- Ale co.. jak to.. – z wrażenia zabrakło mi słów.
- Co ty o swoich urodzinach zapomniałaś? – spytał
ze śmiechem Kosa.
- No, tak jakby – odpowiedziałam szczerze. O
innych nie pamiętałam, a co dopiero o
swoich. Rok temu urodziny spędziłam w szpitalu, co niezbyt dobrze mi się
kojarzyło. Zresztą wtedy na szczęście nikt o tym nie wiedział. Wszyscy byliśmy zajęci bardziej moją chorobą niż tym, że jestem kolejny rok starsza.
- O Jezu, dziękuje wam bardzo. – do oczu zaczęły mi
napływać łzy.
- Wszystkiego najlepszego kochanie – powiedział
Victor podchodząc do mnie i całując w usta.
- Nikola, oby ten rok był lepszy od poprzedniego –
przytuliła mnie Majka. – A tej Magdy nadal nie lubię – powiedziała cicho.
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Czas na tort – powiedział Igła, gdy zostałam już
przez wszystkich wyprzytulana. W tej samej chwili do salonu weszła Iwona
ciągnąc na wózku tort. W kształcie wielkiej piłki do siatkówki. Zaczęłam
się śmiać, bo jeszcze nigdy nie widziałam takiego dzieła.
- Tort jakże zawodowy – zaśmiał się Winiar.
Kosa jako jedyny umiał kroić, więc wziął nóż i
podzielił piłkę na kawałki.
- Pierwszy kawałek dla solenizantki – podał mi
talerzyk.
Tort był przepyszny. Czekoladowo-bananowy, taki jaki
najbardziej lubię. Nie skomentowałam już faktu, że ukroił mi największy kawałek.
- To był wasz pomysł – powiedziałam celując
widelcem w Mandy. Uśmiechnęła się szeroko.
- Poczekaj na prezenty – powiedział Patryk.
- To mnie zaskoczyliście – zaśmiałam się. – To
chyba najwspanialsze urodziny w moim życiu.
- No dobra, tort zjedzony to teraz prezenciki –
uśmiechnął się Igła zacierając ręce. - Prezenty będą typowo siatkarskie.
- Coś co każdy kibic powinien mieć, czyli koszulkę naszej reprezentacji. Nie wiedzieliśmy jak numerek ci dać, więc zrobiliśmy z
twoim klubowym czyli 5. – powiedział Kosa.
- Jako była siatkarka Rzeszowa, musisz oczywiście
też posiadać odpowiedni strój na nasze
mecze – zaczął Igła. Wyjął koszulkę Sovii z numerem 16.
- Oh Igła, dziękuję. Tę będę nosić najczęściej –
przybiłam mu piątkę.
- Ejże ejże. Nasza jest lepsza bo od Skry – Winiar
przepchnął Igłę na bok i stanął naprzeciwko mnie. Wręczył mi koszulkę ze swoim
numerem.
- Mój prezent ją najbardziej ucieszy – powiedziała Paulina podchodząc z dwoma prostokątnymi pakunkami. – Rozpakuj – zażądała.
Oddałam koszulki Victorowi i zaczęłam rozrywać papier.
- O boże – powiedziałam na widok wielkiego zdjęcia.
Byłam na nim ja razem z całą reprezentacją i Andreą. Siedziałam koło Zbyszka i
Krzyśka. Zdjęcie było robione po zaprzysiężeniu, ponieważ panowie byli
elegancko ubrani.
- Odwróć – powiedziała Paulina. Tył zapełniony był
autografami wszystkich.
- No to teraz mam problem którą stroną ma wisieć –
zaśmiałam się.
- A teraz zobacz drugi – podała mi mniejszą.
Rozerwałam papier i ukazała mi się ja. Na okładce
stałam w rzeszowskim stroju klubowym. W ręku trzymałam piłkę i uśmiechałam
się szeroko do obiektywu. Przeglądałam kolejne kartki.
- Pomyślałam, że skoro jesteś we Włoszech tak daleko
od nas, to pewnie chciałabyś mieć tam jakąś cząstkę nas. – powiedziała, gdy
stanęłam na kwietniu. Na każdy miesiąc było oczywiście inne zdjęcie.
- To jest chyba najwspanialszy prezent. To znaczy
wasze też są super, ale dzięki temu możecie być ze mną cały czas – przytuliłam
mocno Paulinę – Dziękuje kochana.
- No to za zdrowie naszej solenizantki – powiedział Igła wznosząc toast.
- Nie wybaczę wam tego – powiedziałam do Victora z
uśmiechem, odchylając głowę do tyłu.
- To nie był mój pomysł – uśmiechnął się szeroko,
puszczając do mnie oczko.
- Jasne. Byłeś w tej spółce. Teraz się nie
wykręcaj.
- No dobra. Może trochę. Ale bez tego nie byłoby
niespodzianki.
Po zjedzeniu tortu i wypiciu szampana, zaczęła się dalsza część impreza. Większość pań pozdejmowała swoje obcasy, panowie porozpinali koszule i
wszyscy w Nowy Rok weszli z uśmiechem. Zauważyłam, że Paulina nadal robi zdjęcia.
- A ty nie masz przypadkiem już wolnego? –
zaskoczyłam ją podchodząc od tyłu.
- Jezu, Nikola. Nie strasz. – złapała się za serce.
– Mam, ale teraz wychodzą najlepsze foty. Zresztą oni już nawet nie kojarzą co
się dzieje – zaśmiała się głośno.
- Zatańczysz ze mną? – spytał Bartman, podchodząc
do nas.
- No dobra. – wziął mnie za rękę i pociągnął na
parkiet. Postawiliśmy pierwsze kroki i Winiar puścił coś wolnego. Spojrzałam
się na niego morderczym wzrokiem. Ten się tylko szeroko uśmiechnął. Salon był
prawie pusty, więc mogliśmy tak tańczyć.
- Wszystkiego najlepszego, Nik – powiedział mi
Bartman do ucha. Trzymał mnie mocno w pasie.
- Już mi życzyłeś – powiedziałam patrząc w
bok.
- Nikola, spójrz na mnie – spojrzałam. – Nie chce
żebyśmy teraz byli wrogami. Nadal coś do ciebie czuje i wiem, że ty też. Gdybym
mógł cofnąć czas – zaczął się powtarzać. – Rzuciłbym wszystko i pojechałbym do
tych cholernych Włoch, żeby być z tobą. Nie lubię tego Victora.
- A ja nie lubię Kasztanowej – powiedziałam zła.
- Kogo? – zaczął się śmiać co rozładowało sytuacje
między nami. Zaczęłam się śmiać razem z nim.
- Sorry, ale jej imię jakoś mi do niej nie pasuje.
A Kasztanowa to chyba idealne określenie.
Do końca tańca nie odezwaliśmy się do siebie już
ani słowem. Gorąco mi się robiło od jego dotyku, ale nie mogłam unieść się
chwilą. Gdy skończyliśmy, pocałował mnie w policzek i poszedł do Kubiaka.
Podeszłam do stołu czegoś się napić. Spojrzałam na zegarek: było już po 3. Zauważyłam, że Susan świetnie dogadywała się z Pauliną. Nie zdziwiłabym się,
jakby wyniknęło z tego coś poważniejszego.
- Może Paulina jechać z nami do twojej babci i
potem do Warszawy? – spytała Susan podchodząc do mnie. Jej uśmiech był
zaraźliwy.
- Już z nią o tym rozmawiałam, i tak może –
przytuliłam ją. Zmęczona usiadłam na krześle. Nogi położyłam na drugim. Wzięłam
kawałek ciasta i zaczęłam jeść.
- Zmęczona? – spytał Victor, podchodząc. Zaczął
masować mi kark.
- Trochę – uśmiechnęłam się. Dotknęłam jego dłoni.
- Mam dla ciebie prezent – powiedział wyciągając
małe pudełeczko z kieszeni. Podał mi je. Otworzyłam i ukazał mi się wisiorek. Zawieszka była srebrna w kształcie małej siatki. Była lekka wygięta, ponieważ
tkwiła w niej piłka.
- Dziękuje. Jest śliczny. – uśmiechnęłam się do
niego. Wstałam i pocałowałam go w usta.
- Chciałem dać ci coś co będzie przypominać ważne
osoby w twoim życiu. – spojrzałam na niego zdziwiona – Susan mi powiedziała.
- Ah ta Susan. – odwróciłam się i Victor zawiesił
mi naszyjnik. Gdy dotknął mojej skóry, po plecach przeszły mi ciarki.
Było po 5 gdy wszyscy położyliśmy się spać. Dom
rzeczywiście pomieścił te wszystkie osoby. Kosa, Bartman i Piotrek mieszkali
nie daleko, więc wrócili do swoich domów. Umyłam się, założyłam koszulkę którą
dała mi Iwona i poszłam do łóżka. Była zdecydowanie za krótka, ale w końcu
szłam spać, a nie chodzić w niej po domu. Gdy weszłam do pokoju, Victor leżał z
rękami pod głową. Otworzył oczy gdy usłyszał, że ktoś wchodzi. Weszłam, zgasiłam
światło i położyłam się do łóżka.
Szumiało mi trochę w głowie od alkoholu i
głośniej muzyki. Leżałam chwilę na plecach, po czym obróciłam się do Victora.
Miał zamknięte oczy. Jego pełne usta lekko się uśmiechały. Położyłam mu dłoń na
piersi. Skórka była gorąca i gładka. Na brzuchu miał tylko delikatne
włoski. Położył swoją dłoń na mojej. Spojrzałam na niego. Podciągnęłam się na
rękach i pocałowałam go w usta, po czym usiadłam na nim, dalej całując. Dłońmi
przebiegał po moich udach. Przewrócił się i teraz to ja leżałam pod nim.
Szybkim ruchem zdjęłam koszulkę.
- Mam nadzieje, że teraz nikt nam nie przeszkodzi –
powiedziałam dotykając jego brzucha. Od pępka do wiadomo gdzie miał ścieżkę jasnych rudych włosów. Jego ręce przebiegały po całym moim ciele. Czułam, że
zaraz zwariuje. To było uczucie jakby dotykały mnie jednocześnie tysiące rąk.
Byłam rozpalona do granic możliwości.
Całował jednocześnie mój brzuch, szyję,
usta. Myślałam, że Zbyszek był w tym mistrzem, ale Victor przechodził samego
siebie. Objęłam go nogami w pasie unosząc biodra do góry. Spojrzał mi w oczy.
Jego płonęły z pożądania. Nadal patrząc mi w oczy, wsunął się delikatnie we
mnie.
Poczułam dreszcz przebiegający po całym ciele. Poruszaliśmy się
w jednym rytmie. Na początku wolno, potem coraz szybciej i szybciej, aż w końcu
oboje doszliśmy. Przez chwile spadałam w głęboką przepaść.
- Dobrze, że Susan śpi w innym pokoju – uśmiechnęłam się i pocałowałam w usta. Przytulił się do mnie i zasnęliśmy.
Obudziła nas głośna muzyka. Spojrzałam na zegarek:
była 13. Przetarłam oczy i wstałam. Przeciągnęłam się głośno ziewając.
- Co za widoki – powiedział Victor z uśmiechem.
Zapomniałam, że jestem całkiem naga. Wzięłam szybko bieliznę oraz koszulkę z
podłogi i je założyłam. Odwróciłam się do niego.
- I co tak się szczerzysz? – spytałam kładąc ręce
na biodrach. Leżał podparty na łokciu, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Ludzie zazwyczaj się uśmiechają gdy mają przed
sobą piękne widoki – wstał, założył bokserki i podszedł do mnie nadal się
uśmiechając. Złapał mnie w pasie i nieoczekiwanie pocałował. Oderwał się ode
mnie, gdy ktoś zapukał do pokoju.
- Winiar się dorwał – powiedział Igła wchodząc i
tłumacząc fakt takiego hałasu. Nadal był w piżamie i widać było, że dopiero co
wstał. Podał Victorowi spodnie od piżamy, a mnie uraczył szarymi krótkimi
spodenkami.
- Żebyście nie straszyli ludzi – stwierdził z
uśmiechem. Wiedziałam, że wyglądam koszmarnie, ale już nie chciało mi się iść do łazienki. Zaplotłam włosy w luźnego warkocza i wyszliśmy. Ktoś ściszył
muzykę, ale nadal było dobrze słychać Rammsteina.
- Co za budzik – zaśmiałam się do Victora. Objęłam
go w pasie i weszliśmy do salonu.
- Cześć – przywitałam się z Susan, która siedziała
obok Pauliny. Zauważyłam, że wszyscy byli wyrwani z łóżek.
- Hej. Jak się spało? – spytała odsuwając dla mnie
krzesło.
- Dobrze – spojrzałam z uśmiechem na Victora, który
pocałował mnie w usta. Napiłam się kawy, która stała przede mną. Wstałam i
podeszłam do Winiara, który stał przy laptopie.
- Może coś z Happysad? – spytałam stając koło
niego.
- Jak sobie pani życzy – odpowiedział, puszczając 'na ślinę'.
- No żeś pojechał – zaśmiałam się i wróciłam do
stołu. Na moim talerzu leżały naleśniki z musem czekoladowym.
- Ej dzięki – powiedziałam do Victora całując go w
policzek. Byłam strasznie głodna. Pochłonęłam szybko swoje śniadanie i wypiłam
kolejny kubek kawy.
Poszłam do łazienki się umyć i ubrać. Nie lubiłam
nosić dwa dni pod rząd tego samego, ale dzisiaj nie miałam wyboru. Stałam nad
zlewem w turbanie na głowie i owinięta ręcznikiem gdy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę – powiedziałam z buzią pełną pasty do
zębów. W drzwiach stał Victor nadal ubrany w piżamę.
- Mogę dołączyć? – spytał trzymając szczoteczkę w
ręce. Odsunęłam się kawałek i wycisnęłam mu trochę pasty na szczoteczkę.
Myliśmy razem zęby szczerząc się do siebie w lustrze. Gdy skończyłam, zdjęłam
ręcznik z włosów i związałam je w koka.
Odwróciłam się i zdjęłam ręcznik z
ciała. Zaczęłam zakładać bieliznę i sukienkę. Wiedziałam, że w wielkim lustrze
Victor doskonale wszystko widzi i bacznie mnie obserwuje.
- Pasta ci leci – powiedziałam nadal odwrócona.
Zaczął się śmiać. Podszedł do mnie od tyłu i objął w pasie. Zaczął całować mnie
po karku. Odwróciłam się i objęłam go za szyje.
- Victor, zaraz musimy się zbierać, więc nic tu nie
kombinuj – powiedziałam dając mu całusa w usta. Wzięłam pończochy i zaczęłam je
zakładać.
- Prowokujesz – powiedział stając przy umywalce.
Założył ręce na klatce i nadal obserwował. Do tej pory stałam trzymając nogę na
sedesie, ale teraz usiadłam na nim i zaczęłam zakładać drugą.
- Wolałem tamtą wersje – powiedział śmiejąc się.
Zdjął spodnie od piżamy i zaczął się ubierać.
- Podasz mi suszarkę? – spytałam, gdy zakładałam
obcasy. Rozpuściłam włosy. Nie chciało mi się już ich rozczesywać więc suszyłam
takie. Gdy skończyłam były całe pofalowane.
- Naturalny kolor? – spytał Victor biorąc kosmyk do
ręki.
- No. Słoma. – odpowiedziałam.
Ubrani wyszliśmy z łazienki. W salonie czekali już
na nas nasi pasażerowie.
- No nareszcie. Ile można czekać – przewróciła oczami Mandy.
- Jeszcze tylko się pożegnam. – poszłam do Igły i
Iwony.
- Dzięki za super sylwestra i prezenty. Do
zobaczenia wkrótce – powiedziałam przytulając ich po kolei. Gdy żegnałam się ze
wszystkimi poczułam, że w oczach stają mi łzy. Nie wiedziałam kiedy ich znowu
wszystkich zobaczę.
15 minut później jechaliśmy z powrotem na wieś.
- Nikola? – zaczęła Paulina. Spojrzałam na nią w
lusterku.
- Bo słuchaj, jest taka sprawa. Chciałabym pojechać do Włoch. Wiesz, pozwiedzać i te sprawy. Mogłabym się zatrzymać u ciebie? –
spytała nieśmiało. Spojrzeliśmy na siebie z Victorem. Uśmiechnięty odwrócił
się, żeby Paulina go nie widziała.
- No jasne. Tylko daj znać kiedy.
- Jutro – odpowiedziała cicho.
- Wiesz, że jesteś u mnie mile widzianym gościem.
Tylko czemu tak szybko? – zjeżdżaliśmy właśnie na drogę do domu mojej babci.
- I tak nie mam co tutaj na razie robić. A tak to
dołączę kilka nowych zdjęć do swojego portfolio.
Zaparkowałam na podwórku i wysiadłam z samochodu.
- Chętnie cię ugoszczę – odpowiedziałam z
uśmiechem. Rzuciła się na mnie prawie łamiąc mi kości. – Ale mnie puść – wydusiłam.
- Kochana jesteś – powiedziała całując mnie w
policzek. Weszliśmy do ciepłego domu, gdzie pachniało jedzeniem szykowanym
przez babcie.
- Wszystkiego najlepszego córeczko – powiedział
tata wychodząc z pokoju. Potem zaczęła babcia, ciocia i dziadek. Wyściskana
poszłam na górę się przebrać. Jak zwykle zapomniałam telefonu i teraz miałam
pełno nieodebranych połączeń. Oddzwoniłam do mamy, potem do Mariny i kilku
dziewczyn z drużyny z Rzeszowa. Przebrałam się w beżowe rurki i zielony sweter,
po czym zeszłam na dół. Idąc schodami, zastanawiałam się, ile Zbyszek wytrzyma
z Kasztanową. Albo ile ona z nim.
-------------------------------------------
jeśli kogoś zaskoczył fakt, że Nikola przespała się z Victorem to mówi się trudno. Ale prędzej czy później i tak by do tego doszło. Dlatego wybrałam prędzej:) pozdrawiam :d
zaskoczyć to mnie to nie zaskoczyło, ale nadal mi się to nie podoba, ona musi być ze Zbyszkiem, przecież ciągle o nim myśli...
OdpowiedzUsuń:(
myśli o nim bo jeszcze coś do niego czuję. nie łatwo zapomnieć o takiej miłości przecież xd
UsuńŚwietny rozdział. :) Widzę, że powoli się układa między Nikolą i Zibim. Cieszę się. A co do przespania się Nik z Viktorem to wiedziałam, że to tak się skończy. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńoj ułoży się. i to pewnym ważnym wydarzeniu w ich życiu. ale o tym za kilka rozdziałów :D
Usuńdzięki, pozdrawiam :)
noo właśnie.. zgadzam się z "anula" ;) myślę, że już niedługo oni wrócą do siebie :D boo widać, że nik cały czas kocha Bartmana, masz rację, że i tak by się ze sobą przespali to właśnie lepiej że teraz a nie potem ii mam nadzieję że się więcej nie powtórzy ;)) czekam na następny ;)) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńpowtórzy się, ale mało :)
Usuńej tak w ogóle to dodałam dzisiaj dwa, ale jutro oczywiście też dodam:)
pozdrawiam :*
JA tam się cieszę że Nik jest z Victorem... ale chyba nie trudno się domyślić że Nikola będzie znowu z Bartmanem.a wolałabym wersję z Victorem:>
OdpowiedzUsuńzobaczymy co czas pokaże ;)
UsuńNik nic nie czuje bo Victora i wszyscy to wiemy ;))
OdpowiedzUsuńNIKOLA! Bartman tylko czeka aż do niego wrócisz ;p
ona chyba też czeka na jakiś jego krok.. dobra, nie zdradzam więcej :D
UsuńPodoba mi się że dodałaś dzisiaj aż 2 rozdziały!
OdpowiedzUsuńPodziwiam za systematyczność ♥
!''
dzięki :D obiecałam, że będę dodawać codziennie, więc dodaje :)
Usuńdzięki :) i czekam na kolejny u ciebie :d
OdpowiedzUsuń