poniedziałek, 4 lutego 2013

ROZDZIAŁ 47

- Majka, to jest moja sprawa. Kocham go i zrobiłam to co uważałam za słuszne. – wszyscy patrzyli to na mnie, to na młodszą Bartmanową.
- Dobra, nie róbmy przedstawienia przy wszystkich – dopiero zobaczyłam, że w kuchni jest więcej osób. W tym Kasztanowa i Bartman. O cholera. Popatrzyłam mu w oczy i poczułam jak po ciele przechodzi mnie dreszcz. Poczułam jak Krzysiek ciągnie mnie za rękę.
- Weź jeszcze Zbyszka – powiedziała Maja za nami. Odwróciłam się i spojrzałam na nią morderczo. Zobaczyłam kątem oka jak wstał i idzie w naszą stronę.

- Możesz już mnie puścić? – powiedziałam zła na Igłę.
- Siadać mi tutaj natychmiast – zażądał Ignaczak. Usiedliśmy posłusznie na kanapie, jakby był naszym ojcem.
- Mogę się dowiedzieć co Majka miała na myśli? – spojrzał wyczekująco na mnie. Usiadł przed nami na stoliku i czekał. Czułam się jak wtedy gdy mówiłam dziewczynom, że Victor mi się oświadczył. Tylko wtedy siedziałam sama na kanapie, teraz siedział koło mnie Zbyszek.
- No bo – zaczęłam cicho. – Oh ile ja mam lat, żeby ona się w to wpieprzała. Wyszłam za Victora. Zadowolony!? – krzyknęłam na niego pokazując dłoń. Zbladł i zapytał Zbyszka cicho:
- A ty co przeskrobałeś?
- Wziąłem ślub z Magdą – powiedział pokazując również swoją dłoń. Krzysiek zaczął się histerycznie śmiać.
- Co wyście kurwa zrobili! – wydarł się na nas.
- Co wy się tak drzecie? – wpadł do pokoju Piotrek. Wstałam i poszłam do kuchni.
- Agata, masz coś do picia?
- Wodę.
- Chodzi mi o coś mocniejszego – przewróciłam oczami. Wyjęła butelkę czystej i nalała mi kieliszek. Wypiłam krzywiąc się. Wszyscy stali i wpatrywali się we mnie. Usiadłam koło Victora i schowałam głowę w jego ramionach.

- Możecie przestać się tak na mnie gapić? – powiedziałam czując ich skupiony wzrok na sobie. Z pokoju wyszli w końcu panowie. Popatrzyłam na nich. Igła był nadal mocno wkurzony, podobnie jak Piotrek. Zbyszek wyglądał jak zbity pies. Nie ma co, oberwało nam się dzisiaj.
- Agata, nalejesz i mi? – zapytał.
- Tak, nalej od razu wszystkim. Za zdrowie młodych par – powiedział z ironią Ignaczak. W tym samym momencie spojrzeliśmy ze Zbyszkiem na niego jakbyśmy chcieli go zabić. Nie powiem, bo taka myśl sekundę widniała w mojej głowie. Jak jeden mąż, głowy wszystkich zaczęły skakać to w jedną to w drugą stronę. Jakby oglądali tenisa.

- Jak Marcin się żenił to jakoś nie mieliście do niego pretensji, że was nie zaprosił. A teraz nagle robisz wyrzuty mi i Zbyszkowi. Wielkie dzięki, że cieszysz się z naszego szczęścia.
- Wiesz jak ja to widzę? Że robicie sobie tylko na złość. – powiedział Igła.
- Krzysztof! Do cholery jasnej to nie jest twoja sprawa! Czy myślisz, że jakbym nie kochała Victora to bym za niego wyszła? Tak samo Zbyszek za Magdę. Za kogo ty nas masz! – wybuchnęłam przy wszystkich.
- Skończmy już ten temat – powiedziała Majka wstając z krzesła.
- Okej, wyjaśnijmy to pierwszy i ostatni raz przy wszystkich – wstał Zbyszek. – Między mną a Nikolom wszystko skończone. Oboje mamy teraz swoje życie. Krzysiek, Maja, proszę was żebyście to uszanowali. Koniec tematu. – czułam, że oboje siebie w tym momencie oszukujemy. Ale klamka zapadła. Podszedł do Kasztanowej i objął ją w pasie.
- Nie wierzę wam. Po prostu wam nie wierzę! – krzyknęła Majka.
- To uwierz - powiedziała z triumfem Kasztanowa. Oh jakbym jej w tym momencie podrapała tę śliczną buźkę.
- Ty się lepiej nie wtrącaj bo stracisz tę piękną twarzyczkę. Nie lubię cię i myślę, że doskonale o tym wiesz – powiedziała Majka. Dobrze, że Victor się nic nie odzywał bo on by jeszcze oberwał. Spojrzałam na Kubę, który patrzył się na mnie. On też nam nie uwierzył. Zresztą sama mu się przyznałam, że kocham Bartmana. Usiadłam ciężko i oparłam głowę o blat. 

Poczułam na plecach dłoń Victora. Spojrzałam mu w oczy, w których w przeciwieństwie do Kasztanowej nie było triumfu, a ból. W kuchni zapadła niezręczna cisza.
- Bardzo za wami wszystkimi tęskniłam i przepraszam za naszą kłótnie przy was, ale teraz wybaczcie. Jestem zmęczona podróżą i tym wszystkim. Do zobaczenia jutro na meczu – powiedziałam wstając. 
Wyszłam z kuchni i skierowałam się do łazienki. W korytarzu dogonił mnie Victor. Weszliśmy do łazienki i pękłam. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Przytulił mnie mocno, co spowodowało, że jeszcze bardziej płakałam. 
Po kilku minutach opanowałam się.
- Przepraszam – powiedziałam ocierając łzy z policzków.
- Nikola, nie wiele zrozumiałem z waszej wymiany zdań, ale czy chodziło im o nasz ślub? – zapytał Victor.
- Tak. Mają pretensje do mnie i do Zbyszka o to. Uważają, że źle zrobiliśmy.
- Nik, popatrz na mnie – spojrzałam mu w brązowe oczy. – Żałujesz? Żałujesz ślubu ze mną? – spytał cicho. Uklęknęłam obok niego i złapałam go dłońmi za twarz.
- Nie masz prawa tak myśleć. Kocham cię. Gdyby tak nie było nie wychodziłabym za ciebie. Jasne? – pocałowałam go delikatnie w usta. Objął mnie i mocno przytulił. – A teraz chodźmy spać bo naprawdę jestem zmęczona.
Wróciłam do przedpokoju po swoją walizkę. Niestety musiałam przejść przez kuchnie, gdzie wszyscy nadal siedzieli.
Victor szedł ze mną po swoją. Spojrzałam na Majkę, która zobaczyła, że płakałam. Otworzyła usta ale szybko je zamknęła. 

Wzięłam z walizki kosmetyczkę i piżamę. Wróciłam do łazienki, umyłam się szybko i przebrałam. Wróciłam do pokoju i wskoczyłam na łóżko. Victor przyszedł 5 minut później. Przytulił się do mnie i zasnęliśmy.

- Witam – powiedziałam widząc siedzącą na ławce panią Bartman. Spacerowałam właśnie po parku między szczęśliwymi ludźmi. Sama byłam szczęśliwa. Było lato, moje pierwsze lato we Włoszech. Usiadłam koło niej. Czytała książkę, ale nie zdążyłam zobaczyć jaką. Za szybko ją schowała.
- Dawno mnie pani nie odwiedzała – uśmiechnęłam się do niej i złapałam za rękę.
- Nikuś, nie miałam takiej potrzeby – była bardzo smutna.
- A teraz?
- Brakowało mi ciebie. Po prostu posiedź tu ze mną.
No więc siedziałam trzymając ją za rękę. Ona robiła się coraz bardziej radosna, a ja coraz bardziej smutna. Puściłam ją szybko, wstałam i zaczęłam biec.

- Nikola obudź się – otworzyłam oczy. Victor siedział na kolanach z szeroko otworzonymi oczami.
- Co się stało? – spytałam zdziwiona.
- Strasznie krzyczałaś.
Po chwili do pokoju wpadł Piotrek.
- Co to było? – stanął obok naszego łóżka.
- Nie wiem, chyba miałam jakiś koszmar. Nie pamiętam – strasznie bolała mnie głowa. Piotrek wyszedł i wrócił ze szklanką wody i tabletką.
- Dzięki – podałam mu pustą szklankę, po czym położyłam się z powrotem. Jezu, co mi się śniło że nawet Piotrka mój krzyk obudził.
- Mówiłam coś? – spytałam po chwili Victora.
- Nie. Tylko darłaś się jakby cię ze skóry obdzierali. Coś naprawdę potwornego musiało ci się śnić.
 - Nie pamiętam. – wtuliłam się w niego i zasnęłam.

Rano obudziłam się wyspana i szczęśliwa, mimo pamięci wczorajszych wydarzeń. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Przy stole siedziała Majka.
- Ee cześć. Co tutaj robisz? – spytałam zdziwiona jej widokiem. Nalałam sobie kawy i usiadłam obok niej.
- Przemyślałam sobie wszystko w nocy i muszę cię przeprosić. Nie chce się znowu kłócić o ciebie i Zbyszka. Wasze życie, wasza sprawa. Co wcale nie zmienia tego, że nadal uważam wasz występek za bardzo głupi – powiedziała to jednym ciągiem, patrząc mi w oczy. Wzięłam głęboki wdech, żeby nie palnąć nic głupiego.
- A gdzie Agata?
- Śpi w pokoju.
Spojrzałam na zegarek. Była dopiero 9.
- Denerwujesz się jutrzejszym dniem?
- Może trochę.
- Wybacz, że nie mogłam być z tobą przy wybieraniu sukienki.
- Nic nie szkodzi. Dałam sobie radę – uśmiechnęła się szeroko. – Zjawisz się w u mnie jutro o 12?
- U mnie to znaczy gdzie? Chyba nie w waszym mieszkaniu – spytałam marszcząc brwi. Przecież Grzesiek nie może jej zobaczyć przed ślubem.
- Em, u Zbyszka. – powiedziała cicho.
- No dobra. Jakoś przeżyje. Jezu jeszcze tyle czasu do meczu. Co ja będę robić przez ten czas.
- Może jedź do babci z Victorem? – podsunęła mi pomysł Majka.
- No to nie jest takie głupie. A ty co będziesz robić?
- Pojadę do domu i się ponudzę.
- Nie ma mowy. Jedziesz z nami. – powiedziałam wstając.
- Ale po co.
- Nie ma żadnego ale. Jedziesz i koniec.

Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy miałam wychodzić, akurat wchodził Victor.
- Hej, jedziemy na wieś. Także szybciutko.
Dałam mu całusa i wróciłam do sypialni. Wyjęłam z walizki czarne rurki, biały t-shirt i czarną marynarkę. Z walizki wzięłam też koszulkę Sovii, którą dostałam na urodziny. Założyłam wczorajsze buty i zeszłam na dół.

- Coś ty taka elegancka? – spytała Agata na mój widok.
- Nie codziennie informuje się własną rodzinę o ślubie, nie? Jedziesz z nami?
- Mogę jechać.
Victor wszedł do kuchni w czarnej marynarce, białej koszuli i ciemnych jeansach. Włosy miał niesamowicie potargane. Zaczęłam się śmiać. Podeszłam do niego i jakoś je ułożyłam. Złapał mnie szybko i pocałował.
- Ehm – usłyszałam za sobą Agatę.
- Dobra, już. – powiedziałam odrywając się od niego. Ubraliśmy się i zeszliśmy do samochodu.

Półtorej godziny później siedzieliśmy w kuchni. No cóż, moja rodzina oczywiście strzeliła focha, że jak to bez wesela, że to skandal że przed nimi to ukryliśmy. Na moje nie szczęście był tam też tata. Dziadek oczywiście musiał wypić z Majką i Victorem, do czego przyłączyła się reszta domu, oprócz mnie i Agaty. Mandy jako jedyna zrozumiała i nie miała o to pretensji. Nadal była z Patrykiem. Jutro miałyśmy się spotkać na weselu. 

Dwie godziny przed meczem wyjechaliśmy do Rzeszowa.

- Wiedziałam, że tak będzie – powiedziałam sama do siebie, gdy wracałam na sale z toalety.
- Co wiedziałaś? – usłyszałam głos obok siebie.
- Cześć. Rodzina się wkurzyła, że im nic nie powiedziałam o ślubie. – oparłam się o ścianę. – A u ciebie jak?
- Majka się wkurzyła - zaczął się śmiać. Uwielbiałam jego śmiech. – Tata jak tata. Przyjął to na spokojnie.
- Kochasz Magdę? – spytałam patrząc mu oczy. Uwielbiałam te oczy.
- Tak. Ciebie też kocham.
- No to u mnie tak samo. Myślisz, że możemy jeszcze normalnie funkcjonować? Wiedząc, że oboje nadal się kochamy i będąc w innych związkach?
- Myślę, że to jest do pogodzenia. Co nie zmienia faktu, że nie lubię twojego męża. – uśmiechnął się szeroko. Uwielbiałam ten uśmiech.
- No co ty nie powiesz. Kasztanowa też nie jest w gronie moich ulubionych osób.
- Nikola – zaczął się śmiać gdy wspomniałam o niej w ten sposób. Wokół oczu robiły mu się delikatne kurze łapki. Cholera, nawet je uwielbiałam.
- Co, też masz jakieś określenie na Victora? – spytałam ze śmiechem. Powoli wracaliśmy na sale.
- Rudy nawet pasuje.
- Ale rudy to jest kojot – powiedzieliśmy razem. Zaczęliśmy się śmiać jeszcze głośniej.
Weszliśmy na salę ciągle się śmiejąc, co spowodowało zadowoloną minę u Majki, wręcz wkurzoną u Kasztanowej, niepewną ale z lekkim uśmiechem u Victora.
- Z czego tak się śmiejecie? – spytał Kuba.
- Z ciebie – powiedział Bartman, przez co znowu wybuchnęliśmy śmiechem. Wszyscy w loży dziwnie się na nas patrzyli.
- Ha ha ha – powiedział z sarkazmem Kuba – znajdźcie sobie ciekawszy temat.
- Oj Kuba nie wkurzaj się – powiedział Bartman z uśmiechem, czochrając mu włosy. 
Usiadłam między Victorem a Majką. Złapał mnie za udo i delikatnie ścisnął. Odwróciłam się i pocałowałam go w policzek. Zobaczyłam, że Kasztanowa siedzi nadal wkurzona. Spojrzałam na Majkę, która siedziała z bananem na twarzy.
- Ona wie, że jutro przychodzę do was?
- Pewnie, że nie.
- Mogę wpaść z Victorem?
- No jasne. Chociaż wolałabym bez. – spojrzałam na nią zdziwiona. – Wtedy Kasztanowa by się bardziej wkurzyła. – wytłumaczyła.
- Jezu, Majka. Jaka ty wredna jesteś. – dałam jej buziaka w policzek i spojrzałam na boisko, bo w tym momencie wchodzili panowie z obu drużyn.
- Najchętniej to bym wyszła do nich i pograła z nimi. – powiedziałam z tęsknotą.
- Jutro mają trening – powiedziała Majka. Wpatrzona była w swojego przyszłego męża.
- O której?
- O 10.
- Zabijesz mnie jak się godzinkę spóźnię? – spytałam się jej z błagalnym uśmiechem.
- No pewnie, że nie.
- Idziemy jutro na trening do chłopaków? – spytałam Victora.
- Z chęcią. O ile będę mógł wam sędziować – uśmiechnął się do mnie.
- Da się załatwić. Ej chłopaki wbijamy jutro na trening do Sovii? – spytałam Kubę i resztę.
- Jak nas wpuści trener to czemu nie – odpowiedział Kurek.

Sędzia rozpoczął mecz.
-------------------------------------------
znalazłam trochę czasu wcześniej, więc dodaje :) mam nadzieję, że się podoba. pozdrawiam :*

19 komentarzy:

  1. podoba, ale ja chcę, żeby oni byli kurde razem! nooo proszę, błagaaaaam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Twoim ujęciu trochę to ile?XD

      Usuń
    2. nie wiem xd. póki co pisze 51 i nadal nie są razem :d

      Usuń
    3. no wiesz co :( to ja w ramach rekompensaty poproszę wieczorem jeszcze jeden ^^

      Usuń
    4. jak nie umrę to pomyśle nad tym xd

      Usuń
    5. nie umrzesz! :D ja to wiem!:D wiesz ja bardzoooo ładnie proszę wręcz błagam o jeszcze jeden rozdział dzisiaj ^^

      Usuń
    6. Podoba się, ale mam nadzieję, że w 51 pod koniec będzie jakiś przełom. :) I będą razem. ;P Pozdrawiam.

      Usuń
    7. niestety skończyłam go i nadal nic;/ może nie koniecznie że będą razem, ale zaczną ze sobą normalnie rozmawiać
      pozdrawiam :*

      Usuń
    8. cooooooooooooooooo?!że nie wrócą do siebie w ogóle?! no nie...

      Usuń
    9. czy ty chcesz mnie do zawału doprowadzić? ;p ufffffffff, to jak dasz się namówić na nowy jeszcze jeden dzisiaj?^^ proszęęęęęęęęęęęęęęę z pozdro z wietrznego, środkowego pomorza :D

      Usuń
    10. następny jest strasznie nudny xd
      ale jako, że przeżyłam to mogę dodać xd
      a kiedy wyniki egzaminu?
      pozdrowienia z jakże "ciepłej i słonecznej" warszawy ;)

      Usuń
    11. a tego to nie wie chyba nikt xd jak szanowny pan psor sprawdzi xD no tooo czekam :D o ktorej ten kolejny?

      Usuń
    12. dobra to ja idę poćwiczyć żeby czas szybciej minął :D

      Usuń
  2. Dzisiaj jeszcze jeden błagam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziewczynoo oszaleje jeszcze tyle.....ten Viktor mnie do nerwicy doprowadzi . Ja na miejscu Zbyszka bym ją porwała i tyle a Nikoli by to pasowało bo ona też go kocha :) PROSZĘ DODAJ DZIŚ JESZCZE JEDEN !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ósemeczka wyrwana. więcej strachu niż bólu.

    OdpowiedzUsuń