piątek, 25 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 36

W domu wytrzymałam dwa tygodnie. W trzecim już nie mogłam wyrobić. Chodziłam do parku, byłam na kontroli w szpitalu i chodziłam po sklepach. Prawie codziennie wpadali Susan albo Victor. Kilka razy wpadła też Marina. Mama chyba powiedziała tylko tacie, ponieważ nikt na szczęście do mnie o tym nie pisał. Regularnie pisałam z Igłą i Pauliną. Pracowała teraz w Warszawskim klubie siatkarzy jako fotograf. Wysłała mi kilka świetnych zdjęć z meczy. Było też kilka fotografii Soviaków z ich meczu z AZS. 

Zamknęłam komputer i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam na hale. Parking był pusty, ale drzwi były otwarte. Skinęłam ochroniarzowi głową, a on poznając mnie, wpuścił do środka. Weszłam na pustą salę. Nie byłam tu ponad dwa tygodnie, a już zdążyłam się stęsknić za tym miejscem. Obok boiska stał kosz z piłkami. Wzięłam jedną i zaczęłam odbijać. Potem ustawiłam krzesełko na środku i z zagrywki próbowałam w niego trafić . Wcelowałam prawie wszystkimi piłkami. 

Zmęczona położyłam się na boisku. Przypomniał mi się mecz gdy Susan doznała kontuzji. Miałam być jej zastępczynią, a tym czasem obie nie mogłyśmy grać. Wstałam i zaczęłam zbierać piłki. Usłyszałam, że otwierają drzwi więc się obejrzałam. Ochroniarz wszedł i zaczął coś mówić po włosku. Tak samo jak lekarki tak i jego nie rozumiałam. Sekundę później podszedł do niego Victor. Zaczął z nim rozmawiać, a ja w tym czasie odstawiłam krzesełko i kosz na swoje miejsce. Wzięłam kluczyki od auta i wyszłam z sali.
- Właśnie miałem sprawdzić kto robi taki hałas, ale ochroniarz mnie uprzedził – uśmiechnął się do mnie.
- O co mu chodziło? Chyba muszę się bardziej przyłożyć do tego języka, bo kompletnie go nie rozumiałam.
- Prosił cię, żebyś już wyszła bo musi zamknąć salę.
- Ah. A ty co tak późno tutaj robisz?
- Papierkowa robota. Ale już skończyłem. Idziemy na kawę?
- Myślałam, że tylko ja pije o tej godzinie – było grubo po 21. Podeszliśmy do automatu i z kubkami usiedliśmy przy stoliku w poczekalni.
- A stąd nie będzie nas wyganiał? – spytałam śmiejąc się do Victora.
- Dopóki jesteś ze mną to nie – miał równe białe zęby. Gdy się uśmiechał wokół oczu robiły mu się delikatne zmarszczki.
- Nie wytrzymam dłużej już w domu. Jak myślisz? Jak jutro przyjdę na trening to trener mnie wyrzuci?
- Wyrzucić może nie. Ale nie pozwoli ci grać. Przychodzisz w sobotę na mecz?
- Cholera, zapomniałam. Musze jutro po bilet wpaść.
- A w święta co robisz? – spytał nagle. Było jeszcze dwa tygodnie do mojego wyjazdu do Polski.
- Jadę do rodziny do Polski. A ty?
- Pewnie spędzę je tutaj albo będę sam w domu. Do Ameryki trochę za daleko.
- Jedź ze mną – zażartowałam.
- No jasne. – zaśmiał się.
- Ej to wcale nie jest taki zły pomysł. Chyba lepiej żebyś był z kimś niż siedział sam w domu.
- Zastanowię się jeszcze. – odpowiedział.
- Ale to musisz się pośpieszyć bo ci bilety zarezerwują.
Siedział zamyślony po czym się odezwał.
- No dobra. Jak wrócę do domu to zadzwonię do ciebie i i powiesz mi na kiedy mam rezerwować.
- Dobra.

Dopiliśmy kawę i wyszliśmy przed halę.
- Masz czym dotrzeć do domu? – spytałam, ponieważ na parkingu stał tylko jeden samochód – mój.
- Mieszkam nie daleko. Przejdę się.
- No ok. Za pół godziny czekam na telefon.
Wsiadłam do auta i wyjechałam z parkingu. 

Jak zwykle telefon zostawiłam w domu, ale nie miałam żadnych nieodebranych połączeń. Włączyłam komputer i gdy minęło pół godziny zobaczyłam, że dzwoni Victor. Podałam mu datę oraz miejsce gdzie siedzę. Zarezerwował miejsce koło mnie, i tak 23 grudnia mieliśmy razem lecieć do Warszawy.
- A może lecieć nami Susan? Chciałam zabrać ją na mecz i pokazać jak kibicują nasi.
- No jasne. Mi ona nie przeszkadza. – powiedział z uśmiechem.
Było późno, ale nie mogłam czekać do jutra z tym.
- Susan? – spytałam gdy ktoś odebrał telefon.
- Tak, co jest?
- Co robisz w święta?
- To co zawsze. Siedzę w domu przed telewizorem.
- A Vanessa?
- Jedzie do swojej rodziny.
- No to mam pomysł. Jedź ze mną do Polski.
 Chwila ciszy po drugiej stronie.
- Naprawdę? – w końcu się odezwała.
- Tak, naprawdę. Tylko musisz rezerwować teraz żeby miejsca ci nie zajęli.

Moje świąteczne grono powiększyło się o jedną osobę. Wcale się nie zdziwiła gdy powiedziałam jej że Victor z nami leci.

Tak jak zapowiedziałam, tak też następnego dnia przyszłam na trening.
- Witam trenera – powiedziałam, gdy wchodziłam na salę. Byłam ubrana w dresy i gotowa do treningu.
- Nikola hola hola. Z tego co mnie pamięć nie myli masz zwolnienie do poniedziałku. Dzisiaj jest czwartek.
- No wiem. Ale nie mogę już dłużej w domu siedzieć. Mogę chociaż piłki podawać.
Pomyślał chwile, aż w końcu stwierdził, że skoro mam dobre wyniki i czuje się dobrze to mogę potrenować. Przywitałam się z dziewczynami i zaczęłam się rozgrzewać. Uśmiechnęłam się triumfalnie do Victora gdy wchodził na salę.
- Widzę, że świetnie się dogadujecie – mruknęła do mnie Susan.
- Jesteśmy po prostu dobrymi przyjaciółmi.
- Jesteś pewna że on to samo czuje?
- Tak. To znaczy dużo o tym rozmawialiśmy i powiedziałam mu, że na razie nie mogę mu więcej zaoferować niż przyjaźń. Zgodził się.
- Zobaczymy co z tego wyniknie – uśmiechnęła się do mnie.

Lubiłam czuć to zmęczenie po treningu. To było coś czego mi brakowało.
- Jedziesz ze mną i Vanessą po treningu na zakupy? – spytała Susan w szatni.
- Mogę jechać.

Myślałam, że wrócę wcześniej do domu, ale zeszło nam aż do 21. Kupiłam brązową sukienkę, którą postanowiłam że założę na Wigilię, oraz dwie pary nowych spodni, i dwa swetry. Dziewczyny były bardziej obładowane. Odłożyłam nowe rzeczy do szafy i poszłam się kąpać. Jedząc późną kolacje nadrabiałam informacje sportowe. Na jednym z portali znalazłam również krótką informacje o mnie, że nie gram z powodu spraw osobistych i termin powrotu do drużyny jest na razie nie znany. Resovia grała w kratkę, Skra była osłabiona z powodu licznych kontuzji. Na polskich parkietach królowała Zaksa i Jastrzębski Węgiel. Patryk nawet zdobył MVP. Zajrzałam również jak sobie radzi Łukasz w Rosji i przy okazji trafiłam na zdjęcie Zbyszka z dziewczyną. Była ładna, tak samo wysoka jak ja, miała długie kasztanowe włosy i duże brązowe oczy. Była bardzo zgrabna. Wygooglowałam szybko ją i po chwili wyświetliło mi się, że jest raczej mało znaną osobą. Nie grała w żadnej drużynie, nie była fotografem ani kogoś asystentką. Po prostu zwykła osoba. Byłam ciekawa jak Zbyszek ją poznał. Po pierwszym naszym rozstaniu widziałam jakieś szanse dla nas. Ale teraz kompletnie nie wierzyłam, że kiedyś jeszcze będziemy razem. Zamknęłam komputer i poszłam spać.

Następnego dnia będąc w parku, zadzwonił do mnie Piotrek.
- Nikola. Żyjesz w ogóle? Dawno się nie odzywałaś. Jak Włochy?
- Dobrze. Niedługo jadę na trening. A u ciebie jak?
- Świetnie. Co prawda nie najlepiej nam idzie gra, ale mam dobre nowiny. Zostanę ojcem.
- Oh. To świetnie – powiedziałam smutno.  Przypomniało mi się, że gdybym nie poroniła to nasz rodzina miałaby dwóch nowych członków.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Tyle starań i nic. Aż tu nagle taka wiadomość.
- A który to tydzień?
- 9. Dobra muszę lecieć na trening. Do zobaczenia w święta.
Rozłączył się. Usiadłam na ławce. Przypomniało mi się, że muszę zadzwonić do babci i powiedzieć jej że przyjadę na święta z obstawą.
- Cześć, jest tam gdzieś babcia? – spytałam. Odebrał dziadek. Poczekałam chwilę i w słuchawce odezwała się babcia.
- Nikola, witaj skarbie. Jak się masz?
- Dobrze babciu. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że będę z dwoma osobami. Nie będzie to żaden problem?
- Wnusiu wiesz, że nie. Kiedy przyjedziecie?
- Pewnie 23 wieczorem. Mama chyba wcześniej przyjeżdża. My prosto z lotniska będziemy jechać.
- Już się nie mogę doczekać kiedy cię skarbie znowu zobaczę.
- Jeszcze kilka dni. Pozdrów tam wszystkich.
Pożegnałyśmy się i poszłam do samochodu. Akurat zaczął padać śnieg.

***

- Jaka jestem podjarana. Po raz pierwszy lecę do Polski – po raz kolejny powiedziała Susan. Popatrzyliśmy na siebie z Victorem. Siedziałam między nimi. Byliśmy już w samolocie.
- Susan, jeszcze raz to powiesz, a wykopię cię z tego samolotu. – powiedziałam śmiejąc się do niej.
- Dobra, już nic nie mówię. Ale super – uśmiech nie schodził z jej ust od wczoraj.
Zamknęłam oczy i złapałam ich oboje za ręce. Razem z nami lecieli Kuba z Agnieszką, ale ci siedzieli kilka foteli dalej. Chciałam się trochę przespać, ale to było trudne ponieważ Susan gadała z jakąś babką. Tamta kompletnie jej nie rozumiała, ale ta nadal nawijała. Odwróciłam się do Victora, który smacznie sobie spał. Powoli wyjęłam mu słuchawki z uszu i wsadziłam do swoich. Nawet nie drgnął. W uszach miałam tylko muzykę i mogłam iść spać. Co prawda Rammstein nie był najlepszą kołyską, ale lepsze to niż słuchanie paplania Susan. Bardzo ją lubiłam, ale gdy była podekscytowana to za dużo gadała.

Obudziło mnie lekkie szturchanie. Otworzyłam oczy.
- Hej, lądujemy – powiedział Victor do mnie. Usiadłam normalnie i zapięłam pasy. Spojrzałam na Susan, która spała.
- Proszę – oddałam mu ipoda i słuchawki. Zaczął się śmiać. – Dobrze że to Rammstein a nie Bieber.
- Cieszę się bardzo, że mamy podobne gusta. – zdążyliśmy już to zweryfikować kilka dni wcześniej gdy w TV puszczali listę przebojów. Komentowaliśmy każdą piosenkę i zdecydowanie podchodziły nam rockowe zespoły. Puszczałam mu też Happysad, ale jak na razie nie przypadł mu do gustu. Zresztą nie za bardzo rozumiał o czym śpiewają.

Po wylądowaniu obudziłam Susan, która zerwała się szybko z fotela i wyszliśmy z samolotu. Mama powiedziała, że zostawi mój samochód na parkingu, więc zaczęliśmy go szukać. Po 10 minutach w końcu go znaleźliśmy. Dobrze, że spałam w samolocie i teraz mogłam prowadzić aż do Rzeszowa. Wsadziliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy. W Polsce było jeszcze zimniej niż we Włoszech. Susan siedziała z nosem w szybie. Spojrzałam na Victora i zaczęliśmy się z niej śmiać. Włączyłam Eske Rock i tak pokonywaliśmy drogę do Rzeszowa.

Gdy dojechaliśmy do Rzeszowa, chciałam pojechać do swojego mieszkania, ale zdałam sobie sprawę, że już go nie mam. Pojechaliśmy do mieszkania Zbyszka żeby zabrać moje rzeczy. W razie czego zapukałam. Zdziwiłam się gdy ta śliczna kasztanowa dziewczyna otworzyła mi drzwi.
- Cześć. Jest może Zbyszek?
- Wejdź. Zaraz go zawołam – na żywo była jeszcze piękniejsza.
Po chwili wyłonił się Zbyszek. Na mój widok stanął jak wryty. Oboje chyba byliśmy poruszeni naszym spotkaniem.
- Nikola cześć. Co tutaj robisz?
- Przyjechałam po swoje rzeczy – powiedziałam patrząc w bok.
- Ok. Wejdź i weź co tutaj zostawiłaś.

Poszłam do jego, ich wspólnej sypialni. Przechodząc obok niego poczułam gorąco przepływające między nami. 
Zdziwiłam się, że moje rzeczy nadal są w szafie, a nie w worku lub co gorsza wyrzucone. Spakowałam wszystko do kartonu, który stał obok i wyszłam bez pożegnania. Nie było to zbyt kulturalne, ale nie wytrzymałabym tam dłużej z tą piękna parą. Wsadziłam karton do bagażnika i wsiadłam do samochodu.
 - Coś się stało? – spytała Susan gdy wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o kierownice. – Jesteś strasznie blada. Jakbyś ducha zobaczyła.
- Zbyszek był w mieszkaniu.
- Oh – powiedziała tylko. Otrząsnęłam się i wyjechałam z parkingu. Zauważyłam, że w oknie stoi Bartman i obserwuje nasz samochód. Poczułam, że ktoś dzwoni. Proszę, tylko żeby to nie był Zbyszek. spojrzałam na telefon. Mama. Odetchnęłam z ulgą.
- Cześć Madzia. Co tam?
-…
- Za godzinę będziemy. Jesteśmy już w Rzeszowie.
- …
- Ok. pa.
Odłożyłam telefon na bok i skupiłam się na drodze.
- Przygotujcie swoją psychikę. Za godzinę poznacie rodzinę Adamsów. – zaczęłam się śmiać widząc ich zdziwione miny.
-------------------------------------------
nareszcie ferie :D życzę miłego dnia :)

6 komentarzy:

  1. ah zazdroszcze ferii, ja w trakcie sesji...
    a to dziad z tego bartmana -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powodzenia :) trzymam kciuki za zdanie wszystkiego w pierwszym terminie :D

      Usuń
    2. nie dziekuje ^^ jutro mniej wiecej o ktorej nowy?:) nie moge sie doczekac!

      Usuń
    3. jutro będzie około 19 dopiero;/

      Usuń
  2. Też mam już ferie. :) Musisz tak szaleć ta twoja wyobraźnia, :) Nikola z Zibi muszą być razem. I uważam jak wyżej że z Zibiego to dziad się zachował w tej całej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama sobie czasami się dziwie :)zobaczymy jak się dalej ich losy potoczą :D

      Usuń