sama. Dziwiło mnie to, że było już dawno po treningach Agaty i
chłopaków, a oni jeszcze nie przyszli. Może coś ważnego ich zatrzymało.
Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Gdy się obudziłam było już ciemno, a obok
mnie siedziała jakaś kobieta.
- Kim pani jest? – spytałam zaskoczona.
- Jestem Maria Bartman.
Spojrzałam na nią przestraszona i zdziwiona.
- Maja mi mówiła, że pani nie żyje.
- Przychodzę do ciebie w śnie, kochanie. Będzie
dobrze. Nie pozwolę, żeby mój syn znowu cierpiał. Będzie cię to kosztowało dużo
sił i cierpliwości, ale wytrzymasz.
Pocałowała mnie w czoło i zniknęłam.
Obudziłam się cała spocona. Na dworze rzeczywiście
było ciemno, ale nie siedziała koło mnie mama Zbyszka. Spojrzałam na zegarek.
Było po 20. Spałam 4 godziny. Zadzwoniłam do Zbyszka.
- Hej, co robisz?
- Nie mogę teraz rozmawiać. Zadzwonię później.
- Okej. – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Co on znowu kombinował? Po 5 minutach do sali
wpakowała mi się cała Sovia. Usiadłam uśmiechnięta na łóżku.
- Co wy tu robicie? – spytałam zaskoczona.
- Byliśmy na badaniach. Zobaczymy czy któryś może
ci pomóc.
W tym samym momencie do pokoju wszedł Zbyszek. Przeszedł mnie dreszcz.
- Cześć kochanie. – podszedł do mnie i pocałował w
usta.
-Hej. Już myślałam, że postanowiłeś ze mną zerwać
albo coś gorszego bo się nie odzywałeś. A ty tym czasem wymyśliłeś coś takiego.
– pokazałam na chłopaków.
- To miała być niespodzianka – uśmiechnął się do
mnie i usiadł na moim łóżku.
- Igła, zrobisz nam zdjęcie razem póki mam jeszcze
włosy?
- Jasne. Tylko skocze po aparat.
Wrócił po chwili z aparatem i kamerą. Po drodze
natrafił na Agatę i Majkę, które przyszły razem z nim. Nakręcił krótki filmik i zrobił mnóstwo zdjęć. Miałam dosłownie ze wszystkimi oraz samo z
dziewczynami, z Sovią i to które najbardziej mi się podobało: ze Zbyszkiem.
Gdyby nie pielęgniarka, pewnie siedzieli by do nocy. Weszła do nas i po prostu
ich wygoniła. Pozwoliła tylko, aby Bartman został. Położył się koło mnie i tak
wtulona w niego zasnęłam.
Znowu przyśniła mi się mama Zbyszka. Tym razem
byłam już jego żoną , a ona głaskała brzuch Majki, która była w 5 miesiącu
ciąży. Obok niej siedział Kosa.
Obudził mnie ostry ból brzucha. Była noc, a Zbyszek
spał wtulony we mnie.
- Zbyszek, obudź się. Idź po lekarza.
Zaalarmowany wstał i wyszedł. Po 2 minutach był
razem z pielęgniarką i lekarzem.
- Co się dzieje? – spytał lekarz.
- Nie wiem. Mam ostre bóle brzucha. –
odpowiedziałam kuląc się z bólu. Prawie nie mogłam mówić. Wzięli mnie szybko na prześwietlenie. Dali mi lek przeciwbólowy, po którym ból ani trochę nie zelżał.
Znowu zemdlałam.
-------------------------------------------
muszę przyznać, że w tym jak i jutrzejszym rozdziale poniosła mnie trochę wyobraźnia :) za ewentualne niezgodności przepraszam. Miłego czytania:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz