środa, 25 września 2013

ROZDZIAŁ 82

- Dzień dobry, jest pan Krzysiek? - przecież nie mogłam powiedzieć: cześć Iwona, gdzie masz swojego męża?
- Dzień dobry - odpowiedziała zdziwiona - zaraz powinien przyjść.
- Mogę na niego poczekać? To naprawdę ważna sprawa - niechętnie mnie wpuściła. Wiedziałam gdzie mam iść, ale poczekałam aż ona mnie zaprowadzi. Siedziałyśmy w ciszy aż w końcu wrócił. Na szczęście był sam. Nie wiem czy zniosłabym widok mojej byłej rodziny.
- Masz gościa - usłyszałam szept Iwony.
- Kto to? 

- Jakaś dziewczyna. Zostawię was samych.
- Witam - usłyszałam głos Igły. Wstałam i dosłownie pobiegłam i rzuciłam mu się w ramiona. Zaczęłam płakać, a on stał zaskoczony.
- Tak mi was brakowało. Jak was dzisiaj zobaczyłam miałam ochotę podbiec, wyściskać Arka, Zbyszka, każdego z was.
- O czym pani mówi? - odparł zaskoczony i lekko ale stanowczo odsunął mnie od siebie.
- No tak, zapomniałam. Wszystko po kolei.
Usiedliśmy przy blacie i zrobił nam kawy.
- Mogę się dowiedzieć jaki jest cel pani wizyty i co to było jak tu wszedłem?
- Igła weź się nie wygłupiaj.
- Słucham? 
- To ja Nikola - powiedziałam cicho.
- Pani żartuje, prawda? Nikola umarła dawno temu.
- Wróciłam dzisiaj. Mogę powiedzieć ci coś żebyś uwierzył. Nie wiem, zadaj mi jakieś podchwytliwe pytanie.
- Gdzie po raz pierwszy oświadczył ci się Zbyszek?
- U mojej babci na wsi. Skubany ściągnął was wszystkich i nic mi nie powiedział - zaśmiałam się. Oczy Krzyśka się rozszerzyły.
- O czym była historia gdy wracaliśmy przez las z wypadu nad rzekę?
- O diable - odpowiedziałam ciągle się na niego patrząc. Widziałam jak jego mina się zmienia: szok, niedowierzanie, sekunda szczęścia, niepewność.
- To ty - stanęło na zaskoczeniu.
- Tak, to ja. Wiesz tylko ty. Do ciebie przyszłam pierwsza bo wiedziałam, że ty mnie wysłuchasz, a bałam się że Zbyszek mnie wyrzuci. Do tego wiesz gdzie mnie góra ulokowała? Mieszkam piętro nad nim - zaśmiałam się.
- Musimy do nich iść, powiedzieć - powiedział stanowczo.
- Ale teraz? - zapytałam zdziwiona.
- Nikola, nie możemy tego odkładać. Widziałem cię dzisiaj na cmentarzu. Zapewne widziałaś też Zbyszka i Arka i Julkę. Oni wciąż cierpią.
- Krzysiek, ale ja nie wiem czy oni mi uwierzą.
- Już moja w tym głowa. Iwona? - zawołał żonę, a mnie mocno przytulił. Znowu się popłakałam.
- My jedziemy do Bartmanów. Opowiem ci jak wrócę. - pocałował żonę w usta, a ja ją przytuliłam. Była cholernie zaskoczona, ale nie skomentowała. 
- Dziękuje ci, że mi uwierzyłeś - przytuliłam przyjaciela gdy wchodziliśmy na klatkę.
- Wiesz, że czułem twoją obecność? Tak samo jak Arka przez te wszystkie lata. Spotkałaś go gdzieś tam na górze? 
- Kilka razy - zaczęliśmy się śmiać, a Igła zapukał do drzwi. Otworzył nam zapłakany Zbyszek.

Wróciliśmy z cmentarza. Julka z Sebą zabrali Arka do ZOO, a ja zostałem sam. Jak zwykle w tym dniu przeglądałem nasze wspólne zdjęcia. Było tego mnóstwo, ponieważ Paulina na życzenie Nikoli, a też często sama z siebie wywoływała dla nas zdjęcia. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi; nie wstydziłem się łez z tego powodu. Nigdy nie wstydziłem się łez za Nikole. Okazało się, że wpadł Igła z jakąś blondynką.
- Wejdźcie - wpuściłem ich i zaprowadziłem do salonu. - Jestem Zbyszek - wyciągnąłem do niej dłoń a ona mocno uścisnęła. Przebiegł mnie dreszcz. Dreszcz jaki zaznawałem gdy ściskała mnie Nikola. Co jest kurwa? Usiadłem zszokowany na kanapie.
- Kawy, herbaty? - spojrzałem na nich, a oni porozumiewawczo kiwnęli głowami.
- Zbyszek, nie przeciągajmy tego. To co usłyszysz teraz wyda ci się głupie, że się z ciebie nabijamy. Ale Nikola przyszła do mnie pierwszego bo wiedziała, że jej uwierzę. Wysłuchaj jej do końca.
- Nikola? - wstałem z kanapy szybko. - Nikola nie żyje i nie nabijajcie się ze mnie bo nie trafiliście odpowiednio. Dzisiaj nie jest dzień na jakiekolwiek żarty! - krzyknąłem na nich.
- Zbyszek, siadaj i mnie wysłuchaj - powiedziała blondynka. Usiadłem, co mnie trochę zszokowało bo nikogo się nie słuchałem.
- Streszczajcie się bo mam mało czasu. Jeszcze chciałbym iść na cmentarz.
- Nie musisz nigdzie iść - podeszła do mnie i ukucnęła przede mną. Spojrzałem zdziwiony na to co robi. - Zbyszek, to naprawdę ja - położyła mi na policzkach swoje dłonie, a mnie znowu przeszedł prąd. Otworzyłem zszokowany oczy.
- Nie, to nie ty. Nikola nie żyje - powtarzałem jak mantrę. W tym samym momencie do domu wróciły dzieciaki.
- Zostawię was samych - powiedział Igła i w domu zrobiło się cicho.
- Zbyszek - spojrzałem na jej zapłakaną twarz - ja wiem, że ciężko ci uwierzyć, ale pozwolili mi wrócić. Tęskniłam za tobą. Cierpiałam razem z wami przez te lata, czuwałam. A teraz możemy zacząć od nowa wszystko. Zbyszek powiedz coś.
- Nie to niemożliwe - wstałem i zacząłem chodzić w kółko. A co jeśli to jest prawda? Jeśli ona na serio wróciła? Przecież przez te wszystkie lata czekałem, że stanie w tych cholernych drzwiach i krzyknie na mnie że znowu rozrzuciłem buty albo torbę. Uklęknąłem na podłodze i zacząłem płakać. Objęła mnie w żelaznym uścisku i trwaliśmy tak nie wiem przez jaki czas.
- To naprawdę ty? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Tak to ja. Byłam dzisiaj na cmentarzu, chciałam do was podejść ale nie mogłam się na to zdobyć. Widziałam jak płaczecie; wróciłam tutaj i postanowiłam że pójdę do Igły.
- Tutaj? - zapytałem zdziwiony.
- Mieszkam piętro wyżej - zaczęła się śmiać.
- Ale jak to wróciłaś? Przecież takie rzeczy się nie zdarzają.
- Zdarzają, uwierz mi. Zbyszek ja będę czekać aż się z tym oswoisz. Wiesz gdzie mnie szukać.
Zostawiła mnie samego. Nie to kurwa nie możliwe! waliłem pięściami w ścianę, ale to nic nie dawało. To jest jakiś pieprzony sen z którego nie mogę się obudzić. Wyszedłem na dwór; zostawiłem tylko dzieciakom kartkę, że idę na cmentarz. Usiadłem na grobie Nikoli i znowu zacząłem płakać. Przyłożyłem dłoń do jej imienia ale nie czułem tego co zawsze. Nie czułem już jej bliskości. Co jest? Zacząłem wstawać i iść. Nadal byłem przodem do grobu i widziałem na własne oczy jak te pieprzone literki znikają. Wywalałem się o pomniki, wpadałem w błoto, trawę. Wybiegając z cmentarza zacząłem histeryzować. Zabrali mi ją. Zabrali ją na zawsze. Nie, to nie prawda. Wejdę tam jeszcze raz, a grób nadal będzie stał. Cofnąłem się do miejsca gdzie powinien stać, ale zastałem tylko pustkę. Biegnąc, płacząc i wywalając się wracałem do domu. Było już ciemno więc nikt by mnie nie zauważył. Wpadłem do mieszkania gdzie Julka z Arkiem i Sebą oglądali film. Julka na mój widok rozszerzyła oczy.
- Ona wróciła - powiedziałem zszokowany i wszedłem do łazienki.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
chciałam wrzucić w nocy, ale nie byłam w stanie. teraz też nie jestem ale jakoś trzeba żyć dalej. Strasznie boli NAS KIBICÓW, a do dopiero samych siatkarzy. Chłopaki! W moim sercu nadal jesteście mistrzami!

3 komentarze:

  1. Wczoraj to miałam łzy radości jak odrabiali straty i i smutku jak przejbali tego seta. Aż sobie popłakałam po meczu, bo walczyli do końca... Nie wiem czy Zibi tak szybko oswoi się z myślą, że Nikola wróciła ale niech z nią będzie;D
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam nie oglądac tv i żałuje ze włączyłam. A wątroba sie przyzwyczaja na studia xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo spodobało mi się twoje opowiadanie :) Dobrze, że Nikola wróciła brakowało jej w ostatnich notkach. Oby Zbyszek oswoił się z tym szybciej. Niech ona będzie dalej ze Zbyszkiem i swoimi dziećmi.

    OdpowiedzUsuń