środa, 16 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 27

- Gdzie mnie ciągniesz? – spytałam gdy byliśmy już sporo za Spodkiem. – Zbyszek, powiedz w końcu.
- Idziemy w takie jedno piękne miejsce.
- A tak dokładniej?
- Mam dla ciebie niespodziankę.
Szliśmy dalej w ciszy. Po 10 minutach weszliśmy do wysokiego budynku. 
- To jest szkoła, w której kiedyś studiowałem. Chce ci pokazać jedno miejsce. Bardzo piękne miejsce.
- Okej. Jedziemy na samą górę?
- Tak. 
Kilka chwil później szliśmy długim korytarzem. Przed nami były tylko jedne drzwi. Zbyszek pewnie je otworzył i weszłam do parku.
- Co to jest? – spytałam zdziwiona.
- Nasz taki malutki studencki park. Podoba ci się?
- No pewnie. Tu jest przepięknie. 
Szliśmy kamienną ścieżką. Było tu sporo kwiatów, trawa wyglądała na dopiero co ściętą, ławki stały w chronologicznym porządku. Jedyne co odróżniało go od prawdziwego parku było tylko ogrodzenie, które odznaczało koniec budynku. Podeszłam do barierki.
- Łoł. – powiedziałam gdy spojrzałam w dół. Ludzie wyglądali jak mrówki.
- Zobacz, tam jest Spodek – pokazał mi Zibi w odpowiednim kierunku.
Oglądaliśmy całą panoramę Katowic. Nie chciałam stąd wychodzić, ale robiło się już późno.
- Jak twoja kostka? – spytałam gdy zjeżdżaliśmy windą. Przytuliłam się do niego.
- Jest lepiej. Ale bandyta i tak mi nie da na razie grać. Pewnie w Rzeszowie z Brazylią nadal nie będę mógł wyjść na boisko.
- Potem gracie z Francją? W Bydgoszczy? – Zbyszek poruszał się o kulach, a ja szłam obok niego.

Lubiłam z nim przebywać. Czułam bijącą od niego radość, miłość do mnie i szczęście.

Pół godziny później byliśmy przed hotelem. W holu zastaliśmy siatkarzy.
- Wybieracie się gdzieś? – spytałam Agnieszkę.
- Idziemy pozwiedzać. Idziecie z nami?
- Nie. Zbyszek chyba musi odpocząć. My już zwiedzaliśmy – uśmiechnęłam się do niej.
- Jak chcecie. Pamiętaj, że jutro o 8 wyjeżdżamy.
- Tak tak. Bawcie się dobrze.
Oni poszli na miasto, a ja ze Zbyszkiem do mojego pokoju.
- Ale jestem zmęczona – powiedziałam kładąc się na łóżku.
- Idziesz ze mną pod prysznic?
- Dobra, ale obiecaj że mnie nie dotkniesz. Naprawdę padam – wyszczerzyłam się do niego. Poszliśmy się wykąpać, dotrzymał słowa i nie dotykał mnie. Przez chwilę. Widziałam, że jego oczy płoną na mój widok. Cóż, ja też miałam ochotę. Zamknęłam oczy i próbowałam się opanować. Raz, dwa, trzy, cztery.. Poczułam jego oddech. Gdy otworzyłam oczy, stał nos w nos ze mną. Złapał mnie za brodę i delikatnie pocałował w usta.
- Bartman.. – znowu nie dał mi dokończyć. Poszliśmy do łóżka.

Rano obudził mnie telefon.
- Słucham – spytałam zaspana.
- Wiedziałam. Wiesz która jest godzina? – usłyszałam głos Agnieszki. Spojrzałam na zegarek. O kurwa, była 7:20.
- Dobra, już i tak nie zdążymy. Może trener nas weźmie do Rzeszowa. Najwyżej pojedziemy tam wcześniej.
- Zadzwonię za 5 minut.
Położyłam się koło Zbyszka czekając na telefon od Agnieszki.
- No? – odebrałam gdy poczułam wibracje.
- Trener się zgodził. Wyjeżdżają o 12.
- Dobra dzięki za informacje. A nie wiesz co z Majką i Agatą? Były wczoraj z wami?
- One już pojechały. Jakieś 20 minut temu wyjechały z hotelu.
- Świetnie. – rozłączyłam się i położyłam głowę na piersi Bartmana. Usnęłam na chwilę.

Kilka godzin później jechaliśmy już w autokarze. Trener miał bardzo dobry humor. Zresztą jak wszyscy.
- Halo? – usłyszałam głos Zibiego obok siebie. Ktoś do niego dzwonił. Chwila ciszy i Zbyszek odpowiadał tylko tak lub nie.
Gdy skończył, spojrzałam pytająco na niego.
- Dziwne, prezes chce mnie widzieć. Dobrze, że akurat jedziemy do Rzeszowa.
- Nie domyślasz się o co chodzi?
- Nie mam pojęcia. Może mnie wywalą.
- Kto wie – wyszczerzyłam się. Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy. Jego klatka delikatnie falowała. Złapałam go za dłoń. W oddali słyszałam jak Paulina rozmawia z Igłą o modelach najnowszych aparatów, jak Agnieszka informuje Łukasza o najnowszej kolekcji, w której będzie współpracować, w tle grał również bumbox Winiara. Akurat puszczał happysad.
- I kuszą przycięte trawniczki – zaczęłam śpiewać.
- Znasz to? – spytał zdziwiony.
- Pewnie. Mam ich wszystkie płyty. Od tej piosenki się zaczęło. Jest strasznie dwuznaczna – puściłam do niego oczko. Włączył ją głośniej. Okazało się, że on też lubi ten zespół. No to już wiedziałam czego będziemy słuchać jak będę jeździć z nimi.

Kilka godzin później otwierałam drzwi do mojego mieszkania. Dawno tu nie byłam. Weszłam i otworzyłam wszystkie okna. Na dworze było gorąco, więc do środka wpadało przyjemne ciepło. Zadzwoniłam do mamy.
- Mamuś, przyjadę dopiero za tydzień bo spóźniłyśmy się na pociąg.
-…
- Tak, wszystko mam.
-…
- Ja ciebie też kocham. Pa. – rozłączyłam się. – Czuj się jak u siebie w domu – powiedziałam do Agnieszki. – Chodź pokaże ci gdzie będziesz spać i resztę mieszkania.

Po oprowadzeniu poszłyśmy na miasto na zakupy. W lodówce było tylko światło. Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po 18. Zbyszek miał na 16 spotkanie z prezesem. Dziwne, że jeszcze nie dzwonił.
- Nad czym tak myślisz? – spytała Agnieszka.
- Zastanawiam się po co prezes klubu dzwonił do Zbyszka. Miał spotkanie o 16. Nie możliwe żeby trwało dwie godziny.

Kupiłyśmy podstawowe produkty spożywcze. W drodze powrotnej zadzwonił Bartman.
- No nareszcie. Co tam? – spytałam z ulgą.
- Muszę natychmiast z tobą porozmawiać – jednocześnie jego głos brzmiał smutno jak i radośnie.
- Dobrze. Wpadnij do mnie.
Nie mógł prowadzić, więc gdy dotarłyśmy z Agą pod blok, zastałyśmy go z Łukaszem.
- Agnieszka, porywam cię. Ci dwoje muszą porozmawiać. – powiedział do niej mąż.
Weszłam z Bartmanem na górę. Rozpakowałam zakupy i poszłam do salonu. Siedział z twarzą w dłoniach.
- Co się dzieje? – spytałam siadając naprzeciwko niego. Spojrzał na mnie. Jego oczy płonęły. Wziął mnie za ręce.
- Nikola, dostałem propozycje grania w rosyjskim klubie – spojrzałam na niego pytająco. – To się wiąże z tym, że nie będziemy się mogli widywać tak często jak teraz. To się wiąże z tym, że będą nas dzieliły setki kilometrów oraz że ty zostaniesz w Polsce, a ja wyjadę do Rosji. – znowu schował twarz w dłoniach.
- Bartman popatrz na mnie. – spojrzał nieśmiało. Pierwszy raz odkąd go spotkałam. – Chcesz tam grać?
- Tak, ale..
- Nie ma żadnego ale. Kocham cię i wiem, że ty mnie też. Ale nie pozwól żeby miłość była silniejsza od tego co pragnie twoje serce. Nie chcę cię ograniczać. Nie jesteśmy razem po to by się nawzajem ograniczać. Będzie to dla nas trudne, ale jeśli się naprawdę kochamy to przetrwamy ten czas. – usiadłam obok niego na kanapie i przytuliłam. – Damy radę.
- A jak znowu coś ci się stanie i nie będzie mnie przy tobie?
- W każdej chwili może mi się coś stać. Takie jest życie.
- Zadzwonię do prezesa, że przyjmuje tę propozycję. – powiedział smutno.
- Hej, nie bądź taki. To jest twoja szansa. Uśmiechnij się panie Bartman. Może los się uśmiechnie i też dostane coś z Rosji – wyszczerzyłam się do niego.  – chodź, zrobimy coś do jedzenia. Padam z głodu.

Gdy wstawiałam zapiekankę do piecyka, ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach stała Paulina.
- Mam coś dla ciebie. – powiedziała machając pendrivem. – zgaduje, że nie widziałaś jeszcze zdjęć na Facebooku. Nie było jeszcze żadnego lubię to – powiedziała do mnie i weszła. Usłyszałam kroki na schodach. Poczekałam chwilę i moim oczom ukazali się Łukasz z Agnieszką. Wpuściłam ich i poszłam do salonu po laptopa. Znowu ktoś pukał.
- Może ktoś otworzyć? – krzyknęłam do nich. Gdy z laptopem szłam do kuchni, słyszałam masę głosów. Stanęłam w progu jak wryta. W mojej kuchni była prawie cała reprezentacja.
- A wy co tu robicie? - spytałam zdziwiona.
- Mówiłem, że się nie ucieszy – powiedział Kosa.
- Nie o to chodzi. Po prostu mnie zaskoczyliście. A tak to nie mam nic do jedzenia ani do picia. – moje zakupy z Agnieszką zdecydowanie dla wszystkich by nie starczyły.
- O to się nie martw. Mamy wszystko.
No tak, na blacie stało pełno alkoholu i jedzenia. Głównie chipsy i przekąski.
- Same zdrowe jedzenie – wyszczerzyłam się do niego. Zauważyłam, że wśród nich nie ma tylko Agaty i Piotrka. Świetnie. Położyłam laptopa na blacie i podłączyłam pendrivea Pauliny. W tym czasie panowie się rozgościli i powyjmowali wszystkie przekąski do misek, wyjęli kieliszki i nalali wszystkim po kolejce.
- A wy przypadkiem jutro nie macie treningu? – spytała Paulina.
- Kochana, trener też człowiek. Dał nam dzień wolnego. Umiemy pić żeby się nie upić. – powiedział do niej Guma. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni.
- Guma, ty nie masz przypadkiem gorączki? – zażartował z niego Bartman. Spojrzałam na niego. Nadal miał coś w oczach co powodowało, że wyglądał trochę smutno.
- Panowie, proponuje żeby pierwszą kolejkę wypić za Zbyszka, który od nowego sezonu będzie grał u naszych największych rywali, czyli w Rosji.
- Coo? – powiedział Igła w szoku. Wszyscy zaczęli mu gratulować, przez co stał się znowu dawnym Zibim.
- Igła, przychodzi taki czas w życiu, że musisz swoim przyjemnością powiedzieć dość. – Objęłam go ramieniem. – Ja wiem, że czujesz coś do mojego Bartmana, ale musicie się pożegnać. Przykro mi.
- Nowakowska, widzę że ci się żarciki zaostrzyły.
- Mam to po tobie. No nie smuć się. Przecież wróci. O ile go tam nic nie pożre.
- Widzę, że ci to nie przeszkadza że ma wyjechać – powiedział poważnie.
- Przeszkadza i nawet nie wiesz jak bardzo – stwierdziłam cicho. – ale nie chce żeby potem żałował, że przeze mnie nie skorzystał z takiej propozycji. Będzie mi trudno bez niego. Ale na tym chyba polega miłość żeby poszerzać swoje horyzonty. Poza tym ty zostajesz, więc będę mieć kogo gnębić. – znowu się do niego wyszczerzyłam.

Gdy wszystkie zdjęcia się już zgrały, Paulina zawołała mnie i zaczęłam je oglądać. Jak zwykle były cudowne.
- Czemu mi je wszystkie pokazujesz? Przecież nie musisz. – spytałam.
- Ale chcę. Lubię cię.
- Masz ciemnie?
- Mam. A co?
- Mogłabyś wywołać mi niektóre? Oczywiście zapłacę.
- Jasne. Ale po lidze gdy wrócę do domu.
- Stoi. – przybiłam jej piątkę. Parę zgrałam sobie do folderu, resztę zostawiłam.
- Co tu robicie? – podszedł od tyłu Zbyszek.
- Oglądamy zdjęcia.
- Mogę z wami?
- Tajne – puściłam oczko do Pauliny. Zamknęłam komputer i wróciliśmy we trójkę do gości. Ci oczywiście byli rozbawieni, ale nie chcieli nam powiedzieć o co chodzi.

Bartman trochę źle się czuł, więc poszedł na górę się położyć. Ja zostałam z resztą. Przez ten czas strasznie się z nimi ubawiłam. Ze śmiechu bolała mnie cała szczęka. Jeden po drugim opowiadali co sobie zrobili nawzajem w żartach. I tak na przykład Kubiak dowiedział się kto pewnej nocy przyszył go do pościeli. Najwięcej do gadania miał Winiar z Igłą. Prześcigali się w opowiadaniu.

Było po trzeciej gdy wszyscy wyszli. Poszłam na górę się umyć i wskoczyłam do Zbyszka pod kołdrę. Byłam zmęczona. Na szczęście nie musiałam rano wstawać. Przytuliłam się do jego pleców i odpłynęłam.

- Nikola, Nikola stój! – usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Zbyszka mamę. 
– Dzień dobry. Dawno pani tu nie było. – usiadłam na ławeczce. Ona stała nade mną, więc musiałam patrzeć w górę – Co panią tutaj sprowadza?
- Przyszłam cię poinformować.
- Słucham? – spytałam zdziwiona.
- Niedługo się dowiesz.
- Ale o czym?
- Jeszcze nie teraz, kochana.
To było cholernie dziwne. Pocałowała mnie w czoło i zniknęła.

Obudziłam się dopiero rano, gdy Zbyszek całował mnie w policzek.
- Zastanawiam się co ci się śniło. Cały czas miałaś uśmiech na ustach – powiedział słodkim głosem.
- Sama nie wiem. Nie pamiętam – odpowiedziałam szczerze. Nie lubiłam tego uczucia gdy coś ci się śni, a ty się budzisz i nic nie pamiętasz.
-------------------------------------------
Udało mi się jeszcze dzisiaj :) mam do was pytanie: czytał ktoś może "50 twarzy Greya"? bo koleżanka mi poleca, ale nie wiem czy warto. 

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. ;> Co do "50 twarzy Greya" to nie czytałam, więc Ci nie pomogę poradzić czy warto. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń