środa, 4 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 90

- Chciałbym żebyś ty przejęła KS - wypaliłem z grubej rury.
- Co!? Ja? Ty chyba żartujesz.
- Wcale nie. Masz doświadczenie, grałaś długo; wiesz co i jak.
- Zbyszek, w tamtym ciele może i grałam dużo. Jak myślisz co powiedzą inni jak mnie zobaczą na tej pozycji? Że mam to miejsce bo jestem dziewczyną szefa. A papiery zielone.
- Nie zapomnij, że jestem prezesem. Papiery możesz mieć zrobione na takie zanim umarłaś. Spokojnie, nikt nie będzie drążył. A nawet jeśli to zostanie uciszony. - dopiero teraz zauważyłem, że wszyscy się nam przyglądają.
- Nik, on ma rację - zaczął Ziomek.
- Tak, nagle znikąd pojawiła się Anna Sibiga. Świetnie. Czy wy w ogóle myślicie?
- Tym się naprawdę nie przejmuj. Zastanów się do końca tygodnia.
- Fajnie jakbyś nas trenowała - uśmiechnęła się Julka.
- Jestem ciekawa jak załatwisz moje CV i inne papiery.
- O to się nie martw. - uśmiechnął się Krzysiek do Nikoli. Widać było jak sceptycznie podchodzi do tego pomysłu. Musiałem ją przekonać do tego; bez żadnego ale. Kto jak nie ona poprowadzi dziewczyny do zwycięstwa; ze swoją determinacją da radę.
- Dam ci odpowiedź do końca tygodnia, okej? - zapytała patrząc na Igłę.


Oni chyba wszyscy powariowali. Ja i trenerka? Przecież to się nie trzyma kupy; ja sobie nie dam rady. Nie wiem jak do nich podejść.
- O czym tak myślisz? - wybudził mnie z transu Bartman. Mknęliśmy do Rzeszowa. Po wczorajszym wieczorze spędzonym z chłopakami i rodziną, niestety wzywały ich obowiązki. Zbyszek jeszcze miał zebranie w zarządzie.
- Mamo, pójdziemy dzisiaj na basen? - zapytał nagle Arek. Spojrzałam zdziwiona na Zbyszka.
- Jasne. Zjemy coś tylko i wyruszamy - uśmiechnęłam się do niego.
- Odbiorę was po zebraniu.
- Nie musisz. Przecież to nie jest daleko. 
- Umówmy się tak, że jeśli ja wyjdę wcześniej to po was podjadę.
- Dobra. Ale jeśli nie to wracamy na pieszo.
Bartman zajechał pod blok, my z Arkiem wysiedliśmy a on pojechał do biura. Szybko coś z małym zjedliśmy, spakowałam torbę dla nas i trzymając go za rękę wyszliśmy na miasto.

Dni mijały, a ja wciąż się zastanawiałam czy przejąć drużynę dziewcząt. Odpowiedź miałam dać jutro, a ja ciągle nie wiedziałam.
- Muszę się iść przewietrzyć - rzuciłam do Zbyszka i wyszłam z domu. Nogi pokierowały mnie na hale.
- Przepraszam, ale nie mogę pani wpuścić - zatrzymał mnie ochroniarz.
- Ale ja - co miałam mu powiedzieć? Że kiedyś wpuszczał mnie bez żadnego problemu? Że jestem dziewczyną Bartmana? 
- Anna - usłyszałam głos Sebastiana. Dzięki bogu. - Panie Staszku, to jest Anna. Od dzisiaj ma ona tutaj wstęp wolny.
- Ale - zaczął ochroniarza
- Nie ma żadnego ale.
- Oczywiście panie Ignaczak.
- Sebastian, nie trzeba było - powiedziałam gdy już byliśmy z dala od wejścia.
- Mamo, wiesz że tata by mi tego nie wybaczył.
- A no tak - zaczęliśmy się oboje śmiać. - Julka jest też tutaj czy jeszcze nie ma treningu?
- Za jakieś pół godziny zaczynają. A zdecydowała się mama?
W drodze tutaj podjęłam ostateczną decyzję. Uśmiechnęłam się tylko do niego i poszłam do biura, gdzie powinien być Igła.
- Proszę - usłyszałam gdy zapukałam; weszłam śmiałym krokiem i uśmiechnęłam się do Krzyśka.
- Zgadzam się. 
- No to świetnie. Omówimy teraz sprawy umowy i potem pójdziemy na ich trening. Zbyszek wie?
- Nie. Przyszłam do ciebie pierwsza.
Igła zadzwonił po Zbyszka, bo jakby nie było on też grał tutaj bardzo ważną rolę, jak nie najważniejszą zaraz po Krzysiu. Wręczył mi kartki które okazały się umową. Czytałam słowo po słowie, coraz bardziej marszcząc czoło.
- Krzysiek, ale to jest za dużo - widniała tutaj ogromna suma mojej pensji. Poczułam dłoń na swoim ramieniu; Zbyszek.
- Nie strasz - zaśmiałam się.
- Nicola, pensja jest w sam raz jak dla trenera. Tutaj masz swoje CV. Przeczytaj.
- Igła! Przecież to jakieś bzdury.
Oprócz miejsca w Latinie i Rzeszowie, była jeszcze Modena. Miałam też wykształcenie trenerskie.
- Spokojnie. - usiadł obok mnie Bartman. - Nikt nie będzie się czepiać, nie będzie pytać. Jestem teraz twoim szefem i wiem, że mogę ci całkowicie zaufać. A z kolei Krzysiek jest moim, dlatego on mi ufa i wie co robi.
- Okej. Daj mi plany treningowe, żebym wiedziała czy coś zmieniać czy nie. Oraz listę meczów i zawodniczek.
Obejrzałam wszystkie papiery, podpisaliśmy umowę do końca sezonu i wyszliśmy z biura na trening.
- Jutro dostaniesz ubrania służbowe - zaśmiał się Igła. Weszliśmy na sale śmiejąc się, co przywitało nas dziwnymi spojrzeniami. Trybuny były puste, oprócz Sebastiana, który rozmawiał z Julką. Reszta dziewczyn siedziała na boisku albo grała w siatkę kopaną.
- Dziewczęta - powiedział głośno Krzysiek.
- Witamy panów prezesów - odpowiedziały chórem; zaczęłam się głośno śmiać, tak samo jak reszta.
- To jest Ania Sibiga i będzie waszym nowym trenerem. Zostawiam was z nią i panem Bartmanem. Wiecie, papierkowa robota - puścił do nich oczko.
- Jasne jasne. Kto teraz gra? Janowicz? - zaśmiała się blondynka z nr 7.
- Oj tam. Powodzenia z nową trenerką. Czeka was ciężka przeprawa - powiedział całkiem poważnie, ale ja wiedziałam ze on tylko żartuje. Na twarzach większości wyszło przerażenie.
- Igła, idź już - popchnęłam go delikatnie do drzwi. - Nie słuchajcie Krzyśka. Jak już wam powiedział, nazywam się Anna Sibiga. Mówcie mi Ania. Nie przyjmuje żadnego pani. Będziemy praktykować mój styl trenowania, czyli taki jaki sprawdzał się w przypadku jak ja grałam. Przeglądałam wasz plan i muszę co nieco zmienić. Ale to przekaże wam jutro. Od razu mówię, nie ma czegoś takiego jak rywalizacja. Wiadome, że wchodzi do 6 ta co jest w lepszej dyspozycji. Nie chce żadnych sporów i kłótni. A teraz się podzielcie na drużyny żebym mogła sprawdzić jak gracie.
- Dobrze ci idzie - szepnął mi na ucho Bartman.
- Nie dobijaj mnie. Studia trenerskie tak? Ciekawe jak długo pociągnę.
- Spokojnie. Poradzisz sobie sama? Muszę pogadać  z szefem.
- Jasne. Wracamy razem po treningu?
- Tak. Wrócę tutaj.
Cały trening wyczerpał mnie psychicznie, aniżeli fizycznie. Po jednym trzygodzinnym treningu przekonałam się jaka ciężka jest praca trenera. Zbyszek wrócił wcześniej bo opiekunka do Arka nie mogła zostać dłużej. Zastałam jeszcze Igłę w gabinecie; porozmawialiśmy chwilę, przy okazji dał mi klucze do mojego biura i się pożegnaliśmy. W pomieszczeniu było czarne biurko, tego samego koloru fotel oraz beżowy regał. Ściany były pomalowane na pomarańczowy wpadający w róż. Na biurku leżał szary laptop oraz notatnik i długopis. Usiadłam i rozłożyłam swoje papiery i zaczęłam nanosić na kartki swoje uwagi oraz plan treningu. Nim się obejrzałam a zegar wybijał północ.
- O kurwa - schowałam papiery do teczki i wyszłam z biura, zamykając za sobą drzwi. Na korytarzu nie paliło się światło, więc po omacku musiałam dojść do wyjścia.
- Zasiedziałam się - odpowiedziałam z uśmiechem na pytające spojrzenie ochroniarza. Zimny wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony, do tego zaczęło powoli padać. Szybkim krokiem zbliżałam się do bloku, potem szybko przeskoczyłam schody i znalazłam się w ciepłym mieszkaniu. Zbyszek z Arkiem pewnie dawno już spali; wzięłam szybki prysznic i wróciłam do sypialni z zamiarem wtulenia się w śpiącego Zbyszka, ale tam zastała mnie nie miła niespodzianka - oczywiście łóżko było puste. Dwie minuty później znalazłam go śpiącego w Arka pokoju. Oboje byli do siebie przytuleni, więc nakryłam ich kołdrą, pocałowałam na dobranoc i wróciłam do sypialni. 

4 komentarze:

  1. Fajnie, że dodałaś rozdział. Np to Igła z Zibim się postarali i fajną pracę jej załatwili;)
    Pozdeawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No, w końcu napisałaś do nas :) Rozdział jest zacny :P. Fajnie, że znaleźli prace dla Nicoli ( czy też Anny :P). Pisz szybciutko kolejny rozdział. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie mam nadzieje ze bedzie dobrze teraz

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie kolejny rozdział? ;)

    OdpowiedzUsuń