piątek, 8 lutego 2013

ROZDZIAŁ 52

- Łoł, jakie miejsce – powiedziałam na widok sali. Trybuny były już zapełnione, gdy pół godziny przed meczem wchodziliśmy na boisko. Zauważyłam kilku stałych kibiców z Latiny, co podniosło nas trochę na duchu. Z niektórymi złapałam naprawdę dobry kontakt. Miałam to szczęście, że nie byli nachalni jak to się nieraz zdarzało z innymi. Pomachałam im i wróciłam do rozgrzewki.

- Dobra, dziewczyny. Tak jak zwykle, gramy spokojnie. Z doświadczenia wiemy, że stres nam tylko szkodzi. – powiedziałam na środku boiska do wyjściowej szóstki. Jako kapitanka wbijałam im tę zasadę do głowy i na razie działała. Oczywiście swoje też dodawał trener. Czekałyśmy na pierwszą piłkę od rywalek.
- Moja - krzyknęłam, do Camilli, która stała obok mnie. Wybiłam ją wysoko w górę, po czym Marina sprawnie ją przejęła i podała na lewy atak. Susan wbiła ją w dziurę na czwartym metrze.
- Tak – krzyknęła triumfalnie.
- No, jeszcze kilka takich akcji i Trentino są nasze.

Przy stanie 2:0 w setach, trener zdjął mnie z boiska i wpuścił Able – młodą zawodniczkę, która rzadko wchodziła. Założyłam bluzę i poszłam do kwadratu. Była moją zmienniczką i świetnie dawała sobie radę.
- Nikola! – usłyszałam głos z trybun. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam Lotmana.
- Hej, pogadamy po meczu – powiedziałam, gdyż właśnie trener wywołam mnie z powrotem.
- Uważaj na tą z 3. – powiedziała do mnie Abla. Weszłam na boisko i stanęłam przy siatce. Było po 10 w trzecim secie.
Potem zrobiła się 13:16.
- Dobra, spinamy dupska. 3 jest do pokonania. Dawać! – krzyknęła Susan; poszłam na zagrywkę. Myślałam, że piłka zatrzyma się na siatce, ale na szczęście przeleciała i nie zdążyły jej odebrać. Trentino powoli pokazywało pazurki i było 18:21. Wkurzyłam się i cisnęłam im tak mocne piłki jak tylko mogłam. Udało nam się odrobić stratę i wyszłyśmy na prowadzenie. Byłam w świetnej formie, ale trener rywalek wziął przerwę.
- Cholera, trochę bark mnie boli – powiedziałam do medyka. Rozmasował mi go szybko i wróciłam na boisko. Marina widząc, że coś jest nie tak wystawiała do Susan. Kibice Trentino zaczęli buczeć gdy było 24:23 i poszłam na zagrywkę.
Wyciągnęłam rękę z piłką (jeszcze większe buczenie), sędzia zagwizdał, podrzuciłam i wyskoczyłam. Arbiter zagwizdał koniec meczu. Rzuciły się na mnie i zaczęły przytulać.

- Boli mnie ten bark – podeszłam do medyka, gdy już mnie puściły.
- Zaraz zobaczę co da się z tym zrobić. – wróciłam do trybun gdzie siedział Paul.
- Cześć, gratulacje – pocałował mnie w policzek.
- Dzięki. Masz pozdrowienia od chłopaków – uśmiechnęłam się do niego. – Długo tutaj pobawisz?
- Do końca sezonu na pewno. Potem reprezentacja.
- Słyszałeś kto ma być nowym trenerem? – spytałam.
- Nie. Podobno jakiś młody. Mam nadzieję, że poprowadzi nas do finałów. Musimy się na was odegrać – zaśmiał się.
- No jasne. Dajcie im popalić – wyszczerzyłam się do niego. – dobra, lecę do medyka. Do zobaczenia na lidze. – pomachałam mu i poszłam.

Przy okazji przybiłam piątki z kibicami Latiny, rozdałam kilka autografów oraz pozowałam do zdjęć.
- Jak wyjdę korzystnie, nie zapomnij mnie oznaczyć – zaśmiałam się do młodej dziewczyny, z którą pozowałam.
- Jasne – odpowiedziała trochę zaskoczona takim wyznaniem. Lubiłam być blisko kibiców i pokazywać, że zależy mi na ich dopingu. 

Poszłam do szatni i po chwili wszedł medyk.
- Nikola, bardzo boli?
- Trochę. Jak podnoszę do góry to mnie rwie.
Poszliśmy do pomieszczenie obok i zaczął mnie masować co wywołało nie mały ból. Jęknęłam gdy doszedł do miejsca gdzie najbardziej bolało.
- To chyba coś poważniejszego. Dobra, idź się przebież i jak dojedziemy do Latiny to zrobimy prześwietlenie. Nie nadwyrężaj jej.
Wychodząc wpadłam na Victora.
- Co jest? – spytał.
- Bark mnie boli. Okaże się co to jak dojedziemy do Latiny. Może go tylko nadwyrężyłam. Idę do szatni.
Dziewczyny już wyszły, więc byłam sama. Czysta, przebrałam się w dres klubowy i wyszłam. Idąc korytarzem założyłam słuchawki i wyszłam przed halę gdzie stał nasz autokar. Weszłam do niego, usadowiłam się wygodnie i zamknęłam oczy; dopiero wtedy poczułam jaka jestem zmęczona.
- Chciałbym wam podziękować za dzisiejszą grę. Byłyście świetne i jutro krótszy trening – powiedział Marco.
- Hurra – zawołały wszystkie. Znowu zamknęłam oczy i zasnęłam.

- Nik, wstawaj. Jesteśmy na miejscu – powiedział Victor cicho. Wstałam i wyszłam; Victor wziął moją torbę i wsadził do bagażnika. Z medykiem umówiliśmy się na jutro po południu. Kilka minut później byliśmy w domu i w sypialni rzuciłam się na łóżko.
- Nie mam siły na nic. – powiedziałam do Victora gdy wszedł za mną. Zdjął ze mnie buty, dres i ubrał mnie w piżamę.
- Czuje się jak małe dziecko – powiedziałam do niego gdy sam zaczął się przebierać. Położył się koło mnie i przykrył kołdrą.
- Śpij – pocałował mnie w policzek i wtulona w niego zasnęłam.

Gdy wstałam, bark bolał mnie jeszcze bardziej; prawie nie mogłam nim ruszać. Zadzwoniłam do medyka i umówiliśmy się na wcześniejszą godzinę.
- Cholera, to poważne. Nie będziesz mogła grać przez jakieś trzy tygodnie.
- Co? – spytałam zdziwiona.
- Przykro mi. Boli? – spytał lekko go dotykając.
- Jak cholera – odpowiedziałam.
- Nik, chyba lepiej że teraz to się stało a nie na Mistrzostwach Świata.
- Tak. A najlepiej jakby w ogóle.
- Taki jest sport. Dobra, będziemy go rehabilitować dwa razy dziennie. Na początku nie będzie to przyjemne, ale z czasem będzie tylko lepiej. Oczywiście na treningi nie możesz chodzić. I błagam cię, nie noś ciężkich rzeczy. Najlepiej unikaj noszenia czegokolwiek. A teraz połóż się i zaczynamy.

Rehabilitacja była bardzo bolesna. Cieszyłam się tylko z tego, że z każdym razem będzie lepiej. Po godzinie wyszłam z gabinetu i miałam wrócić po treningu. Nie opłacało mi się wracać do domu, więc poszłam na salę. Medyk szedł razem ze mną, żeby poinformować o tym trenerów. Weszliśmy na boisko; usiadłam na podłodze, a medyk podszedł do Marco i Victora.
- Nik, nie grasz? – spytała zdziwiona Abla.
- Nie. Trzy tygodnie z głowy. Zastępuj mnie godnie na meczach – uśmiechnęłam się.
- Przykro mi. – przytuliła mnie lekko i wróciła na boisko. Abla była młoda i bardzo piękna. Z pochodzenia była Turczynką i jak na razie mało z nią rozmawiałam. Miała kruczoczarne włosy do połowy pleców, czekoladowe oczy i piękne równe białe zęby; była trochę niższa ode mnie, ale świetnie sobie radziła przy blokach i atakach.

 Siedziałam i oglądałam ich poczynania; zdziwiłam się, że Pauliny nie ma. Medyk poszedł i trenerzy skierowali się w moją stronę.
- Nie wiem jak damy sobie radę bez naszej najlepszej zawodniczki – powiedział Marco. Zaczęłam się śmiać.
- Wcześniej dawaliście sobie radę to teraz też. Abla jest świetna. Dacie radę.
Marco zostawił nas samych i Victor usiadł koło mnie. Nic nie mówił; przytuliłam się do niego zdrowym barkiem i oglądałyśmy mecz dziewczyn.

Nagle na salę wpadła Paula. Podeszła do nas i usiadła obok.
- Zostawiam was same żebyście pogadały sobie – pocałował mnie w czoło i poszedł.
- A tobie co? – spytała zdziwiona.
- Bark. Będę ci towarzyszyć na trybunach.
- To nie dobrze. Igła dał ci coś dla mnie?
- Tak. Mam to w domu. Wpadnij jakąś godzinę po treningu to ci dam. Chyba, że chcesz poczekać na nas.
- Poczekam. Susan mi mówiła o ślubie.
- Świetnie co?
- Taa.
Dalej siedziałyśmy w ciszy. Potem podniosłam się i poszłam do gabinetu. Bolało tak samo jak wcześniej, ale dzielnie to znosiłam. Te trzy tygodnie to będzie prawdziwa męczarnia.
Półtorej godziny później wróciliśmy, przekazałam  Pauli podarunek od Igły i poszłam do sypialni.

***

Rehabilitacja mijała sprawnie, bolało coraz mniej, ale nie mogłam wrócić jeszcze do gry. Victor wyjechał do Stanów, niestety nie udało mu się wcześniej sprowadzić rodziców. Miałam być sama w domu przez tydzień. Wracałam z masażu, gdy zauważyłam znajomą postać na parkingu.
- Zbyszek? – odwrócił się  i zobaczyłam te zielone oczy. Porwał mnie w ramiona, ale gdy złapał mocniej, cicho jęknęłam.
- Co się dzieje? – spytał zaskoczony.
- Bark. Już prawie miesiąc się z nim cackam. A gdzie Magda?
- Właśnie czekam na nią.
- No to wpadnijcie do nas. To znaczy do mnie bo Victor wyjechał do Stanów na spotkanie.
- Chata wolna? – zaśmiał się.
- Wpadasz?
- No jasne.
- O której jutro gracie?
- O 17.
W tej chwili usłyszeliśmy stukot obcasów i się odwróciliśmy. Parkingiem szła Kasztanowa z szerokim uśmiechem na twarzy. Bardzo pewnie poruszała się w tych wysokich obcasach.
- Cześć – przytuliła mnie i pocałowała Zbyszka w usta.
- To co? Jedziemy do mnie?
Szliśmy powoli kierując się w stronę domu. Nie myślałam, że kiedykolwiek będę tak spokojnie szła koło tej pary. Na weselu coś się stało co zbliżyło mnie do Magdy i Zbyszka.

- Magda, a właściwie to gdzie ty będziesz spać przez te dni? – spytałam gdy w kuchni robiłam dla nas kawę.
- W hotelu coś wynajmę. Niestety nie mogę spać ze Zbyszkiem w pokoju – zaczęła się śmiać.
- Może dotrzymaj mi towarzystwa, co? Jestem tutaj sama i mam nadzieję, że się nie pozabijamy – dodałam z uśmiechem. Odwróciłam się do nich; u obojga widniały takie same miny: zaskoczenie.
- No dajcie już spokój. – postawiłam przed nimi kawę i usiadłam na stołku.
- No ok. Czemu miałabym nie skorzystać. I tak będę siedzieć sama bo Zbyszek ma treningi, a mnie nie wpuszczą.
- No to ustalone. A na trening jutro pójdziemy ale do mnie. Tylko niestety nie mogę jeszcze grać.
- Co się stało? – spytała zaniepokojona.
- Kontuzja barku. Pierwsza i zapewne nie ostatnia – uśmiechnęłam się słabo.
- Dobra, ja się będę zbierał – pocałował Magdę w usta, a ja odprowadziłam go do drzwi.
- Do zobaczenia jutro na meczu – pocałował mnie w policzek i wyszedł. Położyłam głowę na drzwiach i bezradnie westchnęłam.
- Nikola – usłyszałam za sobą – musimy porozmawiać. – powiedziała smutno i zarazem poważnie.
- Okej – powiedziałam powoli. – to może ja wezmę coś z barku – powiedziałam do niej. Poszłam do kuchni wziąć dwa kieliszki i nowo zakupione czerwone wino. Usiadłyśmy w salonie i spojrzałam na nią wyczekująco.
- Nikola, wiem że kochasz Zbyszka, a on ciebie – o kurwa. Musiałam się napić; nalałam do dwóch kieliszków po czym swój wypiłam za jednym zamachem. Spojrzałam na nią przestraszona.
- Skąd takie wnioski?
- Znam go i widzę jak na ciebie patrzy. Ja nie chce żebyście cierpieli. Nie wiem co on kiedyś zrobił i chyba nie chce wiedzieć. Mogę się usunąć z waszego życia jeśli on przez to będzie szczęśliwszy.
Z oczu popłynęły jej łzy. Przytuliłam ją mocno, bo nie mogłam patrzeć jak płacze. Kurwa, co się ze mną dzieje. Ja i Kasztanowa przytulone? Odsunęłam się szybko od niej.
- Nawet jeśli to nie masz prawa tak robić. Może on kocha mnie a ja jego, ale Zbyszek kocha też ciebie a ja Victora. A jeśli to zrobisz to wtedy na pewno nie będzie szczęśliwy. A ja nie odejdę tylko dlatego od Victora. To by było głupie z twojej strony.
Otarła łzy i odetchnęła z ulgą.
- Ok. O której jutro idziemy na twój trening?
- Na 12 mam rehabilitacje, potem o 13 trening na który nie muszę iść ale nie mam nic lepszego do roboty więc chodzę, i na 16 znowu rehabilitacja. W tym czasie możesz już iść na trybuny a ja dojdę.

Dopiłyśmy wino, pokazałam jej gdzie będzie spać i łazienkę; sama poszłam się umyć. Bark już mi nie dokuczał, ale medyk zabronił mi wyjść na niedzielny mecz z Trentino. Pozostało mi tylko oglądać go z trybun. Położyłam się do pustego łóżka, wdychając zapach Victora. Brakowało mi go bardzo; nie myślałam że aż tak go kocham. Po chwili odpłynęłam. 
-------------------------------------------
z braku laku wstawiam wyjątkowo bardddzo wcześniej :D
pozdrawiam:*

18 komentarzy:

  1. wow ! nie poznaje nik ;) i nie pomyślałabym, że kasztanowa mogłaby się tak usunąć z ich życia . . coś czuję, że się jeszcze bardzo namiesza w ich życiu :D Pozdrawiam :* ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczny rozdział!!! nie obraziłabym się za jeszcze jeden dzisiaj :) Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki i nawzajem :)
      niestety nie uda mi się niczego nowego wstawić. jutro kolejny :D

      Usuń
    2. jutro to ja na mecz jade a nie! :D

      Olgaaaa xd

      Usuń
    3. to w niedziele dwa czytniesz;d
      a na jaki?

      Usuń
    4. Skra-Politechnika :3

      Olgaaa

      Usuń
  3. Nowy image strony - lubię to. Nie spodziewałam się takiego poświęcenia ze strony Kasztanowej, zawsze myślałam że jest pustą lalą i takie tam xD Ja tam wolę żeby nadal była z Victorem choć coś czuję, że Victor może porozrabiać w Stanach :D Pozdrawiam.//Patt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już moimi 'zwinnymi' paluszkami udało mi się namącić w rozdziałach;/ ale chyba już opanowane xd.
      no trochę obróciłam jej osobę :D a co do victora to się wkrótce okaże.
      pozdrawiam :*

      Usuń
  4. łołołoło, ale fajne <3
    będę zaglądać częściej :3

    http://spala-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki dzieki :) zaraz tam zajrzę do ciebie :D

      Usuń
  5. Ooo :) Jak ładnie! :)
    Rozdział świetny:) nie wiem czego ale cieszę się,że Kasztanowa (^^) pogodziła się z Nik:)
    jak tam statystyki?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szału nie ma dupy nie urywa. nie jest źle ale dobrze też nie xd
      a u ciebie?

      Usuń
    2. "Jest ch#jowo,ale stabilnie!" :D

      Usuń
    3. no to dobrze, że stabilnie ;d nie długo kryzys minie i wróci do stanu który nas zadowoli xd

      Usuń
  6. Świetny rozdział. :) O której wstawisz kolejny? (bo nie mogę się doczekać następnego.)

    OdpowiedzUsuń