niedziela, 2 lipca 2017

ROZDZIAŁ 99

Po tygodniu spędzonym we Włoszech postanowiłam wrócić już do domu. Gdy na lotnisku włączyłam telefon zalała mnie fala wiadomości od wszystkich. Bałam się powrotu do domu i krzyków Zbyszka, że jestem nieodpowiedzialna. Dlatego zamiast do domu, pojechałam do Iwony. Tylko kobieta może zrozumieć kobietę. Zrozpaczona wchodziłam na ich podwórko. Serce mi biło gdy pukałam do drzwi. Na moje nieszczęście otworzył mi Igła.
- Nikola. No brawo, że w końcu wróciłaś - jego nagana w oczach spowodowała, że zaczęłam płakać. Wpadłam mu w ramiona zanosząc się płaczem.
- Przepraszam. Jestem głupia i nie odpowiedzialna.
- Nie mi powinnaś mówić te słowa.
- Wiem. Wiem, że zrobiłam strasznie źle.
- Kto to? - usłyszałam za nim głos Iwony.
- To ja - spojrzałam na nią ze złami w oczach. Czułam się okropnie i słowa Krzyśka pokazały mi jaka ze mnie straszna matka.
- Krzysiek, idź już do pracy - powiedziała Iwona z przyganą.
- Przyszłam do Ciebie, bo wiedziałam że mnie wysłuchasz i może też zrozumiesz. Iwona, ja się dusiłam w tym wszystkim. Czułam, że muszę się wyrwać.
- I trzeba było od razu wyjeżdżać zamiast powiedzieć nam o co chodzi?
- Wtedy to mi się wydało jedyne rozsądne wyjście.
- Nie, to nie było rozsądne. To było głupie Nikola. My cię kochamy i myślałam że nam ufasz i że ci zależy, a ty tym czasem ich porzuciłaś. Nie wiesz przez co przechodził Zbyszek. Zraniłaś go.
 - Ale ja to wiem. Tylko mi też było ciężko.
 - Mówiłam już to Zbyszkowi, ale powtórzę też tobie: powinnaś iść do psychologa. To ci pomoże.
- Jutro się umówię na wizytę. Dziękuję - przytuliłam ją - potrzebowałam tej rozmowy i zimnego kubła wody. Ale strasznie się boję rozmowy ze Zbyszkiem.
- Kocha cię więc ci wybaczy.
- Mam taką nadzieję, bo nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Pożegnałam się z nią i poszłam do domu. Bałam się spotkania ze Zbyszkiem; wiedziałam, że będzie zły ale miałam nadzieję, że wszystko będzie ok.
Godzinę później usłyszałam otwieranie drzwi. Wyszłam przerażona na korytarz.

Gdy ją zobaczyłem na początku poczułem złość, ale widząc jej bezradną minę jedyną rzecz jaką chciałem zrobić to przytulić ją.
- Zbyszek, przepraszam - jej łamiący głos strasznie mnie ranił.
- Już dobrze. Jestem przy tobie i zawsze będę. Poradzimy sobie z tym.
- Masz za miękkie serce dla mnie.
- Po prostu cię kocham. 
- A gdzie dzieciaki? 
- Są u mamy. Igła dał mi cynk, że wróciłaś. 
- Wiem, że źle postąpiłam i bardzo cię przepraszam.
- Nikola, zapomnijmy o tym. Teraz najważniejsze, żebyś z tego wyszła. 
- Jutro pójdę zapisać się do lekarza.


Dwa miesiące chodziłam do lekarza, aż w końcu stwierdził, że jestem zdrowa i mogę przestać do niego przychodzić. 
Dzieciaki rosły jak na drożdżach, a Arek świetnie pomagał przy Zuzi. 
- Co robicie? - usłyszałam głos Zbyszka. - Mmm jak pięknie pachnie. Co tam moja żona pichci?
- Żona? Zbysiu, my nie mamy ślubu przecież. 
- A no tak. Nikola, musimy nad tym pomyśleć.
- Zbyszek, proszę Cię. 
- Cywilny wystarczy.
Na szczęście naszą rozmowę przerwał telefon.
- Nikola, możesz wyjść przed dom? - usłyszałam przerażony głos Iwony.
- Już idę. Zbyszek, wrócę za chwilę. 
Przed domem Iwona chodziła nerwowo od furtki do drzwi i tak w kółko. Gdy w końcu mnie zobaczyła, stanęła w miejscu. Próbowała wydusić coś z siebie, ale nie mogła. 
- Iwona mów wreszcie.
- Czy czy Zbyszek ma kochankę?


2 komentarze:

  1. Czekałam prawie 5 miesięcy i w końcu jest. Rozdział jak zawsze znakomity choć szkoda,że krótki. Czekam na następny 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będą następne bo nie mogę się doczekać? :)

    OdpowiedzUsuń