sobota, 2 marca 2013

ROZDZIAŁ 72

Kilka dni później obudziłam się ze strasznym bólem brzucha. Wstałam żeby wziąć tabletkę, ale gdy tylko postawiłam nogi na podłodze, poczułam jak mój żołądek faluje i szybko popędziłam do łazienki. Ledwo co zdążyłam; co chwila napadały mnie skurcze żołądka i cała zawartość wczorajszej kolacji wylądowała w toalecie.


- Nikola? - usłyszałam jak Zbyszek mnie woła. Nie miałam siły nic odpowiedzieć. Wszedł po chwili do pomieszczenia i gdy zobaczył w jakim jestem stanie, podszedł szybko i uklęknął obok.
 - Zadzwonisz do trenera i powiesz mu że dzisiaj nie dam rady przyjść? - powiedziałam słabo. Znowu nadeszła kolejna fala i nachyliłam się nad klozetem.
- Tak. Zadzwonię też do lekarza - wstał i wyszedł. Słyszałam jak rozmawia i kilka minut później był z powrotem.
- Nik - zaczął - a jeśli jesteś w ciąży? - zapytał uśmiechnięty.
- Nie wiem. To raczej mało prawdopodobne. Co prawda nie mam okresu od dwóch tygodni, ale nie wiem. Pójdę się zbadać dzisiaj to mi powie. 
- Fajnie by było - Zbyszek nadal się uśmiechał.
- Przyniesiesz mi szklankę wody? - poprosiłam. Wrócił z całą butelką, nalał mi do szklanki i podał. Wypiłam za jednym zamachem i znowu wszystko wyrzuciłam z siebie.

- Które godzina?
- Kilka minut przed 7. - siedział cały czas koło mnie.
- Idź obudzić małą do szkoły.
Kolejnych kilka godzin nadal spędziłam w toalecie. Dopiero około 10 wyszłam już w miarę normalnym stanie. Umyłam się, założyłam jeansy i czarną bluzkę i weszłam do kuchni, gdzie Zbyszek coś gotował. Momentalnie popędziłam znowu do łazienki. A jeśli to naprawdę była ciąża? Dopiero teraz się zastanowiłam, że miałam prawie wszystkie objawy. Zadowolona wyszłam z łazienki, ale wchodząc do kuchni zatkałam nos.
- Jedziesz ze mną do lekarza? - spytałam zachodząc go od tyłu. Odwrócił się i widząc mnie zaczął się śmiać.
- Jeśli jestem w ciąży to będziesz mi musiał coś innego gotować, bo tego zapachu nie zdzierżę - przytulił mnie mocno i zaczął całować. - Bartman - powiedziałam słabo. Nie mieliśmy czasu na igraszki. Oderwał się ode mnie zdyszany.
- Jedziemy - powiedział stanowczo. 10 minut później byliśmy w drodze do kliniki.
- Nikola, nie łudźmy się na zapas - powiedział w samochodzie.
- Masz rację. Może to tylko zatrucie żołądkowe. Będzie co będzie. Wiemy, że mamy prawie zerowe szanse co do ciąży - oboje jednak mieliśmy nadzieję. Nadzieja jest jednak matką głupich.
- I jak? - zapytał kilkanaście minut później gdy wyszłam z gabinetu.
- Zatrucie - przytuliłam się mocno do niego i po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- A ten brak okresu?
- Zmęczenie organizmu. Musimy jechać do apteki po witaminy i leki na to zatrucie.
Objęci wyszliśmy do samochodu. Po drodze zabraliśmy małą i kilka godzin później siedziałam pod kocem z gorącą herbatą. Zbyszek tłumaczył Julce coś z matematyki, a ja odpoczywałam. Jutro miałam jeszcze wolne, ale potem normalnie wracałam na trening.

Przygotowania do ślubu, treningi, mecze, opieka nad Julką, mój związek z Bartmanem: wszystko było takie wspaniałe, że bałam się przebić tę bańkę. Nigdy nie myślałam, że będę taka szczęśliwa. Każdego dnia budziłam się z uśmiechem na ustach.
- Ja wiem, że to nie sezon reprezentacyjny, ale tak sobie pomyślałem żeby nakręcić coś również z klubu - Igła kręcił kolejną edycję wiadomo czego. - Niestety musieliśmy pożyczyć samochód rodzinny, bo w naszych małych autkach byśmy się nie zmieścili, a jednogłośnie stwierdziliśmy, że tą podróż chcemy przeżyć razem. Także jedziemy do Warszawy na jakże emocjonujący mecz, którego ja osobiście nie mogę się doczekać.
- Igła, przestań - zakryłam mu znowu obiektyw.
- Ja nie rozumiem czemu takie piękne kobiety nie chcą być kręcone - powiedział zdziwiony do obiektywu.
- Śpiewamy coś? - zapytał Winiar, który aktualnie siedział za kierownicą.
- Ty się lepiej tam skup, żeby nie musieli nas zbierać - skarcił go Kosa.
Niestety to go nie zniechęciło i po chwili jechałam z zatkanymi uszami bo panowie śpiewali cały wachlarz piosenek disco polo. Od złocistych promieni, poprzez jesteś szalona, i na życzenie Igły ona tańczy dla mnie.
- No ja was bardzo proszę. Uszy już mnie bolą - wkurzyłam się na nich, a Krzysiek oczywiście wszystko nagrywał.
- Dobra, cicho bo dojeżdżamy - powiedział Winiar.
- No nareszcie - poprawiłam swoje długie włosy i spojrzałam na Zbyszka który ciągle mi się przyglądał.
- Co znowu? - spytałam odwzajemniając uśmiech.
- Nic. Kocham cię - pocałował mnie szybko w usta, ale tamci zaczęli gwizdać i oderwałam się od niego.
Wysiedliśmy z samochodu i kierowaliśmy się do wejścia. Kilku fanów stało i poprosiło o autografy więc grzecznie rozdawaliśmy. Po kilku minutach weszliśmy do środka. Panowie skierowali się do swojej szatni, a ja z Olą do swojej.
- Cześć - przywitałam wszystkie. Dawno ich nie widziałam i trochę się stęskniłam, mimo tego że kontakt miałam z nimi naprawdę mały. Najbardziej mi chyba brakowało Anny.
- Która to niezdara? - spytała Kasia.
- Ja - odpowiedziała Ola i wzięła strój.
- No to Ola chyba zostaje dla ciebie - powiedziała zdziwiona że taka nazwa istnieje na mojej koszulce.
- Nawet nie pytaj.
Zaczęły wszystkie się śmiać. Godzinę przed meczem przyszedł trener Piotrek z prezesem i pokrótce wyjaśnili nam na czym to ma polegać. Mało taktyki, dużo zabawy, błędów. Jednym słowem im mniej w tym siatkówki tym lepiej. Wyszłyśmy wszystkie z szatni i skierowaliśmy się na salę. Trybuny były zapełnione do ostatniego miejsca. Nawet na przejściach stali albo siedzieli ludzie. Hala dosłownie pękała w szwach. Zbyszek kiedyś trafnie powiedział, że nie zna osoby, która nie lubiłaby grać na Torwarze. Ta hala tak samo jak Spodek, miała coś w sobie. Coś co przyciągało. Panowie jeszcze nie wyszli więc zaczęłyśmy się same rozgrzewać. Gdy leżałam na boisku, usłyszałam piski, więc domyśliłam się, że oto wchodzą panowie. Te dziewczyny nie wiedziały co robią. Gdyby przebywały z nimi tak często jak ja, nie kochałyby ich tak bardzo. No dobra żartuje, kochałyby ich jeszcze bardziej. Ja sama ich bardzo pokochałam, a szczególnie tego jednego. Tego, który mimo pięciotysięcznej publiczności przyszedł do mnie i zaczął całować.
- Przestań bo wszystkie oczy są skupione na nas - zaczęłam się śmiać i lekko go odepchnęłam. Wyszczerzył się do mnie i wrócił do chłopaków. Zobaczyłam, że mama i Paula siedzą na trybunach, więc podeszłam do barierek, a one zeszły do mnie.
- Paula, jak cię dawno nie widziałam. Ty nie we Włoszech? - przytuliłam ją mocno. Sporo czasu odkąd jej nie widziałam.
- A owszem. Przyjechałam na mecz. Zresztą nie jestem sama.
- Jest tutaj Susan? - spytałam rozglądając się w około.
- Jest. Poszła do łazienki - i w tej chwili zobaczyłam jak wchodzi górnym wejściem. Nic się nie zmieniła. Nadal była ładna i wysportowana. Wróciły wszystkie wspomnienia, ale zamiast płakać uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć - popatrzyła zdziwiona na mnie. - co się z tobą stało?
- O co ci chodzi?
- Wyglądasz jak nie ty. To znaczy jak ty tylko o sto razy piękniejsza.
- Weź przestań - przytuliłam ją z całych sił, a potem wróciłam na boisko.

Sędzia zagwizdał koniec rozgrzewki i Anna oraz Możdżon podeszli do stolika losować drużyny. Było dwanaście dziewczyn i tyle samo facetów. Dość długo losowali ekipy; skutecznie zabawiał nas Igła. W drużynie losowali po sześć dziewczyn i sześć facetów. Ja trafiłam bardzo źle albo dobrze. Zależy z której strony patrzeć. Trafiłam do drużyny Anny czyli: Dziku, Siurak, ZB9, Kosa, Fabio, Ziomek, Gaj(Katarzyna Gajgał), Maj (Paulina Maj), Niezdara, Kaczor (Joanna Kaczor), Ola (ja), no i Werbel (kapitan). Do naszych rywali trafili: Kruk, Igła, Cichy, Drakula, Drzewo (kapitan; gorzej już chyba se nie mógł wybrać), Sponsor, Nadir (Mariola Zenik), Żebro (Iza Żebrowska), Ślimak( Kasia Skorupa), Sieczka (Ewelina z takim samym nazwiskiem), Głaz
(Paulina też tak samo), Podła(Anna Podolec). Na boku z Olą doszłyśmy do wniosku, że prawie każdej nazwisko mogłoby być ksywką.
- Ja mam taką strategię - zaczęła Werbel gdy się naradzaliśmy - zagrywamy od tyłu albo nogą. Atak głową, ewentualnie co wam przyjdzie na myśl. Wiecie, pokonajmy ich śmiechem.
Naszym trenerem był Andrea, a asystował mu Gruszka. Gardini dzisiaj miał wolne. To znaczy siedział obok boiska. Tamtej ekipie przewodniczył trener Piotr, a asystował Gato. Ale najśmieszniejsze było to, że sędzią głównym był Świder, a tym drugim Księciunio.
- To jest jakaś masakra - zaczęłam się śmiać do Zbyszka. I tak sędzia Świder zaczął mecz.

- Dobra, skopiemy im tyłki - powiedziała Werbel i poszła na zagrywkę. Odwróciła się tyłem i zaserwowała. Piłka wpadła w boisko prosto do Igły. Odbił głową i przebił na naszą stronę. Widownia miała niezły ubaw z naszych poczynań. Kilka razy Zbyszek zdobył punkt z ataku główką albo łokciem. Nie pytajcie mnie jak on to zrobił, ale mu się udawało. Kruk poszedł za bandy z piłką i zagrał nogą. Niestety piłką nie fortunnie skierowała się w stronę sędziego i walnęła go z całej siły w głowę. Zaczęłam się tak śmiać, że aż upadłam na boisko; zauważyłam że nie tylko ja byłam w takiej sytuacji.
- Przepraszam przepraszam - zaczął krzyczeć Kruk, gdy Świder rozmasowywał sobie głowę.
- Nie no tak się nie da grać - powiedział Księciunio i zabrał Siurakowi piłkę. Poszedł na zagrywkę i zagrał kolankiem. Piłka poszybowała wysoko ale daleko jej było do siatki. - Jeszcze raz - tym razem piłka przeleciała, ale ledwo ledwo.
- Robimy blok - zawołał Igła i Możdżon wziął go na barana. Niestety Igła stracił równowagę i wylądował po naszej stronie. Zatrzymał się krokiem na górnej linii, co za skutkowało nie małym krzykiem. 
- Zmiana - krzyknął Gruszka. Wparował na boisko z dodatkową piłką ponieważ teraz była kolej drużyny przeciwnej. Zakrył oczy koszulką i zaserwował sposobem dolnym. Tym razem oberwał Księciunio.
- Nie no ja tak nie gram. Świder złaź - krzyknęła w jego kierunku Nadir. - No złaź, szybko.
Sama bałam się jej w tym momencie, i Świder posłuchał jej. Zajął jej miejsce i zaczęliśmy znowu grać w miarę normalnie, dopóki Igła nie poszedł na zagrywkę. Zaczął się śmiać i obił piłkę głową.
- Miało być normalnie - zagwizdała Nadir.
- Sędzia kalosz, sędzia kalosz - zaczął się do niej drzeć. Pokazała mu język i olała. 
- Zmiana - Krzyknął Andrea. I w tej chwili na boisku mieliśmy 14 graczy bo rezerwowi też się wpakowali. W tamtej nie próżnowali i zrobili to samo. Komentatorzy mieli niezły ubaw z nas. Pan Swędrowski aż się popłakał ze śmiechu. Na boisku zrobił się istny bigos. Przeszłam na drugą stronę i wskoczyłam Krukowi na plecy.
- Ej osłabianie przeciwnika! - krzyknął. Nikt nie zwracał na niego uwagi i grał tak dalej ze mną, bo sama nie chciałam się usunąć.
Zauważyłam, że przez barierki próbuje przejść Susan, ale ochroniarz nie chciał jej przepuścić. Zbyszek zauważył całą akcje i pobiegł jej na ratunek. Po chwili i ona znalazła się na boisku. 
Po kilku minutach gra wróciła do normy i z powrotem było dwanaście graczy na boisku. Księciunio dostał awans i poszedł na miejsce Świdra. W naszej drużynie mieliśmy dwóch trenerów i funkcję Anastasiego przejął Dzik, a Gruszki ZB9. W tamtej tylko Gato wbiegł na boisko i to było nie fair bo mieli dwóch libero. 
- Współczuje tym co to oglądają w tv - krzyknął do mnie Kruk. Nadal wisiałam mu na plecach. Niestety nie fortunnie zawisłam na siatce (nie pytajcie jak to się stało bo do tej pory nie mam pojęcia) i nie mogłam z niej zejść. Prawa noga weszła mi w jedno oczko i wisiałam tak głową do dołu. Nikt sobie z tego nic nie robił i dalej grali. Niestety na zagrywkę poszedł Igła i poczułam jak piłka mocno wali w moje poślady.
- Ej kurde zdejmijcie mnie stąd. Sędzio litości!- krzyknęłam do niego. Niestety był za daleko albo specjalnie mnie nie słuchał. W końcu Gruszka się zlitował i mnie uwolnił. 
- To ja wam teraz pokaże jak się gra w siatkówkę - na boisko wpakował prezes w garniaku.
- Marynareczkę pan chociaż zdejmie- krzyknął Gato.
- Ja w marynarce nawet potrafię grać - zabrał mi piłkę i zaserwował. Piłka trafiła centralnie w tył głowy Andrei. Ten wyrzucił stek przekleństw po włosku i sam poszedł za linię. Zagrał idealnego asa, ale przeciwnicy nie chcieli oddać piłki. 
- O nie, bandyta idzie - krzyknął Księciunio. Odwróciłam się i zauważyłam jak Olek zabójca zmierza w naszym kierunku. Miał na sobie dres, tylko jedną nogawkę miał podwiniętą, a druga była w białej skarpecie. Do tego był na boso. 
- No to wygramy - przybiłam piątkę z trenerem Dzikiem. Wiadomo, że Maser obniży i tak już niski poziom ich gry. Jakże mocno się myliłam. As za asem wpadały na naszą stronę. Wyskoczyłam w górę i zablokowałam zagrywkę.
- Koniec tego znęcania się nad nami - uśmiechnęłam się szeroko do niego.
- To nie dozwolone - krzyknął w moją stronę.
- W tym meczu nie ma zasad - poklepał go po plecach Igła.
- Wstyd mi za was - zwiesił głowę i zszedł z boiska. Godzinę później sędzia (Igła) zagwizdał koniec meczu i zeszłam z boiska.
- Nigdy więcej - zaczęłam się śmiać.
- Za rok kolejna edycja - zawołał zadowolony prezes. W tej chwili moja miłość do nich skończyła się. Wszystko minęło gdy weszłam do szatni.
- Kurde, jeszcze raz bym zagrała - powiedziałam do dziewczyn. Zaczęły się śmiać ze mnie i po chwili wszystkie wyszłyśmy z szatni. 
Kilkanaście minut później siedziałam z chłopakami, Olą, mamą, Susan i Paulą w salonie i płakaliśmy ze śmiechu oglądając powtórkę.
- Najlepszy mecz ever - podsumował Igła gdy zakończyli nadawać.
-------------------------------------------
no to czeka nas kolejny jakże upragniony siatkarski weekend :) ja osobiście nie mogę doczekać się tego poniedziałkowego meczu.
przesyłam wam filmik, który idealnie podsumował to co ja sama czuje o siatkówce. enjoy ;D http://www.youtube.com/watch?v=GRcFdARpVu8
Znowu zapomniałam: Grzegorzu, wszystkiego najlepszego :) zero kontuzji, zwycięstwa w poniedziałek, i samych sukcesów oraz szczęścia w życiu prywatnym :*

8 komentarzy:

  1. Super rozdział. :) Jutro też mniej więcej o tej godzinie wstawisz kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  2. Co to się dzieje w państwie polskim! heheszky, mega rozdział:D//Patt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogla czytać opisu meczu ... cały czas sie śmiałam!
    Juz nie mogę sie doczekać kolejnego Meczu Gwiazd :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na kolejny rozdział, który znajdziesz na http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/.
    Pozdrawiam,
    Inna.

    OdpowiedzUsuń
  5. o której dziś nowy ??

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, jak ja rechoczę. Siedzę i się non stop brechtam, aż mi łzy pociekły.Też bym sobie w takim czymś zagrała albo chociaż popatrzyła. Mam nadzieję, że uda się Nikoli w końcu zajść w ciążę.

    OdpowiedzUsuń