- Gratulacje! – krzyknęli wszyscy razem. Stanęłam
jak wryta.
- Dzięki. Co wy tutaj robicie? – spytałam zaskoczona.
- No przyszliśmy na mecz. Czekaliśmy na ciebie na
hali, ale jakiś facet cię porwał. Więc przyszliśmy tutaj. – odpowiedział Kosa.
- Jeju, jesteście kochani. To co robimy? Idziemy
oblać nasz sukces? – spytałam wkładając torbę do samochodu.
- Właściwie to nie możemy. Musisz jechać do domu. –
tym razem Igła.
- Co? Jak to?
- Wypijemy za wasz sukces później. Na pewno jesteś
zmęczona. – powiedział otwierając przednie drzwi i pchając mnie do środka.
- No skoro tak chcecie. – wsiadłam i wyjechałam z
parkingu. Super. Myślałam, że spędzę z kimś ten wieczór, a ja znowu zostałam
sama. Smutna zaczęłam wchodzić po schodach. Mimo wygranej, mój humor
szwankował. Chciałam zadzwonić do Zbyszka, ale ten nawet nie odpisał na smsa.
Powoli otwierałam drzwi. Postawiłam torbę na podłodze i zdjęłam buty. Poszłam
do kuchni napić się wody. Opłukałam szklankę i wstawiłam do szafki. Idąc do
łazienki zdejmowałam z siebie ubrania. Byłam coraz bardziej zrozpaczona.
Brakowało mi Bartmana. Mogłam się nie zgodzić na ten wyjazd, ale wiedziałam, że
to tylko doprowadziłoby do kłótni i tak by pojechał. Weszłam pod gorący
strumień wody i dałam upust swoim łzom. Stałam tak chwilę płacząc po czym
ukucnęłam w brodziku i dalej pozwoliłam aby moje łzy płynęły. Wydawało mi się
że tkwię tutaj minuty albo godziny. Podniosłam się w końcu i okręciłam
ręcznikiem. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Jak śmierć. Postanowiłam
się tym nie przejmować. Wyszłam z
łazienki i poszłam do sypialni. Nadal miałam łzy na policzkach. Dziwne, w
sypialni paliła się lampka. Czemu wcześniej tego nie zauważyłam? Weszłam powoli
i stanęłam jak wryta. W fotelu siedział Bartman. Patrzył się na mnie. Jego oczy
płonęły.
Na mój widok wstał. Wskoczyłam na niego i mocno
przytuliłam.
- Zbyszek – zaczęłam znowu płakać. Wiedziałam że cała
go mocze, ale nie mogłam przestać. Położył mnie na łóżku i mocno objął.
- No już, nie płacz. Jestem już z tobą. Nikola,
proszę.
- Tęskniłam za tobą. Czułam się taka samotna. A jak
ty jeszcze dzisiaj się nie odzywałeś i jak chłopaki opuścili mnie na parkingu
to coś we mnie pękło. Nie wiem czemu. Myślałam, że nasz sukces obleje z kimś
albo chociaż spędzę ten wieczór w czyjejś obecności. A oni mi nawet nie
powiedzieli o co chodzi. – stwierdziłam, że gadam już jak głupia i się
uciszyłam. Było mi zimno więc weszłam pod kołdrę. Zbyszek zdjął spodnie i
koszule, zgasił lampkę i położył się koło mnie. Chciałam napawać się nim póki
jeszcze tu jest więc przytuliłam się do niego.
- Oj Nikola. Dla mnie to też nie było łatwe. Ale
ten miesiąc pokazał nam jak bardzo się kochamy. Na razie mam kilka dni wolnego,
ale potem muszę wracać – skrzywił się na samą myśl. Tak samo jak ja.
- Muszę ci coś powiedzieć. – usiadłam i spojrzałam
na niego. – Jeśli się uda to chyba wyjadę do Włoch. – spuściłam wzrok na
swoje palce.
- Dostałaś propozycje z Włoch? – spytał zaskoczony.
- No tak – powiedziałam nieśmiało – muszą tylko
jeszcze jakiś tam casting przejść i wybiorą najlepszą. Na razie jest pięć siatkarek.
- O Boże, Nikola. To fantastycznie. Czy wiesz, że
oni wybierają tylko z najlepszych? Włochy to nie byle co. Gdzie dokładniej
miałabyś grać?
- Jeśli przejdę oczywiście. W Latinie. – jego oczy
momentalnie się rozszerzyły. – No co? – spytałam.
- Najlepszy klub, Nikola. Ceniony na całym świecie.
I ty tam. O jezu.
- Zbyszek o co ci chodzi? – spytałam ostro.
- Nik, nie bądź na mnie zła. Po prostu nie
spodziewałem się, że mogą kogoś z Rzeszowa w ogóle brać pod uwagę. To klub
drugoligowy.
- Pierwszo – poprawiłam. – dzisiaj zdobyłyśmy
pierwszą ligę. – jego oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły.
- No to musiałaś grać jak nie ty. Nie mówię, że
grasz słabo, ale nasze ligi to nic przy włoskich. Muszę obejrzeć ten mecz. –
wstał z łóżka i wziął mojego laptopa. W tym czasie ja się ubrałam w piżamę.
Położyłam się koło niego i oglądaliśmy wspólnie mecz. Po raz pierwszy oglądałam
siebie w telewizji. Byłam jak nie ja. To znaczy inna niż w lusterku.
Ładniejsza, bardziej pewna siebie. Gdy udzielałam wywiadu mój głos też brzmiał
inaczej.
- Czy ja tak wyglądam? – spytałam Zbyszka cicho.
- No tak. A co? – spytał, wpatrzony w ekran. Przez
cały mecz nie mógł wyjść z podziwu. Co chwila tylko słyszałam: „wow, Nikola”,
„to było świetne”, „dalej, dalej”. Sama byłam
zachwycona swoją grą. Komentator rozpływał się na samą myśl o mnie. Gdy
zabrzmiał ostatni gwizdek, Zbyszek wyłączył komputer i spojrzał na mnie.
- Nie wiedziałem, że mam aż tak zdolną dziewczynę.
- Musze tobie dorównywać – wyszczerzyłam się do
niego.
- Jestem bardzo z ciebie dumny – powiedział
przybliżając się do mnie. Było już późno, a ja byłam zmęczona. Ale tak dawno go
nie widziałam, że chciałam się nim
nacieszyć.
Nie wiem kiedy nasze ubrania wylądowały na
podłodze.
- Oh, Nikola, tak bardzo tęskniłem – powiedział
muskając nosem moją szyje.
Cóż, mogę tylko tyle powiedzieć, że to była
najlepsza noc w moim życiu. Rano obudziłam się owinięta przez Zbyszka. Było mi
strasznie gorąco i bolał mnie brzuch. Niedługo powinnam dostać okres. Świetnie.
Wstałam i poszłam do kuchni. Nalałam sobie wody do szklanki i wzięłam tabletkę przeciwbólową. Ból był prawie nie do zniesienia. Popiłam ją dużą ilością wody i
gdy wracałam do sypialni, czułam już się lepiej. Zbyszek smacznie spał, więc
wzięłam laptopa i poszłam do salonu. Zrobiłam kawę i zaczęłam przeglądać Facebooka. Miałam sporo nowych wiadomości z gratulacjami oraz zaproszenia do gier. Weszłam w galerię Pauliny. Już nie pracowała z
reprezentacją, ale nadal wstawiała zdjęcia z nimi. Zaskoczona zobaczyłam, że dodała zdjęcia z pobytu Marty u mnie.
- Co robisz? – usłyszałam za sobą Zibiego.
- Przeglądam zdjęcia. Jakie plany na dzisiaj? –
spytałam odkładając laptopa. Poszłam do kuchni umyć kubek.
- Jadę do Warszawy. Jedziesz ze mną? – spytał
podchodząc do mnie. Byłam uwięziona, przyparta do blatu.
- Chyba nie mam wyjścia – odpowiedziałam kładąc
ręce na jego nagim torsie. Miałam na sobie krótkie szorty i podkoszulek.
Poczułam Zbyszka dłoń na swoim udzie.
- Panie Bartman, chciał pan zaraz jechać do Warszawy. Nie mamy na to teraz czasu. – powiedziałam zjeżdżając swoimi dłońmi
niżej.
Objął moją twarz i głęboko spojrzał w oczy. Patrzyliśmy tak przez chwile na siebie, po czym zaczął mnie namiętnie całować.
Nawet nie wiem kiedy posadził mnie na blacie. Objęłam go nogami i złapałam od
tyłu za kark. Jak zwykle wspaniale pachniał. Gdybym mogła zatrzymać go przy sobie,
żeby już nie wyjeżdżał. Ale wiedziałam, że to nie możliwe. Przestał mnie całować i oparł swoje czoło o moje.
- Później. Teraz musimy się zbierać. Chodź –
powiedział wyciągając rękę do mnie. Zamiast tego wskoczyłam mu na plecy i taką
zaniósł mnie do łazienki. Wzięliśmy szybki prysznic i poszliśmy się ubrać. Oboje
założyliśmy to samo : jasne jeansy i czarną koszulka. Ja do tego założyłam
czerwone buty na koturnie, a Zbyszek czarne adidasy. Przy wielkim lusterku w
przedpokoju czesałam włosy, gdy podszedł.
- Wiesz co, muszę ci powiedzieć, że super tak razem
wyglądamy – zaczęłam się śmiać.
- To prawda – pocałował mnie w policzek. W tych
butach byłam równa z nim. On był umięśniony, co bardzo w tym momencie eksponowała
jego koszulka, przystojny, czarnowłosy. Natomiast ja byłam wysportowana, urodą
nie odstawałam od niego i miałam jasne blond włosy, które rozpuszczone sięgały
mi do pasa. Trochę utraciły na objętości po białaczce, ale powoli wracały do
dawnej formy. Staliśmy tak przez chwile wpatrzeni w siebie w lustrze.
- My prawie nie mamy wspólnych zdjęć. Chodź
sobie zrobimy.
- Nikola, zaskakujesz mnie – wyszczerzył się do
mnie. Poszłam szybko po telefon. Zrobiłam zdjęcie uśmiechniętych nas i z dziwnymi minami.
- Naprawdę wyglądamy słodko. – pocałowałam go w usta. Wzięłam torebkę i
wyszliśmy do samochodu. Jechaliśmy jego audi. W połowie drogi znowu poczułam
ostry nagły ból. Zgięłam się w pół żeby mi przeszło.
- Cholera. – powiedziałam do siebie.
- Wszystko w porządku? – spytał Zbyszek. Stanął na
poboczu.
- Tak. To ten przeklęty okres. Podasz mi moją
torebkę? - musiałam wyjść na świeże powietrze. Gdy wzięłam kolejną tabletkę przeciwbólową zrobiło mi się lepiej. Miałam tylko nadzieję, że to nie powrót
choroby. Wyniki miałam super, ale wolałam się zapisać na dodatkową kontrole.
Gdy już wsiadłam i jechaliśmy, zadzwoniłam do swojego lekarza żeby umówić się na
wizytę. Termin był dopiero na za tydzień. Super. Całkowicie już mnie przestało
boleć, więc na mojej twarzy znowu zagościł uśmiech.
Kilka godzin później
dojechaliśmy do Warszawy. Bartman podwiózł mnie do mamy, natomiast sam pojechał
do taty. Było za wcześnie żeby mama była już w domu, więc poszłam do Pauliny.
Na moje szczęście była w domu. Otworzyła zaskoczona, że stoję przed jej
drzwiami.
- Cześć, co tu robisz? – powiedziała przytulając
mnie mocno.
- Przyjechałam ze Zbyszkiem na chwilę. Nie
przeszkadzam?
- Jasne że nie. Nawet dobrze, że jesteś bo mam dla
ciebie zdjęcia.
- Ojeju to super. Ile jestem ci winna? – spytałam
idąc za nią do ciemni. Jej mieszkanie było urządzone w dość zwariowany sposób.
Wszędzie były zdjęcia. Było jednocześnie nowoczesne i starodawne.
Podobało mi się. Było takie inne, oryginalne. Weszłyśmy do ciemnego pokoju i podała
mi kopertę.
- Tu masz wszystkie zdjęcia które chciałaś. Jeśli chcesz
jeszcze jakieś to po prostu wyślij mi je na pocztę – uśmiechnęła się do mnie
szeroko.
- Jak mam ci to wynagrodzić?
Pomyślała chwilę i powiedziała z zapałem.
- Możesz mnie na kilka dni przenocować. Zawsze
chciałam zwiedzić Rzeszów, a przy okazji wpadnę na twój trening. – znowu
szeroko się uśmiechnęła
- Da się to załatwić. Daj znać tylko kiedy. Idziesz
ze mną na dół?
- Muszę jeszcze tu posiedzieć nad tymi zdjęciami.
Ale mogę później wpaść.
- A mogę zostać z tobą? Mojej mamy jeszcze
nie ma, a ja chciałam tylko spakować parę rzeszy.
- No pewnie.
- To ja skoczę tylko na chwilę i zaraz wracam.
Zeszłam szybko po schodach i otworzyłam drzwi od
mieszkania. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam kilka rzeczy które będą mi
potrzebne. Postawiłam torbę w przedpokoju i poszłam na górę do Pauliny. Gdy
szłam do jej ciemni poczułam wibracje. Zbyszek.
- Hej, co robisz?
- Jestem u Pauliny bo mamy jeszcze nie ma. A jak
tata?
- Dobrze. Jestem już wolny, bo musiał iść do pracy.
Mogę do was wpaść?
- Chyba tak. Jestem piętro wyżej.
- Okej. Niedługo będę.
Rozłączyłam
się i weszłam do ciemni. Patrzyłam jak Paulina pracuje.
- Em Paulina, Zbyszek zaraz tu będzie.
- Okej. Akurat zrobię krótką przerwę.
- Długo tak tu już pracujesz? – spytałam wyjmując
zdjęcia z koperty.
- Od 8. Muszę to na jutro skończyć, a jeszcze sporo
zostało.
W tym samym momencie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
Poszłyśmy obie otworzyć. Oczywiście to był Zbyszek,
który wchodząc pocałował Paulinę w policzek, natomiast mnie obdarował
pocałunkiem w usta.
- Jak się czujesz?
- Zdecydowanie lepiej.
- A co się działo? – spytała Paulina zabierając nas
do kuchni. Zbyszek rozglądał się zdziwiony po mieszkaniu.
- Wiesz, kobiece sprawy – mrugnęłam do niej.
- Ah jasne – skrzywiła się na samą myśl.
Miło nam się z nią rozmawiało, ale musieliśmy też posiedzieć trochę z mamą, która zapewne już wróciła z pracy. Pożegnaliśmy się,
i powiedziała że da mi znać jak się będzie wybierać do Rzeszowa. Schodziliśmy
na dół trzymając się za ręce. Zapukałam do drzwi. Mama, tak samo jak Paulina,
zdziwiła się na nasz widok.
- Witajcie kochani. Co za miła niespodzianka.
Akurat robię obiad. Zjecie oczywiście?
Oboje przytaknęliśmy. Nie wiem jak Bartman, ale ja
byłam głodna jak wilk.
Kilka godzin później jechaliśmy już do Rzeszowa.
- Do kiedy zostajesz w Polsce? – spytałam patrząc
na drogę. Tym razem ja prowadziłam.
- W środę muszę wracać.
- To może na kilka dni pojedziemy na wieś co?
- Jasne czemu nie. Przyda ci się trochę odpoczynku.
I dawno nie widziałaś się z rodziną.
To prawda. Byłam tak zajęta, że nie widziałam ich
już kilka miesięcy.
- Co masz w tej kopercie? – spytał zaciekawiony Bartman.
- Zobacz. – szybko sięgnął do tyłu. Zaciekawiony zaczął oglądać.
- I ty mówiłaś, że nie mamy wspólnych zdjęć. –
poprosiłam Paulinę, żeby wydrukowała nasze wspólne zdjęcia oraz te które mi się
szczególnie spodobały, czyli z chłopakami, kilka z treningów i z meczów. – trochę tego jest – powiedział Zibi.
- Jak chcesz to możesz kilka sobie wziąć –
uśmiechnęłam się do niego.
Dalej jechaliśmy w ciszy. Pojechaliśmy do jego mieszkania.
- Zapomniałem ci powiedzieć – zaczął, gdy
wchodziliśmy po schodach. – Majka mieszka w Rzeszowie. Z Kosą.
- No co ty? – zaczęłam się śmiać. – W końcu. Grzesiek
się nie pochwalił.
- Tacy już oboje są.
W tym przyznałam mu rację. Poszliśmy coś zjeść i wyczerpani
podróżą poszliśmy do łóżka.
Przewracałam się z boku na bok. Była trzecia w
nocy, a ja nie mogłam spać. Chodziłam bez celu po mieszkaniu. Wiedziałam, że będę zmęczona na dzisiejszym treningu. Jutro gramy kolejny mecz. Szybko ustawili
terminarz i po raz pierwszy mieliśmy grać w pierwszej lidze. Już nie mogłam się
doczekać. Poszłam do łóżka i do 7 leżałam przytulona do Zbyszka.
Zadzwonił budzik,
wstałam i poszłam robić nam obojgu śniadanie. Pół godziny później Zibi wszedł do kuchni i nalał sobie kawy.
- Spałaś coś? – spytał patrzą na mnie.
- Nic. Aż tak widać?
- Tak. Myślę, że powinnaś się pójść zbadać.
- Zapisałam się na następny tydzień.
Dalej jedliśmy śniadanie w ciszy. Poszliśmy się ubrać i o 10 wyjechaliśmy na halę. Zbyszek chciał odwiedzić dawnych kolegów, a przy
okazji popatrzeć też na nasz trening. Czułam się dobrze i na szczęście
brzuch już nie bolał, co zawsze oznaczało, że dzisiaj albo jutro dostanę okres. Po
treningu poszłam do sali obok zobaczyć jak nasi panowie trenują. Zbyszek grał
razem z nimi co trochę mnie zdziwiło, że trener wpuścił na boisko, jakby nie
było konkurencje. Usiadłam na ławce i obserwowałam.
-------------------------------------------
znowu późno;/ wybaczcie :) dobranoc i miłego czytania xd
Super rozdział. ;) Ciekawe co z Nikolą, skąd te bóle?? Pozdrawiam. ;>
OdpowiedzUsuńniedługo się pojawi wyjaśnienie :) również pozdrawiam xd
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? ;> czekam z niecierpliwością :3
OdpowiedzUsuń