środa, 20 lutego 2013

ROZDZIAŁ 63

- Nikola, wstawaj - obudziła mnie Paula następnego dnia. Zwlekłam się z łóżka i chciałam założyć strój na trening, ale przypomniałam sobie, że dzisiaj jedziemy do Katowic po nasze oficjalne stroje. Byłam ciekawa jaki numerek mi przydzielą. Trener nie chciał nic powiedzieć; chciałam grać ze swoją piątką na plecach, ale nie wiem czy nie była już zajęta. Tak więc założyłam dżinsowe szorty, białą bokserkę i czarne sandałki. Rozpuściłam włosy i wyszłam na korytarz. Usłyszałam, że ktoś zagwizdał i się obejrzałam.


- Widzę, że słońce cię mocno przygrzało - odezwałam się do Igły.
- Jak mam takie widoki to tak - klepnął mnie w plecy. Poczekaliśmy na resztę zgrai.
- Cześć - pocałował mnie w usta Zbyszek i objęci zeszliśmy na dół. 
Po szybkim śniadaniu autokarami ruszyliśmy do Katowic. Tym razem jechałam z chłopakami bo Andrea miał niby do mnie jakąś sprawę. Oczywiście o nic nie chodziło, ale chłopaki go ubłagali, żebym z nimi jechała. Co za kombinatorzy. Niestety nie była to przyjemna podróż dla moich uszu bo panowie śpiewali, kalecząc każdą piosenkę, że o fałszu nie wspomnę.

- Wracasz do Latiny? - zapytał mnie Kuba.
- Nie wiem jeszcze. Muszę pogadać z Marco i zrobić coś z domem Victora. Mam tam jeszcze wszystkie swoje rzeczy. Ale chyba wrócę do Rzeszowa.
- No to kolejny sezon spędzimy razem - zaśmiał się.
- Jak to? - spytałam zdziwiona.
- Po odejściu Paula zadzwonili do mnie z propozycją no i przyjąłem.
- No to super. Sovia zyska dwóch nowych atakujących. A jak Aga?
- Dociągnie do końca umowy, a potem poszukamy czegoś tutaj dla niej.
Zakończyliśmy rozmowę i jak pozostali, Kuba zasnął, a ja wtuliłam się w Bartmana, ale nie mogłam spać. Trener cicho gadał z Olkiem, a reszta pochrapywała.

Po kilku godzinach dojechaliśmy wreszcie pod Spodek. Zdziwiło mnie, że tutaj będą rozdawane nam te stroje. Ale cóż. Podeszłam do swojej grupy.
- Ciekawe jaki numer mi przydzielą. - powiedziałam do Anny. - chciałabym piątkę.
- Ten jest już zajęty. Zobaczymy co wymyślą.
Weszłyśmy na hale, gdzie byli już wszyscy prezesi, reporterzy i dużo innych których nie znałam; było też pozajmowanych kilkanaście miejsc na trybunach. Usiedliśmy na krzesełkach i wysłuchiwaliśmy długich, nudnych przemów prezesów.
- Zaraz usnę - powiedział Guma, co wywołało taki atak śmiechu, że nie mogliśmy się powstrzymać. Prezes wygłaszał anegdotkę i myślał, że to z tego dowcipu. Jasne.
- Igła, nagrałeś to? Pozdrawiam pana prezesa - rzucił Paweł.
- Zagumny, to nie samolot - klepnął się w czoło Kurek.
- Ale i tak pozdrawiam.
- Teraz po kolei trenerzy będą wyczytywać nazwiska i wręczać oficjalne stroje. Potem proszę zapozować w tę stronę do oficjalnego zdjęcia.
- To jest wybieg czy wręczenie strojów - powiedział Dzik przecierając swoje okulary. Zaczęli wywoływać po kolei; minęła piątka, szósta, siódemka, ósemka.
- Tu się zastanawialiśmy komu dać 9 - spojrzał na Andree. - Wola walki, ambicje, umiejętności, pozycja: wszystko jednogłośnie wskazało na Nikole Nowakowską- Jones.
Spojrzałam zaskoczona na niego, uśmiechnęłam się do Bartmana i wstałam. Podeszłam do pana Piotra, założyłam koszulkę i zapozowałam. Potem ją zdjęłam i nasz fotograf (czytaj Paula) zrobiła mi kolejne zdjęcie. Usłyszałam lekkie buczenie z trybun gdy pocałowałam Zbyszka i usiadłam. No tak; jestem znienawidzona za to że znowu jesteśmy razem. Potem wszyscy poszliśmy się przebrać i robili oficjalne zdjęcia obu reprezentacji. Rozśmieszana przez Igłę i resztę ciołków, pewnie wyszłam jak idiotka. Chciałam odwdzięczyć im się tym samym, ale zachowali kamienne twarze, i o dziwo tylko Guma i Ziomek mieli uśmiech.
- No to show zakończone - powiedział Kurek.
- Macie trzy godziny wolnego - podszedł do nas trener. Ucieszyliśmy się niesamowicie, że dają nam dzień wolny. 
Możdżon i Anna poszli na konferencje, a my ruszyliśmy na miasto. Igła niezwykle upodobał sobie kręcenie mnie i Zbyszka, bo jak to określił: byliśmy tacy słodcy i on tak lubił wkurzać kibicki, i że tak mnie kocha, że zamieści jeszcze dzisiaj ten filmik w internecie. A i że jesteśmy jedyną siatkarską parą jaką zna i musi to uwiecznić. Daliśmy mu tę radość i Zbyszek chętnie pozował. Ja przy nim stawałam się coraz bardziej pewna siebie i nie dałam się Krzysiowi, o nie! Znowu poczułam czym jest ich wyjście na miasto. Nie żebym coś miała do tego, nie wcale; nawet już mnie poznawali, tylko nie wiedziałam bardziej jako kogo: czy wdowę po Victorze, siatkarkę Latiny, byłą i znowu obecną narzeczoną Bartmana czy wreszcie reprezentantkę w piłce siatkowej kobiet na mistrzostwa świata. Może się dowiem jutro o tym z gazety albo portalu?
- O czym tak myślisz? - szepnął mi do ucha Zibi.
- Zastanawiam się jako kogo oni mnie poznają.
- I na co stawiasz? - objął mnie mocniej w pasie.
- Mam cztery opcję; ale dowiem się jutro tego zapewne z mediów albo prasy. Nie psujmy sobie humoru - pocałowałam go w policzek.
- Gorzko gorzko - zaśpiewał Igła. Spojrzeliśmy się na niego. Mrugnęłam porozumiewawczo do Zibiego i ten stanął, złapał mnie pod brodę i delikatnie pocałował. Chciał Krzysiu przedstawienia to będzie miał. Złapał go za kark i z całym zapałem oddałam pocałunek. Tamci zaczęli buczeć jak małe dzieci. Oderwałam się od niego i uśmiechnęłam się szeroko do kamery.
- Pozdrawiamy - powiedzieliśmy jednocześnie z Bartmanem.
- Ej dobra to było chamskie - zaśmiał się Igła gdy wyłączył już kamerę.
- Jak to wrzucisz to dopiero ją zjadą - klepnął go w ramię Wrona.
- A se wrzucaj.  Jakoś przeżyje - złapałam Zbyszka za rękę i szliśmy dalej.

- Mam pomysł - odezwał się nagle Igła. - ty masz tutaj koleżankę no nie?
- No w Mysłowicach. A co, chcesz tam jechać?
- No w sumie o to mi chodziło. Taki mały suprajsik.
Zadzwoniłam do niej i na szczęście nie byli z Łukaszem w żadnej trasie koncertowej. Wciąż miałam w głowie ten koncert ich z Happysadem. Ruszyliśmy na transport do Myslo.
- To Powaga? - spytał mnie Winiar gdy zobaczył Wojtka.
- Chyba tak. Cześć - podeszłam się do niego przywitać.
- A Nikola, dawno cię tutaj nie było. Już miałem się Marty pytać co się stało, no ale widziałem cię jak grasz. Świetnie, że ci się udało. Co was tutaj wszystkich sprowadza? - przywitał się z chłopakami.
- Dzięki. Sprawy zawodowe i stare śmieci w moim przypadku - zaśmiałam się. Pogadaliśmy jeszcze chwile i Wojtek musiał jechać do studia. Weszliśmy cicho po schodach i zapukałam do drzwi, a tamci się schowali.
- Cześć - rzuciła mi się w ramiona Marta, gdy otworzyła drzwi. - Wejdź.
- A my? - wyłonił się Krzysiu i reszta. Znowu opadła jej szczęka jak wtedy gdy pierwszy raz ich spotkała.
- No mnie zaskoczyliśmy. Zapraszam wszystkich.
Z kuchni wyłonił się Łukasz i po chwili Winiar go porwał i zaczęli rozmawiać. Po godzinie siedzenia, zebraliśmy się w drogę powrotną. Ze Spodka jechałam już w autokarze dziewczyn i niesamowicie się wynudziłam. Nie mogłam znaleźć z nimi wspólnego języka; może coś było ze mną nie tak, że z kolejną drużyną była taka dupa. Dobrze, że na boisku szło nam super i nawet trener był zachwycony naszą grą. Obawiałam się jednak, że Igła wygra. O wilku mowa.
- Cześć co robisz? - zapytał.
- Krzysiu, tak bardzo podoba ci się nowy strój, że rzucił ci się na głowę i dlatego do mnie dzwonisz? - zaczęłam się śmiać bo właśnie wyjrzałam przez okno, gdzie robili przez szybę głupie miny.
- Stęskniliśmy się za tobą - usłyszałam głos Ziomka w tle.
- No ile to już minęło? Ze dwa lata, nie? - oparłam się o szybę i wyciągnęłam nogi na siedzeniu, żeby ich nie widzieć bo już mnie bolał brzuch z tego śmiechu.
- Bartman się pyta czy wpadasz na małą imprezkę - powiedział cichutko, żeby Andrea nie usłyszał.
- Taa.
- Zgodziła się - przekazał uradowany Dziku. Co te mamuty znowu kombinują.
- Tęsknisz za nami? - ciągnął dalej temat Igła.
- Jak cholera. Tak bardzo, że zaraz wyskoczę z autokaru - zaczęłam się znowu śmiać słysząc ich reakcję.
- No to do później - i się rozłączył. Zobaczyłam, że teraz dzwoni Bartman.
- Co, Krzysiowi kasa się na koncie skończyła?
- Nie. Chciałem powiedzieć, że cię kocham. - powiedział po prostu i się rozłączył.
- Ja ciebie też - oddzwoniłam i się rozłączyłam. Zadzwoniłam jeszcze do Julki i zasnęłam.

***

Dwa tygodnie szaleńczo szybko zleciały; nim się obejrzeliśmy, a panowie już musieli jechać na mecz otwarcia, który miał się odbyć na Stadionie Narodowym. Wszyscy obśmiewali ten pomysł, ale trener Piotr sam był ciekawy i w ramach chwili wytchnienia mieliśmy wpaść na mecz jako przedstawiciele damskiej siatkówki (czytaj w oficjalnym stroju=dres). Przez ten czas załatwiliśmy też z Bartmanem te sprawy bardziej oficjalne. Na dwa dni trenerzy dali nam wolne, żeby załatwić sprawy klubowe i wybraliśmy się do Rzeszowa. Bardzo brakowało mi tego miejsca; tutaj czułam się jak w domu i idąc ulicą z Zibim nie musiałam się martwić, że podlecą jakieś napalone hotki. Weszliśmy do jego domu i uśmiechnęłam się, że znowu tutaj jestem. Pamiętałam każdy centymetr tego mieszkania, co w nim robiliśmy i tak dalej. Uśmiechnęłam się w duchu na samo wspomnienie. 
- Co jest? - podszedł uśmiechnięty bliżej.
- Tak tylko wspominam. 
- Można wiedzieć co? - objął mnie z tyłu. Staliśmy w jego wielkim lustrze w korytarzu. 
- Słodka tajemnica. - odwróciłam się do niego i objęłam za szyję. Wykorzystał sytuację i zaczął całować; po chwili leżeliśmy już na jego wielkim łóżku zatraceni w gorących pocałunkach i namiętnych uściskach. Nareszcie byliśmy sami, bez podsłuchu w postaci chłopaków, i mogliśmy się w pełni nacieszyć sobą. 

Skuszona cudownym zapachem kawy wstałam rano z łóżka i założyłam Bartmanową koszulkę. Idąc do kuchni, wdychałam cały czas jego zapach.
- Co robisz? - spytał gdy weszłam do kuchni z nosem w jego koszulce.
- Wdycham twój zapach - zaśmiałam się i usiadłam przy blacie. Potem pojechaliśmy do siedziby prezesa, szybka rozmowa z trenerami i znowu byliśmy w składzie. Póki co, nic nie miało wyjść na jaw. Co do adopcji, to dzięki pomocy pani dyrektor zaczęliśmy robić coś w tym kierunku. I tak po dwóch dniach wieczorem wracaliśmy do Spały, a następnego dnia rano wyjazd do Warszawy. 
------------------------------------------------------
wybaczcie za nijakość tego rozdziału, ale pisałam go w złym humorze bo dowiedziałam się, że jeśli Delecta i Sovia przejdą dalej, to zmierzą się razem. Nie wiem jak to pogodzę :(
tymczasem pozdrawiam i zapraszam na czekoladę http://www.thefader.com/2013/02/19/video-the-1975-chocolate/

7 komentarzy:

  1. No to rzeczywiście masz twardy orzech do zgryzienia ;p Ja całym sercem za Sovią <3
    Dobrze, że coś ruszyło się w kwestii adopcji, w końcu będą szczęśliwi. Gorące sceny między zakochanymi- to lubię ;) I cieszę się, że Kuba wraca do Polski, i to do Rzeszowa!

    Czekam na następny, a w międzyczasie zapraszam do siebie na VI- S. ;)
    http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to fajnie, bede miala co czytac na lekcji:-) u mnie sovia na pierwszym miejscu, ale cit nizej sa te dwa. i nie lubie spotkan gdzie graja razem

      Usuń
  2. Kobieto, ja to mam dylemat w 1 fazie play-off'ów -,- SKRA i SOVIA to moje ulubione kluby i weź tu się nie załamuj xd
    Co do rozdziału-a weź ty idź mi z tym! mam przez Ciebie kompleksy :D z 1231654716 razy próbowałam się zabrać za prolog i tak dupa . :D (Czyli jak zawsze świetny :3 )
    Dodam do tego fakt, iż bilety na mecz w niedzielę już wyprzedane! :c
    Pozdrawiam! C:
    Olgaaa.xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo też zaczynasz coś tworzyć? mam nadzieję, że się pochwalisz jak cośc :)ta słyszałam, że w 20minut się rozeszły xd

      Usuń
    2. pomysł na opowiadanie jest "w głowie", ale za chiny nie moge przelać tego na papier xda co do biletów to wielka szkoda,nie moge zobaczyć na żywo swoich 2 faworytów :c ale nawet jak SOVIA przejdzie to bd za nich trzymała kciuki ^^

      Usuń
    3. ja jade w sobote na Torwar :) i kibicuje ZAKSIE. niestety brak u mnie lokalnego patriotyzmu i nie stawiam na Inżynierów xd

      Usuń
  3. Ej, ej! Straciłam raptem 2 rozdziały a tu Nikola znowu z Zibim! :D Jakie było moje zaskoczenie, jak to zaczęłam czytać ;D haha :) nadrabiam, nadrabiam! :)
    i zapraszam przy okazji do siebie :)
    Pozdrawiam
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń