piątek, 1 marca 2013

ROZDZIAŁ 71

- Proszę o uwagę - na hale weszli nasi trenerzy i o dziwo, prezes PZPSu.
- Ulala coś się musiało stać, że sam prezes zawitał do nas - zaśmiał się Igła.
- Ignaczak co tam gadasz? - zapytał Kowal.
- Nie nic - odpowiedział do niego. - mam nadzieję że znowu nie potrącają nam z pensji - zaśmiał się znowu do nas.
- Igła, dwadzieścia kółek dodatkowo - uśmiechnął się trener.
- To jest Ignaczak, tego nie uciszysz - zaśmiał się Pit. Zaczęłam się śmiać bo przypomniało mi się Kurkowe Piter z jednego odcinka Igłą Szyte.
- O Krzysztof, już masz towarzyszkę - spojrzał na mnie trener Tomasz. Świetnie. Mimo to nadal z Igłą się śmialiśmy.
- Dobrze, nie przedłużajmy tego bo jeszcze muszę odwiedzić kilka miast. Jestem tutaj po to żeby was zwerbować do meczu gwiazd. Mam na myśli reprezentantów Polski, którzy byli w tym roku powołani.
- Jakiś bliżej ustalony termin? - zapytał Bartman.
- 21 grudnia.
- Właściwie czemu nas pytacie? To przecież zależy od trenera - powiedział Igła.
- Terminy meczów w obu przypadkach nie zachodzą na siebie, a pytamy bo nie wiemy czy macie chęć wzięcia udziału w takim wydarzeniu.
- Ja tam jestem jak najbardziej za - powiedziałam uśmiechnięta. Impreza obfita w dużą dawkę humoru.
- Drużyny oczywiście będą mieszane. Skład sami losujecie. Na kogo wypadnie na tego bęc - dodał śmiejąc się.
- A jaka hala? - zapytał trafnie Pit.
- Torwar. Byliśmy już tam kilka lat temu i wracamy na stare śmieci.
- No to świetnie - podsumował Bartman. Oboje byśmy mogli spotkać się z rodziną.
- Będziecie występować z pseudonimami na plecach, także proszę reprezentantów o wysłanie na mejla związku co ma widnieć u was z tyłu. Wiadomość wyślijcie przez klub.
- Ja tam mogę już teraz powiedzieć - powiedział Igła.
- Ktoś jeszcze? - zapytał prezes.
Chłopaki podali od razu, co w rzeczywistości wyszło: Wrona - Kruk, Krzysiek - Igła (co za niespodzianka), Piotrek - Cichy, Grzesiek - Kosa (no też mi suprajs), Zbyszek - ZB9 (po długiej kłótni z Igłą; Krzysiek chciał Zajcewa - dosłownie tak jak się czyta), Kuba - Rudy Kojot, Michał - Dracula (ten pomysł podsunęli chłopaki a nie sam Winiar, ale prezes i on wyrazili zgodę, Ola - Niezdara, a ja nie miałam niczego, więc zostało przy tym najgorszym - Ola (Dziku będzie miał ubaw, nie ma co).
- To widzimy się na Torwarze - pożegnał się z nami i wyszedł.
- Zapowiada się świetna zabawa - zatarł ręce Krzysiu.
- W końcu sobie pozagrywasz - klepnął go w plecy Winiar.
- Co tam zagrywka. Do dzisiaj mam w pamięci ten poprzedni. Ale z dziewczynami jeszcze nie graliśmy. Może być ciekawie.
- Koniec tego gadania; rozgrzewamy się - zagwizdał trener.
Gdy kończyliśmy mecz, na sale wpadła Iwona z Sebą, Dominiką i Julką, za nimi Dagmara z Olim. Zabrali nam piłkę i zaczęła się wojna.

Nie no, żartowałam z tą ręczną. Owszem, dobrze w nią grałam, ale stanowczo mnie nie pociągała. Trudno się domyśleć co chciałam w przyszłości robić. Oczywiście, że siatkówka. Na ten pierwszy trening zabrałam tatę, bo chciałam go wkręcić na maksa. Za łatwo przyjęli tę decyzję o ręcznej; a przynajmniej mama. Dzisiaj im powiem, że chciałam ich tylko wkręcić. Sebek to jest jednak mistrz że się nie wygadał; Oliwier też.
- Dawaj, zabierzmy im piłkę. Trenerów nie ma - powiedział do mnie młody Ignaczak. Podbiegliśmy i przechwyciliśmy ją. Tata złapał mnie i zaczął łaskotać. Mama dołączyła do niego i byłam w kłopotach.
- Seba pomóż - zawołałam ze śmiechem. Zauważyłam, że wujek Igła ganiał go po całym boisku. Oczywiście by go dogonił, ale sam też świetnie się bawił. Na szczęście mnie puścili i wskoczyłam tacie na plecy. Chwilę później już się uspokoiliśmy i pozwoliliśmy dalej im trenować.
- Co jemy na obiad? - siedziałam w kuchni i robiłam zadania z biologii, które miały uświetnić moją wiedzę. Mama wstawiała pranie, a tata gotował.
- Spaghetti? - zapytałam. 
- No dobra, może być. To musi być mega porcja bo nie długo wpadnie reszta.
Kolejny wieczór z wysokimi. Uwielbiałam ich wszystkich, a szczególnie wujka Igłę, z którym się mogłam kłócić bez końca. Zaniosłam swoje książki do pokoju i wróciłam do kuchni.
- Tata, opowiedz mi jak poznaliście się z mamą - odwrócił się z szerokim uśmiechem na ustach.
- Pierwszy raz zobaczyłem ją w pociągu - zaczął historie.

- Ale że mama tak ci przygadała? - spytałam zaskoczona.
- Tak. Mama ma dość cięty język. No a potem to jakoś poszło.
- Co poszło? - mama weszła do kuchni; z dnia na dzień robiła się coraz piękniejsza. Włosy miała już do połowy pośladków i sama chciałabym mieć takie jak ona.
- Tata opowiada mi jak się poznaliście - wytłumaczyłam.
- A no dość ciekawa historia - zaczęła się śmiać, a ja słuchałam dalej. Gdy tata kończył robić spaghetti, akurat zawitali goście. Zjedliśmy, a potem ja i chłopaki poszliśmy do swojego pokoju, a oni do salonu. Spojrzałam na swój kącik siatkarski i byłam strasznie dumna z tych wszystkich rzeczy, z tego że mam rodziców którzy mają w tym swój udział. Co prawda mnie adoptowali, ale byłam ich. No i poznałam Sebe i Oliego.

- No to teraz spowiadajcie się z czego byliście tacy radośni wcześniej - zażądał Igła.
- Ustaliliśmy - powiedział Bartman. Igła nie wiedział o co chodzi.
- No termin ustaliliśmy- przewróciłam oczami.
- No to super- cieszył się jak dziecko. - na kiedy?
- 29 grudnia.
- Oj to za chwilę przecież. Zaproszenia i te sprawy - zamyślił się.
- Majka i Agata mi pomogą.
- A świadkowie to - celowo nie dokończył Winiar.
- U mnie Dzik- odpowiedział od razu Zbyszek.
- Ja wezmę Majkę.
Krzysiek wstał i zaczął panikować - boże, ja mam za mało czasu. DJ, sala, imprezy, goście - zaczął chodzić nerwowo po pokoju, a my się z niego śmialiśmy.
- Igła, wyluzuj. Jutro po treningu pojedziemy na sale i załatwimy wszystkie sprawy.
- A zaproszenia? Ja nie wiem z czego wy się śmiejecie. Naprawdę mało czasu zostało.
- Damy radę - poklepał go po ramieniu Zbyszek.
- Dobra ja muszę lecieć do domu wszystko obmyślić, napisać plan, menu.
- Krzysiek, to jest ich wesele czy twoje? - zapytała Iwona. Zaczęłam się śmiać. Nie powiem, bo na rękę mi było żeby on wszystkim się zajmował; ja do tego nie miałam głowy. Ale znowu nie chciałam go obciążać.
- No pewnie że ich. Ale sama widzisz, że oni się na tym nie znają, a poza tym ja naciskałem na to wesele. - wypadł szybko z pokoju i poszedł się ubierać. Iwona zawołała dzieciaki i po chwili już ich nie było. 
- To ja tez się zbieram - powiedział Winiar. Zebrał Oliego i zostaliśmy sami. 
- Co robicie? - spytała Julka wchodząc do pokoju. Zrobiłam jej miejsce między nami i szybko wskoczyła na kanapę.
- Ustalaliśmy szczegóły ślubu. Masz jakieś życzenia co do niego? - spytał Zbyszek, bawiąc się jej włosami.
- Chce sypać kwiatki z Sebą i Olim. A do tego zanieść obrączki do ołtarza.
- E niezła jest - zaczęliśmy się znowu śmiać. Julka po chwili też dołączyła do nas. 
- Zobaczymy co wujek Igła powie - Bartman szybko zadzwonił do niego, ale Igła ciągle rozmyślał i musiał rozmawiać z Iwoną. Przekazał jej życzenia Julki i wrócił do nas na kanapę. 
- Muszę wam coś powiedzieć. Z tą ręczną to była wpadka. Nie kręci mnie granie w nią. Chyba wolę siatkówkę - powiedziała patrząc to na mnie, to na Zbyszka.
- Naprawdę? - zapytałam zaskoczona.
- Tak. Będę trenować w te same dni co ręczna. 
- No to świetnie - powiedział zadowolony Zbyszek. 
- Rośnie nam kolejna gwiazda - zaśmiałam się. 
- Dobra, to by było wszystko. Idę spać. Dobranoc. - pocałowała mnie i Zbyszka i poszła do pokoju. Spojrzałam uśmiechnięta na niego. 
- A widzisz? - powiedziałam triumfalnie.
- Widzę tylko ciebie - przybliżył się do mnie i zaczął całować. Szybko wylądowaliśmy na łóżku w sypialni.

Igła miał rację z tym czasem. Nie dość że codziennie mieliśmy treningi, wyjazdy na mecze i granie w u siebie, to mieliśmy naprawdę mało czasu. Nikola z Majką i Agatą siedziały i wypisywały zaproszenia. Wstępnie wyliczyliśmy 200 osób. Mi nie pozwalały się do tego zabrać bo stwierdziły że mam za brzydkie pismo, więc z Krzyśkiem załatwialiśmy inne sprawy. Sala była ta sama co podczas wesela Kosoków. Wcześniej też kupiłem garnitur (pod czujnym okiem Julki, Krzyśka i Seby), Igła zajął się organizacją DJa i innych detali. Co do programu wesela nie chciał pisnąć ani słowa. A jeszcze Nikola musiała kupić suknię ślubną, obrączki były załatwione, no i czekał nas mecz gwiazd oraz święta. 
- Nad czym tak rozmyślasz? - siedziałem w salonie i nawet nie słyszałem kiedy weszła do domu.
- Nad ślubem, weselem. Kiedy jedziesz po sukienkę? - usiadła obok mnie i objąłem ją ramieniem.
- Już mam - spojrzała mi w oczy. Zastanawiałem się czy nie jest w ciąży, bo ostatnio zrobiła się taka piękna, że nie mogłem wyjść z podziwu. Ale dopóki sama mi nic nie mówiła to ja nie będę pytać. 
- Kiedy kupiłaś? - spytałem zdziwiony.
- Jakiś czas temu. Ale nie znajdziesz jej w domu - znowu się zaśmiała. - jedziesz ze mną po Julkę?
- Tak.
Ubraliśmy się szybko i wyszliśmy z domu. Za nic w świecie nie chciałbym teraz wrócić do szkoły. Nadal pamiętam jak to było i z całego serca współczułem Julce. Ale każdy musiał przez to przejść.
-------------------------------------------
rozdział raczej przejściowy bo nic się nie dzieję. U mnie na szczęście za oknem wiosna w pełni i oby tak dalej :D
http://www.youtube.com/watch?v=-T2r5XZQqIs&oref=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3D-T2r5XZQqIs&has_verified=1 nie zwracajcie uwagi na teledysk. chodzi mi tylko o piosenkę :)
pozdrawiam :*

5 komentarzy:

  1. super rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na nowy rozdział . ; )
    http://polscysiatkarzenajlepsi.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  3. z dnia na dzień coraz krótsze , nie ukrywam że mnie to zasmuca , mam pytanie ile lat ma aktualnie Julka ze ma już biologie ? ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piszę teraz na bloggerze i jeszcze się nie orientuje w długośći. następne postaram się dłuższe. ta biologia to jest bardziej przyroda. A Julka ma obecnie siedem lat :)

      Usuń