- Świetnie. - odpowiedziałam cicho. - która godzina?
- Po 13.
- Musimy się zaraz po Julke zbierać - oparłam głowę o blat.
- Dzwoniłem do mamy i powiedziałem, że wpadniemy o 16.
- No to super. Idę się myć - wyszłam wolno z kuchni i dopiero
zimny prysznic mnie trochę obudził. Założyłam jeansy i biały sweter,
pomalowałam się i wyszłam z łazienki. Poszłam do salonu, gdzie Zbyszek
oglądał powtórkę meczu siatkarek.
- Może kiedyś i Rzeszów tam się znajdzie - powiedziałam rozmarzona
samą myślą o imprezie międzynarodowej.
- Prędzej niż myślisz. Będziesz na naszym niedzielnym meczu?
- Raczej nie bo w sobotę gramy w Bydgoszczy.
- Kolejne rozjazdy - powiedział smutno.
- Poczekajmy aż Julka zacznie wyjeżdżać to dopiero wtedy się
zacznie. Będziemy się tylko mijać w drzwiach.
- No ale wiedzieliśmy w co się pakujemy.
- Racja. Myślisz, że jak zadzwonię teraz do prezesa to bardzo się
wkurzy?
- Zadzwoń do biura. Mogę się założyć, że siedzi w klubie. -
powiedział pewny siebie Bartman. Miał rację. Prezes stwierdził, że mam
szczęście bo właśnie robił zamówienie na nowe stroje na mecz do Bydgoszczy.
Musiałam tylko donieść papier potwierdzający zmianę nazwiska, ale to nie
sprawiało problemu. Dokończyliśmy mecz i poszliśmy po Julkę. Mijali nas
skacowani, ale mimo to uśmiechnięci ludzie. Ja również szeroko się uśmiechałam
na samą myśl o moim, naszym szczęśliwym życiu. Miałam nadzieję, że ten rok
będzie równie obfity w sukcesy co poprzedni.
- Nikola, pośpiesz się. Zaraz musimy jechać - pakowałam torbę na
wyjazd do Bydgoszczy. Zbyszek jechał na trening, więc jechaliśmy razem na
Podpromie. Julka już dawno była w szkole i obiecała, że będzie mnie z tatą
dopingować. Autokar już czekał, więc pożegnałam się tylko z Bartmanem i wpadłam
do niego.
- Witam - przywitałam się z trenerem i usiadłam na swoim miejscu.
Czekała nas długa podróż, więc założyłam słuchawki i nastrajałam się na
jutrzejszy mecz. Do hotelu miałyśmy zajechać późnym wieczorem, więc będzie
pewnie tylko krótka odprawa i spać. Kilka godzin spędziłam na rozmyślaniu;
wysiadając z autokaru, rozciągnęłam zastane kości.
O 21 miałyśmy krótką odprawę w sali konferencyjnej a potem
późną kolację. Zadzwoniłam jeszcze do Zbyszka i położyłam się spać.
Rano obudziłam się o 9 na śniadanie. Założyłam firmowy strój i
zeszłam na dół. Dziewczyny były w bojowych nastrojach co i mi się udzieliło.
Potem trening na siłowni, chwila wolnego i wyjeżdżaliśmy na halę. Nie za bardzo
lubiłam tu grać bo trybuny były oddalone od boiska. Jeśli chodzi o to, to
Podpromie, Energia czy na nawet Torwar były lepsze. W szatni ostatnie słowa
trenera i poszłyśmy się rozgrzewać. Było sporo wolnych miejsc, ale zauważyłam
klub kibica z Rzeszowa. Uśmiechnęłam się do nich i pomachałam. Byłam godna
podziwu dla nich, że przejechali taki kawał. W końcu jutro jest grany mecz na
Podpromiu, a oni zapewne też tam będą dopingować pasiaków. Wpadłam na pewien
pomysł.
- Trenerze, mogę zabrać się z klubem kibica żeby zdążyć na mecz? -
trener robił ostatnie poprawki.
- Tak tak - odpowiedział wpatrzony nadal w kartkę. Musiałam
jeszcze załatwić sprawę z KK, ale to chyba była tylko formalność.
- Witam - szef tego całego zgromadzenia był bardzo miłym panem,
który miał świetny kontakt zarówno z samym KK jak i z graczami.
- Pani Nikola, witam. Co panią sprowadza? - uścisnął moją dłoń.
- Ja tylko na chwilę póki trener nie patrzy. Mogę wracać z wami?
Zdziwił się trochę, ale również uśmiechnął. Chyba pierwszy raz
ktoś mu to zaproponował.
- Chciałabym zdążyć na mecz męża, a wy pewnie też tam będziecie.
- Tak tak oczywiście. Wyjeżdżamy jutro z samego rana.
- To do zobaczenia rano przed hotelem.
- Umowa stoi. To będzie dla nas zaszczyt.
Wróciłam szybko na boisko i kontynuowałam rozgrzewkę. Zauważyłam
bydgoskich chłopaków i trenera Piotra. Gdy zdjęłam bluzę, kilka osób z widowni
się zdziwiło i widziałam jak nagle błyskają flesze.
- O kurde. To się porobiło - zaśmiała się Ola.
- Przyzwyczają się.
- Może lepiej nie wchodź dzisiaj na Facebooka, co? Zasypią cię
komentarzami. - miała naprawdę niezły ubaw ze mnie.
- Już się boje.
Postanowiłam się tym nie przejmować. W końcu to nasze życie
prywatne. Wyszłam w szóstce i zaczęłyśmy mecz. Bydgoskie dziewczyny były
równie mocne jak panowie, ale nie tak mocne jak my. Drużyna naprawdę się
wzmocniła i śmiało mogłam powiedzieć, że siatkówka dominowała i była potęgą na Podkarpaciu. Wygrałyśmy szybkie 3:0. Rozciągając się na boisku, podszedł dziennikarz.
- Dzień dobry. Można krótki wywiad?
-Tak - leżałam w dość dziwnej pozycji, ale jemu to najwidoczniej
nie przeszkadzało.
- Gratuluje meczu i ślubu - powiedział uśmiechając się szeroko.
- Dziękuje.
- Jak wy to robicie, że każdy mecz wygrywacie i to do tego w jakim
stylu. Jest połowa sezonu, a na koncie ani jednego przegranego.
- O to chyba chodzi, żeby piąć się coraz wyżej. Nasza forma rośnie
co widać. Zostawiając ten zespół na rok, nie myślałam, że zrobią takie postępy.
Cieszę się, że dają sobie świetnie radę. Ale to nie tylko ich zasługa, ale też trenera i całego sztabu. Podkarpacie ma bardzo dobre władze klubu i tyle.
Wiedzą co i jak skleić żeby działało.
- O tak. Jutro kolejny mecz pasiaków. Wybiera się pani?
- Niestety nie bo wyjeżdżamy dopiero po treningu. Ale będę oglądać
i kibicować chłopakom - uśmiechnęłam się szeroko. Mój byt na hali miał być
niespodzianką.
- Następny mecz za tydzień. Drużyna niżej od waszej pozycji a
rankingu, ale wygrała z silniejszą Skrą, która plasuje się zaraz po was.
- Zobaczymy jak to będzie. Zaksa to nie byle co. Zresztą można
zauważyć, że męska jak i żeńska drużyna jest mocna. Chętnie spotkam starych
znajomych - zaczęłam się śmiać.
- No tak, słynny Guma i Możdżon zapewne przyjdą na mecz.
- Liczę na to. Wydaje mi się, że obecność takich osób jak oni
daje siłę i motywację.
- Pani też?
- Tak. Znam ich też prywatnie i w tym przypadku nie będę łączyć
tego że kibicują moim rywalkom. Wiadomo że wynik jest najważniejszy. Ale liczy
się też poziom na jakim będziemy grać.
- Dziękuje bardzo i życzę powodzenia.
Pożegnałam się i dalej rozgrzewałam. Jakieś 10 minut później
wstałam i skierowałam się do szatni. Po drodze rozdałam kilka autografów, ale
się też wkurzyłam.
- Zibi nie wiedział co robi - powiedziała cicho jedna dziewczyna.
- Słucham? - zatrzymałam się obok niej.
- Nic nic - odpowiedziała czerwona jak burak.
- No ja mam taką nadzieję. Daruj sobie takie komentarze.
Weszłam do szatni, gdzie dziewczyny świętowały kolejne zwycięstwo
śpiewając na głos hello. To już była taka nasza tradycja.
- Musimy oblać twój ślub - powiedziała Paulina.
- Już opijałyśmy przecież.
- Za mało. Dzisiaj jest idealna okazja do powtórki.
- Zapraszam do mojego pokoju.
Dziewczyny spisały się równie dobrze co męska kadra. Pierwszy raz
z nimi piłam i trochę to nas do siebie zbliżyło. Rano obudziłam się z lekkim
bólem głowy i wypadłam z pokoju na śniadanie. Miałam mało czasu bo za chwilę
wyjeżdżaliśmy. Klub kibica przywitał mnie gromkim dziękujemy. Usiadłam w samym
środku sympatyków wilków; przez całą drogę śpiewałam z nimi piosenki co
ogromnie mnie rozweseliło. Kombinowali nad nową piosenką i sama pomagałam im
trochę.
- Pani Nikolo. Ale co ja widzę, pani nie ma pasiaka.
- No nie mam - powiedziałam smutno. Na wszystkie mecze chodziłam w
pasiaku i teraz dziwnie się czułam.
- Jak dobrze, że ja myślę o takich zbłąkanych owieczkach -
powiedziała pani w wieku może mojej mamy. Wyjęła z torebki koszulkę z 9
na plecach.
- Trafiłam co? - zaśmiała się.
- Zwrócę ją pani na następnym meczu.
- Proszę się nie fatygować - machnęła ręką.
- Nie ma żadnego ale - powiedziałam stanowczo.
Na Podpromie dojechaliśmy godzinę przed meczem. Pożegnałam się z
nimi, podziękowałam za podróż i poszłam do sektora gdzie siedziały Sovia
Ladies.
- Cześć - przywitałam się z Iwoną - gdzie dzieciaki?
- Poszły do szatni po chłopaków - zaśmiała się. W naszym sektorze
siedziała jeszcze żona Alka, Winiara, Wojtka oraz Agata, Magda i Majka.
Wszystkie oczywiście w pasiakach z numerami swoich ukochanych.
Tylko mój zgadzał się w pełni. Panowie wyszli się rozgrzewać i
oczywiście gorąco dopingował ich klub kibica. Dzisiaj grali z Olsztynem; fajnie
było znowu zobaczyć Piotrka. Zbyszek, Krzysiek i Michał szli za rękę z dzieciakami.
Potem maluchy wróciły do naszego sektora.
- Mama - krzyknęła radośnie Julka na mój widok. Miała dużą
bartmanową koszulkę.
- Świetnie wczoraj grałaś - pocałowała mnie w policzek i mocno
przytuliła.
- Ciocia zawsze świetnie gra - zaśmiał się Seba.
- Seba, teściowej będziesz się podlizywać później - klepnął go po
plecach Oli. Spojrzałam na boisko gdzie panowie trenowali zagrywkę. Zbyszek
stał do mnie tyłem i mnie nie widział. Dopiero gdy spiker zapowiedział nową
piosenkę od KK, którą ułożyli z moją pomocą to zaczął rozglądać się po
trybunach..
- No w końcu jesteście - wpuściłem do środka prawie całą Sovie.
Zebraliśmy się na oglądanie razem meczu naszych dziewczyn. Mieliśmy jutro mecz,
więc odbyło się bez piwa. Dziewczyny już się rozgrzewały, a Nikola rozmawiała z
Klubem Kibica. Potem szybko wróciła na boisko. Pan Swędrowski dumnie komentował
nasze Rzeszowskie dziewczyny. Ale dopiero się rozpętała burza gdy Nikola zdjęła bluzę.
- Widzimy państwo, że jedna z dziewczyn zmieniła status.
Gratulujemy tak świetnego wesela. Igła, jeśli nas słuchasz, to ci mówię że po
zakończeniu kariery możesz spokojnie pracować jako organizator wesel. Dawno się tak nie ubawiłem - zaśmiał się - no ale wróćmy myślami na boisko.
- Ja mam zamiar do 50 grać - stwierdził Ignaczak. Dziewczyny pokonały je 3:0. Potem studio pomeczowe i puścili krótki wywiad z Nikolą.
- Stary masz super żonę - powiedział Wrona.
- Moją żonę - uściśliłem.
- Dobra, zbieramy się bo jutro to my gramy. - Igła wstał szybko. Julka już spała, więc poszedłem się tylko umyć i położyłem się do łóżka. Chwilę porozmawiałem z Nik i zasnąłem. W nocy obudziłem się z Julką przytuloną do
mnie. Objąłem ją ramieniem i dalej spaliśmy.
- Julia, nie masz nic przeciwko że prawie cały czas siedzisz na
hali? - wlewałem właśnie ciasto na naleśniki na patelnie, a mała siedziała przy
laptopie.
- Nie, dopóki jest tam Sebastian z Oliwierem. Zresztą lubię to
miejsce. Tata chodź coś zobacz - powiedziała zaniepokojona. Zobaczyłem tylko
wielki napis i dalej postanowiłem nie czytać.
- Komentarze są jeszcze gorsze - dodała skwaszona.
- Nie czytaj tego. Nie ma co się przejmować - nie za bardzo
interesowały mnie komentarze osób których interesuje tylko mój wygląd a nie
gra. Wyłożyłem naleśniki na stół i w ciszy spożywaliśmy posiłek.
Standardowo półtorej godziny przed meczem wyjechaliśmy na hale.
Mając świadomość, że Nikoli dzisiaj tutaj nie będzie, byłem lekko zmartwiony.
Ona dodawała mi otuchy i energii. Ktoś zapukał do szatni, co było raczej dziwne.
- Cześć - powiedział uśmiechnięty Piotrek gdy otworzyłem drzwi.
- Konkurencja, wchodź - wydarł się Ignaczak.
- Witam wszystkich. Sprawdzam jak sytuacja w obozie wrogów -
zaśmiał się.
- No kiepsko jak widać. To co, spotykamy się po meczu? - Igła
świetnie przejął wroga. Gadali sobie dalej, a ja skupiłem się na meczu. Pół
godziny przed meczem weszły dzieciaki i popędziły nas. Złapałem Julie za rękę i
wyszliśmy na boisko. W korytarzu było słychać jak klub kibica świetnie
rozgrzewa publiczność.
- Klub kibica zaprezentuje nową przyśpiewkę, w której swój udział
miała też Pani Nikola - powiedział spiker. Dziwne, oni zawsze tworzą coś nowego
podczas podróży. Rozejrzałem się po sali i zobaczyłem ją. Stała z Julką i
uśmiechała się do mnie. Od razu zrobiło mi się lepiej z myślą, że ona tutaj
jest. Pomachałem jej i musiałem wracać z powrotem do rozgrzewki.
- Tata był grzeczny jak mnie nie było? - nadal przytulałam małą bo
strasznie mi jej brakowało.
- Oglądali mecz z wujkami i byli trochę wkurzeni jak coś wam nie
wychodziło. Ale w końcu jak wygraliście to pogratulowali mu wspaniałej
żony.
- No to dobrze - zaczęłam się śmiać.
Chwile później pan przez mikrofon zapowiedział początek meczu. Tak
samo jak wczoraj ja, tak i dzisiaj Bartman wyszedł w pierwszym składzie. Szło
im całkiem nieźle, ale Grzesiek lekko odstawał.
- Co się z nim dzieje? - powiedziałam na głos.
- Powiedziałam mu o ciąży - schowała twarz w dłoniach Majka.
- Nie ucieszył się?
- Jest w szoku.
Po pierwszym secie zauważyłam, że trener z nim rozmawia i dalej
Grzesiek grał już lepiej. Wygrali 3:1; Podpromie jak zwykle oszalało.
- Ty kłamczuchu - zaśmiał się Zbyszek po meczu. Pocałował mnie
delikatnie w usta.
- Wróciłam z kk. Super ludzie tak w ogóle.
- Się wie. Od razu lepiej mi się grało wiedząc że tu jesteś.
Komentatorzy rozpływali się nad waszą wczorajszą grą. Pan Swędrowski
stwierdził, że Igła po skończeniu kariery zawodowej ma fuchę załatwioną jako
organizator wesel.
- Na antenie? - zapytałam zdziwiona.
- Jak zdjęłaś bluzę.
- No to super. Się będzie działo.
- Już tak jest - pocałował mnie w usta i pobiegł do szatni. Sovia
ladies jak zwykle zostały dłużej i czekały na swoich ukochanych.
- Mam pomysł. Chodźcie spikniemy wszystkie ladies i się spotkamy
wspólnie? Mówię o Zaksie, JW i Skrzatach - uściśliła Iwona.
- Może na jakimś meczu? W przyszłym tygodniu w Jastrzębiu?
- Kurde, ja gram mecz wtedy. Ale z kk się najwyżej zabiorę -
uśmiechnęłam się na samą myśl.
- No to ustalone. Ja zadzwonię do Zaksy, ty możesz do Jastrzębia
bo znasz Monikę.
- Ja oczywiście do Skrzatów - zaśmiała się Dagmara.
- Chyba pierwsze takie przedsięwzięcie - powiedziała Majka.
- Szczegóły ustalimy w tygodniu. A Majka, jak się czujesz?
- Jest lepiej. Jestem ciekawa czy to będzie chłopczyk czy
dziewczynka.
- Ja nie miałam żadnych objawów. Tylko pewnego dnia Krzysiek się zdziwił
bo siedziałam przed telewizorem jedząc ogórka z czekoladą. Ja w tym nie
widziałam nic dziwnego ale Krzysiu mnie wysłał na badania. Z Dominiką było tak
samo, ale to już wiedziałam co oznacza.
- To się ciesz dziewczyno. Ja pierwsze trzy miesiąca to spędziłam
prawie cały czas w toalecie. Jakiekolwiek gotowanie Michała czy sam zapach kawy
przysparzał mnie o takie mdłości że głowa mała.
- Mogłabym mieć te wszystkie objawy, byle zajść w ciążę -
powiedziałam rozmarzona.
- Cierpliwości - gdyby tylko wiedziały o moim problemie.
- Baby jak zwykle plotkują - wyszedł Wrona z szatni.
- O tobie Andrzejku - powiedziała Magda. Objęci wyszli z hali.
Chwilę później też się kierowaliśmy do domu.
-------------------------------------------
wybaczcie, że wczoraj nie dodałam, ale sprawy rodzinne ;/
rozdział w sumie o niczym :(
pozdrawiam :*
Rozdział jak zawsze wspaniały! Czysta przyjemność tu zaglądać i czytać...:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego Kochana Babo! :*
Ana
możesz dodawać co kilka lat, jestem cierpliwa ;D wiem, że prawdziwi artyści potrzebują czasu :) pozdrawiam i zapraszam http://zagrywka-jest-tylko-jedna.blogspot.com/;*
OdpowiedzUsuńjak zwykle super ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
faaajny rozdział. : ) Kiedy kolejny? : )
OdpowiedzUsuń