- Tata, ty się uśmiechasz? - teraz stała zszokowana obok mnie. Wyszedłem po czyste ubrania do pokoju i wróciłem ale jej już nie było. Nadal się uśmiechałem. Brałem prysznic - uśmiech jak był tak był; jadłem kolację - nadal to samo. Wszedłem do salonu gdzie ciągle oglądali film - spojrzeli się na mnie jakbym był chory.
- Ona wróciła - powtórzyłem patrząc w oczy Julce.
- Wywaliłeś się albo cegła ci spadła na głowę. Tato, mama nie żyje - powiedziała dobitnie.
- Wcale nie. Ona żyje. Żyje, słyszysz? Byłem na cmentarzu; nie czułem już jej obecności, grób zaczął znikać.
- Idź spać bo chyba masz gorączkę.
- Do jasnej cholery nie mam żadnej gorączki! Idź i sprawdź jak mi nie wierzysz.
- Tato, z tobą jest coraz gorzej.
- Julia, mówię prawdę. Ta kobieta co była tutaj, to Nikola. Zresztą chodź ze mną - wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem na górę.
Stałam w oknie i patrzyłam na migające w oddali światła.
- Muszę iść na cmentarz - zaczęłam się ubierać, gdy ktoś zapukał do drzwi. Było po 23, spojrzałam w judasza i zobaczyłam Zbyszka z Julią.
- Tak? - uchyliłam lekko drzwi. Na mój widok Zbyszek szeroko się uśmiechnął. Uwierzył, uwierzył mi! Wpuściłam ich do środka i się z powrotem rozebrałam.
- Wychodziła pani? - zapytała Julka.
- Tak, ale to może poczekać. Coś się stało?
Siedzieli w milczeniu i patrzyli się na siebie.
- Okej, to ja zacznę. Mój tata zwariował. Myśli, że pani to Nikola. Ale mama nie żyje. Ja mu mówiłam, żeby w końcu sobie kogoś znalazł, ale nie chce żeby żył ze świadomością że żyje z mamą podczas gdy ona nie istnieje.
Wzięłam głęboki oddech. Wiedziałam, że tak będzie, wiedziałam.
- Julio, ja wiem że dla ciebie to jest dziwne i trudne do oswojenia, ale to naprawdę ja. Nie wiem jak mam ci to udowodnić, przekonać.
- Victor - powiedziała patrząc na mnie. Zesztywniałam przypominając sobie o nim.
- Co Victor?
- Kto to był.
- Mąż, trener. Nie lubiłaś go - uśmiechnęłam się szeroko - Kasztanowej też nie.
- Pamiętasz - znowu zagościł na jego twarzy szeroki uśmiech.
- Pamiętam wszystko. To jak spiskowałaś z Igłą na mój i Zbyszka temat też pamiętam. I jak nakopałaś mi żebym się zebrała w sobie i wróciła do normalnego życia to też.
Miała taką minę jak Igła wcześniej. Spojrzałam niepewnie na Zbyszka. Julka wstała i wyszła.
- Julia! - krzyknął za nią Zbyszek ale nie zareagowała.
- Świetnie - weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kawę.
- A ty jak zwykle o tej godzinie ją pijesz? Nikola - odwróciłam się zszokowana. Patrzyliśmy długą chwilę na siebie.
- Za szybko mi uwierzyłeś - powiedziałam smutno.
- To źle?
- Nie wiem. Ale oczekiwałam, że mi nie uwierzysz, że mnie olejesz. Każesz spadać na drzewo - uśmiechnęłam się blado.
- Nigdy - znalazłam się w jego żelaznym uścisku. - Chce się tobą nacieszyć, bo boje się że to jakiś chory sen z którego się zaraz obudzę.
- To nie jest sen - spojrzałam w jego zielone oczy. Były pełne radości i miłości. - Chodź, powiesz mi co się działo tutaj przez te wszystkie lata.
Wzięłam kubki i wróciliśmy do salonu.
- Rok temu przestałem grać bo nabawiłem się kontuzji barku i postanowiłem zakończyć karierę. Jestem prezesem Asseco Resovii gdzie gra Sebastian. Damska sekcja weszła do Orlen Ligii zgadnij dzięki komu - uśmiechnął się szeroko.
- Julka.
- Dokładnie. Naprawdę ciężko trenuje. Oboje z Sebastianem zostają po godzinach na hali żeby być lepszymi. Em, twoja mama wyszła za mąż.
- Co? - spytałam zdziwiona. - Madzia? Żartujesz? A jak reprezentacja? Ktoś jeszcze gra czy wszyscy emerytura?
- Większość tylko w klubach. Susan mieszka w Polsce z Pauliną.
- W Warszawie nadal?
- Nie nie. Jutro je zobaczysz.
- Żartujesz.
- Ani trochę.
Miała inne ciało i inny wygląd, ale charakter nadal ten sam. Wiedziałem, że pokocham ją na nowo; miałem tylko nadzieję, że dzieciaki jej uwierzą.
- Będę się zbierał. - wstałem z kanapy gdy zobaczyłem, że dochodzi już 3 w nocy. Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem. Ale to było dziwne. Ten cały dzień był dziwny. Leżąc w sypialni słyszałem jak chodzi po domu, jak nie może spać. Zajrzałem do pokoju Arka; przykryłem go kołderką i wszedłem do kuchni. Musiałem się napić; wyjąłem wódkę i wypiłem kilka kieliszków. Julka spała u Ignaczaków; miałem nadzieję, że Igła jej to jakoś wytłumaczy. Dla każdego nie była to łatwa sytuacja.
Zasnąłem dopiero po 5. Do pokoju o 7 wpadł Arek; wczoraj skończył 5 lat o czym kompletnie zapomniałem.
- Arek, przepraszam - powiedziałem patrząc na syna.
- Za co? - zdziwił się.
- Wczoraj miałeś urodziny, a ja o tym zapomniałem.
- Tato, przestań. Nie pierwsze i nie ostatnie. Do tego wczoraj był ważniejszy dzień. Nie ma się czym przejmować.
Porwałem go na barana i poszliśmy do kuchni. Tak jak Nikola, tak Arek uwielbiał na śniadanie jadać naleśniki. Nikola. Przypomniało mi się coś. Wyszedłem z domu i poszedłem na górę. Pukałem do jej drzwi, ale nikt nie otwierał. Czyli jednak miałem sen. Smutny schodziłem po schodach.
I niech ona wyjdzie na klatkę z domu albo niech skądś wraca;D Mam nadzieję, że Julka szybko "przyzwyczai'' się do tego, że Nikola wróciła, choć pewnie nie będzie to łatwe;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Oby Julka zrozumiała, że jednak Nikola wróciła. Może w miarę szybko oswoi się z tym iż Mama wróciła. Oby Igła jakoś jej to wytłumaczył. Zbyszek wydaje się być szczęśliwy, że jego ukochana jednak żyje może być szczęśliwy chociaż teraz wygląda inaczej. Jak Zbyszek pukał to może jej nie było albo spała. Aby spotkali się na klatce i Zbyszek uwierzył, że to nie był sen tylko rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział . Myślę , że Nikola wyjdzie na klatkę, albo się spotkają na niej. Nie mogę się doczekac następnego rozdziału. Kiedy można się spodziewać następnego ? Pozdrawiam ze Szczecina . Dooma :).
OdpowiedzUsuń