-
Dobra, dziewczyny. Tak jak zwykle, gramy spokojnie. Z doświadczenia wiemy, że
stres nam tylko szkodzi. – powiedziałam na środku boiska do wyjściowej szóstki.
Jako kapitanka wbijałam im tę zasadę do głowy i na razie działała. Oczywiście
swoje też dodawał trener. Czekałyśmy na pierwszą piłkę od rywalek.
-
Moja - krzyknęłam, do Camilli, która stała obok mnie. Wybiłam ją wysoko w górę,
po czym Marina sprawnie ją przejęła i podała na lewy atak. Susan wbiła ją w
dziurę na czwartym metrze.
-
Tak – krzyknęła triumfalnie.
-
No, jeszcze kilka takich akcji i Trentino są nasze.
Przy stanie
2:0 w setach, trener zdjął mnie z boiska i wpuścił Able – młodą zawodniczkę,
która rzadko wchodziła. Założyłam bluzę i poszłam do kwadratu. Była
moją zmienniczką i świetnie dawała sobie radę.
-
Nikola! – usłyszałam głos z trybun. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam
Lotmana.
-
Hej, pogadamy po meczu – powiedziałam, gdyż właśnie trener wywołam mnie z
powrotem.
-
Uważaj na tą z 3. – powiedziała do mnie Abla. Weszłam na boisko i stanęłam przy
siatce. Było po 10 w trzecim secie.
Potem
zrobiła się 13:16.
-
Dobra, spinamy dupska. 3 jest do pokonania. Dawać! – krzyknęła Susan; poszłam na zagrywkę. Myślałam, że piłka zatrzyma się na siatce, ale na szczęście
przeleciała i nie zdążyły jej odebrać. Trentino powoli pokazywało pazurki i
było 18:21. Wkurzyłam się i cisnęłam im tak mocne piłki jak tylko mogłam. Udało
nam się odrobić stratę i wyszłyśmy na prowadzenie. Byłam w świetnej formie, ale
trener rywalek wziął przerwę.
-
Cholera, trochę bark mnie boli – powiedziałam do medyka. Rozmasował mi go
szybko i wróciłam na boisko. Marina widząc, że coś jest nie tak wystawiała do
Susan. Kibice Trentino zaczęli buczeć gdy było 24:23 i poszłam na zagrywkę.
Wyciągnęłam
rękę z piłką (jeszcze większe buczenie), sędzia zagwizdał, podrzuciłam i
wyskoczyłam. Arbiter zagwizdał koniec meczu. Rzuciły się na mnie i zaczęły
przytulać.
-
Boli mnie ten bark – podeszłam do medyka, gdy już mnie puściły.
-
Zaraz zobaczę co da się z tym zrobić. – wróciłam do trybun gdzie siedział Paul.
-
Cześć, gratulacje – pocałował mnie w policzek.
-
Dzięki. Masz pozdrowienia od chłopaków – uśmiechnęłam się do niego. – Długo
tutaj pobawisz?
-
Do końca sezonu na pewno. Potem reprezentacja.
-
Słyszałeś kto ma być nowym trenerem? – spytałam.
-
Nie. Podobno jakiś młody. Mam nadzieję, że poprowadzi nas do finałów. Musimy
się na was odegrać – zaśmiał się.
-
No jasne. Dajcie im popalić – wyszczerzyłam się do niego. – dobra, lecę do
medyka. Do zobaczenia na lidze. – pomachałam mu i poszłam.
Przy
okazji przybiłam piątki z kibicami Latiny, rozdałam kilka autografów oraz
pozowałam do zdjęć.
-
Jak wyjdę korzystnie, nie zapomnij mnie oznaczyć – zaśmiałam się do młodej
dziewczyny, z którą pozowałam.
-
Jasne – odpowiedziała trochę zaskoczona takim wyznaniem. Lubiłam być blisko
kibiców i pokazywać, że zależy mi na ich dopingu.
Poszłam do szatni i po chwili
wszedł medyk.
-
Nikola, bardzo boli?
-
Trochę. Jak podnoszę do góry to mnie rwie.
Poszliśmy
do pomieszczenie obok i zaczął mnie masować co wywołało nie mały ból. Jęknęłam
gdy doszedł do miejsca gdzie najbardziej bolało.
-
To chyba coś poważniejszego. Dobra, idź się przebież i jak dojedziemy do Latiny
to zrobimy prześwietlenie. Nie nadwyrężaj jej.
Wychodząc
wpadłam na Victora.
-
Co jest? – spytał.
-
Bark mnie boli. Okaże się co to jak dojedziemy do Latiny. Może go tylko
nadwyrężyłam. Idę do szatni.
Dziewczyny
już wyszły, więc byłam sama. Czysta, przebrałam się w dres klubowy i wyszłam.
Idąc korytarzem założyłam słuchawki i wyszłam przed halę gdzie stał nasz
autokar. Weszłam do niego, usadowiłam się wygodnie i zamknęłam oczy; dopiero
wtedy poczułam jaka jestem zmęczona.
-
Chciałbym wam podziękować za dzisiejszą grę. Byłyście świetne i jutro krótszy trening – powiedział Marco.
-
Hurra – zawołały wszystkie. Znowu zamknęłam
oczy i zasnęłam.
-
Nik, wstawaj. Jesteśmy na miejscu – powiedział Victor cicho. Wstałam i wyszłam;
Victor wziął moją torbę i wsadził do bagażnika. Z medykiem umówiliśmy się na
jutro po południu. Kilka minut później byliśmy w domu i w sypialni rzuciłam się
na łóżko.
-
Nie mam siły na nic. – powiedziałam do Victora gdy wszedł za mną. Zdjął ze mnie
buty, dres i ubrał mnie w piżamę.
-
Czuje się jak małe dziecko – powiedziałam do niego gdy sam zaczął się
przebierać. Położył się koło mnie i przykrył kołdrą.
-
Śpij – pocałował mnie w policzek i wtulona w niego zasnęłam.
Gdy
wstałam, bark bolał mnie jeszcze bardziej; prawie nie mogłam nim ruszać.
Zadzwoniłam do medyka i umówiliśmy się na wcześniejszą godzinę.
-
Cholera, to poważne. Nie będziesz mogła grać przez jakieś trzy tygodnie.
-
Co? – spytałam zdziwiona.
-
Przykro mi. Boli? – spytał lekko go dotykając.
-
Jak cholera – odpowiedziałam.
-
Nik, chyba lepiej że teraz to się stało a nie na Mistrzostwach Świata.
-
Tak. A najlepiej jakby w ogóle.
-
Taki jest sport. Dobra, będziemy go rehabilitować dwa razy dziennie. Na
początku nie będzie to przyjemne, ale z czasem będzie tylko lepiej. Oczywiście
na treningi nie możesz chodzić. I błagam cię, nie noś ciężkich rzeczy.
Najlepiej unikaj noszenia czegokolwiek. A teraz połóż się i
zaczynamy.
Rehabilitacja
była bardzo bolesna. Cieszyłam się tylko z tego, że z każdym razem będzie
lepiej. Po godzinie wyszłam z gabinetu i miałam wrócić po treningu. Nie
opłacało mi się wracać do domu, więc poszłam na salę. Medyk szedł razem ze mną, żeby poinformować o tym trenerów.
Weszliśmy na boisko; usiadłam na podłodze, a medyk podszedł do Marco i Victora.
-
Nik, nie grasz? – spytała zdziwiona Abla.
-
Nie. Trzy tygodnie z głowy. Zastępuj mnie godnie na meczach – uśmiechnęłam się.
- Przykro mi. – przytuliła mnie lekko i wróciła na boisko. Abla była młoda i
bardzo piękna. Z pochodzenia była Turczynką i jak na razie mało z nią
rozmawiałam. Miała kruczoczarne włosy do połowy pleców, czekoladowe oczy i
piękne równe białe zęby; była trochę niższa ode mnie, ale świetnie sobie radziła
przy blokach i atakach.
Siedziałam i oglądałam ich poczynania;
zdziwiłam się, że Pauliny nie ma. Medyk poszedł i trenerzy skierowali się
w moją stronę.
-
Nie wiem jak damy sobie radę bez naszej najlepszej zawodniczki – powiedział
Marco. Zaczęłam się śmiać.
-
Wcześniej dawaliście sobie radę to teraz też. Abla jest świetna. Dacie radę.
Marco
zostawił nas samych i Victor usiadł koło mnie. Nic nie mówił; przytuliłam się
do niego zdrowym barkiem i oglądałyśmy mecz dziewczyn.
Nagle na salę wpadła Paula. Podeszła do nas i usiadła obok.
-
Zostawiam was same żebyście pogadały sobie – pocałował mnie w czoło i poszedł.
-
A tobie co? – spytała zdziwiona.
-
Bark. Będę ci towarzyszyć na trybunach.
-
To nie dobrze. Igła dał ci coś dla mnie?
-
Tak. Mam to w domu. Wpadnij jakąś godzinę po treningu to ci dam. Chyba, że
chcesz poczekać na nas.
-
Poczekam. Susan mi mówiła o ślubie.
- Świetnie co?
-
Taa.
Dalej
siedziałyśmy w ciszy. Potem podniosłam się i poszłam do gabinetu. Bolało
tak samo jak wcześniej, ale dzielnie to znosiłam. Te trzy tygodnie to będzie
prawdziwa męczarnia.
Półtorej
godziny później wróciliśmy, przekazałam
Pauli podarunek od Igły i poszłam do sypialni.
***
Rehabilitacja
mijała sprawnie, bolało coraz mniej, ale nie mogłam wrócić jeszcze do gry. Victor
wyjechał do Stanów, niestety nie udało mu się wcześniej sprowadzić rodziców.
Miałam być sama w domu przez tydzień. Wracałam z masażu, gdy zauważyłam
znajomą postać na parkingu.
-
Zbyszek? – odwrócił się i zobaczyłam te
zielone oczy. Porwał mnie w ramiona, ale gdy złapał mocniej, cicho jęknęłam.
-
Co się dzieje? – spytał zaskoczony.
-
Bark. Już prawie miesiąc się z nim cackam. A gdzie Magda?
-
Właśnie czekam na nią.
-
No to wpadnijcie do nas. To znaczy do mnie bo Victor wyjechał do Stanów na
spotkanie.
- Chata wolna? – zaśmiał się.
-
Wpadasz?
-
No jasne.
-
O której jutro gracie?
- O 17.
W
tej chwili usłyszeliśmy stukot obcasów i się odwróciliśmy. Parkingiem szła Kasztanowa z szerokim uśmiechem na twarzy. Bardzo pewnie poruszała się w tych
wysokich obcasach.
-
Cześć – przytuliła mnie i pocałowała Zbyszka w usta.
-
To co? Jedziemy do mnie?
Szliśmy
powoli kierując się w stronę domu. Nie myślałam, że kiedykolwiek będę tak
spokojnie szła koło tej pary. Na weselu coś się stało co zbliżyło mnie do Magdy
i Zbyszka.
-
Magda, a właściwie to gdzie ty będziesz spać przez te dni? – spytałam gdy w
kuchni robiłam dla nas kawę.
-
W hotelu coś wynajmę. Niestety nie mogę spać ze Zbyszkiem w pokoju – zaczęła
się śmiać.
-
Może dotrzymaj mi towarzystwa, co? Jestem tutaj sama i mam nadzieję, że się nie
pozabijamy – dodałam z uśmiechem. Odwróciłam się do nich; u obojga widniały
takie same miny: zaskoczenie.
-
No dajcie już spokój. – postawiłam przed nimi kawę i usiadłam na stołku.
-
No ok. Czemu miałabym nie skorzystać. I tak będę siedzieć sama bo Zbyszek ma
treningi, a mnie nie wpuszczą.
-
No to ustalone. A na trening jutro pójdziemy ale do mnie. Tylko niestety nie
mogę jeszcze grać.
-
Co się stało? – spytała zaniepokojona.
-
Kontuzja barku. Pierwsza i zapewne nie ostatnia – uśmiechnęłam się słabo.
-
Dobra, ja się będę zbierał – pocałował Magdę w usta, a ja odprowadziłam go do
drzwi.
-
Do zobaczenia jutro na meczu – pocałował mnie w policzek i wyszedł. Położyłam
głowę na drzwiach i bezradnie westchnęłam.
-
Nikola – usłyszałam za sobą – musimy porozmawiać. – powiedziała smutno i
zarazem poważnie.
-
Okej – powiedziałam powoli. – to może ja wezmę coś z barku – powiedziałam do
niej. Poszłam do kuchni wziąć dwa kieliszki i nowo zakupione czerwone wino. Usiadłyśmy
w salonie i spojrzałam na nią wyczekująco.
-
Nikola, wiem że kochasz Zbyszka, a on ciebie – o kurwa. Musiałam się napić;
nalałam do dwóch kieliszków po czym swój wypiłam za jednym zamachem. Spojrzałam
na nią przestraszona.
-
Skąd takie wnioski?
-
Znam go i widzę jak na ciebie patrzy. Ja nie chce żebyście cierpieli. Nie wiem
co on kiedyś zrobił i chyba nie chce wiedzieć. Mogę się usunąć z waszego życia
jeśli on przez to będzie szczęśliwszy.
Z
oczu popłynęły jej łzy. Przytuliłam ją mocno, bo nie mogłam patrzeć jak płacze.
Kurwa, co się ze mną dzieje. Ja i Kasztanowa przytulone? Odsunęłam się szybko od
niej.
-
Nawet jeśli to nie masz prawa tak robić. Może on kocha mnie a ja jego, ale
Zbyszek kocha też ciebie a ja Victora. A jeśli to zrobisz to wtedy na pewno nie
będzie szczęśliwy. A ja nie odejdę tylko dlatego od Victora. To by było
głupie z twojej strony.
Otarła
łzy i odetchnęła z ulgą.
-
Ok. O której jutro idziemy na twój trening?
-
Na 12 mam rehabilitacje, potem o 13 trening na który nie muszę iść ale nie mam
nic lepszego do roboty więc chodzę, i na 16 znowu rehabilitacja. W tym czasie
możesz już iść na trybuny a ja dojdę.
Dopiłyśmy
wino, pokazałam jej gdzie będzie spać i łazienkę; sama poszłam się umyć. Bark
już mi nie dokuczał, ale medyk zabronił mi wyjść na niedzielny mecz z Trentino.
Pozostało mi tylko oglądać go z trybun. Położyłam się do pustego łóżka,
wdychając zapach Victora. Brakowało mi go bardzo; nie myślałam że aż tak go
kocham. Po chwili odpłynęłam.
-------------------------------------------
z braku laku wstawiam wyjątkowo bardddzo wcześniej :D
pozdrawiam:*
-------------------------------------------
z braku laku wstawiam wyjątkowo bardddzo wcześniej :D
pozdrawiam:*
wow ! nie poznaje nik ;) i nie pomyślałabym, że kasztanowa mogłaby się tak usunąć z ich życia . . coś czuję, że się jeszcze bardzo namiesza w ich życiu :D Pozdrawiam :* ; ))
OdpowiedzUsuńludzie się zmieniają :D
Usuńpozdrawiam :*
fantastyczny rozdział!!! nie obraziłabym się za jeszcze jeden dzisiaj :) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńdzięki i nawzajem :)
Usuńniestety nie uda mi się niczego nowego wstawić. jutro kolejny :D
jutro to ja na mecz jade a nie! :D
UsuńOlgaaaa xd
to w niedziele dwa czytniesz;d
Usuńa na jaki?
Skra-Politechnika :3
UsuńOlgaaa
Nowy image strony - lubię to. Nie spodziewałam się takiego poświęcenia ze strony Kasztanowej, zawsze myślałam że jest pustą lalą i takie tam xD Ja tam wolę żeby nadal była z Victorem choć coś czuję, że Victor może porozrabiać w Stanach :D Pozdrawiam.//Patt.
OdpowiedzUsuńjuż moimi 'zwinnymi' paluszkami udało mi się namącić w rozdziałach;/ ale chyba już opanowane xd.
Usuńno trochę obróciłam jej osobę :D a co do victora to się wkrótce okaże.
pozdrawiam :*
łołołoło, ale fajne <3
OdpowiedzUsuńbędę zaglądać częściej :3
http://spala-baby.blogspot.com/
dzięki dzieki :) zaraz tam zajrzę do ciebie :D
Usuńszału nie ma dupy nie urywa. nie jest źle ale dobrze też nie xd
OdpowiedzUsuńa u ciebie?
bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńno to dobrze, że stabilnie ;d nie długo kryzys minie i wróci do stanu który nas zadowoli xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :) O której wstawisz kolejny? (bo nie mogę się doczekać następnego.)
OdpowiedzUsuń