- Ulala coś się musiało stać, że sam prezes zawitał do nas -
zaśmiał się Igła.
- Ignaczak co tam gadasz? - zapytał Kowal.
- Nie nic - odpowiedział do niego. - mam nadzieję że znowu nie
potrącają nam z pensji - zaśmiał się znowu do nas.
- Igła, dwadzieścia kółek dodatkowo - uśmiechnął się trener.
- To jest Ignaczak, tego nie uciszysz - zaśmiał się Pit. Zaczęłam
się śmiać bo przypomniało mi się Kurkowe Piter z jednego odcinka Igłą
Szyte.
- O Krzysztof, już masz towarzyszkę - spojrzał na mnie trener
Tomasz. Świetnie. Mimo to nadal z Igłą się śmialiśmy.
- Dobrze, nie przedłużajmy tego bo jeszcze muszę odwiedzić kilka
miast. Jestem tutaj po to żeby was zwerbować do meczu gwiazd. Mam na myśli
reprezentantów Polski, którzy byli w tym roku powołani.
- Jakiś bliżej ustalony termin? - zapytał Bartman.
- 21 grudnia.
- Właściwie czemu nas pytacie? To przecież zależy od trenera -
powiedział Igła.
- Terminy meczów w obu przypadkach nie zachodzą na siebie, a pytamy
bo nie wiemy czy macie chęć wzięcia udziału w takim wydarzeniu.
- Ja tam jestem jak najbardziej za - powiedziałam uśmiechnięta.
Impreza obfita w dużą dawkę humoru.
- Drużyny oczywiście będą mieszane. Skład sami losujecie. Na kogo
wypadnie na tego bęc - dodał śmiejąc się.
- A jaka hala? - zapytał trafnie Pit.
- Torwar. Byliśmy już tam kilka lat temu i wracamy na stare
śmieci.
- No to świetnie - podsumował Bartman. Oboje byśmy mogli spotkać
się z rodziną.
- Będziecie występować z pseudonimami na plecach, także proszę reprezentantów o wysłanie na mejla związku co ma widnieć u was z tyłu.
Wiadomość wyślijcie przez klub.
- Ja tam mogę już teraz powiedzieć - powiedział Igła.
- Ktoś jeszcze? - zapytał prezes.
Chłopaki podali od razu, co w rzeczywistości wyszło: Wrona - Kruk,
Krzysiek - Igła (co za niespodzianka), Piotrek - Cichy, Grzesiek - Kosa (no też
mi suprajs), Zbyszek - ZB9 (po długiej kłótni z Igłą; Krzysiek chciał Zajcewa
- dosłownie tak jak się czyta), Kuba - Rudy Kojot, Michał - Dracula (ten
pomysł podsunęli chłopaki a nie sam Winiar, ale prezes i on wyrazili zgodę, Ola
- Niezdara, a ja nie miałam niczego, więc zostało przy tym najgorszym - Ola (Dziku będzie miał ubaw, nie ma co).
- To widzimy się na Torwarze - pożegnał się z nami i wyszedł.
- Zapowiada się świetna zabawa - zatarł ręce Krzysiu.
- W końcu sobie pozagrywasz - klepnął go w plecy Winiar.
- Co tam zagrywka. Do dzisiaj mam w pamięci ten poprzedni. Ale z
dziewczynami jeszcze nie graliśmy. Może być ciekawie.
- Koniec tego gadania; rozgrzewamy się - zagwizdał trener.
Gdy kończyliśmy mecz, na sale wpadła Iwona z Sebą, Dominiką i
Julką, za nimi Dagmara z Olim. Zabrali nam piłkę i zaczęła się wojna.
Nie no, żartowałam z tą ręczną. Owszem, dobrze w nią grałam, ale
stanowczo mnie nie pociągała. Trudno się domyśleć co chciałam w przyszłości
robić. Oczywiście, że siatkówka. Na ten pierwszy trening zabrałam tatę, bo
chciałam go wkręcić na maksa. Za łatwo przyjęli tę decyzję o ręcznej; a
przynajmniej mama. Dzisiaj im powiem, że chciałam ich tylko wkręcić. Sebek to
jest jednak mistrz że się nie wygadał; Oliwier też.
- Dawaj, zabierzmy im piłkę. Trenerów nie ma - powiedział do mnie
młody Ignaczak. Podbiegliśmy i przechwyciliśmy ją. Tata złapał mnie i zaczął
łaskotać. Mama dołączyła do niego i byłam w kłopotach.
- Seba pomóż - zawołałam ze śmiechem. Zauważyłam, że wujek Igła
ganiał go po całym boisku. Oczywiście by go dogonił, ale sam też świetnie się
bawił. Na szczęście mnie puścili i wskoczyłam tacie na plecy. Chwilę później
już się uspokoiliśmy i pozwoliliśmy dalej im trenować.
- Co jemy na obiad? - siedziałam w kuchni i robiłam zadania z
biologii, które miały uświetnić moją wiedzę. Mama wstawiała pranie, a tata
gotował.
- Spaghetti? - zapytałam.
- No dobra, może być. To musi być mega porcja bo nie długo wpadnie
reszta.
Kolejny wieczór z wysokimi. Uwielbiałam ich wszystkich, a
szczególnie wujka Igłę, z którym się mogłam kłócić bez końca. Zaniosłam swoje
książki do pokoju i wróciłam do kuchni.
- Tata, opowiedz mi jak poznaliście się z mamą - odwrócił się z
szerokim uśmiechem na ustach.
- Pierwszy raz zobaczyłem ją w pociągu - zaczął historie.
- Ale że mama tak ci przygadała? - spytałam zaskoczona.
- Tak. Mama ma dość cięty język. No a potem to jakoś poszło.
- Co poszło? - mama weszła do kuchni; z dnia na dzień robiła się
coraz piękniejsza. Włosy miała już do połowy pośladków i sama chciałabym mieć
takie jak ona.
- Tata opowiada mi jak się poznaliście - wytłumaczyłam.
- A no dość ciekawa historia - zaczęła się śmiać, a ja słuchałam
dalej. Gdy tata kończył robić spaghetti, akurat zawitali goście. Zjedliśmy, a
potem ja i chłopaki poszliśmy do swojego pokoju, a oni do salonu. Spojrzałam na
swój kącik siatkarski i byłam strasznie dumna z tych wszystkich rzeczy, z tego
że mam rodziców którzy mają w tym swój udział. Co prawda mnie adoptowali, ale
byłam ich. No i poznałam Sebe i Oliego.
- No to teraz spowiadajcie się z czego byliście tacy radośni
wcześniej - zażądał Igła.
- Ustaliliśmy - powiedział Bartman. Igła nie wiedział o co chodzi.
- No termin ustaliliśmy- przewróciłam oczami.
- No to super- cieszył się jak dziecko. - na kiedy?
- 29 grudnia.
- Oj to za chwilę przecież. Zaproszenia i te sprawy - zamyślił się.
- Majka i Agata mi pomogą.
- A świadkowie to - celowo nie dokończył Winiar.
- U mnie Dzik- odpowiedział od razu Zbyszek.
- Ja wezmę Majkę.
Krzysiek wstał i zaczął panikować - boże, ja mam za mało czasu.
DJ, sala, imprezy, goście - zaczął chodzić nerwowo po pokoju, a my się z niego
śmialiśmy.
- Igła, wyluzuj. Jutro po treningu pojedziemy na sale i załatwimy
wszystkie sprawy.
- A zaproszenia? Ja nie wiem z czego wy się śmiejecie. Naprawdę mało czasu zostało.
- Damy radę - poklepał go po ramieniu Zbyszek.
- Dobra ja muszę lecieć do domu wszystko obmyślić, napisać plan,
menu.
- Krzysiek, to jest ich wesele czy twoje? - zapytała Iwona.
Zaczęłam się śmiać. Nie powiem, bo na rękę mi było żeby on wszystkim się
zajmował; ja do tego nie miałam głowy. Ale znowu nie chciałam go obciążać.
- No pewnie że ich. Ale sama widzisz, że oni się na tym nie znają,
a poza tym ja naciskałem na to wesele. - wypadł szybko z pokoju i poszedł się
ubierać. Iwona zawołała dzieciaki i po chwili już ich nie było.
- To ja tez się zbieram - powiedział Winiar. Zebrał Oliego i
zostaliśmy sami.
- Co robicie? - spytała Julka wchodząc do pokoju. Zrobiłam jej
miejsce między nami i szybko wskoczyła na kanapę.
- Ustalaliśmy szczegóły ślubu. Masz jakieś życzenia co do niego? -
spytał Zbyszek, bawiąc się jej włosami.
- Chce sypać kwiatki z Sebą i Olim. A do tego zanieść obrączki do
ołtarza.
- E niezła jest - zaczęliśmy się znowu śmiać. Julka po chwili też
dołączyła do nas.
- Zobaczymy co wujek Igła powie - Bartman szybko zadzwonił
do niego, ale Igła ciągle rozmyślał i musiał rozmawiać z Iwoną. Przekazał jej
życzenia Julki i wrócił do nas na kanapę.
- Muszę wam coś powiedzieć. Z tą ręczną to była wpadka. Nie kręci
mnie granie w nią. Chyba wolę siatkówkę - powiedziała patrząc to na mnie, to na
Zbyszka.
- Naprawdę? - zapytałam zaskoczona.
- Tak. Będę trenować w te same dni co ręczna.
- No to świetnie - powiedział zadowolony Zbyszek.
- Rośnie nam kolejna gwiazda - zaśmiałam się.
- Dobra, to by było wszystko. Idę spać. Dobranoc. - pocałowała
mnie i Zbyszka i poszła do pokoju. Spojrzałam uśmiechnięta na niego.
- A widzisz? - powiedziałam triumfalnie.
- Widzę tylko ciebie - przybliżył się do mnie i zaczął całować.
Szybko wylądowaliśmy na łóżku w sypialni.
Igła miał rację z tym czasem. Nie dość że codziennie mieliśmy
treningi, wyjazdy na mecze i granie w u siebie, to mieliśmy naprawdę mało
czasu. Nikola z Majką i Agatą siedziały i wypisywały zaproszenia. Wstępnie
wyliczyliśmy 200 osób. Mi nie pozwalały się do tego zabrać bo stwierdziły że
mam za brzydkie pismo, więc z Krzyśkiem załatwialiśmy inne sprawy. Sala była ta
sama co podczas wesela Kosoków. Wcześniej też kupiłem garnitur (pod czujnym
okiem Julki, Krzyśka i Seby), Igła zajął się organizacją DJa i innych detali.
Co do programu wesela nie chciał pisnąć ani słowa. A jeszcze Nikola musiała
kupić suknię ślubną, obrączki były załatwione, no i czekał nas mecz gwiazd oraz
święta.
- Nad czym tak rozmyślasz? - siedziałem w salonie i nawet nie
słyszałem kiedy weszła do domu.
- Nad ślubem, weselem. Kiedy jedziesz po sukienkę? - usiadła obok
mnie i objąłem ją ramieniem.
- Już mam - spojrzała mi w oczy. Zastanawiałem się czy nie jest w
ciąży, bo ostatnio zrobiła się taka piękna, że nie mogłem wyjść z podziwu. Ale
dopóki sama mi nic nie mówiła to ja nie będę pytać.
- Kiedy kupiłaś? - spytałem zdziwiony.
- Jakiś czas temu. Ale nie znajdziesz jej w domu - znowu się
zaśmiała. - jedziesz ze mną po Julkę?
- Tak.
Ubraliśmy się szybko i wyszliśmy z domu. Za nic w świecie nie
chciałbym teraz wrócić do szkoły. Nadal pamiętam jak to było i z całego serca
współczułem Julce. Ale każdy musiał przez to przejść.
-------------------------------------------
rozdział raczej przejściowy bo nic się nie dzieję. U mnie na szczęście za oknem wiosna w pełni i oby tak dalej :D
http://www.youtube.com/watch?v=-T2r5XZQqIs&oref=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3D-T2r5XZQqIs&has_verified=1 nie zwracajcie uwagi na teledysk. chodzi mi tylko o piosenkę :)
pozdrawiam :*
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział . ; )
OdpowiedzUsuńhttp://polscysiatkarzenajlepsi.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html
z dnia na dzień coraz krótsze , nie ukrywam że mnie to zasmuca , mam pytanie ile lat ma aktualnie Julka ze ma już biologie ? ;o
OdpowiedzUsuńpiszę teraz na bloggerze i jeszcze się nie orientuje w długośći. następne postaram się dłuższe. ta biologia to jest bardziej przyroda. A Julka ma obecnie siedem lat :)
Usuń