poniedziałek, 25 lutego 2013

ROZDZIAŁ 67

- Wiesz, Igła bardzo mnie zaskoczył tym filmikiem - powiedziałam cicho do Zbyszka. Leżeliśmy z Julką na łóżku, mała już spała.
- Nic mi nawet nie powiedział co kombinuje. Reszta o dziwo też się nie wygadała.
- Chciałabym żeby był on puszczony na naszym weselu - powiedziałam nieśmiało. Bartman zaczął się śmiać.
- No co.
- Nic nic. Myślę, że Krzysiu już o tym pomyślał. Swoją drogą on naprawdę planuje straszne rzeczy.
- O ile do niego dojdzie. Popatrz, nasz ślub, a ten za wszystko się zabrał.
- On nam przecież tego nie przepuści. Zresztą ja chyba chce tego wielkiego wesela.
- Dobra, to ja też ci się przyznam, że się powoli łamię. Jak patrzę jaką radość przychodzi mu myślenie o tym, to nawet jak nie wygramy to weźmiemy, ok?
- Stoi. Ale na razie nic im nie mówmy. Kocham cię Nikola.
- Ja ciebie też kocham. A teraz spać bo jutro kolejny mecz - pocałowałam go w usta i wtuliłam się w niego z Julką po środku.

***

Kilka następnych dni, tygodni to była istna męczarnia. Mimo, że Zbyszek z Julką ciągle byli ze mną, to miałam bardzo mało czasu by chociaż na chwilę z nimi porozmawiać. Poranne treningi, potem krótki odpoczynek, znowu trening, wieczorne zebranie na temat opracowania taktyki i rozpracowania przeciwników. W rzeczywistości wracałam do pokoju i zmęczona kładłam się od razu spać. Nie wiedziałam że to będzie tak ciężko.

- Proszę państwa, oto historyczny moment. Nasze złotka wygrywają półfinał - usłyszałam po raz setny głos komentatora.
- Możesz wziąć na coś innego? - spytałam Bartmana.
- Taki piękny mecz - westchnął.
- Owszem, ale są jakieś granice.
Wczoraj wygrałyśmy, a dzisiaj Zbyszek ciągle puszczał mi ten moment. A dlaczego? Bo właśnie w tym momencie wbiega na boisko i ze mną na rękach zaczyna się obracać w około. Kamerzysta i komentator wybrali naprawdę zły moment do sklepienia tych dwóch rzeczy.
- Wujek weź na wiadomości.
- Jak sobie panienka życzy.
- O nie - schowałam twarz w poduszkę gdy znowu ukazała się ta sama scena. Tamci oczywiście zaczęli się ze mnie śmiać.
- Dobra, koniec tego dobrego. Idziemy spać - ja wyrodna prawie matka i prawie żona, wyłączyłam im telewizor i odwróciłam się do nich plecami. Poczułam po chwili jak oboje obejmują mnie od tyłu i odwróciłam się z powrotem. Chwile później już spałam.

- Trafił nam się trudny przeciwnik. Amerykanki to nie byle co. Ale nie spinajmy się. Łapcie luz - zaśmiał się pan Piotr. Jego taktyki wydawały mi się dziwne, ale były cholernie skuteczne. 

Wyszłam na boisko w świetnym humorze. Pomachałam do kibiców z Polski i do chłopaków.
- Wiedziałam, że kiedyś to się stanie - powiedziała Susan.
- Nie smutaj, kochana. Taki jest sport. Daj z siebie wszystko, żebym była z ciebie dumna. - stałyśmy na środku boiska i prowadziłyśmy tę dziwną rozmowę.
- Spotkamy się po meczu jak coś. Trzymam za ciebie kciuki.

- Co to za pogaduszki z rywalkami, co? - zaśmiała się pani kapitan.
- Nie lubię grać przeciwko przyjaciółce.
- Nikt nie lubi. Dasz radę; musisz tylko o tym zapomnieć.
Zaczęłyśmy się rozgrzewać i po kilkunastu minutach sędzia przerwał nasz trening gwizdkiem i zeszłyśmy z boiska.
- Wierzę w was - powiedział do nas trener. Nic więcej nie dodawał. Żadnych uwag co do taktyki, czy do poszczególnych graczek. Nic. Weszłam na boisko i spojrzałam na Susan; podniosła dwie dłonie z mocno ściśniętymi kciukami co mnie odblokowało. Wiedziałam, że to kolejny ciężki mecz, ale również jakaś tam pewnego rodzaju walka między nią a mną.

- Nikola, spuść trochę z tonu. Bark cię znowu rozboli.
- Nie, to jest mecz o złoto. Muszę dać z siebie wszystko. Póki nie psuje, nie zmienię tego.
- Mamy przewagę - powiedział trener.
- No i? Sorry, ale ciągle pamiętam mecze gdy drużyna prowadziła 2:0 i potrafiła przegrać 2:3. Nie spoczywam na laurach.
Weszłyśmy znowu na boisko. Prowadziłyśmy 3:1. Wszystkie rozstrzygały się dopiero w końcówkach. Poszłam na koniec boiska na zagrywkę.

Gdy stoisz za tą końcową linią boiska, nie myślisz o niczym innym, poza tym żeby wbić piłkę w boisko. Nie ważne jak to zrobisz, ale masz wbić. Wyciągasz rękę przed siebie, bierzesz głęboki oddech, podrzucasz, wyskakujesz i mocno odbijasz. Piłka albo wlatuje albo nie. Jak tak, to chwała ci za to. Jak nie, to się wszystko komplikuje. Jeśli jesteś mocny psychiczne to zapominasz o swoim błędzie i idziesz dalej. Spojrzała na mnie z rezygnacją. Nikola zaczęła budować swoją psychikę, odkąd dostała powołanie do reprezentacji. Pomagam jej jak tylko się da. Chce, żeby radziła sobie tak świetnie jak ja. Pokazałem, że trzymam za nią kciuki i się uśmiechnęła. Nik miała przepiękny uśmiech: zadziorny i zarazem seksowny. Jej śliczne blond włosy sięgały do pasa; jej piękne zielone oczy pałały mądrością i miłością. Kochałem ją z całego serca odkąd pokazała pazury. Widząc ją pierwszy raz w pociągu bałem się, że już więcej jej nie zobaczę. Ten moment gdy weszła z Piotrkiem na sale, był cudem. Nareszcie spotkałem osobę, która nie kochała mnie za to że jestem siatkarzem, ale za to jaki jestem. A jestem dość ciężką osobą. Według niektórzy gwiazdorze, celebrytuje. Nikola akceptowała moje występy przed kamerami lub udział w mniejszych czy większych imprezach. Potem rozstanie, ślub ze złości z Magdą, rozwód z nią, to wszystko powodowało że miałem lekkie załamanie. Tak ja, Zbigniew Bartman straciłem wiarę w siebie. Kilka bliższych spotkań z Nik, zaczynało odbudowywać tę wiarę. Nie chciałem się wwalać w jej związek z Victorem. Szanowałem ich połączenie, ale moje serce cierpiało. Wiadomość o śmierci Victora załamała wszystkich. Widząc rozpacz w jej oczach nie wiedziałem co robić. Na szczęście Krzysiek powiedział mi w jakim iść kierunku. On sobie nie wyobrażał, żebyśmy nie byli razem. Myślę, że ten moment gdy pomagałem jej się uporać po śmierci zaważył o dalszych losach. Mój wyjazd na zgrupowanie za granicę pewnie to pogorszył; chciałem zostać, ale chłopaki mi nie pozwalali. Może to i dobrze, bo nasza mała kochana kruszynka, postawiła sprawę jasno i sprowadziła Nikole na właściwą drogę. Wiadomość, że Nikola powróciła do żywych niesamowicie mnie ucieszyła. Michał jak zwykle musiał się wygadać o zaręczynach, co mnie i Nikole wkurzyło. Od tego czasu zaczęło się między nami psuć. Niestety nie usiedliśmy przy piwie i nie pogadaliśmy jak faceci, tylko dusiliśmy to w sobie. Nie wiem co nas odblokowało. Może Julka która siłą prawie że wyciągnęła ode mnie czemu nie rozmawiam już z Wujkiem Dzikiem? Naprawdę nie wiem, ale doszło do tego że jest tak jak dawniej. Nikola i Julia to w tym momencie osoby które kocham z całego serca. Mała rozwalała system swoimi docinkami do Igły; bałem się co z niej wyrośnie jak dalej będzie z nim przebywać. Szczególnie, że z Sebkiem była w coraz lepszych kontaktach. Siedzieli teraz obok mnie i z całego serca dopingowali Nikoli.
- Wujek nie myśl tyle bo ci wszystkie włosy wylecą - powiedziała Julka swoim dorosłym jak na swój wiek głosem. Zacząłem się śmiać i wróciłem myślami na boisko.

- Iza, wystawiaj do mnie.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Pokażmy amerykankom gdzie ich miejsce. - wzięłam głęboki oddech i czekałam na piłkę od Susan. Byłam zmęczona, ale myśl że możemy to przegrać, dodawała mi energii. Kolejny mocny atak z mojej strony w kierunku amerykanek, spowodował że zaczynały się bać.
- Czy ty wiesz, że jeśli to wygramy, to będzie przełomowy moment? - powiedziała do mnie Ania z uśmiechem gdy na drugiej przerwie prowadziłyśmy 16:14.
- Wiem i chce mieć to w swoim dorobku sportowym. Nie martw się, wygramy. Mówię to ja Nikola Nowakowska - Jones, a niedługo też i Bartman - spojrzałam na Zbyszka.
- Czemu jeszcze masz nazwisko męża? No wiesz, po tym co się stało - dodała cicho.
- Nie wiem, może to pewnego rodzaju hołd albo strach przed tym że to już naprawdę koniec? Wierzę że gdzieś tam trzyma za nas w tym momencie kciuki i że jest ze mnie dumny.
- To dobrze. Podziwiam cię za taką siłę.
- Zbyszek i moi przyjaciele mi pomogli. Jestem dumna że ich mam. Dobra lecimy z tym koksem.  - zaśmiałam się do niej gdy wróciłyśmy na boisko.
Końcówka była dramatyczna. Amerykanki wyszły trzema punktami na przód. Myślałam, że będzie potrzebny tie break. Zebrałam jednak wszystkie siły w sobie i po raz kolejny miałam w myślach mecz Zbyszka. 
- Kurwa, żadnego tie-breaka nie będzie - lubiłam tak czasami sama do siebie gadać, gdy szłam na zagrywkę. Głęboki oddech, wybicie i piłka leci. Odbiera amerykanka z numerem 12, przyjmuje 9 i atakuje 2 w trzeci metr. Pech chciał, że stała tam Mariola, która odebrała, wystawiła Iza, zaatakowałam ja i wbiłam pewnie w siódmy metr. Dwa punkty straty. Kolejny punkt zdobyty asem serwisowym. 
- Nikola wybij na 2 - podpowiedziała mi cicho Iza. Zaryzykowałam i tak zrobiłam. Okazało się to dobrym posunięciem bo ta wybiła w trybuny. Remis. Czas dla amerykanek. Stan 22:22. Zaczyna się ta najgorsza faza. Po raz kolejny weszłam na zagrywkę; cała hala stała. Było sporo kibiców z Polski, USA, ale przybyli też tacy co kibicowali innym, a przyszli obejrzeć dobry mecz godny finału. Z mojej strony to był właśnie taki mecz. Jutrzejsza analiza zweryfikuje czy dobrze myślałam. Niestety punkt amerykanek po skutecznym ataku Susan. Nie zdołałam odebrać tej piłki i wyleciało daleko w tył. To było ich być albo nie być w walce o złoto. Piekielne zagrywki, świetne obrony, ataki na najwyższym poziomie: to wszystko działo się pod koniec czwartego seta. Zapadła cisza gdy piłka meczowa była po naszej stronie. Nie zbyt skutecznie wbiłam ją z ataku i remis. Zła na siebie zaczęłam bluzgać.
- Spokojnie, jeszcze nie wszytko stracone - klepnęła mnie w tyłek Iza. Niby nie; ale gdybym skończyła to odpowiednio, to było by po meczu. 

Widziałem jej minę gdy nie skończyła ataku w tak ważnym momencie. Wiecie kogo mi wtedy przypomniała? Mnie. Lubiłem oglądać powtórki meczów i analizować co zrobiłem źle, co trzeba jeszcze poprawić i doskonale znałem u siebie ten wyraz twarzy. Następna akcja: zagrywa amerykanka z 3 trójką na plecach. Piłka ewidentnie źle podrzucona i zagrywa w aut. Znowu szansa dla naszych. Zacząłem się śmiać, gdy zauważyłem perfidny uśmiech na ustach Nik. Czekała aż Kasia przebije piłkę na drugą stronę.
- Ja na to nie patrzę - zakryła twarz Julka.
- Nie wygłupiaj się. Później będziesz żałować, że nie widziałaś jak ciocia kończy mecz - skarcił ją młody Ignaczak.
- Masz rację - zabrała szybko ręce i zafascynowana wpatrywała się dalej w boisko. Nie powiem, bo w przyszłości chciałbym, żeby Julka poszła w moje i Nikoli ślady. Natomiast nic na siłę. Sam wiedziałem z doświadczenia, że zmuszanie do czegoś nigdy nie wychodziło na dobre. 
- Nikola zakończ to - usłyszałem z tyłu głos teścia. Książkowe odebranie Anny, perfekcyjna wystawa Izy i zajebiście mocny atak Nikoli.
- Tak! - zaczęli się wydzierać wszyscy sektorze. Zaczęliśmy sobie gratulować nawzajem, chociaż to panie wygrały mecz.
- Moja krew - usłyszałem dumnego tatę Nikoli i Pita.
- Wpisane w geny - zaśmiał się Piotrek. 
- No i to mnie cieszy.  - zaśmiał się Igła.
- Wujek chodź do cioci - pociągnęła mnie za rękę Julka. Wziąłem ją na ręce i zeszliśmy do Nikoli.


Zobaczyłam, że idą w moją stronę. Oboje z szerokim uśmiechem na ustach. Najważniejsze osoby w moim życiu.
- Ciociiaa- przeciągnęła mała. 
- To był piękny mecz kochanie - pocałował mnie mocno w usta Zbyszek. Julka uczepiła się mnie i nie chciała puścić. Cieszyła się równie mocno jak ja. 
- Myślałam, że już tam zejdę na zawał serca. Igła pewnie się cieszy - spojrzałam w jego stronę.
- Jakby mogło być inaczej. Gratuluje, byłaś naprawdę świetna.
- Dzięki. Wszystkie byłyśmy świetne. Dobra lecę do szatni się ubrać. Spotkamy się po dekoracji. 
Pocałowałam ich szybko i popędziłam korytarzem do szatni.
- Co mamy? - darła się Anna.
- Złoto! - odpowiadała reszta.
- Co?
- Złoto!
- Co?
- Złoto złoto złoto! - wpadłam w sam środek tego harmidru.
- Uszczypnijcie mnie bo chyba to jest sen - powiedziałam do reszty.
- Chciałabyś. Wygrałyśmy to kurwa! Polska najlepsza bez dwóch zdań.
- Dziewczyny proszę o trochę spokoju - wszedł pan Piotr.
- Spokój? Teraz to nam obce słowo - zaśmiała się Iza.
- Chciałem tylko powiedzieć, że jestem cholernie z was dumny, że pokazałyście jaką potęgą jest siatkówka w naszym kraju. Dziękuje, że mogę być waszym trenerem. - powiedział na poważnie. - a teraz ubierać się i idziemy po to co nasze - z uśmiechem na ustach wyszedł z szatni. 
- Gotowe na Mazurka Dąbrowskiego? - zapytała Anna.
- Jak nigdy - odpowiedziała Paulina. Zaczęłyśmy wychodzić z szatni w szampańskich nastrojach. 

Wejście na podium, odebranie złota i wysłuchanie hymnu, wywołało w nas takie emocję, że nam wszystkim napłynęły łzy do oczu. Ku mojemu zaskoczeniu zostałam najlepszą atakującą, a Iza rozgrywającą.
- Mój pierwszy występ i już taki krążek - zaśmiałam się do niej, gdy stałyśmy na podium dla najlepszych siatkarek mistrzostw.
- Należało ci się - przytuliła mnie mocno.

- To teraz spać, a jutro wylot o 13. - powiedział Piotr gdy jechałyśmy do hotelu. Całej mojej zgrai już nie było, więc pewnie już wrócili. Weszłam zmęczona do hotelu i skierowałam się do swojego pokoju. Było dziwnie cicho. Otworzyłam drzwi i zamarłam.
-------------------------------------------
Mam nadzieję, że w dzisiejszym meczu Sovia i JW zakończą play offy. Jak to się mówi: bo w Rzeszowie, w Jastrzębiu jest wiara, która łączy kibiców obu miast. Jak wygrywać to razem, jak przegrywać to razem - wczoraj się sprawdziło i dzisiaj liczę na to samo. 
Co do meczu ZAKSA-AZS: szału nie było, dupy nie urwało. Mecz wygrany przez ZAKSE, ale zaskoczył mnie brak walki u AZSu. 
Kolejna kwestia: wprowadziłam coś z punktu widzenia innego bohatera. Chcecie taki kawałki w dalszych rozdziałach czy ma pozostać sama Nikola? Jeśli tak to piszcie swoje propozycję z czyjego punktu chcecie czytać.
No i coś jeszcze co pewnie poruszy fale: chodzi mi o Bartmana. Czy według was on gwiazdorzy/celebrytuje? Chętnie poznam wasze opinie:) nie bójcie się pisać waszych przemyśleń :D
I coś dla kibiców Sovii: http://www.youtube.com/watch?v=3ybjtb5KsFo
pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. nooo kurde dzisiaj muszą wygrać! nie ma bata! się boję tego meczu troszkę...
    wg mnie troszkę gwiazdorzy, za dużo go zleksza wszędzie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja sie boje cholernie. jak wczoraj prowadzili 2:0 to byłam pewna że wygrają. no ale siatkówka jest sportem nieprzewidywalnym:-) wierze że dzisiaj wygrają

      Usuń
  2. A tutaj niespodzianka....! Na pewno jakieś przyjęcie się szykuje.
    Wierzę w to, że dziś będzie definitywny koniec dla Skry i Effectora!
    Sovia <3

    Dla mnie Bartman NIE gwiazdorzy ... To jego osobista sprawa co robi w wolnym czasie. A takie gadanie, że powinien zająć się siatkówką i trenować zamiast po telewizji chodzi strasznie mnie denerwuje. Gdyby w tym czasie miał jakiś trening to Kowal by go na bank nie puścił, więc nie rozumiem co na celu na takie gadanie. Fakt faktem, że najczęściej takie bzdury piszą fanki Skry ... Ale to, że swego czasu Wlazłego było pełno to już nie pamiętają ...
    Kurkowa reklama Monte ... ZB9 jakoś w żadnej nie wystąpił. Kurek też wziął udział w programie Kuby ... ZB9 jako juror, a Kurek jako 'aktor' ... Niby to samo, ale na Kurka nie było takich najazdów.
    I jeszcze ten post dodany przez panią Paulinę Wlazły ... No po prostu ....! Szkoda, że ta kobieta ma już tyle lat. Żenada. Nie pamięta już jak jej mąż był wszędzie .... :/
    ZB9 może i miał ostatnio słabszą formę, ale było to też spowodowane niedawną kontuzja. Każdy sportowiec żeby wrócić do normalnej formy potrzebuje czasu. A takie gadanie, że zamiast trenować, bo jest słaby tylko chodzi po telewizji jest infantylne.

    Wierzę w dzisiejszą wygraną Sovii oraz naszych przyjaciół Jastrzębian.
    Jej oddałem serce swe!...
    Ona najpiękniejszym snem!...
    Kocham Ją, a Ona mnie!...
    Nigdy nie zostawię jej!... ♥

    Pozdrawiam,
    Inna.

    OdpowiedzUsuń
  3. SO RY ale SKRA wygra dziś! ♥ Olgaaa xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Też jestem za Skrą ;)
    a co do Bartmana,hm...no za bardzo gwiazdorzy,nie mówię tu o grze,bo jako zawodnikowi nie mam nic mu do zarzucenia...ale w mediach go trochę za dużo.
    Może spadnie na mnie fala niezadowolonych i oburzonych lasek,ale co raz częściej widzę jak chce zrobić z siebie "stylóweczkę" co jednak nie za bardzo mu wychodzi.
    Ale to jego sprawa,a moje zdanie:)
    A co do bloga,zawaliłam dzisiaj całą godzinę historii.Tak się wciągnęłam,że nie słyszałam jak mnie babka opiernicza! ;xx :d
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. dobra, co do Bartmana wypowie się później :) proszę was również o komentarze czy mają być inne perspektywy, bo nie wiem czy wam to się spodobało :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi się że to fajny pomysł i jakieś urozmaicenie ;d
      :))

      Usuń
  6. co do Bartmana.. może trochę gwiazdorzy, ale po pierwsze to jego sprawa, a po drugie dobrze że się często pokazuje mediom, ponieważ chociaż słychać coś więcej o siatkówce i o siatkarzach :D a co do opowiadania : fajnie właśnie jak przedstawiłaś to z innej perspektywy, jeszcze fajnie byłoby przeczytać ze strony Julki.. jak ona widzi to wszystko, ich życie i wgl. ; ))

    Mam nadzieję, że RESOVIA się nie da i dzisiaj to wygra jak i JASTRZĘBSKI !! <3

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń