piątek, 15 marca 2013

ROZDZIAŁ 79

Nareszcie miałam dzień wolny, bo do reszty zjechały rodziny w odwiedziny. Postanowiłam, że cały dzień przeleże w łóżku z laptopem na kolanach. Zeszłam tylko na śniadanie i gdy zobaczyłam, że nie ma nikogo z mojej rodziny, wróciłam do pokoju. Rozłożyłam się wygodnie i na pierwszy ogień poszedł Facebook. Nie było to dobre posunięcie bo Paula kilka godzin temu wstawiła zdjęcia z ich wyjazdu i treningu. Nadal była z Susan. Oglądając zdjęcia te stare i te nowe wzięło mnie na wspomnienia. Sporo czasu minęło odkąd ich wszystkich poznałam; od mojego pierwszego przeszczepu i tego drugiego też. Stwierdziłam, że nie będę się dołować i włączyłam komedie w tv. Wieczorem grali mecz, więc miałam jeszcze sporo czasu.
Nie wiem kiedy zasnęłam; obudziło mnie pukanie do drzwi. Na nogach nadal miałam laptopa, ale film dawno się skończył. Otworzyłam drzwi i zaskoczona spojrzałam na osobę.
- Cześć - powiedział wesoło. Wszedł do pokoju i pocałował mnie w policzek.
- Igła, co ty tutaj robisz?
- Zbyszek i trener stwierdzili, że psycholog bardziej jest potrzebny tobie niż im. I oto jestem - rzucił się na moje łóżko.
- Psycholog powiadasz? - usiadłam po turecku obok niego.
- No a nie? Co wy byście beze mnie zrobili - zamyślił się.
- Masz rację. Nadal pamiętam jak na nas naskoczyłeś jak się dowiedziałeś, że się pobraliśmy ze Zbyszkiem. Co wyście kurwa zrobili? - zacytowałam Igłę z przed kilku lat.
 - Na szczęście wszystko jest tak jak powinno. No może nie wszystko, ale w końcu żyjesz - powiedział całkiem poważnie.
- Nie wracajmy do tego - powiedziałam spuszczając głowę.
- Mam nadzieję, że jeszcze uda wam się z dzieckiem.
- Mamy Julię, więc najgorzej nie jest. - wstałam i włączyłam telewizor, gdzie zaczynało się właśnie studio przed meczowe. Stałam przed telewizorem, widząc ich rozgrzewających się na boisku.
- Nikolka - objął mnie od tyłu Igła. Odwróciłam się i wtuliłam się w niego.
- Ja nie wiem co się dzieje. Ale jak ich widzę to mnie coś ściska. Dziękuje, że jesteś tutaj ze mną.
- Igła to Igła - usiedliśmy na łóżku i słuchaliśmy relacji komentatorów.
Świetnie się wybawiałam oglądając mecz z Krzyśkiem. Co chwila wtrącał zabawne komentarze o chłopakach co poprawiło mi humor. Po meczu wygranym 3:2 zasnęłam wtulona w niego. Brakowało mi kogoś bliskiego, a Igła był moim najlepszym przyjacielem. Oczywiście zaraz po Zbyszku. Gdy rano się obudziłam, jego już nie było a na stole leżała karteczka że jak coś to jest w pokoju 108. Teraz nie miałam czasu bo zaraz trening, ale potem pewnie do niego wpadnę. Śniadanie jadłam z dziewczynami, które żywo komentowały wczorajszy mecz chłopaków.
- Widziałyśmy tę zagrywkę Grozera? Igły już nie ma to się na Oliegu mści - zaśmiała się Ola.
- Nie da się ukryć, że nadal się przyjaźnią wszyscy. - wtrąciła Anna.
Po śniadaniu  poszłam na sale. W między czasie zadzwoniłam do Julki i Zbyszka. Oboje byli w drodze powrotnej do Rzeszowa. Wchodząc na sale wzięłam piłkę z kosza i odbijałam swoim rytmem. Dziewczyny dopiero się schodziły.
- Dzisiaj będzie luźny trening. - powiedział trener wchodząc na sale.
Robiłyśmy to co zwykle, tylko w mniejszej ilości. Nie wiedziałam czemu daje nam takie fory, ale chyba wiedział co robi. Potem poszłam do pokoju się odświeżyć i przespać. O 18 mieliśmy bieg po lesie, więc jeszcze miałam sporo czasu. Czysta i w samym ręczniku zasnęłam ze słuchawkami na uszach. Śniły mi się hałasy i głosy. Obudziłam się przestraszona że ktoś jest w pokoju. Rzeczywiście na korytarzu panowało zamieszanie, ale w pokoju byłam tylko ja sama. Pośpiesznie założyłam coś na siebie i lekko uchyliłam drzwi. W sąsiednich drzwiach mignęła mi tylko walizka, ale na korytarzu nikogo nie było, a hałas jak był tak był. Podeszłam do miejsca jego źródła. Okazał się to pokój, w którym widziałam znikającą walizkę. Chciałam delikatnie zapukać, ale w tym momencie drzwi się otworzyły. Stałam jakbym ducha zobaczyła. Osobnik przede mną szeroko się uśmiechnął.
- Bartek, co ty tutaj robisz? - spytałam zdziwiona.
- A tak sobie wpadłem na stare kąty.
- Ale Zbyszek mi mówił, że wy dopiero wracacie. Do Rzeszowa a nie do Spały.
- Co się dzieje? - wyjrzał Ziomek z sąsiedniego pokoju.
- Nikola nas nakryła. Nici z niespodzianki.
- A reszta gdzie? - spytałam zła.
- Na stołówce - odpowiedział Ziomek. Oczywiście, że nie wrócili do swoich pokoi, tylko poszli ze mną. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam ich wszystkich wpatrzonych w nas.
- Taka mała niespodzianka - zaśmiał się Igła.
- Taka malutka - powiedziałam ironicznie.
- Nie no, nie dość że niespodzianka to jeszcze się nie cieszy - wyszedł przed szereg Bartman.
- Ty to masz największe tarapaty - powiedziałam celując w niego palcem.
- A ja? - obok niego stanęła Julka.
- Ty jeszcze większe - zaczęłam się śmiać z tej sytuacji. Zbyszek podszedł bliżej i porwał mnie na ręce, całując jednocześnie w usta. Potem mnie puścił i wtuliłam się w Julkę.
- Najlepsza niespodzianka jaką w życiu miałam - podsumowałam gdy skończyłam się ze wszystkimi witać.
- No to co, imprezka? U mnie w pokoju? - zatarł ręce Ignaczak.
- Ja odpadam - powiedziałam podnosząc ręce w geście poddania. - Jutro mamy ciężki trening a pojutrze mecz.
- Może przełóżmy to na po meczu, co? - powiedział Winiar. Chyba panowie powoli wychodzili z formy jeśli chodzi o balangi. Ale co się dziwić.
- Lecę na trening. Do zobaczenia później - wyszłam ze stołówki i skierowałam się na tyły hotelu, skąd mieliśmy zacząć bieg.
Mordercze spalskie lasy wymęczyły mnie do granic możliwości. Biegałyśmy pod górkę, z górki, przez piaski, między drzewami, po trawie, wszystko co tylko mijaliśmy. Dwie godziny biegu po takim terenie, sprawiło że wszystkie wyglądałyśmy jakby nas oblano wodą; pot spływał ciurkiem.
- Dziękujemy trenerze za takie męki - zaśmiała się Ola.
- Do usług - ukłonił się do nas. Sam również był cały mokry. - jutro na 12 na siłowni.
- O super - powiedziała radośnie Paulina. Wchodząc po schodach kończyłam pić wodę. Nadal byłam spragniona a to była już trzecia butelka. Weszłam do pokoju gdzie na łóżku siedziała Julka z Bartmanem.
- Nie mam siły - powiedziałam rzucając się na pościel. Szybko jednak skapnęłam się, że jestem cała spocona i pewnie nie zbyt przyjemnie pachnę; wstałam z łóżka. Wyjęłam piżamę i poszłam do łazienki. Gdy wyszłam Zbyszek sam leżała na łóżku.
- A Jula gdzie? - spytałam wtulając się w niego.
- Poszła spać. 
- Fajnie, że przyjechaliście  - powiedziałam. Wtulona w Zbyszka zasnęłam po kilku minutach. 

Kilka lat później:
- Wiesz, tak się zastanawiam czy Krzyśka znowu wybiorą - stałam w łazience i czesałam włosy, za mną Zbyszek się golił.
- Ja mam nadzieję, że tak. Patrz jak się wszystko pozmieniało odkąd on jest. Ja nie mówię że wcześniej było źle. Ale teraz młodzi mają o wiele lepsze możliwości.
Poszłam się ubrać; w trakcie zakładania koszulki Delecty zadzwonił telefon.
- Mamuś, o której będziecie? - Julia nie mieszkała z nami. Wyprowadziła się do Bydgoszczy, skąd dostała propozycje z klubu. Miała 18 lat, więc mogła robić co chciała. 
- Myślę, że przed samym meczem. A co, stęskniłaś się za starymi rodzicami?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - zaczęła się śmiać. - dobra, to lecę na trening bo Seba już się uszykował. Kocham was, pozdrów tatę. Pa.
- Kto to był? - zapytał Zbyszek wchodząc do pokoju.
- Julia. Masz pozdrowienia - podeszłam do niego i objęłam. 
- Ładnie ci w tej koszulce. Ale wole pasiaka - zaczął mnie całować i wylądowaliśmy na łóżku. Koszulka została zdjęta, tak samo jak reszta garderoby. W czasie ciąży, moja ochota na seks miała podwójną siłę. Kiedyś może bym protestowała że nie mamy czasu, ale teraz nie mogłam się powstrzymać. Zbyszek bał się, że to wpłynie jakoś na dziecko, ale lekarz wszystko mu wyjaśnił. Był bardzo delikatny i czuły. 
Po wszystkim leżeliśmy chwilę, po czym zaczęliśmy się znowu ubierać. 
- Jak tam dzisiaj się ma nasz mały szkrab? - Bartman uklęknął przede mną i położył obie dłonie na brzuchu. Kochałam jak tak robi, bo wtedy mały się uaktywniał. W tej też chwili zaczął kopać na dźwięk głosu Zbyszka. Byłam w szóstym miesiącu i od samego początku trwania ciąży, Zbyszek strasznie się troszczył. Cud że zaszliśmy. Po tylu latach straciliśmy już nadzieję, aż w końcu przestaliśmy o tym myśleć i samo wyszło. O ciąży dowiedziałam się robiąc badania kontrolne. Siedziałam w gabinecie gdy wszedł uśmiechnięty lekarz z wynikami.
- Pani Nikolo. Stał się cud.
- To znaczy? 
- Jest pani w ciąży - powiedział od razu.
- Ja? - spytałam zdziwiona.
- Tak. Musi iść pani do ginekologa i przestać grać.
- Tak tak oczywiście. - wyszłam z gabinetu oszołomiona. Okazało się, że to końcówka drugiego miesiąca. Wychodząc ze szpitala zadzwoniłam do Julki.
- Julia, jestem w ciąży - siedziałam w samochodzie; nadal nie mogłam w to uwierzyć.
- Co? - jej reakcja była taka sama jak moja. - To świetnie. Jeju będę miała rodzeństwo - słychać było że bardzo się ucieszyła z tego powodu.
Bartman był na treningu, więc mieszkanie było puste. Stanęłam przed lusterkiem i patrzyłam na swój brzuch. Nie było jeszcze nic widać, ale na samą myśl, że rośnie we mnie mały człowiek, zaczęłam płakać z radości.
Do końca dnia uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zbyszek wrócił po 20; siedziałam na kanapie i wpatrywałam się w ścianę, nadal się uśmiechając. 
- Ziemia do Nikoli - zamachał mi ręką przed oczami.
- Zbyszek, lepiej usiądź - powiedziałam.
- O co chodzi? - zrobił jak poprosiłam. Złapałam jego dłonie i spojrzałam w oczy.
- Panie Bartman, to nazwisko przedłuży swoją żywotność.
- Nik, nie rozumiem - zmarszczył czoło. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam wprost.
- Jestem w ciąży. Koniec drugiego miesiąca.
Jego zawieszenie trwało znacznie dłużej niż moje. Patrzył się na mnie, ale myślami na pewno tutaj go nie było.
- Powiesz coś?
- Nikola, to jest chyba najlepsze co mogłem usłyszeć. Boże, będę mieć syna; albo córkę - przytulił mnie mocno i zaczął się śmiać.
- O czym tak myślisz? - jechaliśmy już do Bydgoszczy; za oknem panowała jesień, ale nadal było ciepło. Czekało nas kilka godzin podróży. 
- Musimy wybrać w końcu imię. 
- Tak, zastawiałem się nad tym już. Co powiesz na Kuba?
- Kuba? No nie wiem. A Michał? Też fajne imię. Michał Bartman. 
Wybieraliśmy imiona przez całą drogę, aż wchodząc na hale nie mieliśmy żadnego wybranego. Miejsce mieliśmy koło samego pana prezesa.
- Witamy, panie prezesie - stanęliśmy za nim. Odwrócił się do nas i pogroził palcem.
- Nikola, nie grab sobie - Igła zaśmiał się i przytulił mnie, a potem przywitał się ze Zbyszkiem.
- Jak tam się sprawy mają?
- Za tydzień wybory, a ja jestem dziwnie spokojny. Będzie co ma być. 
- A gdzie Seba? - nie widziałam nigdzie młodego Ignaczaka. 
- Podszedł po kawę dla starego ojca. A wy jak tam? Macie już imię?
- Nie. Ciężka sprawa - skrzywiłam się. 
- Panie prezesie, można na chwilę? - podszedł jakiś facet i zabrał nam Igłę.
- A tata gdzie? - wrócił Sebastian. - Witam teściów - zaczął się śmiać. 
- Już sobie grabisz? - przytuliłam go, śmiejąc się. 
- Myślę, że już nie długo tak będę musiał do was mówić.
- Jeśli już to mamo. A co, masz jakąś niespodziankę dla Julki? 
Rozejrzał się po hali, po czym, wyjął małe pudełeczko.
- O jezu, jaki śliczny. Ale że dzisiaj? - spytałam zdziwiona.
- Po meczu. - od nas dostał już dawno pozwolenie na zaręczyny i ślub. Już wcześniej prosił Zbyszka o rękę Julki. 
- Jestem - wrócił pan prezes.
- Papcio, masz kawę  - podał mu parujący kubek.
- Dzięki synu. Co ja bym bez ciebie zrobił.
- Zapewne byś nie przeżył tego że nie ma kto ci kawy przynosić - zaśmiał się.
- O tak, kawa z twojej ręki jest o niebo lepsza.
- Tak też właśnie myślałem.
- Mama! - krzyknęła na całą hale Julka. Podbiegła i rzuciła się na nas. - Jaki ty duży jesteś - zrobiła to samo co wcześniej Zbyszek i zaczęła mówić do brzucha.
- Witam pape prezesa - przywitała Igłę i pocałowała Sebastiana i już jej nie było. 
- Witamy na kolejnym meczu Delecty Bydgoszcz z AZS Częstochowa. Zagrzewajmy razem z klubem kibica nasze dziewczyny. - zabrzmiał głos komentatora. - Serdecznie witamy Prezesa Krzysztofa Ignaczaka - tu rozległy się brawa. - Miło nam również gościć pana Zbyszka i Nikole Bartman - wstaliśmy i przywitaliśmy się z kibicami. Nie pierwszy raz byliśmy na meczu Julki i nie pierwszy raz nas tak witał.
- Wracasz potem do Rzeszowa czy zostajesz tutaj? - zapytał go Bartman.  
- Jadę do Warszawy. Sprawy zarządu.
- A no tak - zaczęłam się śmiać z niego. 
- To nie jest śmieszne - sam miał banana na buzi - Raporty same się nie napiszą po sezonie reprezentacyjnym.
Rozmowę przerwał nam znowu komentator, który zapowiedział początek meczu. Z cierpliwością czekałam na kolejny mecz naszej córki, a mały w brzuchu zaczął szaleć.
-------------------------------------------
taki mały obrót sprawy :) następny dodam w poniedziałek.

8 komentarzy:

  1. o jacie! ale jajca:D mi piace molto! :D
    ~anula

    OdpowiedzUsuń
  2. W PONIEDZIAŁEK!? DOPIERO?! no normalnie ukatrupię :D Nie powiem, ale sytuacja z ciążą była miłym zaskoczeniem, bo musiałam drugi raz czytać :D Sebek i Julka- no wiedziałam, że coś z tego będzie! Prezes Igła-oo marzenie ;D
    Pozdrawiam ;*
    Olgaa xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym prezesem to już dawno mi coś w głowie świtało. ale ciąża i Sebek z Julką wymyślane rano. Niestety dopiero w poniedziałk bo koniec roku i cisną z ocenami;/

      Usuń
  3. A ile już Nikola I Bartman mają lat bo już nie ogarniam ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikola 31. A bartman nie wiem ponieważ nie wiem ile ma nawet w tej chwili lat

      Usuń
    2. Bartman ma niecałe 26 xd

      Usuń
    3. teraz oczywiście ;-)

      Usuń
  4. ciekawy rozdział, fajnie piszesz :) o której dzisiaj dodasz? :)

    OdpowiedzUsuń