czwartek, 24 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 35

Obudziłam się dopiero kilkanaście godzin później. Godzin albo dni. Nie czułam żadnego bólu, nie czułam nic. Byłam sama w sali. W dłoń miałam wciśnięty przycisk pielęgniarek więc go nacisnęłam. Po chwili weszła pani w białym fartuchu i zaczęła gadać do mnie po włosku. Zdziwiona popatrzyłam na nią. Znowu coś powiedziała i wyszła. Zostałam sama. Patrzyłam w sufit i zastanawiałam się ile tu już jestem, co mi w ogóle jest i czemu nikt nie przychodzi. Próbowałam się jakoś ruszyć, ale nie mogłam. Otworzyły się drzwi i weszła Susan z tą samą panią co wcześniej.
- Nikola. – miała łzy w oczach.
- Co się dzieje? Długu już tu leże?
Pani w białym zaczęła coś mówić, a Susan tłumaczyła mi 5 przez 10.
- Dziecko nie miało szans. Ciąża od samego początku była zagrożona. Początek drugiego miesiąca.
- Jakie dziecko? Jaka ciąża? – spytałam zszokowana.
- Byłaś w piątym tygodniu ciąży. Poroniłaś – wytłumaczyła mi w prostszy sposób Susan. Patrzyłam się na nią jak głupia. Te zmiany nastrojów i rzadkie poranne nudności mogły świadczyć o ciąży? Boże. 
- I co teraz? – spytałam cicho.
- Musisz odpoczywać. Nie możesz się przemęczać. Powiedziałam im, że miałaś białaczkę. Zrobili badania, ale wszystko jest ok. Oh Nikola tak mi przykro – przytuliła mnie mocno. Powoli odrętwienie schodziło i mogłam położyć dłoń na jej włosach.
- Susan nie płacz bo i ja zaraz zacznę. Proszę cię. Kiedy mogę stąd wyjść? – Susan spytała się pani w białym fartuszku.
- Jutro będziesz wolna.
- Muszę zadzwonić do Zbyszka – powiedziałam nagle.
- Już do niego zadzwoniłam. Nie odbierał, więc zostawiłam mu wiadomość. Mam nadzieję, że nie uzna tego za jakiś głupi żart.- Susan musiała już iść i zostałam sama. Nie chciałam myśleć o naszym nie narodzonym dziecku, ale myśli same mi się cisły. Jak to w ogóle było możliwe, że byłam w ciąży. Przecież się zabezpieczaliśmy ze Zbyszkiem. 
Chyba usnęłam, bo gdy obudziłam się, na dworze było ciemno. Miałam już dosyć tego leżenia. Poza tym musiałam do toalety. Wstałam powoli z łóżka. Strasznie bolał mnie dół brzucha. Ledwo usiadłam na desce i mogłam się załatwić. Po załatwieniu potrzeby wróciłam powoli do łóżka. Chwilę później wszedł Victor.
- Jak się czujesz? – spytał podchodząc do mojego łóżka.
- A jak mam się czuć? Właśnie się dowiedziałam, że byłam w ciąży. – zaczęłam płakać. Usiadł na brzegu łóżka i mocno mnie przytulił.
- Przepraszam. To nie było odpowiednie pytanie.
Siedzieliśmy tak wtulenie w siebie. Potrzebowałam w tym momencie czyjegoś wsparcia. Niestety Zbyszek był w Rosji, a mama i reszta bliskich mi osób w Polsce. Nie chciałam, żeby Victor coś sobie pomyślał, więc po chwili odsunęłam go od siebie.
- Victor, tamten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Nie chce żebyś coś sobie pomyślał.
- Nikola, w tym momencie jestem tutaj żeby cię wspierać, a nie podrywać. Wiem, że masz narzeczonego. Rozumiem to. Ale będę dalej próbował.

Po tych słowach wyszedł. Kilka minut później przyszła lekarka, zbadała mnie i wyszła. Leżący obok mnie telefon ciągle milczał. Zadzwoniłam znowu do Zbyszka, ale nie odbierał. Wybrałam numer do mamy.
- Tak? – spytała.
- Mamuś – powiedziałam tylko i się rozpłakałam.
- Nikola? Co się stało?
- Poroniłam. Byłam w ciąży – po drugiej stronie panowała cisza. – Byłam w piątym tygodniu.
- Oh Nikola, tak mi przykro. Zbyszek wie?
- Próbuje się z nim skontaktować, ale nie odbiera. Moja koleżanka Susan dzwoniła do niego i zostawiła mu wiadomość, ale od tamtego czasu milczy. Mamuś mogłabyś powiedzieć tacie? Ja nie mam siły nawet o tym myśleć.
- Tak. Może mam przyjechać, pomóc ci? – spytała z troską w głosie.
- Nie, nie trzeba. Dam sobie radę.

Pogadałyśmy jeszcze chwilę i się rozłączyłam. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Następnego dnia ze szpitala odebrał mnie Victor z Susan.
- A ty nie powinnaś być na treningu? – spytałam gdy oświadczyła, że się będzie mną opiekować.
- Jeszcze nie mogę grać.
- A ty? – spojrzałam na Victora.
- Ja wziąłem zaległy urlop. Jednodniowy albo kilku. Zobaczymy.
- Victor – nie miałam siły mu znowu tłumaczyć.
- Nikola, chce ci pomóc.
Nie chciałam dalej drążyć tego tematu, więc nic więcej nie mówiłam. Zawieźli mnie do domu. Miałam trzy tygodnie zwolnienia. Zanudzę się tutaj tylko. 
Victor z Susan gotowali w kuchni, a ja tym czasem leżałam w łóżku. Usłyszałam, że ktoś dzwoni. Bartman.
- Tak? – powiedziałam chłodno do słuchawki.
- Przepraszam, ale nie mogłem rozmawiać. Jak to jest możliwe, Nikola? Przecież się zabezpieczaliśmy.
- Sama jestem zdziwiona jak to się stało. Ale Zbyszek, chyba nie oskarżasz mnie o zdradę. – powiedziałam zszokowana.
Po drugiej stronie była cisza.
- Zbyszek?
- Nie – odezwał się po chwili.
- Co się dzieję? –spytałam przerażona.
- Nie wiem, po prostu to chyba nie ma sensu. – powiedział cicho.
- Co nie ma sensu?
- No że my, że ty i ja. Ty tam, ja tutaj.
- Zrywasz ze mną? – spytałam cicho. On znowu milczał. – Zbyszek do jasnej cholery odpowiedz mi. – zażądałam po kilku minutach przerwy.
- Nie chciałem, żeby tak to wyszło. – ledwo go słyszałam.
- A co jakbym nie poroniła? Też byś ze mną zerwał? – spytałam tępo.
- Nikola, nie wiem. – powiedział jeszcze ciszej.
- Wiesz co? Zachowałeś się w tym momencie jak niedojrzały dupek! Dobrze, że poroniłam bo nie wiem czy chciałabym wychowywać twoje dziecko, które ma nieodpowiedzialnego ojca. Wyślij mi adres żebym mogła odesłać ci pierścionek. Cześć! – rozłączyłam się i wybuchnęłam płaczem. Do sypialni wpadła Susan.
- Nikola, co się stało? – spytała siadając na łóżku. Przytuliłam ją mocno i dalej płakałam.
- Zerwał ze mną. Stwierdził, że to nie ma sensu.
- Oh kochana. Tak mi przykro. Co za dupek. Zamiast cię wspierać w takich chwilach.. – nie dokończyła.
- Możecie mnie teraz zostawić samą?
- Ale Nikola, powinnaś coś zjeść.
- Nie mam na to ochoty. Możesz wziąć klucz z komody i zamknąć drzwi od zewnątrz. Chce pobyć sama. – powiedziałam przykrywając się kołdrą.
- Ok. Jak będziesz czegoś potrzebować to dzwoń. – nasłuchiwałam aż wyjdą i w końcu zostałam sama. Wyczerpały mi się łzy i teraz tylko cicho szlochałam. 

Leżałam w łóżku przez kilka dni. Nie miałam ochoty na jedzenie ani na nic. Wychodziłam tylko do toalety. Telefon kilka razy dzwonił, ale nie odbierałam. Leżałam i patrzyłam się w sufit. Kilka razy wpadli też Susan i Victor, ale udawałam, że śpię i szybko wychodzili. 

Po kilku dniach w końcu zwlekłam się z łóżka i po raz pierwszy od dłuższego czasu wzięłam gorącą kąpiel. Ubrałam jeansy, które teraz wisiały na mnie i czarny sweter, ten w którym według Zbyszka wyglądałam bosko. Związałam włosy w kucyk i zeszłam na dół. Gdy robiłam sobie coś do jedzenia, ktoś zapukał. Poszłam otworzyć.
- Wróciłaś do życia – powiedział Victor lustrując mnie od dołu do góry.
- Jak widać. – uśmiechnęłam się smutno i wpuściłam go do środka. Pocałował mnie w policzek na przywitanie.
- Kawy?
- Chętnie. Co tam dobrego gotujesz?  - spytał stając koło mnie.
- Miałam ochotę na pizze, ale chyba ją wyrzucę do kosza. Nie za smacznie wygląda. – skrzywiłam się. Victor spróbował i wypluł wszystko do kosza.
- Chcesz się otruć?
- Mówiłam – uśmiechnęłam się do niego szeroko. Po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy.
- Pokaże ci jak się robi prawdziwą pizze. Musisz mi tylko powiedzieć czy wszystko masz. – wymieniał po kolei składniki, a ja wyjmowałam wszystko na blat. Miałam wszystko, więc obeszło się bez chodzenia do sklepu.
- Jak tu trafiłeś? – ja piłam kawę, a on wyrabiał ciasto. Zdjął bluzę i widziałam jak jego umięśnione ręce sprawnie pracują.
- Graliśmy kiedyś z Marco w jednej drużynie w Niemczech. Ja nabawiłem się poważnej kontuzji, a on skończył karierę. Był asystentem Latiny, no a teraz jest trenerem. Gdy obejmował to stanowisko, zadzwonił do mnie czy nie chce z nim pracować. Dalsze życie chciałem poświęcić siatkówce, ale już nie jako gracz. Zgodziłem się i od roku jestem jego współpracownikiem.
- Nie żałujesz? W końcu w Ameryce zostawiłeś całą rodzinę.
- A ty żałujesz? – pokręciłam głową. – No właśnie. Ja też nie żałuje. Rodzice pogodzili się z tym, że opuszczam kraj. A rodzeństwa nie mam. Gdy miałem 19 lat dostałem propozycje z Turcji którą przyjąłem. Była Rosja, rok grałem we Włoszech, no a potem to już w Niemczech. Wcześniej grałem w amerykańskich klubach, ale w młodej lidze. Cieszę się, że moje życie tak się potoczyło. Ale z tego co wiem ty też nie masz dużego doświadczenia – uśmiechnął się do mnie.
- To prawda. Gram od tamtego sezonu. Do tego z półroczną przerwą. Wcześniej biegałam.
- Nie chciałabyś powrócić do biegania?
- Nie. Chyba nie. Podoba mi się to co teraz robię. Kontynuuje tradycje rodzinną – zdziwiony spojrzał na mnie. – mój brat i tata grają w siatkówkę. – wyjaśniłam.
- Aa. U mnie mama grała. Teraz też gra, ale tylko dla rozrywki. Zresztą jest nawet trenerką żeńskiej grupy nastolatek w Ameryce.
- A jak Susan? Wróciła już do treningów?
- Tak. Na szczęście to nie było nic poważnego. Gotowe – powiedział wsadzając pizze do pieca. – Teraz kilka minut i można jeść.

Usiadł obok mnie i w ciszy dopiliśmy kawę. Jego włosy z bliska były brązowe z rudymi refleksami. Były dość krótko obcięte. Spojrzał na mnie, a ja szybko odwróciłam wzrok. Wstałam i wsadziłam kubki do zlewu, przeprosiłam i poszłam do toalety. Spojrzałam w lustro na siebie, ale nic się nie zmieniło. Poprawiłam włosy i wyszłam. Z sypialni wzięłam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Miałam nieodebrane połączenia od mamy, Susan, jedno od Zbyszka i jakiegoś nieznanego numeru. Zadzwoniłam pod ten numer i telefon na blacie zaczął dzwonić. Victor spojrzał kto to i się uśmiechnął.
- Susan mi dała w razie czego twój numer – wyjaśnił. – Jak chcesz to mogę skasować – wziął telefon do ręki.
- Nie, nie musisz. Nie wiedziałam po prostu kto to.

Zadzwoniłam do mamy.
- Nikola, martwiłam się o ciebie. Co się dzieje?
- Nic. Po prostu musiałam trochę odpocząć.
- I dlatego nie odbierałaś telefonu?
- Miałam wyciszony. A jak tata? – spytałam zmieniając temat.
- Przejął się bardzo. A jak Zbyszek to przyjął?
- Nie jesteśmy już razem. Mamo nie mogę teraz rozmawiać.
- Nikola co się stało?
- Mamuś nie mam teraz czasu. Musze iść na spotkanie z trenerem – skłamałam. Nie chciałam jej tłumaczyć czemu już nie jestem ze Zbyszkiem.
- Dobrze. Zadzwoń później. Kocham cię. Pa.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na blat. Spojrzałam w górę. Victor mi się bacznie przyglądał.
- Nawet nic nie mów. Nie mam ochoty teraz o tym gadać.
- Jasne. Już chyba jest gotowa – powiedział spoglądając do piekarnika. Wyjęłam talerze i sztućce. Ustawiłam je i usiadłam na stołku.
- Co za zapach – powąchałam pizze gdy Victor kładł ją na dużym talerzu. Byłam tak głodna, że zjadłam większą część. 

Napełniona padałam na kanapę przed telewizorem.
- Ale się nażarłam – powiedziałam, gdy Victor usiadł koło mnie.
- To za te wszystkie dni.
- Chyba tak. 
-------------------------------------------
kurde, szkoda że ani Skra ani Sovia nie przeszły dalej;/ oby Zaksa miała więcej szczęścia :) pozdrawiam :D

8 komentarzy:

  1. jak mogłaś im to zrobić ? przecież ona musi być ze Zbyszkiem !! mam nadzieję, że jeszcze wrócą do sb ;))
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczymy co dalej wymyśli moja głowa dalej :)

      Usuń
  2. noo nie jak mogłaś :((

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się tam popłakałam....
    Bardzo dobrze że taka radykalna zmiana przynajmniej jest akcja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak uważam. nie może być tylko kolorowo :)

      Usuń
  4. No, ale.... ale wrócą do siebie prawda? xD Wyjeżdżam na weekend, a po powrocie liczę na kolejne rozdziały. Czysta przyjemność czytania. Gratuluje talentu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) udanego wyjazdu :) następne rozdziały oczywiście będą, a co w nich wymyśle to jeszcze nie wiem :D

      Usuń