poniedziałek, 7 października 2013

ROZDZIAŁ 84

- Zbyszek - usłyszałem z dołu. Wchodziła po schodach z zakupami.
- Dzięki bogu - powiedziałem do siebie. - Cześć, pomogę - przejąłem siatki i zaprowadziłem ją do naszego mieszkania.
- Ale co ty robisz? - zapytała zdziwiona.
- No idziemy do nas.
- Zbyszek, ale ja z wami nie mieszkam.
- Arek, co robisz? - odstawiłem siatki na blat i zawołałem syna. Udałem, że nie usłyszałem tego co powiedziała Nikola.
- Przeglądam zdjęcia - odkrzyknął z salonu. Wziąłem Nikole za ręki i poszliśmy tam.
- Dzień dobry - uśmiechnął się szeroko do niej.
- Arek - odpowiedziała szeptem. Widziałem łzy w jej oczach.
- Chce pani poznać moją mamę? - zrobił nam miejsce obok siebie i usiedliśmy. Objąłem Nikole w pasie i wspólnie zaczęliśmy oglądać zdjęcia.

Arek był cudowny. I taki podobny do mnie. Te oczy - miały taki sam kolor zanim ja dostałam szpik. Włosy - sterczały mu w każdą stronę i miały taki sam kolor zanim umarłam. Zaczęłam się śmiać bo trochę dziwnie to brzmiało. Zbyszek objął mnie, przez co czułam się jak za dawnych czasów. 
- A to jest - zaczął Arek - moja mama z tatą. Tata mówił mi, że mama wtedy była bardzo wkurzona na wujka Igłę, ale nie chciał powiedzieć za co. Może pani wie?
- Igła wtedy zrobił wielką przykrość twoim rodzicom - zaczęliśmy się śmiać ze Zbyszkiem. Zdjęcie było z wesele Mai i Kosy. Spojrzałam na Zbyszka. Trochę się postarzał, ale urok został. 
- A tutaj jest mama z ciocią Susan i Paulą.
- Znasz te ciocie? - spytałam wskazując na Susan.
- Tak. To była najlepsza przyjaciółka mamy.
- To prawda - odparłam zamyślona.
- Resztę pokażesz jak coś zjemy maluchu - Zibi potargał Arkowi włosy i wyszedł do kuchni zostawiając nas samych.
- A to zdjęcie kocham najbardziej - pokazał mi zdjęcie gdzie razem ze Zbyszkiem stykaliśmy się nosami, po naszych zaręczynach. Odłożył album, wziął mnie za rękę i poszliśmy do kuchni.
- Naleśniki - uśmiechnęłam się od ucha do ucha z takiego śniadania.
- Lubisz? - Arek w tym czasie próbował wyjąć talerze. Wstałam i pomogłam mu. Wszystko było tak jak wcześniej. Sztućce w tej samej szufladzie, dżem na tej samej półce w lodówce, nawet kubki stały w takim samym porządku. 
- Jak ma pani na imię? - zapytał Arek siadając obok mnie.
- Anna Nikola. Ale możesz mówić do mnie Nikola.
- Tak jak moja mama.
- Tak, tak samo.
Zauważyłam zdziwione spojrzenie Zbyszka.
- A co z nazwiskiem?
- Sibiga.
- O ła. Zaszaleli.
- Trochę. Hej, mały, a ty wczoraj miałeś urodziny prawda? 
- Tak. A skąd pani to wie?
- Mam swoje źródła. Co ci kupił tata?
- Wczoraj było ważniejszy dzień. 
- Oh Arek - przytuliłam malca mocno do siebie. Mój kochany synek. Zaczęłam płakać na samą myśl, że przez tak długi okres nie miał przy sobie mnie. Zbyszek objął nas i trwaliśmy tak przez chwilę.
Po zjedzeniu śniadania wróciłam do siebie na górę. Do meczu były jeszcze trzy godziny, więc przez ten czas leżałam przed telewizorem. Musiałam jakoś powiedzieć mamie, dziadkom, wszystkim o tym że wróciłam. To było dla mnie dziwne. Kurcze, pamiętać wszystko ale być w innym ciele. Usłyszałam pukanie do drzwi i poszłam otworzyć.
- Ty - wskazała na mnie palcem Iwona i weszła zła do mieszkania.
- O co chodzi? - spytałam zdziwiona.
- Nie wybaczę ci tego.
- Ale czego?
- Byłaś wczoraj u nas w domu i mi nie powiedziałaś? Kompletnie nic? Dopiero Krzysiek gdy tłumaczył coś Julce usłyszałam o tobie. Tęskniłam za tobą - teraz nie była zła; za to płakała i to równie mocno jak ja wczoraj gdy przyszłam do nich do domu.
- Chodź, zrobię kawy. - zaczęłam się śmiać z tego tekstu wyciągniętego żywcem z reklam.
- Idziesz na mecz dzisiaj?
- Nie mam biletu. Słyszałam, że ciągle rozchodzą się jak świeże bułeczki.
- Nikola, zapomniałaś kim jest Igła i Zibi?
- A no tak - uśmiechnęłam się szeroko. - Jak Julia? Jak to przyjęła? 
- Była strasznie zła, zrozpaczona i nie mogła uwierzyć. Ale Krzysiek wziął ją w obroty i wszystko wytłumaczył. Wiesz, dla niej to jest ciężkie. Arek jest mały, jeszcze nie rozumie. Zbyszek przez te wszystkie lata nie miał nikogo, dosłownie nikogo. W każdą rocznicę, urodziny, święta chodził na cmentarz i rozmawiał przy grobie.
- Tak, wiem. Czułam jak cierpi. Wiesz, brakowało mi was wszystkich. 
- Jak to się stało że wróciłaś?
- Nie mogę o tym rozmawiać - powiedziałam przepraszająco.
- Jasne, rozumiem. Ale co z imieniem, nazwiskiem, pracą?
- W dokumentach widnieje Anna Nikola Sibiga. Tutaj jestem zameldowana. Dzisiaj w portfelu znalazłam kartę na której jest sporo pieniędzy. Pracy muszę poszukać. 
- Dziwne to wszystko.
- Wiem. A opowiedz mi jak dziewczyny.
- Nie wiem czy wiesz że twoja
- mama ma męża. Zbyszek mi powiedział.
- To też. Ale ona nadal mieszka w Rzeszowie. Pit wyprowadził się do Warszawy, Kosa jest w Katowicach. 
- Oh, nie zobaczę ich dzisiaj - powiedziałam smutno.
- No raczej nie. Zbieramy się? 
Nim się obejrzałam, a do meczu została tylko godzina. Przebrałam się szybko i zamknęłam drzwi. Pojechałyśmy z Iwoną, ponieważ wchodząc z Igłą, miałam pewność że mnie wpuszczą. 
---------------------------------------------------------------------
wiem że rozdziały dodaj nieregularnie itp itd. ale przez dwa tygodnie nie miałam dostępu do kompa, plus przeprowadzka, pierwszy rok na studiach, poznawanie nowego miasta. jest ciężko ale mam nadzieję że nie przestane prowadzić bloga.
trzymajcie się :)

2 komentarze:

  1. No nie źle :) może Julka zrozumiała co się stało, że jej mama wróciła tylko jest w innym ciele. Dla Iwony to pewnie był szok usłyszeć z ust Igły, że Nikola wróciła. Przyszła była zła a potem we dwie zaczęły ryczeć. Teraz czeka najgorsza przeprawa rozmowa z rodziną i przyjaciółmi. Ciekawi mnie jak wszyscy na to zareagują. Obyś nie przestała prowadzić bloga bo ci to świetnie wychodzi. Może ustal sobie dni dodawania rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zibi jak zaszalał. Teraz tylko czekać jak zaproponuje jej wspólne mieszkanie;) Teraz czekam na reakcję rodziny;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń