niedziela, 15 września 2019

ROZDZIAŁ 101

Na pierwszy rzut oka zobaczyłem siebie przed sobą. Dopiero po chwili zobaczyłem, że rzeczywiście ma inny kolor oczu, ale też był trochę niższy i miał więcej siwych włosów. 
- No, nareszcie. Już myślałem, że nigdy nie przyjdziesz. Jestem Albert Korsyk.
- Słucham? - spytałem zaskoczony. 
- Jestem twoim bratem bliźniakiem. Nie wiem gdzie mieszkasz, dlatego najrozsądniej było pokazać się na mieście.
- Jak to możliwe? - z wrażenia usiadłem na krześle.
- Rodzice wybrali Ciebie, a mnie porzucili.
- Co ty pieprzysz.
- Mieszkałem w Australii i wcześniej nie miałem odwagi się odezwać. Do tego ta sprawa z twoją żoną. Nie chciałem Ci psuć życia, ale dłużej nie mogłem czekać. 
- Skąd pewność, że jesteśmy rodzeństwem? 
- Byłem u ojca. Gdy mnie zobaczył o mało co nie dostał zawału. Oczywiście robiłem badania i tak, jesteśmy rodzeństwem.
- O boże nie wierzę. Jak oni mogli. Czym Ty byłeś gorszy ode mnie.
- Trafiłem do dobrej rodziny. Wychowali mnie na dobrego człowieka.
- Nie wiem co mam powiedzieć. 
- Tutaj masz moją wizytówkę. Jak będziesz chciał pogadać po prostu dzwoń o każdej porze. 
Wyszedł, a ja siedziałem zszokowany. Albert Korsyk - prawnik; tyle się dowiedziałem z wizytówki. 
- Dobrze się Pan czuję? - wszedł do sali kelner. 
- Chyba tak.
Wyszedłem na świeże powietrze. 

Czekałam z niecierpliwością na powrót Zbyszka. Dochodziła już 18 a jego nadal nie było. Próbowałam się dodzwonić, ale miał wyłączony telefon. Dopiero o 20 usłyszałam klucz w zamku.
- Jezu Zbyszek, gdzieś ty się podziewał. Wiesz która jest godzina?
- Przepraszam, rozładował mi się telefon, a jeszcze musiałem wpaść na hale.
- Jak spotkanie?
- Mam brata bliźniaka.
- Że co?!
Siedziałam i słuchałam i nie mogłam uwierzyć. Jakim cudem rodzice porzucili brata Zbyszka? Kasy im nie brakowało, a do tego tata Zbyszka był raczej sławną osobą. 
- I co zamierzasz z tym zrobić?
- Najlepszym wyjściem będzie spotkać się z nim jeszcze raz i pogadać.

Tak też zrobiłem. Następnego dnia zorganizowaliśmy małe spotkanie z moim bratem i jego żoną Laurą.
- Ładnie mieszkacie - powiedziała rozglądając się po domu.
- To zasługa Anny - spojrzałem na Nikolę porozumiewawczo. Nie znaliśmy ich, więc musieliśmy być ostrożni. 
- Śliczne dzieci. 
- Jeszcze mamy Julkę adoptowaną przez Nikole i Zbyszka. A wy macie dzieci?
- Mamy dwójkę bliźniaków; mają 7 lat. 

Zostawiłam Zbyszka samego z bratem, a razem z Laurą poszliśmy do kuchni. 
- Czym się zajmujesz? - zapytałam wstawiając wodę. 
- Jestem prezesem agencji reklamowyej.
- Wow szycha z ciebie. To ja jestem zwykłą trenerką siatkówki.
- Ważne, że się kocha to co się robi. 
- Nie wyobrażam sobie życia bez tego. Zostajecie w Rzeszowie?
- Tak, Albert został przeniesiony tutaj na rok. A ja mogę działać na odległość.
- Hej domownicy - usłyszałam Igłe w przedpokoju. Dawno go nie było. 
- Krzysiu, kupe lat - wyszedł do niego Zibi.
- Co robicie ciekawego?
- Mamy gości.
- To ja wpadnę później. 
- Zostań, chcę żebyś kogoś poznał.
Przeszłam z Laurą do salonu; byłam ciekawa miny Krzyśka.
- Zibi, ty się rozklonowałeś? - jego wyraz twarzy był mistrzowski.
- Jestem Albert, brat Zbyszka.
- Brat?
- Dłuższa historia. 
- Boże, jaka dziwna z was rodzina.  
- I ty Krzysiu do niej należysz.
- O nie nie, mnie w to nie mieszaj. Ale ja tutaj w innej sprawie. Mały grill dzisiaj u mnie?
- Stary, dwa razy nie musisz powtarzać.

Dla Igły mały grill, to było zaproszenie wszystkich starych ziomków z kadry. Krzysiu strasznie nadużywał swojej funkcji prezesa. Zaprosił też Alberta co by lepiej poznać mojego braciszka. Zauważyłem, że Nikola złapała świetny kontakt z Laurą. Zresztą Nikola z każdym miała świetny kontakt.
- Zbysiu, choć się napijesz ze starym kumplem - zauważyłem jak do Alberta podchodzi Winiar.
- O mnie mówisz? - podszedłem do nich śmiejąc się z jego miny.
- Zaraz, jak to Zbyszków dwóch? 
- To jest mój brat Albert.
- Brat? Nigdy nic nie mówiłeś.
- Później ci wyjaśnię.
Przeraziłem się widząc wchodzącego Kose z Majką.
- Em, przygotuj się zaraz poznasz naszą siostrę. 
- To jeszcze mam siostrę? - zobaczyłem, że w oczach stają mu łzy.
-  Majka! - krzyknąłem do siostry. Albert stał do niej tyłem. - Chce ci kogoś przestawić. Poznaj Alberta.
Odwrócił się do niej uśmiechnięty.
- Kto to jest?
- Nasz brat, a dokładniej mój brat bliźniak.
- Ja pierdole, Zbyszek powaliło cię żeby sobie takie żarty ze mnie robić?
- To nie są żarty - zwrócił się do niej Albert.
- Skąd ty się tutaj człowieku wziąłeś?
- Z łona naszej matki. A dokładniej to zostałem porzucony. 
- Co? Ja chyba śnię. Moja rodzina jednak jest mocno popieprzona. 
- Nie popieprzona, tylko oryginalna - Albert podszedł do niej i objął ramieniem. 
- Człowieku ja Cie nie znam, a ty mnie tu obejmujesz.


- Majka - odezwał się Zbyszek z naganą w głosie. 
- No co. Myśli że przyjdzie, przedstawi się i już jest ok? Nie tak łatwo. 
- Widzę, że ostrość mamy w genach. 
- Ja tak. Nie wiem jak ty - cięta riposta Majki. 

Bałam się jakie mnie niespodzianki jeszcze spotkają przebywając w tej rodzinie. Ja do końca nie byłam normalna, ale oni bili mnie na łeb na szyję. 
- Dobra Maja, napijmy się brudzia i będzie ok - zachęcał Albert. 
- W sumie nie zaszkodzi. 



1 komentarz:

  1. Aaaaaaaaa,nie wierzę, że pojawil się nowy rozdział,już stracilam nadzieję a tu taka niespodzianka. Meeega się cieszę i czekam na następny ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń