- Arek, podasz mi zmiotkę? - znowu rozbiłem szklankę. Ja nie wiem co się ze mną działo w ostatnich dniach. Byłem nieobecny, jakbym na coś czekał. Od śmierci Nikoli minęło 5 lat; pogodziłem już się z tym. Nie wiem czy możecie w to uwierzyć, ale od tej pory nie miałem nikogo. Tylko Nikole nosiłem w sercu i tak zostanie już do końca życia. Ona była tą, którą pokochałem całym sercem i nikt jej nie zastąpi.
- Tata? - usłyszałem wołanie z korytarza.
- Julia, jak dobrze cię widzieć - przytuliłem mocno córkę. Od dwóch lat jej kariera pędziła w szaleńczym tempie. Wraz z Sebastianem kontynuowali tradycję rodzinną. Zresztą Oliwier też. Byli jak jak za dawnych czasów ja z Kubiakiem.
- Isia - wydarł się Arek i wpadł na siostrę.
- Braciszku ty mój kochany. Co ja widzę, tu ci chyba mięśnie urosły i podrosłeś, co? - powiedziała do niego czułym głosem.
- Nabijasz się ze mnie.
- No gdzieżbym ja, Twoja ukochana siostra - porwała go na ręce i weszliśmy wszyscy do kuchni.
- A Seba gdzie?
- U rodziców. Igła przyjechał.
- Naprawdę? - dawno nie widziałem kumpla. Pomimo tego, że obaj już nie graliśmy, Igła był prezesem PZPS, a ja działaczem w Rzeszowie, to jakoś mało na siebie wpadaliśmy.
- Zaraz tu będą. Zresztą nie tylko on i Seba.
- Tatuś, pamiętasz jaka jutro rocznica? - zapytała smutno.
- Tak - popatrzyłem zamyślony w okno. Gula w gardle rosła z minuty na minutę. Julka przytuliła mnie mocno. Charakterem bardzo mi przypominała Nikole. Poczułem jak łzy lecą mi po policzkach i wszystko wróciło.
- Nie płacz - wyszeptała mi do ucha.
- Ja, ja się nie mogę z tym pogodzić. Wiem, że minęło tyle lat ale ja mam nadzieję, że ona wejdzie tymi drzwiami, zacznie się śmiać, powie mi jak bardzo mnie kocha.
- Myślę, że powinieneś sobie kogoś znaleźć - powiedziała całkiem poważnie.
- Nie. Nigdy. Wiesz jak bardzo kocham twoją mamę. Nikt mi jej nie zastąpi. Słyszysz, nikt! - podniosłem głos i poszedłem do łazienki.
- Pani Mario, ja chcę już wrócić. On cierpi. - powiedziałam błagalnym tonem do mamy Zbyszka.
- Jest za wcześnie - odpowiedziała po raz kolejny.
- Wcale nie. Już sporo czasu minęło. Proszę - już nie wiedziałam co mam robić. Dusiłam się tutaj. Z każdym dniem było coraz gorzej.
- Dobrze - odparła po 5 minutach. Zaczęłam cieszyć się jak głupia. - wrócisz oczywiście w innym ciele i pod innym nazwiskiem.
- Dobrze - przystawałam na wszystko byleby tylko wrócić. Poczułam jak przez moje ciało przelatuje potężny prąd. Padłam na ziemie omdlała.
- Przepraszam, nic pani nie jest? - nie wiem ile tak leżałam, ale wróciłam! Wróciłam do tego świata, w którym znowu będę mogła być ze Zbyszkiem, Arkiem i Julką!
- Nie nie. Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się do wysokiej blondynki.
- Może dać pani wody? - zapytała troskliwie.
- Nie, naprawdę jest dobrze - uśmiechnęłam się do niej szeroko. - Jeszcze raz dziękuje, że mi pani pomogła.
Blondynka uśmiechnęła się i poszła. Znajdowałam się w parku gdzie często biegałam. Oczywiście i na szczęście byłam w Rzeszowie. Miałam przy sobie torbę, więc poszukałam w niej dokumentów.
- Anna Nikola Sibiga? - spojrzałam zdziwiona na swoje nowe nazwisko. Ważne, że chociaż zachowałam Nikole. Odnalazłam adres który miałam zapisany w dowodzie. Swoją drogą nie chciałam nawet wiedzieć jak oni to wszystko załatwili. Mieszkałam w tej samej klatce co Zbyszek. O jezusie. Przechodząc obok jego drzwi chciałam zapukać, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Zamiast tego przystawiłam ucho do drzwi i nasłuchiwałam.
- Tato, wyłaź już. Dzisiaj musimy jechać do mamy! - Arek; łzy zaczęły mi same płynąć.
- Tato no - teraz chyba Julka.
- Wykończycie mnie. Nie dacie się swojemu staruszkowi uszykować. - słysząc jego głos odezwało się we mnie to dawne uczucie.
- Zbyszek - wyszeptałam kładąc dłoń na drzwiach.
- Isia wzięłaś znicze? - zapytał głos znacznie bliżej mnie.
- Tak tak, mam, tato.
Zbiegłam na dół i usiadłam na ławce. Kilka minut później zaczęli wychodzić. Zbyszek, Arek, Julia, Igła i Sebastian. Boże, Julia to była ta dziewczyna z parku! Zaczęłam płakać. Wszyscy byli uśmiechnięci oprócz Zbyszka. Dopiero gdy spojrzał w niebo na jego twarzy mogłam zobaczyć jak kąciki ust podnoszą się do góry. Szli wolnym krokiem, więc postanowiłam ich śledzić.
- Jutro mecz. Jak przygotowanie? - zapytał Zbyszek Sebastiana.
- Będzie dobrze. Muszę się postarać bo tyle ważnych osobistości tam będzie - puścił oczko do Igły.
- Te, młody, nie zapędzaj się. - skarcił go ze śmiechem ojciec.
Wchodząc na cmentarz przestali rozmawiać. Zupełnie jakby odjęło im mowę. Grób znajdował się dość blisko wejścia. Usiadłam na ławeczce obok, że niby do kogoś innego przyszłam, ale tak naprawdę bacznie ich obserwowałam.
- Nikola, brakuje mi ciebie - powiedział Zbyszek.
- Jestem tutaj - wyszeptałam bardzo cicho. Zszokowany zesztywniał.
- Tato, co jest? - zapytał zaniepokojony Arek.
- Wydawało mi się... Nic - wpatrywał się w tablicę, gdzie była wyryta data mojej śmierci.
- Mamo, trzymaj za mnie kciuki na meczu za tydzień - zobaczyłam jak na grób spada łza i jak Julka całuje płytę. Więcej nie wytrzymałam. Wstałam i wyszłam jak najszybciej się dało. Płakałam całą drogę do mojego nowego mieszkania. Otworzyłam drzwi i weszłam do tak samo ułożonego mieszkania jak piętro niżej, ale ten był inaczej umeblowany. Stanęłam w wielkim lustrze i obejrzałam się w moim nowym ciele. Miałam blond (na całe szczęście) do połowy pleców włosy, nadal zielone oczy, byłam tego samego wzrostu, tylko moje piersi wydawały mi się większe. Cieszyłam się, że nie jestem szatynką. W garderobie na górze było pełno ubrań, takich samych jak nosiłam zanim.. zanim umarłam.
- Przecież mi nikt nie uwierzy - spojrzałam w swoje odbicie lustrzane. - Igła! - olśniło mnie. Wzięłam prysznic i założyłam czyste ubrania czyli czarne rurki i beżowy sweter, do tego wyjęłam z szafy czarne koturny. Wzięłam torebkę i wyszłam z bloku. Do domu Ignaczaków nie było daleko; miałam nadzieję, że już wrócił do domu.
----------------------------------------------------------------
nie wierzę, że to robię i publikuje wam to coś na górze.
dzisiaj znowu wspieramy Polskę. Dawać chłopaki!
W koncu wróciłaś! Przeczytałam sobie jeszcze raz epilog i nie wytrzymałam, jestem cała zapłakana. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś znów! Już to czuję, że będzie ciekawie :) Jak często będą dodawane rozdziały ?
OdpowiedzUsuńjeszcze nie wiem. zależy jak będę mieć czas. ale postaram się jak najczęściej :)
UsuńBoże ile ja czekałam na dalsze losy tego opowiadania !!! :D Bardzo się cieszę że wstawiłaś rozdział dzisiaj :) Czekam na następny. Pozdrowienia Dooma :).
OdpowiedzUsuńWróciłaś! :3
OdpowiedzUsuńO.
Hej mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na gg?
OdpowiedzUsuń48307901
Jeju jak sę cieszę, że wróciłaś. ;)Myślałam, że będziesz chciała Zbyszka z inną dziewczyną związać;) A tu taka niespodzianka. Nawet nie wiesz jak mi humor po szkole poprawiłaś;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;D