piątek, 15 lutego 2013

ROZDZIAŁ 59

Panowie szli łeb w łeb; nasi szaleli na ataku
(głównie dzięki Bartmanowi), a Amerykanie w obronie i serwach. Kolejny świetny mecz na którym jestem. 
Wodziłam wzrokiem po trybunach za tatą i w końcu go znalazłam. Siedział dość daleko, ale dzielnie kibicował swojemu synowi. Ja załapałam się na te honorowe miejsca, przez co mogłam być bliżej nich.
Nagle zrobiło się 2:2 i tie-break. Teraz już nikt nie siedział; cały Torwar wspierał swoich.
- No kurwa co ty robisz! - wydarła się na Bartmana Majka, gdy zwalił atak. Zaczęłam się z niej śmiać. Polska przegrywała 10:12 i była bardzo bardzo zła. Już nie widziałam czy się cieszyć czy nie. Andrea zażądał przerwy i obserwowałam starcie dwóch trenerów: jednego bardzo wkurwionego, nie to za małe słowo. W każdym bądź razie szczęśliwy nie był. I drugiego, całkowicie opanowanego i dającego tylko podstawowe wskazówki. Zakończyło się na tym, że ostatecznie Polska wygrała 3:2. Tradycyjnie podali sobie ręce pod siatką i potem Bartman, Kosok i Łukasz podeszli do nas. Zbyszek przywitał się z Magdą i zaczęli rozmawiać; po chwili dołączył do nas Victor i wychylając się przez barierkę mocno go przytuliłam. Nie komentowałam wyniku spotkania, bo i tak nie było większego sensu.

***

Cały czerwiec spędziłam na trasie Spała - miasto gdzie rozgrywany był mecz - Spała - dom dziecka. Julka rosła z dnia na dzień i stawała się coraz sprytniejsza. Gdy panowie grali w Katowicach zabrałam ją na mecz. Oczywiście nie odbyło się bez kazania pani dyrektor, że za bardzo się do mnie przywiąże i tak dalej. Ale jeden mecz chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził. Była bardzo zadowolona, że zobaczy wujka Zibiego grającego na żywo. Chyba była największą kibicką. Niestety wyniknęła też nie zbyt przyjemna sytuacja, bo ani Victora ani Kasztanowej nie polubiła. Gdy ją zaczepiali olewała ich totalnie i wtulała się we mnie. Miała charakterek nie ma co. Ale i tak ją uwielbiałam.

- Wujek wujek! - zaczęła krzyczeć gdy zakończyli kolejny zwycięski mecz. Spojrzał się zaskoczony w naszą stronę i był trochę zły, że Victor siedzi obok nas, ale gdy skapnął się że ona go nie polubiła od razu humor mu się poprawił.
- A ty co tutaj robisz malutka? - uśmiechnął się i porwał ją w ramiona. Julka zaczęła się śmiać, czym skutecznie przyciągnęła uwagę wszystkich fotografów.
- Zibi, twoja córka? - zapytał żartobliwie jeden z nich.
- Może kiedyś - dał jej całusa w czoło i postawił na boisku. Zaczął się rozciągać, a ona bacznie ich wszystkich obserwowała. Usiadła między nimi i była taka radosna, że znowu aż zaraźliwa.
- Zaraz wracam - powiedziałam do Victora i Magdy i zeszłam do nich. Odbijałyśmy piłką we dwie, w czym była lepsza ode mnie. Aż wstyd się przyznać.
- Jak szczęśliwa rodzinka - zaśmiał się Igła. - Co tam mała? - był jej kolejnym ulubionym wujkiem. Oczywiście nie tak ulubionym jak Zibi.
- Wujek, kiedy ciocia będzie z wujkiem? - spytała go cicho, lecz nie na tyle żebym nie usłyszała.
- Już my się Julka postaramy żeby to się stało w najbliższym czasie - przybili sobie piątki i dalej prowadzili tę dziwną rozmowę. Udawałam, że jej nie słyszę.
- Bo widzisz wujek, ja to nie lubię tego pana i tej pani - pokazała na Victora i Kasztanową, którzy prowadzili ważną konwersację.
- Ja też nie - odpowiedział jej z uśmiechem. I znowu piąteczka. O dziwo nie tylko ja się przysłuchiwałam tej dziwnej rozmowie, ale Zbyszek też.

- Nikola, jedziesz do babci? - spytał Pit podchodząc do nas.
- No czemu nie. We wtorek muszę być w Spale, więc małą wtedy odwiozę. - rozmyślałam na głos. - Kiedy jedziemy?
- Za jakieś dwie godziny, co? Trener dał nam trochę wolnego, więc jedziemy całą grupą. Chyba babcia się ucieszy widząc takie grono.
No tak wcale mnie nie zdziwiło, że chcą jechać wszyscy. Nasi dziadkowie przypadli im do gustu, nie ma co. Niestety Victor musiał jechać do Gdańska gdzie grali kolejny mecz i jechałam sama z Julką. Ciekawe co rodzina na nią powie. Chyba powoli myślałam o adopcji. Ale zobaczymy co czas pokaże.

Tak więc dwie godziny później pakowaliśmy się w drogę do Rzeszowa i dalej na wieś. Była noc, więc wszyscy rozłożyli się na tych ciasnych siedzeniach. Zbyszek przykrył Julkę swoją bluzą i patrzył z szerokim uśmiechem jak mała śpi z głową na moich kolanach.
- Nikola, wiesz do czego to może doprowadzić? - spytał szeptem, żeby nikogo nie obudzić.
- Wiem - powiedziałam smutno. - Ale nie umiem się od niej oderwać. Zbyszek, ja ją chyba pokochałam. Nie wiem jak pogodzę to wszystko, ale chyba chciałabym ją zaadoptować - dodałam bardzo cichutko. Spojrzał się zdziwiony na mnie; wydaje mi się że on czuł to samo. Po chwili i ja zasnęłam.
- Ciocia, obudź się - Julka pociągnęła mnie za włosy i od razu otworzyłam oczy. Wszyscy już powysiadali oprócz nas i Zbyszka. Jeden autokar skutecznie załatwił problem z miejscami na podwórku. Bartman wziął na ręce Julkę i wyszliśmy we trójkę. Już świtało i większość wyspała się podczas podróży, więc teraz wpakowaliśmy się całą ekipą do kuchni na śniadanie.
- A co to za mała kruszynka? - spytała babcia na widok Julki.
- To jest Julka, em.. - tu zabrakło mi słów, ale na szczęście Zbyszek mi pomógł.
- To jest moja kuzynka.
Babcia o więcej nie pytała. Po śniadaniu większość jednak nie wyspała się do końca i teraz chrapali w pokojach. Ja siedziałam z małą na dworze i przybliżałam jej swoje życie. Skutecznie przerwał nam Zbyszek, pytaniem czy idziemy na lody. Nikt nie chciał więcej iść, więc wybraliśmy się we trójkę do pobliskiego sklepu. Na tym się nie skończyło, bo Julka chciała zobaczyć całą wieś, więc poszliśmy na spacer. Po powrocie do domu mała z Bartmanem poszli spać, a ja w tym czasie poszłam się opalać. Godzinę później na podwórko zaczęły wjeżdżać samochody. Te rodziny co mogły to przyjeżdżały na bezapelacyjne zaproszenie babci.
- Tata - przytuliłam go mocno gdy wysiadł z samochodu. Nawet Agata z małą Olcią przyjechały.
- Cześć maluszku - pocałowałam śpiącą królewnę w czoło i poszłam się przebrać do domu. W pokoju Zbyszek nadal smacznie spał, a Julka wyglądała przez okno.
- Co jest malutka? - przytuliłam ją, widząc ten smutny wyraz twarzy.
- Ciociu, kiedy znowu się z wami zobaczę? - odwróciła się i wtuliła się mocno we mnie.
- Julcia nie wiem. Ja też bardzo za tobą tęsknie, ale naprawdę nie wiem. Ej mała ale nie płacz. Jesteś dużą dzielną dziewczynką i damy radę. - starłam jej łzę z policzka. Tego się właśnie obawiałam. Poczułam, że ktoś nas mocno obejmuje - No tak, Zbyszek.
- Julka obiecujemy, że będziemy cię odwiedzać tak często jak tylko się da. - przytulił nas mocno Bartman. To zachodziło już za daleko. Miałam mętlik w głowie.
- Popilnujesz małej? - spytałam. Jego twarz była stanowczo za blisko mojej.
- Tak - odpowiedział i poszedł z nią na dół. Przebrałam się w dres i poszłam biegać. Gdy dotarłam na moja małą polane, usiadłam nad rzeczką i zwiesiłam głowę. Po chwili łzy zaczęły same mi płynąć. Nie wiedziałam skąd znowu taka reakcja.

- Nikola- zaskoczona usłyszałam głos Zbyszka. Położył swoją dłoń na moich plecach i po chwili mnie przytulił.
- Ja nie wiem czy my dobrze robimy. Mam wątpliwości - objęłam go mocno.

- Nikola, kocham cię - powiedział po chwili. Spojrzałam mu w oczy i nim się obejrzałam, a leżałam na nim całując z całym impetem. Dał mi wolną rękę jeśli chciałabym to przerwać. Spoglądając w jego zielone oczy dałam mu znać, że chce tego tak bardzo jak on. Przeturlał się powoli na mnie i poczułam jak oboje za sobą tęskniliśmy. Zdjęłam szybko z niego koszulkę i błądziłam palcami po torsie. Zamknęłam oczy przypominając sobie wszystkie chwile z nim spędzone.

- Nikola?- zapytał dla pewności gdy wisiał nagi nade mną. Złapałam go mocno za głowę i wpiłam się w jego usta. Nasze języki zaczęły tańczyć w powolnym uścisku.
- Zbyszek - wyszeptałam cicho gdy powoli wsuwał się we mnie. To było tak cudowne, że nie wiedziałam jak mogłam myśleć, że seks z Victorem to było nieziemskie przeżycie. Po woli dochodziliśmy, ciesząc się każdą chwilą, każdą iskierką rozkoszy, każdym ruchem.
- Tęskniłem za tobą - leżałam na jego torsie dochodząc do siebie. Było mi tak dobrze, że nie chciało mi się wracać, ale Julka na nas czekała.

Victor. Przypomniałam sobie o nim gdy się ubierałam. Zamarłam wkładając koszulkę.
- Nik co się stało? - spytał Zbyszek widząc moją minę.
- Victor - odpowiedziałam tylko.
- Coś wymyślimy. - przytulił mnie mocno i kierowaliśmy się ku domowi.
Gdy wchodziliśmy na podwórko Julka podbiegła zadowolona do nas i mocno wtuliła się w moje nogi.
- Jak fajnie, że już jesteście - uśmiechnęła się do nas.
- Co robiłaś jak nas nie było? - ukucnął do niej Bartman.
- Wujek Krzysiek nosił mnie na barana ale nie było tak fajnie jak u ciebie. - przytuliła go mocno i wskoczyła na plecy.
- A jadłaś coś?
- Tak. Babcia mi zrobiła płatki.
Oni dołączyli do reszty na podwórku, a ja poszłam do kuchni. Chwilę później wszedł Igła.
- Co tak się na mnie patrzysz? - spytałam widząc jego natarczywe spojrzenie na moją twarz.
- Zastanawiam się co tu wykombinować żeby
Nie dokończył; sama doskonale wiedziałam o co mu chodzi.
- Nic nie musisz kombinować - powiedziałam i zawstydzona wyszłam z kuchni. Dołączyłam do grupy na podwórku i oglądałam poczynania Zibiego i Julki. Jego niestety też ogrywała w siatkówce. Wszyscy mieli niezły ubaw z niego.
- Julka daj trochę fory Zbyszkowi - śmiał się Kurek. Nagle wpadli w zboczenie zawodowe i zaczęli wszyscy grać w kółeczku. Ja też dołączyłam i świetnie się bawiłam.
- Ciociu nie mam siły - skwitowała mała, padając na moje nogi. Agnieszka przyniosła jej wodę i ta z pragnienia wypiła połowę zawartości.
- Nie jesteś głodna?
- Nie.
Potem zostawiła nas samych i dołączyła do Sebastiana i Dominiki oraz reszty dzieciaków które przyjechały. Igła dziwnie mi się przyglądał. Chyba nadal trawił moje słowa. Postanowiłam się tym nie przejmować. 

Żony naszych siatkarzy przywiozły prowiant i babcia też dołożyła swoje. Panowie rozpalali grilla a my szykowałyśmy wszystko na stół. Tak wielkiego grilla jeszcze nigdy nie miałam. Powynosili krzesła, stołki i wszystko co nadawało się do siedzenia. Skończyłyśmy szykować wszystko i przypatrywałyśmy się poczynaniom facetów. Zamyślona wpatrywałam się przed siebie.
- Obudź się - szepnął mi do ucha Zbyszek gdy przechodził obok. 

Było już późno i Julka była zmęczona więc zaniosłam ją na górę i położyłam spać. Wtuliła się we mnie i powoli zasypiała.
- Szukałem was - wyszeptał mi znowu do ucha Bartman. Przytulił się do nas i leżeliśmy we trójkę. Julka mocniej się wtuliła i chyba sama usnęłam, bo jak się ocknęłam to leżałam pod kocem. Wstałam delikatnie żeby jej nie obudzić i zeszłam na podwórko. Wszystkie dzieciaki już spały i została sama starszyzna. Pojawiły się też butelki na stole, ale ja nie chciałam pić żeby nie chuchać potem małej. Winiar włączył bomboxa i puszczał densową muzykę.
- O co ci chodziło z tym, że nie muszę już kombinować? - zapytał Igła. Usiadł koło mnie i po raz drugi tego dnia, natarczywie się wpatrywał w moją twarz. Poczułam, że rumieńce wkradają się na moje policzki. Dobrze, że już było w miarę ciemno i tego nie widział. Spuściłam tylko głowę i nic mu nie powiedziałam. 
- Co tam? - przysiadł się na moją ramę od krzesła Zbyszek. Igła spojrzał na mnie, potem na niego, znowu na mnie i tak co chwila. To otwierał to zamykał buzię.
- Nie - powiedział z uśmiechem na twarzy. - powiedzcie mi, że to nie prawda. No w końcu - klasnął w dłonie. Był tak radosny, że aż do przesady. Nie powiedziałam nic, tylko wstałam i poszłam do domu. 
- Nikola - usłyszałam oczywiście Igłę.
- Nie będę ci mówić co się stało. - Krzysztof był bardzo inteligentnym człowiekiem i nic więcej nie musiałam dodawać. Jego oczy przybrały taki rozmiar, że myślałam że zaraz mu wypadną.
- Ja.. o żesz.. poważnie? - zaczynał i nie mógł dokończyć. Zostawiłam go z tym sama i wróciłam na grilla. Posiedziałam jeszcze trochę, i zmęczona poszłam się umyć i spać. Wtuliłam się w śpiącą Julkę i zasnęłam. Obudził mnie Zbyszek, który wkradł się nam na łóżko. Położył się za małą, która gdy mnie poczuła wtuliła się w mój brzuch. Złapał mnie za rękę i z czołem przy czole spaliśmy z tą małą kruszynką między nami.
-------------------------------------------
Zostawiam was z tym rozdziałem na dobry początek weekendu ;) następny dodam w niedziele w godzinach wieczornych, ponieważ wyjeżdżam i nie wiem czy będę mieć dostęp do internetu.
pozdrawiam:*

10 komentarzy:

  1. świetny:) nie mogę się już doczekać na kolejny :)
    i w końcu będą razem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. oh taaak w końcu! :D mi piace molto! :D do niedzieli aż mam wytrzymać?! oh nie :(
    ~anula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dasz radę. Będę się starała wcześniej co wykombinować, ale nie wiem czy się uda xd

      Usuń
  3. Fajny blog! Trochę czasu zajmie mi czytanie od pierwszego rozdziału, ale obiecuję, że to zrobię! :)

    Ja dopiero zaczynam. ;) Będę wdzięczna jeśli choć na chwilę do mnie zajrzysz :)
    Pozdrawiam.

    http://naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie zajrzałam i mi się spodobał.
      mam nadzieję, że mój też przypadnie ci do gustu :)
      pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Jejku, nie miałam dojścia do kompa a tu taki rozdział, cuuuudowny!!! Carmen uwielbiam!!!
    pozdrawiam, czekam na kolejne!!!!
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  5. wow . . ale świetny - chyba najlepszy rozdział :D bardzo mi się podoba to, że nik już zaczyna się zbliżać do zbyszka i super to wymyśliłaś z julką i igłą- poprostu cudooo *,* :DD

    Pozdrawiam, Gosia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i jestem pd wrażeniem.
    Ja jestem 'inna' i wolę, żeby ona była z Victorem niż ze ZB9!

    Zapraszam do mnie na 11 rozdział oraz coś innego w moim wykonaniu na http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/
    oraz Twój blog został nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam, więc do mnie na http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. niesamowite.... na dłuższy komentarz mnie nie stać...

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku, dziękuje wszystkim za tak miłe komentarze :)

    OdpowiedzUsuń