czwartek, 14 lutego 2013

ROZDZIAŁ 58

- Dobra dajcie spokój – wstał Victor i wziął od Paula siatkę – nie było mnie tutaj nie widziałem.
Wziął piwo dla siebie i dla mnie i usiadł na tym samym miejscu do wcześniej. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Nie taki trener straszny jak go malują – powiedział Stanley. Victor straszny? Dobre sobie.
- Tylko proszę was, nie upijcie się bo Nikola nie będzie po was sprzątać – powiedział tym razem poważnie.
- Ola? – zaczął znowu Dziku. Przez całą Spałę słyszałam Ola to Ola tamto. Już bałam się, że jak urodzi mu się córka to da jej na imię Ola. Nawet nie wiedziałam z czego to mu się wzięło. Chyba że Nikola Ola. Jeśli już to miałam przejebane do końca mojego pobytu z nimi.
- Dziku zamknij ten swój żołędziowy sam wiesz co – powiedziałam zła.
- Ola? – powtórzył Victor.
- Jezu, i jeszcze ty. Czemu mnie to musiało spotkać. I widzisz co narobiłeś? – spojrzałam z wyrzutem na Michała.
- Dobra, to co? Film czy gra? – spytał Kurek zacierając ręce.
- Coś na poprawę humoru może? Jaś fasola? – powiedział Stanley.
Z braku laku dobre i to. Pit wpisał odpowiednią frazę i po chwili wszyscy pokładali się ze śmiechu. Było mi tak dobrze, że jestem w gronie kochanych osób i ze szczęścia aż zasnęłam. Obudziłam się jednak chwile później gdy któryś sięgał po kolejną torbę z piwami. Tym razem wyjęli też chipsy i paluszki. Poprawiłam się na Victorze i oglądałam dalej jednocześnie pijąc piwo. Złapał mnie za dłoń i mocno ścisnął. Popatrzyłam na niego i szeroko się uśmiechnęłam a on wykorzystał okazje i mnie pocałował. Spojrzałam na Zbyszka, który bacznie nas obserwował. Po chwili odwrócił wzrok i patrzył na ekran.
Nagle Jaś się skończył i panowie nic nowego nie włączyli, więc podeszłam do urządzenia i włączyłam Peje, który przed meczem wydawał się idealny. To jednak był zły pomysł bo Kurek z Zibim zaczęli śpiewać; oparłam się zrezygnowana o Victora i słuchałam jak tamci fałszują. Powiedzenie, że muzyka leczy, w tym momencie nie było najlepszym określeniem. 
Skończyłam piwo i wzięłam kolejne dla siebie i Victora. Spojrzałam na zegarek i zaskoczyło mnie, że jest już po 1. Ale jutro miałam wolne, więc nie martwiłam się o swój stan na treningu.
- Dobra panowie, zbieramy się bo jutro trening – wstał Zbyszek, a za nim reszta chłopaków.
- Zostajesz? – spojrzałam na Victora.
- Z chęcią – odparł – panowie jutro trening o 11- powiedział stanowczo. Wstał i pożegnał się z resztą.
- A ty gdzie? – spytałam Pita.
- No idę spać.
- Myślałam, że tutaj będziesz nocować.
- Nik nacieszcie się z Victorem. Ja nie jestem Igła żeby cię z Bartmanem swatać. Twój wybór z kim jesteś – odpowiedział szeptem.
- Wpadnij na trening – krzyknął na odchodnego Guma, co wszystkich naprawdę zdziwiło. No i zostaliśmy sami. Podeszłam powoli do niego i zaczęłam rozpinać koszulę. Gdy doszłam do końca zaczęłam go całować po czym złapał mnie za nogi i wisiałam na nim jednocześnie ciągle całując. Zaniósł mnie do mojego pokoju po czym delikatnie położył na łóżku. Zdjęłam swoją koszulkę i rzuciłam ją w kąt. Nachylił się i zaczął całować po szyi, potem po brzuchu. Poczułam jego palce gdy zaczął rozpinać moje szorty. Wszystko robił powoli co doprowadzało mnie do szału. Sięgnęłam do paska jego jeansów i szybko je rozpięłam po czym uwolnił się z nich. Nachylił się chcąc mnie pocałować, ale szybkim ruchem przewróciłam go i role się odwróciły. Całując go poczułam, że oboje jesteśmy gotowi. Nakierowałam i po chwili zalała nas fala tak dawno nie widzianej rozkoszy.

- Ale mi w brzuchu burczy – powiedziałam rano gdy leżałam na nim nie wiem już po którym seksie.
- To co jemy?
- Nie wiem czy coś jest.
Wstałam i założyłam jego koszulę i wczorajsze szorty. Zeszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawę. Wchodząc do salonu przeraziłam się ilością butelek i paczek po chipsach, ale na szczęście szybko to ogarnęłam; w kuchni Victor robił już jajecznice.
- Kochany jesteś wiesz – pocałowałam go w policzek i wyrzuciłam śmieci.
- Jadłaś coś przez te miesiące beze mnie? – zaśmiał się.
- No. Ale to tylko dlatego, że dania były już gotowe. Inaczej bym głodowała – zamilkłam bo wydawało mi się, że mówię już bezsensu. Po chwili zajadaliśmy się w ciszy. 
Było już późno i powoli musieliśmy się zbierać więc wskoczyłam szybko pod prysznic, zrobiłam delikatny makijaż i założyłam krótkie niebieskie szorty, czarną bokserkę i czarne trampki. Wkładając okulary na nos wyszliśmy na powietrze. Szliśmy powoli na halę upajając się tak dobrą pogodą. Po pół godzinie weszliśmy na boisko gdzie panowie już się rozgrzewali. 
- No tak, trener a 10 minut spóźnienia - zaśmiałam się do niego. Usiadłam na trybunach i obserwowałam ich poczynania. Jutro mieli grać mecz otwarcia Ligi i musieli się do niego przygotować. Po godzinie pożegnałam się z Victorem i poszłam do konkurencji.
- Cześć - powiedziałam wchodząc na drugą salę.
- Nikola, kochanie - objął mnie ramieniem Igła - powiedz nam co planuje na jutro konkurencja.
Zaczęłam się śmiać.
- Krzysiu kochanie. Powiedziałabym ci, ale mąż mi nic nie powiedział. Przykro mi.
- Nikola skarbie - podbiegł Bartman. - jaką twój mąż ma strategię na nas? - zapytał obejmując mnie w pasie.
- Zbyszku to proste - spojrzał na mnie bardzo dziwnie. - no pokonać was.
Odszedł zrezygnowany. Po chwili pojawił się Dziku.
- Ola, no bo widzisz jest sprawa. No ale Nik no nie odwracaj się jak do ciebie mówię - dodał gdy wypięłam się na niego pupą. 
- Nie gadam z tobą za tę Olę.
- No ale powiedz tylko co oni kombinują.
- Jezu nie wiem. Idź sobie do Victora.
- Nikuś - zaczął Piotrek.
- Kurwa, nie wiem jaką mają strategie na was i co kombinują. Jeszcze jeden się zapyta, a oberwiecie jak jeden Dzik za tą Olę i za wszystko - krzyknęłam do nich.
- Ale mi nie chodzi o to - powiedział Pit. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Tata jutro będzie na meczu.
- Oh no to świetnie - było mi trochę głupio, że na niego najechałam. Porozmawiałam chwilę z Andreą, poodbijałam sama piłkę i wróciłam do Victora, który dał chłopakom chwilę przerwy.
- Oni mnie wykończą - powiedziałam wchodząc. Zaczęli się śmiać i wrócili do treningu.
Po całym dniu spędzonym na hali, wyszłam w końcu na zewnątrz. Brakowało mi już trochę mojego treningu. Wróciłam sama do domu i usiadłam przed telewizorem. Ocknęłam się gdy ktoś zaczął molestować mój dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się na widok Victora. Dał mi całusa w czoło i wszedł. Usiedliśmy razem na kanapie i przytuliłam się do niego. 
- Kocham cię wiesz? I moje serce będzie jutro cholernie rozdarte.
- Nie przejmuj się.
- Kurde jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy - spojrzałam na niego podekscytowana. 
- Będzie co będzie. - odpowiedział bez emocji. Runęłam znowu na niego i dalej oglądaliśmy mecz. Dopiero po chwili skapnęłam się, że to finał Mistrzostw Polski. Victor zaczął delikatnie gładzić mnie po plecach i po chwili już chrapałam na jego kolanach. 
- Nik, chodź spać. - otworzyłam oczy i zobaczyłam Victora klęczącego przed kanapą. Był już w piżamie. Wstałam i poszłam za nim, po czym runęłam na łóżko.
- Victor?
- No co tam?
- Rozbierzesz mnie? - powiedziałam szczerząc się do sufitu.
- Który to już raz? - zaśmiał się odpinając powoli moje spodenki. Poczułam jak językiem delikatnie wodzi po moim brzuchu.
- Ej chciałam tylko żebyś mnie rozebrał - złapałam go za włosy i zaczęłam się śmiać.
- Właśnie to robię. Na swój sposób. 
Doszedł tym sposobem do moich piersi. W ciągu sekundy pozbył się mojej koszulki i stanika, i zaczął delikatnie je gryźć.
- Oh - wygięłam się na łóżku czując tą rozkosz. Wodził od jednej do drugiej skutecznie mnie rozbudzając. Zszedł niżej i całkowicie pozbył się moich spodenek. Szedł w górę nadal wodząc językiem. Poczułam na udach jego męskość, więc rozchyliłam nogi i pozwoliłam żeby się we mnie zatopił. Nadal całował moje piersi co potęgowało efekt. Zaczął ruszać się w powolnym tempie, potem coraz szybciej i szybciej. Myślałam, że jeszcze chwilę a eksploduje.
- Nik! - krzyknął i doszliśmy w tym samym czasie. 

Leżałam w poprzek łóżka z głową na jego torsie i patrzyłam się w ciemne niebo. W oddali było słychać grzmoty. Wstałam i poszłam napić się wody. Potem nie mogłam usnąć i wierciłam się tylko, więc wstałam i poszłam oglądać telewizję. To też mnie nie uspokoiło i chodziłam bez celu po domu. Gdy spojrzałam na zegarek, okazało się, że jest już 7, więc poszłam się umyć i ubrać. Założyłam dżinsowe szorty, białą bokserkę i czerwone trampki. Wyjęłam też koszulkę reprezentacyjną Polski. Do meczu było jeszcze trochę czasu i nie chciałam jej ubrudzić. Zrobiłam kawę, po czym poszłam obudzić Victora. Ale się spóźniłam bo ten już się golił w łazience. Lubiłam tak czasem popatrzeć na niego. Usiadłam na pralce i z uśmiechem na twarzy przypatrywałam się jego zwinnym i delikatnym ruchom. 

- Nikola - odwrócił się do mnie.
- No? - założyłam ręce na piersi i wyszczerzyłam się do niego. 
- Kochanie czy mogłabyś mi pójść po białą koszulę do pokoju? - zrobił to specjalnie żebym go nie rozpraszała. Wyszłam i sekundę później wróciłam, ale już skończył. Zmienił spodnie na bardziej eleganckie i założył koszulę. Dzisiaj był jego debiut, więc musiał wyglądać. 
Po śniadaniu poszłam do łazienki namalować sobie dwie flagi na policzkach i założyć koszulkę reprezentacji Polski. O 16 wyszliśmy z domu. Większość ludzi zmierzała na mecz i byli podobnie ubrani jak ja. No cóż, w końcu Polska. Weszliśmy tylnym wejściem i ja poszłam na hale, a Victor do chłopaków. Na boisku rozgrzewał się już Bartman i pozostali, więc przywitałam się z nimi. Trybuny były już całe zapełnione. Usiadłam na swoim miejscu i czekałam spokojnie na mecz.
- Cześć - klepnął mnie ktoś w ramię.
- Aga, jak fajnie cię widzieć. Kiedy przyjechałaś?
- No niedawno. Widzę, że małżeństwo ci służy - uśmiechnęła się szeroko.
- Cześć - usłyszałam Majkę z boku.
- Aaa kochana - przytuliłam ją mocno. 
I tak oglądałyśmy razem poczynania naszych mężów. Cały Torwar dopingował oczywiście naszym; ja byłam rozdarta. Kibicowałam i tym i tym. No cóż, Bartman pokazał swoją wyższość. Po każdym udanym ataku uśmiechał się do mnie złośliwie, a Majka co? No oczywiście była zadowolona. W przerwach również okazywała mi swoją radość na wieść, że Kasztanowa się rozwiodła ze Zbyszkiem. Na fakt, że mam z nią lepsze stosunki zareagowała bardzo źle. Szczególnie gdy zauważyła ją po drugiej stronie. Jezu, no ona nie jest taka zła jak się okazało. Było wolne miejsce koło mnie, więc przeszła i usiadła. No no no. Gadałyśmy chwilę, a potem panowie wyszli na trzeciego seta. Na razie było 1:1.
-------------------------------------------
z racji tego, że nie obchodzę walentynek, to dla tych co dzielą moje zdanie dodaje ten o to filmik.  W sumie dla tych co obchodzą też :D
 http://www.youtube.com/watch?v=7xCGtuKxpoI
pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. ooooo jak to się czyta z rana!! :))))
    dziękuję!! ja też nie obchodzę walentynek, ale nie powiem... dzięki Tobie ten dzień zaczyna się bardzo bardzo przyjemnie... i romantycznie :)))
    miłego dnia, pozdrawiam cieplutko!!
    Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się:-) filmik całkiem przypadkowo znaleziony i od razu podbił moje serce. Uwielbiam ich:-*

      Usuń
  2. ja nie obchodzę tyż :D a poza ty choruje :(
    niech nik w końcuuu bd ze Zbyszkiem ^^
    ~anula

    OdpowiedzUsuń
  3. heh ja również nie obchodzę ; )) fajny rozdział, ale już chcę żeby nik nie była z viktorem tylko ze zb9 :D

    Pozdrawiam:*
    Gosia ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że nie jestem sama w kwestii walentynek. :) I nich Nik będzie już z Zibim. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. około 32 linijka 3 słowo od prawej WŁĄCZYLI nie włończyli ;) w kilka rozdziałów wstecz miałaś Nikolom zamiast Nikolą,polecam wrzucać rozdziały do worda, na trybie sprawdzającym- jeżeli piszesz gdzieś indziej. Każdemu zdarzają się pomyłki, te nie są rażące w oczy jednak miło jest mieć poprawiony tekst w tak niesamowitej lekturze :) Pozdrawiam Kim!

    P.S. Mam nadzieję że nie uraziłam Ciebie moim komentarzem.

    OdpowiedzUsuń