poniedziałek, 21 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 32

- Nikola – powiedział smutno. No to koniec. – Za dwa tygodnie chce cię widzieć na tej hali spiętą i gotową do gry. – uśmiechnął się szeroko. Otworzyłam szeroko usta i patrzyłam się na niego.
- Może pan powtórzyć? – spytałam zszokowana.
- Chyba zdążysz załatwić wszystko w tym czasie? O klub i umowę się nie przejmuj. Prześle wszystko twojemu prezesowi.
- Dziękuję. – powiedziałam zszokowana. Reszta Latinek zaczęła mi gratulować.
- Jestem Marina – powiedziała śliczna brunetka. – Fajnie że to ty będziesz z nami grać.
- Też się cieszę  - uśmiechnęłam się do niej. – To do zobaczenia za dwa tygodnie.

Kilka godzin później leciałam już do Polski. Byłam tak zszokowana, że nawet nie przeszkadzało mi to że lecę. 
Z lotniska pojechałam do mamy. Było dość późno, ale ona nadal nie spała. Postanowiłam, że ją wkręcę. Wchodząc po schodach zaczęłam płakać co nie było takie łatwe. Zapukałam do drzwi. Mama na mój widok mocno mnie przytuliła.
- Och Nikola. Tak mi przykro. – nie mogłam już wytrzymać więc zaczęłam się śmiać. Odsunęła mnie od siebie zszokowana.
- Mamo za dwa tygodnie zacznę grać w Latinie.
- Nikola! Tak się nie robi własnej matce – zaczęła się śmiać.
- Oj Madzia musiałam zobaczyć twoją minę.
- Pewnie jesteś zmęczona? – spytała gdy robiłam sobie coś do jedzenia.
- W sumie to nie. Jestem raczej podekscytowana. Musze zadzwonić do Zbyszka – poszłam do torby po komórkę. Zbyszek nie odbierał więc postanowiłam zadzwonić jutro.

Do łóżka poszłam po 22, ale nie mogłam spać. Usłyszałam dźwięk smsa: „Moje gratulacje! Jesteś jeszcze w Wawie? P.” Paulina? Skąd ona wie? Odpisałam szybko „Jestem u mamy. Skąd wiesz? N.”
„Wpadnij do mnie to pogadamy”. Nie chciało mi się przebierać więc wzięłam tylko telefon i w piżamie poszłam na górę.
- Cześć – powiedziałam do niej. – skąd tak szybko wiesz?
- Marzena to moja kuzynka. Zgaduje, że nikt jeszcze nie wie?
- Mama. No i ty. Do Zbyszka się nie mogę dodzwonić.
- Oh, pewnie już śpi. Chcesz coś do picia?
- Napiłabym się kawy. - lubiłam o tak późnej porze wypić kawę. O tej godzinie nie działała na mnie pobudzająco. - A ty czemu nie śpisz? – spytałam siadając na kanapie.
- Zostało mi jeszcze kilka zdjęć do zrobienia. O której jutro wyjeżdżamy?
- O 12 może być?
- Jasne. Zejdę do was.

O 1 wróciłam do siebie do domu. Położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam. Rano obudził mnie budzik, który nastawiłam na 10. Wzięłam szybko prysznic i ubrałam się w kremowy sweter, jeansy i czarne botki. Na dworze było już zimno, więc dodatkowo musiałam założyć szary płaszcz. Punktualnie o 12 zapukała Paulina. Sprawdziłam czy wzięłam wszystko i poszłyśmy do samochodu. 

Kilka godzin później byłam w swoim domu. Już nie długo będę musiała się z nim pożegnać. Pokazałam Paulinie gdzie będzie spać i poszłyśmy do kuchni coś zjeść. Obie miałyśmy ochotę na coś niezdrowego i padło na frytki. Z wielką miską i dużą ilością coli poszłyśmy przed telewizor.
- Chyba będę musiała jutro porządnie się napocić żeby to wszystko zrzucić – zaczęłam się śmiać. Włączyłam telewizor. Trafiło na kanał sportowy gdzie pokazywali ostatni mecz Sovii z Jastrzębskim Węglem. Operator kilka razy najeżdżał na mnie i na Zbyszka, a komentator raz nawet wspomniał, że na trybunach siedzi Zbigniew Bartman, dawny reprezentant drużyny z Resovii, wraz z dziewczyną która gra w damskiej drużynie siatkarek z Rzeszowa. Oboje byliśmy uśmiechnięci. Zauważyłam, że pierścionek na moim palcu rzuca się w oczy, ale to może tylko moje wrażenie.
- Pięknie tak razem wyglądacie. – powiedziała Paulina słodko. – Kiedy on ci się w końcu oświadczy? – spytała z zadumą. Pomachałam jej pierścionkiem przed twarzą.
- O cholera. Nie pochwaliłaś się. Kiedy?
- Kilka dni temu – odpowiedziałam z uśmiechem. – Tylko miałabym prośbę żebyś nikomu nie mówiła na razie. Wiesz, media i te sprawy.
- No jasne. Ale śliczny – powiedziała patrząc na niego z odległości kilku centymetrów.

Następnego dnia pojechała ze mną na trening. Trener zaczął mi gratulować, dziewczyny były trochę smutne, że odchodzę, a prezes to już w ogóle. Chciał mnie zatrzymać dając większą pensje. Ale wytłumaczyłam mu, że nie zależy mi na kasie tylko na doświadczeniu. Obiecałam, że jeszcze tu wrócę. Poszłam z powrotem na halę i dołączyłam do dziewczyn. Około 15 wróciłyśmy do domu. Usłyszałam, że w kuchni dzwoni mój telefon. Zapomniałam go wziąć na trening. Nie zdążyłam odebrać. Miałam 20 nieodebranych połączeń i tyle samo smsów, które w większości były od Zbyszka. Oddzwoniłam szybko do niego.
- Cześć – powiedziałam nieśmiało.
- Nikola. Co się dzieje? – spytał przerażony.
- Nic. Po prostu zapomniałam telefonu. Dzwoniłam wczoraj do ciebie.
- Tak, wiem. Spałem. Rano dopiero zobaczyłem i próbowałem się z tobą skontaktować. Jak Włochy?
- No głównie w tej sprawie dzwoniłam. Bo widzisz, jakby to powiedzieć..
- Przyjęli cie? – spytał z nadzieją.
- Tak. Za dwa tygodnie zaczynam grę. Muszę w tym czasie wszystko tutaj załatwić.
- Masz moje klucze od mieszkania, więc rzeczy których nie będziesz brać możesz zostawić u mnie.
- Oh ok. – zaskoczyło mnie to trochę. – A jak tam u ciebie? Wszystko ok?
- Poza tym, że strasznie cię kocham i tęsknie to tak. No i strasznie jestem dumny z mojej małej blondyny. – zaczął się śmiać.
- Jak ci zaraz dam małą to zobaczysz – uśmiechnęłam się do telefonu.
- Nikola, chodź na chwilę – zawołała Paulina z kuchni. Z wiszącym na linii Bartmanem poszłam do niej. – Zobacz – znalazła na jakiejś stronie artykuł który głosił, że sławny siatkarz Zbigniew Bartman najprawdopodobniej oświadczył się swojej dziewczynie. Na dowód zamieścili zdjęcie gdzie na moim palcu widniał pierścionek. Przeczytałam szybko artykuł i dowiedziałam się również, że będę grać we Włoszech.
- Cholera, szybko działają ci dziennikarze – powiedziałam do Zbyszka do telefonu i siedzącej przy stole Pauliny.
- Już wiedzą wszystko?
- Na to wygląda. No cóż, mówi się trudno – uśmiechnęłam się do niej.

Te dwa tygodnie minęły bardzo szybko. Paulina pomogła mi w pakowaniu i przeprowadzce do Zbyszka, ja załatwiłam już wszystko w klubie oraz zaliczyłam pożegnalną imprezę zorganizowaną przez Igłę.
Na lotnisko przyszła cała Sovia, która grała na wyjeździe w Warszawie, oraz moja mama i Paulina oczywiście z aparatem.
- Kochanie tak mi będzie ciebie brakować – mama ciągle płakała. Na nic się zdawały żarty Ignaczaka.
- Mamuś, będę do ciebie dzwonić. Przecież Włochy to nie koniec świata – przewróciłam oczami.
- Córeczko, uważaj na siebie – przytuliła mnie mocno.
Pożegnałam się ze wszystkimi i z podręczna torbą weszłam na pokład. Chciało mi się płakać, ale nie mogłam do tego dopuścić. Usiadłam w fotelu i zapięłam pasy. Zbyszek prosił żebym dała znać jak tylko wyląduje. Dopiero gdy leciałam przypomniało mi się że dwa tygodnie temu byłam umówiona na wizytę do lekarza. Zajęta tym wszystkim zapomniałam o tak ważnej rzeczy. Bóle już się nie powtórzyły, ale chciałam się zbadać przed wylotem. Będę musiała wrócić na kontrole w normalnym terminie.

Z lotniska odebrał mnie znowu Pablo i zawiózł do mieszkania, które było chyba trochę za duże jak dla mnie samej. Miało dwa poziomy, gdzie na górę wchodziło się po szklanych schodach. Na dole była kuchnia, mała toaleta i salon z wielką plazmą. Weszłam na górę, gdzie była duża sypialnia, mniejsza dla gości i łazienka. W dużej sypialni była wielka szafa ze szklanymi drzwiami. Mieszkanie było jasne i przestronne. Wzięłam swoją ciężką dużą walizkę i wniosłam ją po schodach. Zmęczona padłam na łóżko. Odpoczęłam chwilę i zaczęłam ja rozpakowywać. Zeszłam jeszcze szybko na dół i wzięłam telefon. Zadzwoniłam do Zbyszka, który pewnie był na treningu. Zostawiłam mu wiadomość, że jestem już na miejscu. Potem zadzwoniłam do mamy, która odebrała po pierwszym sygnale. Ucieszyła się, że jestem cała i zdrowa i oczywiście zaczęła płakać. Wyjrzałam przez okno. Z mojej sypialni miałam widok na park oraz znajdujące się w nim jezioro. O tej porze w parku było sporo osób. Skończyłam rozpakowywać walizkę i poszłam coś zjeść. Na szczęście ktoś uzupełnił szafki i mogłam sobie coś zrobić. Włączyłam telewizor gdzie leciał włoski serial. Będę musiała nauczyć się tego języka, ale z tego co słyszałam nie jest taki trudny. Może w końcu będę mogła porozmawiać z Andreą po włosku, a nie na migi i łamanym angielskim. Usłyszałam, że ktoś dzwoni więc pobiegłam szybko po telefon.
- Tak? – nie znałam tego numeru.
- Pani Nikolo, o 16 przyjedzie po panią Pablo. – powiedział trener. – ustalimy dzisiaj na jakiej pozycji będzie pani grać.
O cholera. Miałam nadzieję, że będę dalej mogła grać na prawym ataku. Spojrzałam na zegarek. Miałam dwie godziny. Z naleśnikami i kawą poszłam przed telewizor. Włączyłam stacje z informacjami i powoli zaczęłam jeść. Po kilku kęsach zorientowałam się jakie to jest nie dobre. Wywaliłam wszystko do kosza. Nie chciało mi się już niczego innego robić więc wypiłam tylko kawę. Skakałam po kanałach ale nie trafiłam na nic ciekawego. Poszłam po laptopa. Zgrałam nowe zdjęcia z poczty; z naszych oświadczyn. Dopiero teraz zauważyłam, że to od Igły a nie od Pauliny. Wysłałam mu maila z podziękowaniem i napisałam, że szczęśliwie doleciałam, że mieszkanie jest cudowne, że zaraz jadę na swój pierwszy trening i że bardzo za nimi wszystkimi tęsknie. Wstawiłam nowe zdjęcia na Facebooka i zmieniłam profilowe na przedstawiające mnie i Zbyszka. Staliśmy do siebie odwróceni i stykaliśmy się nosami. Igła je zrobił zaraz po tym jak powiedziałam „tak”. 

Oboje byliśmy sportowcami i wiedziałam, ze częste wyjazdy to norma. 

Równo o 16 zapukał Pablo. Przyjechał czarną lancią delta, jak się później okazało moim nowym samochodem. No no. Na halę jechaliśmy około 10 minut. Musiałam zapamiętać drogę, ponieważ sama potem wracałam do domu. Przebrana w dres weszłam na salę. Od razu podeszła do mnie Marina i mocno uścisnęła.
- Witaj w drużynie.
- Em dzięki. – odpowiedziałam zaskoczona jej zachowaniem. Rozgrzałyśmy się i trener wyznaczał mnie na różnych pozycjach. Najgorzej mi szło chyba jako libero. Nie umiałam tak tylko stać i bronić. Chciałam też atakować. Zadowolona, że w końcu dał mi się sprawdzić na tej pozycji, grałam najlepiej jak tylko potrafiłam.
- Rzeczywiście nie ma sensu żebyś zmieniała pozycję, dlatego będziesz grać na prawym ataku razem z – przebiegł wzrokiem po dziewczynach szukając którejś – razem z Susan. – spojrzałam na nią. To była ta dziewczyna co puściła do mnie oczko za pierwszym razem gdy tu byłam.

Dwie godziny później szczęśliwa wychodziłam z hali.
- Nikola? – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się szybko. Za mną stał rudy wysoki mężczyzna.
- Kuba! Jak miło cię widzieć. Co tutaj robisz? – spytałam przytulając go mocno.
- Gram w tutejszym klubie. A ty? – spytał zaskoczony.
- Ja tez. Dzisiaj miałam swój pierwszy trening.
- Łoł, gratulacje. I jak ci się podoba?
- No cóż, na razie jestem trochę zagubiona. Ale myślę, że szybko uda mi się zaaklimatyzować. Teraz na pewno będzie mi łatwiej wiedząc, że ktoś znajomy jest w tak obcym mi miejscu. A jak Agnieszka?
- Wyleciała do Francji na pokaz. Wraca dzisiaj wieczorem.
- Pozdrów ją. I do zobaczenia. – pożegnaliśmy się i poszłam do samochodu. Chwilę studiowałam co gdzie jest i po 5 minutach wyjechałam z parkingu. Znowu zapomniałam telefonu i wcale się nie zdziwiłam, że mam tyle nieodebranych połączeń. Najpierw poszłam pod prysznic i dopiero potem leżąc w łóżku zadzwoniłam do Zbyszka.
- Cześć. Zapomniałam telefonu. Co tam?
- Właśnie miałem iść spać. Jak tam pierwszy trening?
- Świetnie. Gram na tej samej pozycji co wcześniej. Spotkałam Kubę.
- No to świetnie. A jak nowe miejsce?
- Muszę się przyzwyczaić. Wszystko jest takie nowe. Szkoda że ciebie tu nie ma – powiedziałam szeptem.
- No cóż, za dwa tygodnie się pewnie zobaczymy. – powiedział z uśmiechem.
- Co? Jak to ? – usiadłam szybko na łóżku.
- Gramy z Latiną mecz. Powiedz Kubie, że skopiemy im tyłki.
- O Jezu. Tak się cieszę.

Gadaliśmy chyba godzinę, po czym zasnęłam przy telefonie. Rano obudziłam się rozglądając po pokoju. Dopiero po chwili zorientowałam się gdzie jestem. Włączyłam telewizor znowu na wiadomości i poszłam robić śniadanie. Miałam świetny humor. Za oknem świeciło słońce, ja jechałam na kolejny trening, Zbyszek miał przyjechać za dwa tygodnie.
- Cześć – powiedziałam do dziewczyn wchodząc do szatni.
- O jaka uśmiechnięta. Noc się udała? – spytała Marina.
- Nie bardzo – skrzywiłam się – To przez to słońce. – powiedziałam radośniej.

Na treningach grało mi się świetnie. Dziewczyny były bardzo zgrane i były wszystkie do siebie przyjaźnie nastawione. Trener podał wyjściową szóstkę na sobotni mecz, ale wcale się nie zdziwiłam, że mnie tam nie ma. W końcu grałam dopiero od kilku dni.
- Nikola, będziesz w kwadracie dla rezerwowych – powiedział trener w sobotę gdy dziewczyny się przebierały.
- Jasne.
Założyłam wyjściowy stój na boisko, a na to bluzę i dresy. Na boisku wszystkie porządnie się rozgrzałyśmy i dziewczyny zaczęły mecz. Pokonały swoje rywalki szybkim 3:0. Dopiero teraz zobaczyłam siłę tego zespołu. Zadowolona wracałam do domu śpiewając na cały głos. Ostatnio strasznie dużo było tego dobrego humoru. Lubiłam ten stan, ale to nie było za bardzo podobne do mnie. No cóż, ludzie się zmieniają.
-------------------------------------------
jeszcze ten tydzień i ferie :) a u was jak? w trakcie czy tak samo jak ja przed?

5 komentarzy:

  1. w trakcie sesji;p
    rozdział jak zawsze genialny, wiedzialam, że coś wymyslisz zeby nie poszla do lekarza i nie bylo wiadomo co sie dzieje xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak na serio to ja sama o tym zapomniałam i musiałam coś wymyślić żeby miało sens;/

      Usuń
  2. Świetny rozdział. :) Ja też tak samo jeszcze tydzień do szkoły i ferie. Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie jakby była w ciąży:))

    OdpowiedzUsuń
  4. oo.. ja też jeszcze tydzień :D super rozdział, bardzo mi się podoba ;)) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń