- Zbyszek, zbieramy się. - wszedł Igła do szatni. Założyłem tylko
buty i wyszedłem za nim. Zawalił się, ale tylko na kilka miesięcy, które były
istnym koszmarem. Całe miesiące siedziałem przy łóżku Nikoli, błagając by się w
końcu obudziła. Szukali dla niej dawcy, ale nikt nowy się nie trafiał. Wszyscy
traciliśmy nadzieję. Siedziałem w szpitalu przy jej łóżku z twarzą w dłoniach,
gdy poczułem jak kładzie mi rękę na włosach. Podniosłem szybko głowę i
zobaczyłem cień bladego uśmiechu na jej twarzy. Nie wiedziałem czy to dobrze
czy źle, że się obudziła. Poszedłem po lekarza, który akurat wychodził
uśmiechnięty z pokoju.
- Panie Bartman, mamy dawcę - powiedział radośnie.
- Nikola się obudziła.
- To nie mamy czasu. Musimy od razu przystąpić do działania.
Zabrali Nikole do izolatki, gdzie w sterylnych warunkach mogła
dochodzić do siebie. Szczęśliwie wyszła z tego, ale teraz kolejny nawrót
choroby naprawdę mógłby spowodować jej śmierć.
Wielkimi krokami nadeszło lato. Chodziłam po parku, napawając się
ostatnimi promieniami słońca. Musiałam uważać, żeby się nie przeziębić, a co
gorsza nie zachorować. Dano mi ostatnią szansę w tym życiu. Szczęśliwie
przeżyłam; byłam w śpiączce przez kilka miesięcy, ale to utrzymało mnie przy
życiu. Wyszłam z tego w całkiem innym stanie. Czasami biorca po otrzymaniu
szpiku, przechodzi zmiany. U mnie objawiło się to zmianą koloru oczu.
Miałam teraz lazurowe, które jak to stwierdził Igła, były tak samo pociągające
jak Winiara. Uśmiechałam się, idąc chodnikiem i widząc tych wszystkich ludzi. W
kieszeni zaczął wibrować telefon. No tak, Bartman.
- Cześć - powiedziałam radośnie.
- Jak się czujesz? - nadal jechali bo w tle słyszałam
chłopaków.
- Dobrze, spaceruje po parku. A wy jak tam? Nastroje już bojowe?
- Tak, dojeżdżamy na hale. Masz pozdrowienia od wszystkich. Kocham
cię. Nik uważaj na siebie.
- Ja ciebie też kocham. Powodzenia.
Wsadziłam telefon z powrotem do kieszeni. Wolnym krokiem wróciłam
do domu. Od przeszczepu minęły trzy lata. Wróciłam do grania po roku, ale nadal
musiałam trzymać się pewnych zasad. Julka była na obozie, więc zostałam sama w
domu. Za tydzień wyjeżdżałam do Spały na kolejne zgrupowanie. Pan Piotr nadal
był naszym trenerem; u chłopaków Anastasi świetnie sobie radził. Weszłam do
domu i poszłam do salonu oglądać studio przed meczowe. Niestety Igła zakończył
karierę jako libero w reprezentacji, ale teraz pracował w kadrze jako
psycholog. Andrea go wkręcił, żeby był z nimi. Krzysiek musiał skończyć odpowiednie kursy żeby Związek go zatwierdził.
Jadłam popcorn i oglądałam rozgrzewkę chłopaków. Chciałam jechać z
nimi, bo grali we Włoszech, ale termin meczu schodził z moim badaniami.
Zauważyłam na boisku kilku włoskich siatkarzy między innymi Zaytseva, Michała
Łasko, Boninfantego czy Travice. Na drugą połowę właśnie wbiegli nasi.
Rzeczywiście byli w bojowych nastrojach. Ich miny mówiły wszystko; szczególnie
Bartmana. Zaczęłam się śmiać, a potem płakać że mnie tam nie ma. Kamerzysta
pokazał Iwonę, Majkę, Agnieszkę i inne dziewczyny które dopingowały swoich
ukochanych. Tylko mnie tam nie było. Przeklęte badania; wkurzyłam się i poszłam
do pokoju spać. Ostatnio często miałam taki zły nastrój; przykryłam się kołdrą
i cicho płacząc próbowałam zasnąć. Gdy już odpadałam, ktoś zapukał do drzwi.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć.
- Cześć - powiedziałam widząc Magdę. - ty nie we Włoszech?
- Szef nie dał mi wolnego - skrzywiła się. - nie oglądasz meczu? -
zapytała zdziwiona.
- No jak widzisz nie.
- Nik, co się dzieje? - podeszła i przytuliła mnie.
- Nie wiem, ja po prostu chciałabym tam z nimi być, dopingować jak
inne. A gdy widzę ich wszystkich to mi się smutno robi - płakałam jej w rękaw;
zaprowadziła mnie do pokoju i położyłam się na łóżku.
- Chcesz herbaty? - zapytała stając w drzwiach. Pokiwałam głową i
czekałam aż wróci. Od kilku tygodni była żoną Andrzeja; ich związek był bardzo
burzliwy; kłócili się, godzili, i tak w kółko. Mimo tego było widać, że bardzo
się kochają.
- Proszę - powiedziała wracając do pokoju. Wzięłam od niej kubek i
oparłam się o ścianę.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła - zaśmiałam się.
- Patrz, do czego to się wszystko sprowadziło.
- Życie ciągle zaskakuje, nie wiesz o tym?
- Teraz już wiem. Nie wiedziałam tylko, że aż tak bardzo. Nikola,
nie smuć się. Oni za kilka dni wracają.
- Tak, a ja jadę do Spały.
- Takie życie sportowca.
- Wiem.
Kilka dni później wracałam z treningu. Julka miała dzisiaj wrócić
z obozu, więc zajechałam pod dworzec. Posiedziałam kilka minut na ławce i
zobaczyłam jak wychodzi uśmiechnięta z pociągu. Rosła na naprawdę świetną
osobę. Nie dość, że grała w siatkówkę, to do tego była bardzo mądra.
- Mamusia - podbiegła i przytuliła mnie mocno.
- Jak było?
- Fajnie. Ale tęskniłam za wami. Nie zgadniesz kto przez kilka dni
był na obozie - uśmiechnęła się szeroko.
- Nie mam pojęcia.
- Sebastian Świderski. Macie pozdrowienia.
- Świder. Dawno go nie widziałam.
Kilka dni do wyjazdu opierały się głównie na leniuchowaniu. Miałam
wolne aż do zgrupowania w Spale. Julka miała wakacje i prawie codziennie chodziła
na treningi, a jak nie to chodziłyśmy gdzieś na miasto. Dzisiaj, dzień przed
wyjazdem, pojechała spotkać się z koleżankami, a ja robiłam porządek w
komputerze. Miałam pełno zdjęć, których połowę musiałam kasować. Szłam właśnie
do pokoju z kubkiem kawy, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Pewnie znowu jehowe. Poszłam otworzyć.
- Cześć - powiedział uśmiechnięty Zbyszek. Odstawiłam szybko kubek
i zaczęłam go całować.
- Stęskniłam się za tobą. - zaniósł mnie do sypialni i położył na
łóżku.
- Ja bardziej. Co robiłaś? - zapytał z ciekawości widząc
włączonego laptopa.
- Kasowałam zdjęcia. Ale teraz mam inne zajęcie - zaczęłam go
żarliwie całować. W tym samym momencie usłyszeliśmy jak Julka otwiera drzwi.
Zaczęliśmy się śmiać i poszliśmy do niej.
- Tata - powiedziała zadowolona na widok Bartmana.
- Ale wyrosłaś. Dwa tygodnie mnie nie było, a tu takie zmiany -
zaśmiał się.
- Ta jasne. Weź sobie nie żartuj.
- Nawet nie mam zamiaru.
- Idę się pakować - wróciłam do sypialni, a oni poszli do
kuchni rozmawiać. Spojrzałam w lustro; wciąż nie mogłam się przyzwyczaić do tych
oczu. Poznałam swojego bliźniaka genetycznego, z którym zresztą utrzymuje
kontakt. Zbyszek śmiał się, że dobrze że mi się kolor włosów nie zmienił.
Wyjęłam torbę z szafy i zaczęłam pakować dresy, ochraniacze i tego typu
rzeczy. Poczułam, że ktoś mnie obejmuje i odwróciłam się szybko.
- Bartman nie strasz - zaśmiałam się do męża.
- Pani Bartman wybaczy - pocałował mnie w policzek.
- Lece do Seby - krzyknęła z korytarza Julka.
- Znowu chata wolna - powiedziałam kładąc ręce na jego karku.
Objął mnie mocniej w pasie i zaczął całować po szyi.
- Nawet nie wiesz jaki mi ciebie brakowało - wyszeptał między
pocałunkami. Znowu położył mnie delikatnie na łóżku. Wdychając jego zapach, od
razu robiło mi się lepiej.
Wyszłam z domu żeby rodzice pobyli trochę sami. Zresztą stęskniłam
się za chłopakami. Ciocia Iwona opalała się w ogródku, a wujek Igła kosił
trawę. Seby i Dominiki nigdzie nie widziałam.
- Witam - przywitałam się otwierając furtkę. W tym samym momencie
Sebek wyszedł z domu i poczułam jak serce mocniej mi bije. Stanął jak wryty na
mój widok.
- Julka - podbiegł i ścisnął mnie.
- Sebastian, udusisz ją - zaśmiał się wujek.
- Przepraszam. Ale tak się za tobą stęskniłem.
- Ja też. Jak było we Włoszech? - wyszliśmy po Oliego.
- Fajnie, ale trochę nudno bez ciebie.
- Oj tam. Musiałeś trochę odpocząć.
- No może i prawda - wyszczerzył się do mnie. Ciągle szliśmy
trzymając się za ręce. Dopiero gdy wchodziliśmy na podwórku Winiarskich, puścił
mnie.
Oli też mnie wyściskał, co nie spodobało się Sebie. Nie rozumiałam
o co mu chodzi; przecież tylko się przyjaźniliśmy.
- Zadzwoń jak dojedziesz - poprosił Zbyszek.
- Oczywiście - wsiadłam do samochodu i wyruszyłam w kierunku
Spały. Przez całą drogę towarzyszyło mi AC/DC. Pogoda panująca na zewnątrz,
była wystarczającym powodem do uśmiechu. Zatrzymałam się po drodze żeby coś
przekąsić i po krótkim postoju ruszyłam dalej. Niestety po drodze był wypadek i dojechałam dwie godziny później. Wpadłam zdyszana na sale.
- Przepraszam, ale był wypadek.
- Wiem wiem. Kilka dziewczyn też jeszcze nie dojechało.
Usiadłam koło Anny.
- Jak się czujesz?
- Jest dobrze. - wszystkie się martwiły bo już jedną koleżankę
straciły w ten sposób.
- Brakowało nam ciebie - uściskała mnie Paulina.
- Mi was też.
Dziewczyny dotarły, a trener zaczął nam podawać plan pobytu.
Ogólnie to mój grafik był zapełniony słowami: trening, śniadanie, obiad,
kolacja, czas wolny. I tak przez dwa tygodnie. W następny tydzień był dzień dla
rodzin, ale Zbyszek miał mecz w Bydgoszczy, a Julka jechała do Warszawy na mecz
juniorów, także miałam cały dzień do leżenia w łóżku. Ale to dopiero za tydzień.
-------------------------------------------
wiem wiem, że krótki :( Nikola nie umarła oczywiście :D
No i co nasze Soviaki wczoraj zrobili.. mam nadzieję, że dzisiaj już wygrają :)
Muszą to wygrać! A potem 2 mecze w Rzeszowie i finał dla Sovii ;)
OdpowiedzUsuńZa tego Świdra to Cię normalnie kocham! ;) Mój idol, mistrz odkąd pamiętam.
Igła już nie gra :/ nawet nie chce myśleć co będzie jak zabraknie go w kadrze i ukochanej Sovii.
No masz szczęście, że nie uśmierciłaś Nikoli! Ja już bym Ci wtedy pokazała .... Hahaha ;)
Dominika i Seba ... TAK!
A za ponad godzinę mecz ...
Już nie mogę się doczekać!
Więc walcz Resovio ile sił
Tradycje podtrzymując
My pomożemy dzisiaj Ci
Swych gardeł nie żałując
Byś mistrzem Polski była znów Resovio klubie Mój,
Resovio klubie Mój! ♥
też uwielbiam świdra także musiał sie pojawić <3 Igły oczywiście nie zabraknie. Osobiście nie wyobrażam sobie ani tego opowiadania ani prawdziwego życia bez niego :)a z Sebą i Julką coś kombinuje xd
UsuńWygraliśmy!!!! Goooo Sovia!!! :)
OdpowiedzUsuńjestem przeszczęśliwa :D go Sovia ! <3
Usuńwygrali toż :d byłam na meczu z kk siedziałam :D
OdpowiedzUsuń~anula
chyba lepszegi miejsca nie mogłaś wybrać :-)
Usuńoh tak zaiście było! zdarłam z nimi gardło :D a że potem dorwałam do zdjęć i podpisów Oliega, Jochena, Paula, Nikolę, trenera Kowala i w końcu Igłę to pękam ze szczęścia :D plus Perłowski i Antiga i Pit podpisy = mikasa totalnie zapisana :D a Bartman dziad zwiał!
UsuńWygrali, wygrali ^^
OdpowiedzUsuńTeraz w Rzeszowie muszą wygrać. Kibice im pomogą ;)
Zapraszam do siebie : owocowalandrynaii.blogspot.com & owocowalandryna.blogspot.com
ohh.. całe szczęście że nik żyje :D ja cię normalnie podziwiam dziewczyno ! świetnie piszesz i z tego co czytam too masz jeszcze dużo pomysłów, więc myślę, że jeszcze dużo będzie rozdziałów; ]]
OdpowiedzUsuńRESOVIA - MISTRZ !! <333 :D
Kiedy będzie rozdział?
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że szybko nie skończysz tej historii :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Carmen kiedy będzie rozdział??
OdpowiedzUsuńnastępny rozdział wrzuce może dzisiaj w nocy alebo jutro rano. niestety nie chce się z wami rozstawać i nie umiem wykrzesić z siebie czegos sensownego.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział - crazy-hater-of-volleyball.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
From My Dreams.
Rozdział jak zawsze świetny, a i Niki ma gust muzyczny AC/DC <3 //Olla :DD
OdpowiedzUsuń