środa, 6 października 2021

ROZDZIAŁ 104

 

Albert dał mi do myślenia z tym ślubem. Nie mieliśmy czasu, żeby coś robić w tym kierunku. A teraz może był idealny moment. 
Wróciliśmy z Albertem w nocy. Nikola i Laura już spały. Położyłem się w łóżku obok Nikoli, natomiast nie mogłem zasnąć.
- O czym tak myślisz? - spytała zaspana Nikola.
- O tobie - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- No już naprawdę nie masz o czym myśleć - zaczęła się śmiać. 
- Jesteś całym moim życiem. - powiedziałem poważnie. Dotknąłem jej delikatnych policzków. Była taka piękna. Ideał. 
- Kocham cię - usłyszałem w zamian. Nawet nie zdążyłem nic odpowiedzieć ponieważ usiadła na mnie i zaczęła całować. Wiedziała, że lubię dominować. Czy to było łóżko czy życie czy boisko. Dlatego bez oporu dała mi zapanować nad sobą. To był nasz wspólnie wypracowany kompromis. Jej ciało było gorące z podniecenia. Pomimo ciąży miała świetną figurę, ani grama zbędnego tłuszczu. Jej skóra była delikatna w dotyku.
- Zbyszek - wybudziła mnie z transu. - Chciałabym, żebyś poszedł się ze mną kąpać. 
- Co? 
- Choć do wody. - Wyszła przez szklane drzwi. Zszokowany wyszedłem chwilę później. 

Widziałam, że Zbyszka zaskoczyły moje słowa. Ale ja czułam, że potrzebuje czegoś nowego. Na brzegu zdjęłam bieliznę i goła weszłam do wody. Pomimo nocy woda była bardzo ciepła. Gdyby nie światło księżyca, nic bym nie widziała. Stałam tak chwilę, aż poczułam ręce Zbyszka oplatające moją talię. 
- Nikola, kochaj się ze mną - usłyszałam drugi raz od niego. Pierwszy pamiętam doskonale. Wziął mnie za ręce i zaniósł na brzeg. Uwielbiałam przeżywać z nim nowe doświadczenia. 
Po długiej i upojnej nocy, która rozpoczęła się na plaży, a zakończyła w łóżku, w końcu zmęczona zasnęłam. 

***
Po wspaniałych wakacjach wracaliśmy w końcu do domu. Strasznie stęskniłam się za dziećmi, za mamą, za wszystkimi. Wysiadaliśmy wspólnie na warszawskim lotnisku, a stąd już tylko pozostała podróż do Rzeszowa. 
- To kiedy jedziemy w to miejsce które chcesz mi pokazać? - zapytał Albert gdy wracaliśmy. 
- Zgadamy się. Na to trzeba zorganizować trochę większą ekipę.
- Już nie mogę się doczekać - słyszałam, że jego słowa są szczere.

Późnym wieczorem dojechaliśmy do Rzeszowa. Bardzo stęskniłam się za naszymi dziećmi, więc gdy odwieźliśmy Alberta i Laure, od razu pojechaliśmy do mojej mamy. 
- Mama - wybiegł z pokoju Arek. Porwałam go szybko na ręce. 
- Cześć skarbeńku. Jak było u babci i dziadka? 
- Fajnie. Dziadek zabrał mnie na męski wypad.
- Wow to musisz mi o tym opowiedzieć.
- To są męskie sprawy mamo - ledwo powstrzymałam się, żeby się nie zaśmiać. Powiedział to takim tonem jak Julka gdy była mała.
- A byłeś grzeczny?
- Tak. Chociaż raz dostałem ochrzan. - spojrzałam pytająco na mamę. 
- A za co?
- Bo poznałem fajną dziewczynę i nie chciałem się z nią rozstawać - był taki słodko jak to mówił. 
- I to też są męskie sprawy?
- Tak - odpowiedział patrząc w dół.
- To może z tatą porozmawiasz na ten temat.
- Z tatą mogę. 
W tym momencie Zbyszek wszedł z Zuźką na rękach. O ile Arek był kopią mnie, to Zuza była podobna do Zbyszka. Jej gęste ciemne włosy zaczynały się kręcić. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam mocno całować.
- Ale się za wami stęskniłam. 
- Częściej się mogę zajmować moimi kochanymi wnukami żebyście mieli więcej czasu na swoje sprawy. 
Nie powiem bo zaskoczyły mnie słowa mojej mamy. 
- A co z twoją pracą?
- Postanowiłam, że trochę zluzuje. Mamy dużo oszczędności, Darek też ma dobrze płatną pracę, a poza tym wiek już nie ten. 

- Oj mamo, bo jeszcze to wykorzystamy - zaśmiałem się do teściowej. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyszedłem do innego pokoju żeby im nie przeszkadzać w rozmowie.
- Co tam Krzysiu?
- Wróciliście już? - usłyszałem głos Igły. Miałem wrażenie, że ma kłopoty.
- Tak, właśnie odbieramy dzieci od teściowej.
- Słuchaj potrzebuje twojej pomocy. Za ile będziecie w domu?
- Za 20 minut.
- Czekam - rozłączył się od razu. 
- Nikola musimy się zbierać.
- Coś się stało? - spytała.
- Igła ma jakiś problem.
- Okej to się zbieramy. Dziękuję Madzik. 
- Jak chcecie to mogą jeszcze u mnie zostać.
- Nie, nie ma takiej potrzeby.
- No dobrze, to jak coś to dajcie znać to chętnie się nimi zaopiekuję.

Tak jak mówiłem, 20 minut później zajechaliśmy pod dom. Zobaczyłem Igłe siedzącego pod naszymi drzwiami.
- Krzysiu, Iwona cię wyrzuciła z domu? - zaśmiała się na jego widok Nikola.
- Nie. Zbyszek potrzebuje z tobą porozmawiać.
- Okej to ja was zostawiam samych. 

Dziwne było zachowanie Krzyśka. Bałam się na samą myśl co on wymyślił. Poszłam umyć Zuzię, po czym położyłam ją spać. Zasnęła od razu. Gorzej było z Arkiem.
- Mały szkrabie choć się myć.
- Mamo, jeszcze pięć minut.
- Arek, pięć minut to bardzo dużo czasu. Wolisz pięć minut dłużej spać czy dłużej oglądać bajki?
- Wole spać. Bajki obejrzę jutro - wstał zrezygnowany z kanapy. Bałam się co będzie później skoro już teraz się buntuje.
- Ale obiecaj, że poczytasz mi bajkę.
- Jasne kochanie. - I tak jak obiecałam po kąpieli czytałam mu bajkę. Gdy na dziesiątej stronie spojrzałam na niego, okazało się że już śpi. Powoli zeszłam z łóżka, poprawiłam kołdrę i wyszłam z pokoju. Spojrzałam na zegarek - usypianie tej dwójki zajęło mi ponad godzinę. Tyle samo ile trwa rozmowa chłopaków. Nie chciałam im przeszkadzać więc sama poszłam się umyć i wstawić pranie z rzeczy które mieliśmy na wyjeździe. Nalałam sobie kieliszek wina i wyszłam na taras. Gdy usiadłam dopiero poczułam jak bardzo się stęskniłam za dziećmi, za siatkarską rodziną, za meczami, boiskiem. Chciałam wrócić do trenowania dziewczyn. Postanowiłam, że jutro porozmawiam na ten temat ze Zbyszkiem. W końcu mama sama zaproponowała, że pomoże nam z dziećmi. Usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi, chwilę później zobaczyłam Zbyszka siadającego na fotelu obok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz