Nie wiem kiedy zasnęłam; obudziło mnie pukanie do drzwi. Na nogach
nadal miałam laptopa, ale film dawno się skończył. Otworzyłam drzwi i
zaskoczona spojrzałam na osobę.
- Cześć - powiedział wesoło. Wszedł do pokoju i pocałował mnie w
policzek.
- Igła, co ty tutaj robisz?
- Zbyszek i trener stwierdzili, że psycholog bardziej jest
potrzebny tobie niż im. I oto jestem - rzucił się na moje łóżko.
- Psycholog powiadasz? - usiadłam po turecku obok niego.
- No a nie? Co wy byście beze mnie zrobili - zamyślił się.
- Masz rację. Nadal pamiętam jak na nas naskoczyłeś jak się
dowiedziałeś, że się pobraliśmy ze Zbyszkiem. Co wyście kurwa zrobili? -
zacytowałam Igłę z przed kilku lat.
- Na szczęście wszystko jest tak jak powinno. No może nie
wszystko, ale w końcu żyjesz - powiedział całkiem poważnie.
- Nie wracajmy do tego - powiedziałam spuszczając głowę.
- Mam nadzieję, że jeszcze uda wam się z dzieckiem.
- Mamy Julię, więc najgorzej nie jest. - wstałam i włączyłam
telewizor, gdzie zaczynało się właśnie studio przed meczowe. Stałam przed
telewizorem, widząc ich rozgrzewających się na boisku.
- Nikolka - objął mnie od tyłu Igła. Odwróciłam się i wtuliłam się
w niego.
- Ja nie wiem co się dzieje. Ale jak ich widzę to mnie coś ściska.
Dziękuje, że jesteś tutaj ze mną.
- Igła to Igła - usiedliśmy na łóżku i słuchaliśmy relacji
komentatorów.
Świetnie się wybawiałam oglądając mecz z Krzyśkiem. Co chwila
wtrącał zabawne komentarze o chłopakach co poprawiło mi humor. Po meczu
wygranym 3:2 zasnęłam wtulona w niego. Brakowało mi kogoś bliskiego, a Igła był
moim najlepszym przyjacielem. Oczywiście zaraz po Zbyszku. Gdy rano się
obudziłam, jego już nie było a na stole leżała karteczka że jak coś to jest w
pokoju 108. Teraz nie miałam czasu bo zaraz trening, ale potem pewnie do niego
wpadnę. Śniadanie jadłam z dziewczynami, które żywo komentowały wczorajszy mecz
chłopaków.
- Widziałyśmy tę zagrywkę Grozera? Igły już nie ma to się na
Oliegu mści - zaśmiała się Ola.
- Nie da się ukryć, że nadal się przyjaźnią wszyscy. - wtrąciła Anna.
Po śniadaniu poszłam na sale. W między czasie zadzwoniłam do
Julki i Zbyszka. Oboje byli w drodze powrotnej do Rzeszowa. Wchodząc na sale
wzięłam piłkę z kosza i odbijałam swoim rytmem. Dziewczyny dopiero się
schodziły.
- Dzisiaj będzie luźny trening. - powiedział trener wchodząc na
sale.
Robiłyśmy to co zwykle, tylko w mniejszej ilości. Nie wiedziałam
czemu daje nam takie fory, ale chyba wiedział co robi. Potem poszłam do pokoju
się odświeżyć i przespać. O 18 mieliśmy bieg po lesie, więc jeszcze miałam
sporo czasu. Czysta i w samym ręczniku zasnęłam ze słuchawkami na uszach. Śniły
mi się hałasy i głosy. Obudziłam się przestraszona że ktoś jest w
pokoju. Rzeczywiście na korytarzu panowało zamieszanie, ale w pokoju
byłam tylko ja sama. Pośpiesznie założyłam coś na siebie i lekko uchyliłam
drzwi. W sąsiednich drzwiach mignęła mi tylko walizka, ale na korytarzu nikogo
nie było, a hałas jak był tak był. Podeszłam do miejsca jego źródła. Okazał się
to pokój, w którym widziałam znikającą walizkę. Chciałam delikatnie zapukać,
ale w tym momencie drzwi się otworzyły. Stałam jakbym ducha zobaczyła. Osobnik
przede mną szeroko się uśmiechnął.
- Bartek, co ty tutaj robisz? - spytałam zdziwiona.
- A tak sobie wpadłem na stare kąty.
- Ale Zbyszek mi mówił, że wy dopiero wracacie. Do Rzeszowa a nie
do Spały.
- Co się dzieje? - wyjrzał Ziomek z sąsiedniego pokoju.
- Nikola nas nakryła. Nici z niespodzianki.
- A reszta gdzie? - spytałam zła.
- Na stołówce - odpowiedział Ziomek. Oczywiście, że nie wrócili do
swoich pokoi, tylko poszli ze mną. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam ich wszystkich
wpatrzonych w nas.
- Taka mała niespodzianka - zaśmiał się Igła.
- Taka malutka - powiedziałam ironicznie.
- Nie no, nie dość że niespodzianka to jeszcze się nie cieszy -
wyszedł przed szereg Bartman.
- Ty to masz największe tarapaty - powiedziałam celując w niego
palcem.
- A ja? - obok niego stanęła Julka.
- Ty jeszcze większe - zaczęłam się śmiać z tej sytuacji. Zbyszek
podszedł bliżej i porwał mnie na ręce, całując jednocześnie w usta. Potem mnie
puścił i wtuliłam się w Julkę.
- Najlepsza niespodzianka jaką w życiu miałam - podsumowałam gdy
skończyłam się ze wszystkimi witać.
- No to co, imprezka? U mnie w pokoju? - zatarł ręce Ignaczak.
- Ja odpadam - powiedziałam podnosząc ręce w geście poddania. -
Jutro mamy ciężki trening a pojutrze mecz.
- Może przełóżmy to na po meczu, co? - powiedział Winiar. Chyba
panowie powoli wychodzili z formy jeśli chodzi o balangi. Ale co się dziwić.
- Lecę na trening. Do zobaczenia później - wyszłam ze
stołówki i skierowałam się na tyły hotelu, skąd mieliśmy zacząć bieg.
Mordercze spalskie lasy wymęczyły mnie do granic możliwości.
Biegałyśmy pod górkę, z górki, przez piaski, między drzewami, po trawie,
wszystko co tylko mijaliśmy. Dwie godziny biegu po takim terenie, sprawiło że
wszystkie wyglądałyśmy jakby nas oblano wodą; pot spływał ciurkiem.
- Dziękujemy trenerze za takie męki - zaśmiała się Ola.
- Do usług - ukłonił się do nas. Sam również był cały mokry. -
jutro na 12 na siłowni.
- O super - powiedziała radośnie Paulina. Wchodząc po schodach
kończyłam pić wodę. Nadal byłam spragniona a to była już trzecia butelka. Weszłam
do pokoju gdzie na łóżku siedziała Julka z Bartmanem.
- Nie mam siły - powiedziałam rzucając się na pościel. Szybko
jednak skapnęłam się, że jestem cała spocona i pewnie nie zbyt przyjemnie
pachnę; wstałam z łóżka. Wyjęłam piżamę i poszłam do łazienki. Gdy wyszłam
Zbyszek sam leżała na łóżku.
- A Jula gdzie? - spytałam wtulając się w niego.
- Poszła spać.
- Fajnie, że przyjechaliście - powiedziałam. Wtulona w
Zbyszka zasnęłam po kilku minutach.
Kilka lat później:
- Wiesz, tak się zastanawiam czy Krzyśka znowu wybiorą - stałam w
łazience i czesałam włosy, za mną Zbyszek się golił.
- Ja mam nadzieję, że tak. Patrz jak się wszystko pozmieniało
odkąd on jest. Ja nie mówię że wcześniej było źle. Ale teraz młodzi mają o
wiele lepsze możliwości.
Poszłam się ubrać; w trakcie zakładania koszulki Delecty zadzwonił
telefon.
- Mamuś, o której będziecie? - Julia nie mieszkała z nami.
Wyprowadziła się do Bydgoszczy, skąd dostała propozycje z klubu. Miała 18 lat,
więc mogła robić co chciała.
- Myślę, że przed samym meczem. A co, stęskniłaś się za starymi
rodzicami?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - zaczęła się śmiać. - dobra, to lecę na trening bo Seba już się uszykował. Kocham was, pozdrów tatę. Pa.
- Kto to był? - zapytał Zbyszek wchodząc do pokoju.
- Julia. Masz pozdrowienia - podeszłam do niego i objęłam.
- Ładnie ci w tej koszulce. Ale wole pasiaka - zaczął mnie całować
i wylądowaliśmy na łóżku. Koszulka została zdjęta, tak samo jak reszta
garderoby. W czasie ciąży, moja ochota na seks miała podwójną siłę. Kiedyś może
bym protestowała że nie mamy czasu, ale teraz nie mogłam się powstrzymać.
Zbyszek bał się, że to wpłynie jakoś na dziecko, ale lekarz wszystko mu
wyjaśnił. Był bardzo delikatny i czuły.
Po wszystkim leżeliśmy chwilę, po czym zaczęliśmy się znowu
ubierać.
- Jak tam dzisiaj się ma nasz mały szkrab? - Bartman uklęknął
przede mną i położył obie dłonie na brzuchu. Kochałam jak tak robi, bo wtedy
mały się uaktywniał. W tej też chwili zaczął kopać na dźwięk głosu Zbyszka.
Byłam w szóstym miesiącu i od samego początku trwania ciąży, Zbyszek strasznie
się troszczył. Cud że zaszliśmy. Po tylu latach straciliśmy już nadzieję, aż w
końcu przestaliśmy o tym myśleć i samo wyszło. O ciąży dowiedziałam się robiąc
badania kontrolne. Siedziałam w gabinecie gdy wszedł uśmiechnięty lekarz z wynikami.
- Pani Nikolo. Stał się cud.
- To znaczy?
- Jest pani w ciąży - powiedział od razu.
- Ja? - spytałam zdziwiona.
- Tak. Musi iść pani do ginekologa i przestać grać.
- Tak tak oczywiście. - wyszłam z gabinetu oszołomiona. Okazało
się, że to końcówka drugiego miesiąca. Wychodząc ze szpitala zadzwoniłam do
Julki.
- Julia, jestem w ciąży - siedziałam w samochodzie; nadal nie
mogłam w to uwierzyć.
- Co? - jej reakcja była taka sama jak moja. - To świetnie. Jeju
będę miała rodzeństwo - słychać było że bardzo się ucieszyła z tego powodu.
Bartman był na treningu, więc mieszkanie było puste. Stanęłam przed
lusterkiem i patrzyłam na swój brzuch. Nie było jeszcze nic widać, ale na samą
myśl, że rośnie we mnie mały człowiek, zaczęłam płakać z radości.
Do końca dnia uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zbyszek wrócił po
20; siedziałam na kanapie i wpatrywałam się w ścianę, nadal się
uśmiechając.
- Ziemia do Nikoli - zamachał mi ręką przed oczami.
- Zbyszek, lepiej usiądź - powiedziałam.
- O co chodzi? - zrobił jak poprosiłam. Złapałam jego dłonie i
spojrzałam w oczy.
- Panie Bartman, to nazwisko przedłuży swoją żywotność.
- Nik, nie rozumiem - zmarszczył czoło. Wzięłam głęboki oddech i
powiedziałam wprost.
- Jestem w ciąży. Koniec drugiego miesiąca.
Jego zawieszenie trwało znacznie dłużej niż moje. Patrzył się na
mnie, ale myślami na pewno tutaj go nie było.
- Powiesz coś?
- Nikola, to jest chyba najlepsze co mogłem usłyszeć. Boże, będę
mieć syna; albo córkę - przytulił mnie mocno i zaczął się śmiać.
- O czym tak myślisz? - jechaliśmy już do Bydgoszczy; za oknem
panowała jesień, ale nadal było ciepło. Czekało nas kilka godzin
podróży.
- Musimy wybrać w końcu imię.
- Tak, zastawiałem się nad tym już. Co powiesz na Kuba?
- Kuba? No nie wiem. A Michał? Też fajne imię. Michał
Bartman.
Wybieraliśmy imiona przez całą drogę, aż wchodząc na hale nie
mieliśmy żadnego wybranego. Miejsce mieliśmy koło samego pana prezesa.
- Witamy, panie prezesie - stanęliśmy za nim. Odwrócił się do nas
i pogroził palcem.
- Nikola, nie grab sobie - Igła zaśmiał się i przytulił mnie, a
potem przywitał się ze Zbyszkiem.
- Jak tam się sprawy mają?
- Za tydzień wybory, a ja jestem dziwnie spokojny. Będzie co ma
być.
- A gdzie Seba? - nie widziałam nigdzie młodego Ignaczaka.
- Podszedł po kawę dla starego ojca. A wy jak tam? Macie już imię?
- Nie. Ciężka sprawa - skrzywiłam się.
- Panie prezesie, można na chwilę? - podszedł jakiś facet i zabrał
nam Igłę.
- A tata gdzie? - wrócił Sebastian. - Witam teściów - zaczął się
śmiać.
- Już sobie grabisz? - przytuliłam go, śmiejąc się.
- Myślę, że już nie długo tak będę musiał do was mówić.
- Jeśli już to mamo. A co, masz jakąś niespodziankę dla
Julki?
Rozejrzał się po hali, po czym, wyjął małe pudełeczko.
- O jezu, jaki śliczny. Ale że dzisiaj? - spytałam zdziwiona.
- Po meczu. - od nas dostał już dawno pozwolenie na zaręczyny i
ślub. Już wcześniej prosił Zbyszka o rękę Julki.
- Jestem - wrócił pan prezes.
- Papcio, masz kawę - podał mu parujący kubek.
- Dzięki synu. Co ja bym bez ciebie zrobił.
- Zapewne byś nie przeżył tego że nie ma kto ci kawy przynosić -
zaśmiał się.
- O tak, kawa z twojej ręki jest o niebo lepsza.
- Tak też właśnie myślałem.
- Mama! - krzyknęła na całą hale Julka. Podbiegła i rzuciła się na
nas. - Jaki ty duży jesteś - zrobiła to samo co wcześniej Zbyszek i zaczęła
mówić do brzucha.
- Witam pape prezesa - przywitała Igłę i pocałowała Sebastiana i
już jej nie było.
- Witamy na kolejnym meczu Delecty Bydgoszcz z AZS Częstochowa.
Zagrzewajmy razem z klubem kibica nasze dziewczyny. - zabrzmiał głos
komentatora. - Serdecznie witamy Prezesa Krzysztofa Ignaczaka - tu rozległy się
brawa. - Miło nam również gościć pana Zbyszka i Nikole Bartman - wstaliśmy i
przywitaliśmy się z kibicami. Nie pierwszy raz byliśmy na meczu Julki i nie
pierwszy raz nas tak witał.
- Wracasz potem do Rzeszowa czy zostajesz tutaj? - zapytał go
Bartman.
- Jadę do Warszawy. Sprawy zarządu.
- A no tak - zaczęłam się śmiać z niego.
- To nie jest śmieszne - sam miał banana na buzi - Raporty
same się nie napiszą po sezonie reprezentacyjnym.
Rozmowę przerwał nam znowu komentator, który zapowiedział początek
meczu. Z cierpliwością czekałam na kolejny mecz naszej córki, a mały w brzuchu
zaczął szaleć.
-------------------------------------------
taki mały obrót sprawy :) następny dodam w poniedziałek.
o jacie! ale jajca:D mi piace molto! :D
OdpowiedzUsuń~anula
W PONIEDZIAŁEK!? DOPIERO?! no normalnie ukatrupię :D Nie powiem, ale sytuacja z ciążą była miłym zaskoczeniem, bo musiałam drugi raz czytać :D Sebek i Julka- no wiedziałam, że coś z tego będzie! Prezes Igła-oo marzenie ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Olgaa xd
z tym prezesem to już dawno mi coś w głowie świtało. ale ciąża i Sebek z Julką wymyślane rano. Niestety dopiero w poniedziałk bo koniec roku i cisną z ocenami;/
UsuńA ile już Nikola I Bartman mają lat bo już nie ogarniam ;P
OdpowiedzUsuńNikola 31. A bartman nie wiem ponieważ nie wiem ile ma nawet w tej chwili lat
UsuńBartman ma niecałe 26 xd
Usuńteraz oczywiście ;-)
Usuńciekawy rozdział, fajnie piszesz :) o której dzisiaj dodasz? :)
OdpowiedzUsuń