-
Dziękuję ci bardzo kochana za tego policzka. – Susan wyszła z szoku i spojrzała
na nas. – To chyba oczywiste że tak.
Podeszłam
do niej i mocno przytuliłam.
-
Ale wiedz, że jeśli ją skrzywdzisz, to sama się postaram żeby twój seksowny
tyłeczek ucierpiał. – powiedziała poważnie. Spojrzałam na nią i zaczęłam się
śmiać.
-
Dobra, to teraz Kuba. – wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego. Podał mi adres
i po kilku minutach byliśmy u Jaroszów.
-
Wchodźcie – powiedziała Agnieszka otwierając drzwi.
-
Co was do nas sprowadza? – spytał Kuba. Dał mi całusa w policzek, a z Victorem
uścisnął dłonie.
-
Przyszliśmy prosić, abyś został naszym świadkiem na ślubie – powiedział Victor.
Chwila zaskoczenia.
-
Dziękuje. I tak, oczywiście zostanę – uśmiechnął się szeroko. Podaliśmy im
szczegóły i po wypiciu kawy skierowaliśmy się do domu. Odwiozłam Victora i
pojechałam do siebie.
-
Majka do ciebie dzwoniła – powiedziała od progu Paulina.
Wzięłam
telefon i oddzwoniłam.
-
Cześć, co tam? – spytałam zdejmując buty.
-…
- Oh. To w końcu się zdecydowałaś – zaczęłam się śmiać. Paulina dumnie mi
towarzyszyła.
-
Jasne. A kto świadkami jak można wiedzieć?
-…
-
Ja? No dziękuje bardzo.
-…
-
Zbyszek. No tak, mogłam się tego spodziewać. Tak tak. To do zobaczenia.
Odłożyłam
telefon i głośno westchnęłam.
-
Kawy? – spytała Paulina.
-
Wolałabym coś mocniejszego, ale jutro mam mecz. Kawa może być. 1 lutego Kosa
żeni się z Majką. Mam być świadkową, a Bartman oczywiście świadkiem.
-
Jeden kieliszek ci nie zaszkodzi – wyjęła czerwone wino i nalała.
Pogadałyśmy
chwilę i poszłam spać. Obudziłam się wcześnie rano. Zjadłam śniadanie i z nudów
zaczęłam sprzątać. Mecz miałyśmy o 15. Paulina wstała o 9 i zgrywała mi nowe
zdjęcia na komputer.
Czas
szybko minął i nim się obejrzałam, a stałam na boisku za linią. Sędzia zagwizdał i moja pierwsza piłka w podstawowym składzie poleciała w górę.
Trybuny były zapełnione do ostatniego miejsca. Zauważyłam Kubę z Agnieszką oraz
prawie całą męską część Latiny. Czułam, że dzisiaj jest kolejny mój dzień.
Wyskakiwałam idealnie do piłki, nawet odbierałam lepiej od naszej libero. Nie
odpuszczałam rywalkom do samego końca. Razem z Susan szalałyśmy na ataku.
Trener nie mógł wyjść z podziwu po każdej udanej akcji.
Trudne przeciwniczki
zostały pokonane do 15 w każdym secie. Po ostatnim gwizdku dziewczyny rzuciły
się na mnie i na Susan. Uwolniłam się od nich i podeszłam do Victora. Ten
niespodziewanie dał mi całusa w usta co zapoczątkowało nie małe zamieszanie
wśród dziewczyn.
-
Pierwszy raz w historii zdarza się, że MVP meczu zostają dwie zawodniczki.
Niestety statuetkę mamy tylko jedną, ale myślę, że dziewczyny się nią podzielą. MVP zostają Nikola Nowakowska i Susan Compton.
Wyszłyśmy
obie po statuetkę zadowolone z wygranego meczu. Cieszyłyśmy się jak głupie.
Zeszłyśmy z boiska do szatni. O dziwo było tam bardzo cicho.
-
Kiedy miałaś nam zamiar powiedzieć? – spytała Julia, gdy tylko zamknęłam drzwi.
-
O czym? – spytałam, że niby nie wiem o co jej chodzi.
-
O tobie i Victorze.
-
To nie jest twoja sprawa – odpowiedziałam jadowicie.
-
Moja. – stanęła nade mną. Była naprawdę zła.
-
Słuchaj, o co ci właściwie chodzi, co? Czepiasz się o to, że Victor woli
mnie od ciebie? – wstałam i spojrzałam w jej sfrustrowane oczy.
-
Wiesz co, jesteś zwykłą suką. Grasz nie fair. – powiedziała mrużąc oczy. W szatni wszystkie były wpatrzone w naszą stronę, była taka cisza, że nawet słyszałam ich ciche oddechy. Pewnie nigdy bym tego nie zrobiła, ale wkurwiła mnie do
granic możliwość.
-
Słuchaj ruda małpo – złapałam ją mocno za włosy i pociągnęłam do dołu. – Nikt
ci nie dał prawa mnie tak nazywać. A teraz,
pogódź się z faktem, że to JA jestem z NIM, a nie takie wredne, rude coś
jak ty. Zrozumiano? Jeszcze jedna taka akcja, a przyrzekam, że wylecisz z tej
drużyny. Już moja w tym głowa. – puściłam ją i wzięłam torbę. Susan była
zaskoczona moim wybuchem. Ja zresztą trochę też.
- W to nie wątpię. Pewnie podstawową szóstkę
załatwiłaś sobie idąc z nim do łóżka. – stanęłam jakby mnie ktoś właśnie zimną
wodą oblał. Odwróciłam się zła, podeszłam do niej i wymierzyłam jej mocnego
policzka. Zobaczyłam łzy w jej oczach. W miejscu gdzie uderzyłam, zaczęła się
robić czerwona plama.
-
Podstawową mam za swoją grę. Victor nie ma z tym nic wspólnego.
Skierowałam
się do drzwi i wyszłam. Nie chciałam dłużej być w jednym pomieszczeniu z nią.
-
Przesadziłaś – usłyszałam jeszcze głos którejś z dziewczyn, skierowany do
Julii.
Wyszłam
na zimne powietrze, co mnie trochę otrzeźwiło.
-
Nikola, poczekaj – usłyszałam za sobą Susan.
-
No co. Przyznaje, poniosło mnie trochę. Ale wkurzyła mnie. Nie miała prawa
tak mówić – powiedziałam głośno odwracając się do niej.
-
Nie przejmuj się nią – przytuliła mnie mocno. Niespodziewanie w moich oczach
pojawiły się łzy i zaczęłam płakać.
-
Co się dzieje? – spytał Victor wychodząc z hali. Widział, że płaczę.
-
To nic takiego – powiedziałam ocierając szybko łzy.
Zaprosiłam ich do siebie i
pojechaliśmy do domu. Paulina dopiero co wstała, bo gdy nam otwierała, miała na
sobie piżamę. Na widok Susan uśmiechnęła się promiennie. Gdy weszliśmy,
przytuliła ją mocno i pocałowała w policzek.
-
Nik, co się stało? Płakałaś? – spytała marszcząc brwi na mój widok.
-
Nie. To nic takiego. Jestem po prostu zmęczona. – zachowałam się bardzo nie
kulturalnie i zostawiłam ich samych na dole.
-
Co jej jest? – usłyszałam gdy wchodziłam po schodach.
-
Takie tam damskie sprawy – odpowiedziała Susan. Rozebrałam się i weszłam pod
kołdrę. Było mi zimno, więc wyjęłam z szafy dodatkowy koc. Jutro dostałyśmy
dzień wolny, więc wyłączyłam telefon i cała się zakryłam. Na dole słyszałam ich
śmiechy. Wstałam i zamknęłam drzwi. Chciałam być teraz sama więc cieszyłam się,
że Victor siedzi z nimi. Zaczęłam cicho płakać. Od zmęczenia, płaczu i
dzisiejszych emocji rozbolała mnie głowa. Przykryłam się mocniej kołdrą i
zasnęłam.
Obudziłam się w nocy. Było mi strasznie gorąco i nadal bolała mnie
głowa. Victor pewnie wrócił do siebie, bo łóżko było puste. Zeszłam na dół. Z salonu dobiegał śmiech. Weszłam po cichu i zobaczyłam, że
oglądają komedie. Siedzieli na podłodze i zajadali się chipsami. Wróciłam
do kuchni napić się wody. Kuchenny zegarek wskazywał 23. Myślałam, że już
zbliża się ranek. Nalałam sobie drugą szklankę i wróciłam do nich.
-
Co oglądacie? – spytałam kładąc się na kanapie.
-
Paulina włączyła nam „Zróbmy sobie wnuka”. – powiedziała Susan.
-
Przecież wy nic z tego nie rozumiecie – stwierdziłam zdziwiona.
-
Spójrz na ekran, kochana.
Dopiero
teraz zauważyłam na dole napisy. Jezu, chyba pora iść do okulisty.
Wstałam i
rozłożyłam się koło nich. Przytuliłam się do Victora i oglądałam razem z nimi.
Pamiętam, że zawsze śmieszył mnie ten film. Szczególnie to pole w samym centrum
miasta. Kiedyś wygłupiałyśmy się z dziewczynami z klasy i przechodząc na
światłach dziękowałyśmy za zielone. Oczywiście wokół nas musiał być tłum ludzi,
bo inaczej nie było by to takie świetne.
-
Paula, puśćmy Kevina. – powiedziałam podnosząc się z podłogi. Wpisałam w
wyszukiwarkę i po chwili zaczął lecieć nasz świąteczny tradycyjny film. Nie
wiem ile razy już go oglądałam, ale za każdym był tak samo śmieszny.
Potem
oglądaliśmy Klątwę, na której zasnęłam. Obudziłam się w łóżku przytulona do
pleców Victora. Odwróciłam się do niego pupą i dalej poszłam spać.
Tak jak w
nowym roku, tak i teraz obudziła mnie głośna muzyka. Leżałam sama, a do mojego
nosa dochodziły cudowne zapachy. Byłam w znacznie lepszym humorze. Uśmiechnięta
zeszłam na dół. Wszyscy w trójkę wychodzili właśnie z kuchni z wielką tacą.
-
No to pięknie – powiedziała Susan na mój widok.
-
Miało być śniadanie do łóżka, a wyszła klapa. – powiedział Victor z uśmiechem.
Wróciłam
szybko do pokoju i wskoczyłam na łóżko. Weszli po chwili, rozłożyli się koło
mnie i zaczęliśmy jeść. Do dyspozycji była jajecznica, naleśniki, tosty,
mleko z płatkami, kawa i sok. Naprawdę się postarali.
Gdy wyjedliśmy wszystko,
opadłam na łóżko. Czułam, że po raz pierwszy od kilku dni, porządnie się
najadłam.
-
Jakie plany na dzisiaj? – spytałam podnosząc się z łóżka.
-
Jedziemy szukać sukienki dla panny młodej. – uśmiechnęła się szeroko Paulina. O
nie. Za kilka dni biorę ślub. Całkowicie o tym zapomniałam.
Uszykowałyśmy się i
pojechałyśmy do sklepów. Oczywiście Victor z nami nie jechał.
Po
długich godzinach chodzenia po sklepach już straciłam nadzieję, że znajdę coś
odpowiedniego. Nie chciałam takiej typowej białej sukni, bo przecież to był
tylko cywilny. Według mnie tylko do kościoła powinno się takie zakładać.
-
Ostatni sklep. Dalej już nie chodzę – powiedziałam po pięciu godzinach
szukania. Weszłyśmy do sklepu, gdzie były same eleganckie i zapewne bardzo
drogie sukienki.
-
Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – spytała ze sztucznym uśmiechem ekspedientka.
-
O nie, wychodzimy – powiedziałam odwracając się na pięcie. Susan chwyciła mnie
szybko i mocno przytrzymała.
-
Szukamy sukienki ślubnej dla tej pani – odpowiedziała równie sztucznie
uśmiechnięta. – oraz jednej dla druhny.
Pani
zaczęła szperać po wieszakach i po pięciu minutach podała nam dwie:
jedną beżową, jedną granatową. Były śliczne. Wzięłam swoją szybko i poszłam
przymierzyć.
Pasowała jak ulał. Była obcisła, ale nie kurewsko. Ładnie
podkreślała moją talię i kości biodrowe. Sięgała do połowy ud, czyli w sam raz.
Rękawy były do łokcia; na górze były lekkie diamenciki, które nadawały sukience
charakter. Wyszłam do dziewczyn. Paulina na mój widok wzięła głęboki wdech.
-
O rzesz. Idealna. Bierzemy bez dwóch zdań. – spojrzałam na cenę. Na szczęście
nie była wysoka.
-
I jak? – spytała Susan wychodząc w swojej.
-
No no. Powinnyśmy częściej nosić sukienki – uśmiechnęłam się. Paulina zrobiła
nam kilka zdjęć i z nowymi sukienkami wyszłyśmy ze sklepu.
- To teraz buty – z tym zeszło nam się szybciej.
-
Przecież ja się w nich zabije – powiedziałam, gdy Susan podała mi
15 centymetrowe szpilki w kolorze nude. Były na centymetrowej platformie i
idealnie pasowały do mojej sukienki, ale prędzej się w nich zabije niż dojdę w nich gdziekolwiek.
-
Przymierz chociaż. – nalegała. Co mi szkodzi. Założyłam. Były wysokie, ale były
też cholernie wygodne. Przeszłam w nich kilka kroków, nie wywaliłam się, szłam
całkiem dobrze.
-
Przecież ja w nich wyglądam jak żyrafa – spojrzałam na siebie w lustrze. W nich
miałam prawie dwa metry. – Ma pani niższe?
Podała
mi takie same tylko 8 centymetrowe.
-
Dobra, biorę te. I bez dwóch zdań. Nie chce na własnym ślubie wyglądać jak
żyrafa – powiedziałam chowając je z powrotem do pudełka.
Potem
poszłyśmy na kawę i obładowane zakupami wróciłyśmy do domu. Przez resztę dnia
leżałam z Pauliną i leniłyśmy się na kanapie jedząc lody.
-
Trener mnie zabije za te smakołyki – stwierdziłam, jedząc kolejną porcję.
-
Stresujesz się? – Paula spojrzała na mnie. Siedziała oparta o moje kolana.
- Nie ma czym.
-
Jezu, ja to bym nie wytrzymała z tego stresu.
-
Stresowałabyś się przed ślubem z Susan? – oberwałam poduszką.
-
Ej.
-
No co. Przecież to gołym okiem widać, że między wami iskrzy.
-
Tak jak między tobą i Bartmanem – powiedziała cicho, ale nie na tyle żebym nie
usłyszała.
-
To już jest zamknięty rozdział.
-
Ale nadal go kochasz – powiedziała jeszcze ciszej.
-
Za dwa dni biorę ślub, z człowiekiem którego również kocham. Zbyszek mnie
zranił i nie chce teraz o nim gadać.
-
Może powinnaś się jeszcze zastanowić.
-
Nie. Koniec tematu. – wyszłam z pokoju. Rzuciłam się na łóżku i włączyłam
muzykę, która skutecznie zagłuszyła moje myśli. Zaczęły nachodzić mnie
wątpliwości czy dobrze robię. Nawet mama nie wiedziała, że wychodzę za Victora.
Jak zwykle w takich momentach musiałam ochłonąć, więc założyłam dres i poszłam
biegać. Musiałam wyładować wszystkie emocje.
Bieganie okazało się za słabe,
więc dodatkowo poszłam na siłownię, gdzie niestety wszystko było zajęte.
Wyszłam na sale i zaczęłam znęcać się nad piłkami.
-
Myślałem, że dzisiaj macie wolne – leżałam na boisku łapiąc oddech. Kuba usiadł
koło mnie.
-
No bo tak jest. Nie mogłam wytrzymać w domu.
-
Masz wątpliwości – to nie było pytanie.
-
Jak widać – uśmiechnęłam się krzywo. Wzięłam znowu piłki i poszłam zagrywać.
Kuba siedział cały czas obserwując moje poczynania.
Nie chciało mi się już tego
robić, a miałam nadal dużo energii, więc zaczęłam biegać wokół boiska, potem po
trybunach, znowu wokół boiska. Kuba miał
z tego niezły ubaw.
-
No, teraz czuje się lepiej. – powiedziałam padając na boisko.
-
I co wymyśliłaś?
- Kocham Zbyszka i Victora, Zbyszek mnie mocno
zranił, wyjdę za Victora, rodzinę poinformuje po fakcie. Najwyżej mnie zabiją.
Do zobaczenia pojutrze. – wstałam, pocałowałam go w policzek i wyszłam z hali.
Do domu wróciłam wolno sobie truchtając. Paulina pewnie była u Susan. Cholera,
muszę ją zapytać co z Vanessą. Włączyłam telefon. Dostałam mnóstwo smsów
informujących mnie o nieodebranych połączeniach. Wyjęłam z szafy czyste ubrania
i poszłam się umyć.
-------------------------------------------
Byłam wczoraj na meczu Sovii z Inżynierami, i powiem wam, że nigdy nie przeżyłam takich emocji :D
a rozdział mam nadzieję, że się podoba :)
pozdrawiam :*
-------------------------------------------
Byłam wczoraj na meczu Sovii z Inżynierami, i powiem wam, że nigdy nie przeżyłam takich emocji :D
a rozdział mam nadzieję, że się podoba :)
pozdrawiam :*
podobać się jak zwykle podoba-ale Victor coraz bardziej działa mi na nerwy! mam nadzieję że do ślubu nie dojdzie, bo znając życie Nik nie będzie szczęśliwa z nim, gdyż takim samym(a nawet mocniejszym) uczuciem darzy Zibiego... No ale cóż , okarze sie w następnym rozdziale! :)
OdpowiedzUsuńCo do meczów ja osobiście mam zamiar wybrać sie do Bełchatowa na mecz Skra-AZS politechnika za tydzień. :) tylko corocznym problemem pojawienia sie na jakimkolwiek meczu Skrzatów jest dojazd- nikt nie chce mnie zawieźć a o tym abym sama pojechała nie ma mowy-,- bo z Piotrkowa do Bełka jest daleko!! xd (sorry ale musiała z sb to wyrzucić :D )
pozdrawiaaam :*
Olgaa :3
ze Słupska do Bełchatowa też daleko a też chciałam się na ten mecz wybrać xD
Usuńja z Wawy też mam trochę daleko. gdybym była w Piotrkowie u rodziny to zapewne bym się wybrała. a tak to to raczej nie. czekam na kolejny na Torwarze :d
Usuńnaprawdę mam daleko- 20 kilometrów xd no ale . :D
UsuńOlgaaa. :3
no to rzeczywiście daleko ;) bliżej niż ja na wczorajszy xd
Usuńoh nie zazdroszczę Ci tego meczu, moja kochana Sovia ehh
OdpowiedzUsuńa Nik jest głupia i tyle, o!
a jednak dalej czytasz :D
Usuńwidok całej Sovii na żywo=nie do opisania ;)
wiem wiem, widziałam ich w Gdańsku na meczu z Treflem ^^ może w play offach będą grali ze skrą to się wybiorę :D bo do Rzeszowa mam zdecydowanie za daleko...
Usuńczytam i się denerwuje! :(
pochwal sie lepiej kogo dorwalas w sensie autografy lub foto :D
Usuńautograf mam tylko Drzyzgi( dorwałam go w szatni :D).Pita i Igły mam z lotniska, więc nie było sensu się do nich pchać. A reszty nie udało mi się zdobyć bo nie dawali w moim sektorze, a była za dużo ludzi i ochroniarze zaczęli już wyganiać ;/ mam kilka zdjęć, ale to z daleka
Usuńaaa, le to chamscy ochroniarze! ja z meczu mam foto z Pitem i autograf (biedny przez nas dopadły go tłumu bo go wylukałyśmy na trybunach xD), podpis Kosoka i Bartmana (który zajumał mi markera xD), potem był mecz skry i jw to też się obłowiłam :D
Usuńprze wczoraj przeraziły fanki, jak wyszli się rozgrzewać, a ten drą się BARTMAN!!
Usuńo boziu o.o masakra! ja mam nadzieje na jakiś play off pojechać sovi, oby! a tak to na lś i oczywiście na me w gdańsku i uwaga chyba do kopenhagi na finał też skoczę :D
UsuńŚwietny rozdział. :) Ciekawi mnie czy się nie rozmyśli. ;)
OdpowiedzUsuńpowinna xd
Usuńja czekam na mecz Polska - Brazylia w czerwcu :d
OdpowiedzUsuńa z której części Polski jesteś?
Zapraszam do siebie koteczku na 4 rozdział :)
OdpowiedzUsuńpieprznieta.blogspot.com
Pozdrawiam ~~> Annie