(głównie dzięki Bartmanowi), a Amerykanie w obronie i serwach. Kolejny
świetny mecz na którym jestem.
Wodziłam wzrokiem po trybunach za tatą i w końcu go znalazłam. Siedział dość daleko, ale dzielnie kibicował swojemu synowi. Ja załapałam się na te honorowe miejsca, przez co mogłam być bliżej nich.
Wodziłam wzrokiem po trybunach za tatą i w końcu go znalazłam. Siedział dość daleko, ale dzielnie kibicował swojemu synowi. Ja załapałam się na te honorowe miejsca, przez co mogłam być bliżej nich.
Nagle zrobiło się 2:2 i tie-break. Teraz już nikt nie siedział;
cały Torwar wspierał swoich.
- No kurwa co ty robisz! - wydarła się na Bartmana Majka, gdy
zwalił atak. Zaczęłam się z niej śmiać. Polska przegrywała 10:12 i była bardzo
bardzo zła. Już nie widziałam czy się cieszyć czy nie. Andrea zażądał przerwy i
obserwowałam starcie dwóch trenerów: jednego bardzo wkurwionego, nie to za małe
słowo. W każdym bądź razie szczęśliwy nie był. I drugiego, całkowicie
opanowanego i dającego tylko podstawowe wskazówki. Zakończyło
się na tym, że ostatecznie Polska wygrała 3:2. Tradycyjnie podali sobie ręce
pod siatką i potem Bartman, Kosok i Łukasz podeszli do nas. Zbyszek przywitał
się z Magdą i zaczęli rozmawiać; po chwili dołączył do nas Victor i wychylając
się przez barierkę mocno go przytuliłam. Nie komentowałam wyniku spotkania, bo
i tak nie było większego sensu.
***
Cały czerwiec spędziłam na trasie Spała - miasto gdzie rozgrywany
był mecz - Spała - dom dziecka. Julka rosła z dnia na dzień i stawała się coraz
sprytniejsza. Gdy panowie grali w Katowicach zabrałam ją na mecz. Oczywiście nie
odbyło się bez kazania pani dyrektor, że za bardzo się do mnie przywiąże i tak
dalej. Ale jeden mecz chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził. Była bardzo
zadowolona, że zobaczy wujka Zibiego grającego na żywo. Chyba była największą
kibicką. Niestety wyniknęła też nie zbyt przyjemna sytuacja, bo ani Victora ani
Kasztanowej nie polubiła. Gdy ją zaczepiali olewała ich totalnie i wtulała się
we mnie. Miała charakterek nie ma co. Ale i tak ją uwielbiałam.
- Wujek wujek! - zaczęła krzyczeć gdy zakończyli kolejny zwycięski
mecz. Spojrzał się zaskoczony w naszą stronę i był trochę zły, że Victor siedzi
obok nas, ale gdy skapnął się że ona go nie polubiła od razu humor mu się
poprawił.
- A ty co tutaj robisz malutka? - uśmiechnął się i porwał ją w
ramiona. Julka zaczęła się śmiać, czym skutecznie przyciągnęła uwagę wszystkich
fotografów.
- Zibi, twoja córka? - zapytał żartobliwie jeden z nich.
- Może kiedyś - dał jej całusa w czoło i postawił na boisku.
Zaczął się rozciągać, a ona bacznie ich wszystkich obserwowała. Usiadła między
nimi i była taka radosna, że znowu aż zaraźliwa.
- Zaraz wracam - powiedziałam do Victora i Magdy i zeszłam do
nich. Odbijałyśmy piłką we dwie, w czym była lepsza ode mnie. Aż wstyd się
przyznać.
- Jak szczęśliwa rodzinka - zaśmiał się Igła. - Co tam mała? - był
jej kolejnym ulubionym wujkiem. Oczywiście nie tak ulubionym jak Zibi.
- Wujek, kiedy ciocia będzie z wujkiem? - spytała go cicho, lecz
nie na tyle żebym nie usłyszała.
- Już my się Julka postaramy żeby to się stało w najbliższym
czasie - przybili sobie piątki i dalej prowadzili tę dziwną rozmowę. Udawałam,
że jej nie słyszę.
- Bo widzisz wujek, ja to nie lubię tego pana i tej pani -
pokazała na Victora i Kasztanową, którzy prowadzili ważną konwersację.
- Ja też nie - odpowiedział jej z uśmiechem. I znowu piąteczka. O
dziwo nie tylko ja się przysłuchiwałam tej dziwnej rozmowie, ale Zbyszek też.
- Nikola, jedziesz do babci? - spytał Pit podchodząc do nas.
- No czemu nie. We wtorek muszę być w Spale, więc małą wtedy
odwiozę. - rozmyślałam na głos. - Kiedy jedziemy?
- Za jakieś dwie godziny, co? Trener dał nam trochę wolnego, więc
jedziemy całą grupą. Chyba babcia się ucieszy widząc takie grono.
No tak wcale mnie nie zdziwiło, że chcą jechać wszyscy. Nasi
dziadkowie przypadli im do gustu, nie ma co. Niestety Victor musiał jechać do
Gdańska gdzie grali kolejny mecz i jechałam sama z Julką. Ciekawe co rodzina na
nią powie. Chyba powoli myślałam o adopcji. Ale zobaczymy co czas pokaże.
Tak więc dwie godziny później pakowaliśmy się w drogę do Rzeszowa
i dalej na wieś. Była noc, więc wszyscy rozłożyli się na tych ciasnych
siedzeniach. Zbyszek przykrył Julkę swoją bluzą i patrzył z szerokim uśmiechem
jak mała śpi z głową na moich kolanach.
- Nikola, wiesz do czego to może doprowadzić? - spytał szeptem,
żeby nikogo nie obudzić.
- Wiem - powiedziałam smutno. - Ale nie umiem się od niej oderwać.
Zbyszek, ja ją chyba pokochałam. Nie wiem jak pogodzę to wszystko, ale chyba
chciałabym ją zaadoptować - dodałam bardzo cichutko. Spojrzał się zdziwiony
na mnie; wydaje mi się że on czuł to samo. Po chwili i ja zasnęłam.
- Ciocia, obudź się - Julka pociągnęła mnie za włosy i od razu
otworzyłam oczy. Wszyscy już powysiadali oprócz nas i Zbyszka. Jeden autokar
skutecznie załatwił problem z miejscami na podwórku. Bartman wziął na ręce
Julkę i wyszliśmy we trójkę. Już świtało i większość wyspała się podczas
podróży, więc teraz wpakowaliśmy się całą ekipą do kuchni na śniadanie.
- A co to za mała kruszynka? - spytała babcia na widok Julki.
- To jest Julka, em.. - tu zabrakło mi słów, ale na szczęście
Zbyszek mi pomógł.
- To jest moja kuzynka.
Babcia o więcej nie pytała. Po śniadaniu większość jednak nie
wyspała się do końca i teraz chrapali w pokojach. Ja siedziałam z małą na
dworze i przybliżałam jej swoje życie. Skutecznie przerwał nam Zbyszek,
pytaniem czy idziemy na lody. Nikt nie chciał więcej iść, więc wybraliśmy się
we trójkę do pobliskiego sklepu. Na tym się nie skończyło, bo Julka chciała
zobaczyć całą wieś, więc poszliśmy na spacer. Po powrocie do domu mała z
Bartmanem poszli spać, a ja w tym czasie poszłam się opalać. Godzinę później na
podwórko zaczęły wjeżdżać samochody. Te rodziny co mogły to przyjeżdżały na
bezapelacyjne zaproszenie babci.
- Tata - przytuliłam go mocno gdy wysiadł z samochodu. Nawet Agata
z małą Olcią przyjechały.
- Cześć maluszku - pocałowałam śpiącą królewnę w czoło i poszłam
się przebrać do domu. W pokoju Zbyszek nadal smacznie spał, a Julka wyglądała
przez okno.
- Co jest malutka? - przytuliłam ją, widząc ten smutny wyraz
twarzy.
- Ciociu, kiedy znowu się z wami zobaczę? - odwróciła się i
wtuliła się mocno we mnie.
- Julcia nie wiem. Ja też bardzo za tobą tęsknie, ale naprawdę nie
wiem. Ej mała ale nie płacz. Jesteś dużą dzielną dziewczynką i damy radę. -
starłam jej łzę z policzka. Tego się właśnie obawiałam. Poczułam, że ktoś nas
mocno obejmuje - No tak, Zbyszek.
- Julka obiecujemy, że będziemy cię odwiedzać tak często jak tylko
się da. - przytulił nas mocno Bartman. To zachodziło już za daleko. Miałam
mętlik w głowie.
- Popilnujesz małej? - spytałam. Jego twarz była stanowczo za
blisko mojej.
- Tak - odpowiedział i poszedł z nią na dół. Przebrałam się w dres
i poszłam biegać. Gdy dotarłam na moja małą polane, usiadłam nad rzeczką i
zwiesiłam głowę. Po chwili łzy zaczęły same mi płynąć. Nie wiedziałam skąd
znowu taka reakcja.
- Nikola- zaskoczona usłyszałam głos Zbyszka. Położył swoją dłoń
na moich plecach i po chwili mnie przytulił.
- Ja nie wiem czy my dobrze robimy. Mam wątpliwości - objęłam go mocno.
- Nikola, kocham cię - powiedział po chwili. Spojrzałam mu w oczy i nim się obejrzałam, a leżałam na nim całując z całym impetem. Dał mi wolną rękę jeśli
chciałabym to przerwać. Spoglądając w jego zielone oczy dałam mu znać, że chce
tego tak bardzo jak on. Przeturlał się powoli na mnie i poczułam jak oboje za
sobą tęskniliśmy. Zdjęłam szybko z niego koszulkę i błądziłam palcami po
torsie. Zamknęłam oczy przypominając sobie wszystkie chwile z nim spędzone.
- Nikola?- zapytał dla pewności gdy wisiał nagi nade mną. Złapałam
go mocno za głowę i wpiłam się w jego usta. Nasze języki zaczęły tańczyć w
powolnym uścisku.
- Zbyszek - wyszeptałam cicho gdy powoli wsuwał się we mnie. To
było tak cudowne, że nie wiedziałam jak mogłam myśleć, że seks z Victorem to
było nieziemskie przeżycie. Po woli dochodziliśmy, ciesząc się każdą chwilą,
każdą iskierką rozkoszy, każdym ruchem.
- Tęskniłem za tobą - leżałam na jego torsie dochodząc do siebie.
Było mi tak dobrze, że nie chciało mi się wracać, ale Julka na nas czekała.
Victor. Przypomniałam sobie o nim gdy się ubierałam. Zamarłam
wkładając koszulkę.
- Nik co się stało? - spytał Zbyszek widząc moją minę.
- Victor - odpowiedziałam tylko.
- Coś wymyślimy. - przytulił mnie mocno i kierowaliśmy się ku
domowi.
Gdy wchodziliśmy na podwórko Julka podbiegła zadowolona do nas i
mocno wtuliła się w moje nogi.
- Jak fajnie, że już jesteście - uśmiechnęła się do nas.
- Co robiłaś jak nas nie było? - ukucnął do niej Bartman.
- Wujek Krzysiek nosił mnie na barana ale nie było tak fajnie jak
u ciebie. - przytuliła go mocno i wskoczyła na plecy.
- A jadłaś coś?
- Tak. Babcia mi zrobiła płatki.
Oni dołączyli do reszty na podwórku, a ja poszłam do kuchni.
Chwilę później wszedł Igła.
- Co tak się na mnie patrzysz? - spytałam widząc jego natarczywe
spojrzenie na moją twarz.
- Zastanawiam się co tu wykombinować żeby
Nie dokończył; sama doskonale wiedziałam o co mu chodzi.
- Nic nie musisz kombinować - powiedziałam i zawstydzona wyszłam z
kuchni. Dołączyłam do grupy na podwórku i oglądałam poczynania Zibiego i Julki.
Jego niestety też ogrywała w siatkówce. Wszyscy mieli niezły ubaw z niego.
- Julka daj trochę fory Zbyszkowi - śmiał się Kurek. Nagle wpadli w
zboczenie zawodowe i zaczęli wszyscy grać w kółeczku. Ja też dołączyłam i świetnie się bawiłam.
- Ciociu nie mam siły - skwitowała mała, padając na moje nogi.
Agnieszka przyniosła jej wodę i ta z pragnienia wypiła połowę zawartości.
- Nie jesteś głodna?
- Nie.
Potem zostawiła nas samych i dołączyła do Sebastiana i Dominiki
oraz reszty dzieciaków które przyjechały. Igła dziwnie mi się przyglądał. Chyba
nadal trawił moje słowa. Postanowiłam się tym nie przejmować.
Żony naszych siatkarzy przywiozły prowiant i babcia też dołożyła swoje. Panowie rozpalali grilla a my
szykowałyśmy wszystko na stół. Tak wielkiego grilla jeszcze nigdy nie miałam.
Powynosili krzesła, stołki i wszystko co nadawało się do siedzenia.
Skończyłyśmy szykować wszystko i przypatrywałyśmy się poczynaniom facetów.
Zamyślona wpatrywałam się przed siebie.
- Obudź się - szepnął mi do ucha Zbyszek
gdy przechodził obok.
Było już późno i Julka była zmęczona więc zaniosłam ją na
górę i położyłam spać. Wtuliła się we mnie i powoli zasypiała.
- Szukałem was - wyszeptał mi znowu do
ucha Bartman. Przytulił się do nas i leżeliśmy we trójkę. Julka mocniej się
wtuliła i chyba sama usnęłam, bo jak się ocknęłam to leżałam pod kocem. Wstałam
delikatnie żeby jej nie obudzić i zeszłam na podwórko. Wszystkie dzieciaki już
spały i została sama starszyzna. Pojawiły się też butelki na stole, ale ja nie
chciałam pić żeby nie chuchać potem małej. Winiar włączył bomboxa i puszczał densową muzykę.
- O co ci chodziło z tym, że nie muszę
już kombinować? - zapytał Igła. Usiadł koło mnie i po raz drugi tego dnia,
natarczywie się wpatrywał w moją twarz. Poczułam, że rumieńce wkradają się na
moje policzki. Dobrze, że już było w miarę ciemno i tego nie widział. Spuściłam
tylko głowę i nic mu nie powiedziałam.
- Co tam? - przysiadł się na moją ramę
od krzesła Zbyszek. Igła spojrzał na mnie, potem na niego, znowu na mnie i tak
co chwila. To otwierał to zamykał buzię.
- Nie - powiedział z uśmiechem na
twarzy. - powiedzcie mi, że to nie prawda. No w końcu - klasnął w dłonie. Był
tak radosny, że aż do przesady. Nie powiedziałam nic, tylko wstałam i poszłam do
domu.
- Nikola - usłyszałam oczywiście Igłę.
- Nie będę ci mówić co się stało. -
Krzysztof był bardzo inteligentnym człowiekiem i nic więcej nie musiałam
dodawać. Jego oczy przybrały taki rozmiar, że myślałam że zaraz mu wypadną.
- Ja.. o żesz.. poważnie? - zaczynał i
nie mógł dokończyć. Zostawiłam go z tym sama i wróciłam na grilla. Posiedziałam
jeszcze trochę, i zmęczona poszłam się umyć i spać. Wtuliłam się w śpiącą Julkę
i zasnęłam. Obudził mnie Zbyszek, który wkradł się nam na łóżko. Położył się za
małą, która gdy mnie poczuła wtuliła się w mój brzuch. Złapał mnie za rękę i z
czołem przy czole spaliśmy z tą małą kruszynką między nami.
-------------------------------------------
Zostawiam was z tym rozdziałem na dobry początek weekendu ;) następny dodam w niedziele w godzinach wieczornych, ponieważ wyjeżdżam i nie wiem czy będę mieć dostęp do internetu.
pozdrawiam:*
świetny:) nie mogę się już doczekać na kolejny :)
OdpowiedzUsuńi w końcu będą razem :D
oh taaak w końcu! :D mi piace molto! :D do niedzieli aż mam wytrzymać?! oh nie :(
OdpowiedzUsuń~anula
dasz radę. Będę się starała wcześniej co wykombinować, ale nie wiem czy się uda xd
UsuńFajny blog! Trochę czasu zajmie mi czytanie od pierwszego rozdziału, ale obiecuję, że to zrobię! :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam. ;) Będę wdzięczna jeśli choć na chwilę do mnie zajrzysz :)
Pozdrawiam.
http://naranja-vb.blogspot.com
właśnie zajrzałam i mi się spodobał.
Usuńmam nadzieję, że mój też przypadnie ci do gustu :)
pozdrawiam :*
Jejku, nie miałam dojścia do kompa a tu taki rozdział, cuuuudowny!!! Carmen uwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, czekam na kolejne!!!!
Ana
wow . . ale świetny - chyba najlepszy rozdział :D bardzo mi się podoba to, że nik już zaczyna się zbliżać do zbyszka i super to wymyśliłaś z julką i igłą- poprostu cudooo *,* :DD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Gosia :*
Nadrobiłam wszystkie rozdziały i jestem pd wrażeniem.
OdpowiedzUsuńJa jestem 'inna' i wolę, żeby ona była z Victorem niż ze ZB9!
Zapraszam do mnie na 11 rozdział oraz coś innego w moim wykonaniu na http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/
oraz Twój blog został nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam, więc do mnie na http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/
niesamowite.... na dłuższy komentarz mnie nie stać...
OdpowiedzUsuńjejku, dziękuje wszystkim za tak miłe komentarze :)
OdpowiedzUsuń